Sadece LitRes`te okuyun

Kitap dosya olarak indirilemez ancak uygulamamız üzerinden veya online olarak web sitemizden okunabilir.

Kitabı oku: «Bajki», sayfa 3

Yazı tipi:

Poszedłbyś psie do nogi! Jak jegomość wstanie,

Da ci śniadanie.”

     Odpowiedzi nie czekał

I obuszcząk znowu

Tak zarwał trawy,

Że aż wygryzł w ziemi dołek,

Klnąc psa, że mu przeszkadza.

Wtem nagło z za rogu,

Błysnął ku niemu parą krwawych świec

Biorąc go na cel i na tuj.

Wtedy do psa: „Bracie, broń! ciu ciu! na tu! ratuj!”

A pies: ja nie twój Ratuj, ani twój pan Broniec;

Nie wrzeszcz i laki nie tratuj,

Czekaj, aż jegomość wstanie,

Na waści obronienie i poratowanie."

Wtejże chwili wilk osła dorznął.

Ot i koniec.

LIS i KOZIOŁ

Już był w ogródku, już witał się z gąską,

Kiedy skok robiąc, wpadł w beczkę wkopaną,

Gdzie wodę zbierano;

Ani pomyśleć o wyskoczeniu,

Chociaż wody nie było i nawet nie grzązko,

Studnia na półczwarta łokcia.

Za wysokie progi

Na lisie nogi;

Zrąb tak gładki, że nigdzie nie wścibić paznogcia.

Postaw się teraz w lisa tego położeniu!

Inny zwierz pewno załamałby łapy

I bił się w chrapy,

Wołając gromu ażeby go dobił.

Nasz lis takich głupstw nie robił,

Wie, że rozpaczać, jest to zło przydawać do zła.

Zawsze maca w koło zębem.

A patrzy w górę. Jakoż wkrótce ujrzał kozła,

Stojącego tuż nad zrębem

I patrzącego z ciekawością w studnię.

Lis więc spuścił pysk na dno, udając, że pije,

Cmoka mocno, głośno chłepce

I tak sam do siebie szepce:

„Oto mi woda! Takiej nie piłem, jak żyję!

Smak lodu, a czysta cudnie!

Chce mi się całemu spłókać,

Ale mi ją szkoda zbrukać,

       Szkoda!

Bo co też to za woda!”

Kozioł, który tam właśnie przyszedł wody szukać:

„Ej!—krzyknął z góry—ej ty ryży kudła!

Warą od źródła!”

I hop w dół. Lis mu na kark, a z karku na rogi,

A z rogów na drąg—i w nogi.

PCHŁA i RABIN

Pewien rabin w talmudzie kąpiąc się po uszy,

Cierpiał, że go pchła gryzła; w końcu się obruszy,

Dalej czatować—złowił. Srodze przyciśnięta

Kręcąc się, wyciągając główkę i nożęta:

„Daruj rabi, mądremu nie godzi się gniewać,

O święty synu Lewi, nie chciej krwi przelewać!”

„Krew za krew!—wrzasnął rabin—Beliala płodzie!

Filistynko na cudzej wy tuczona szkodzie!

Mrówki mają śpichlerze, pracowite roje

Znoszą miody i woski, a trucień napoje,

Ty się jedna śród ludzi z liwarem uwijasz,

Pijaczko, tem szkodliwsza, że cudze wypijasz.”

Zakończył i gdy więźnia bez litości dłabi,

Pchła, konając, pisnęła: „A czem żyje rabi?”

DZWON i DZWONKI

Dzwonki razu jednego świegotały z wieży

Do dzwona, który w piasku pod kościołem leży:

„Widzisz, bracie, choć mniejsi, jak śpiewać umiemy;

Cóż tobie po wielkości, gdyś głuchy i niemy?”

„O głośni braciszkowie!—dzwon smutny zaszeptał,

Dziękujcie plebanowi, że mię w piasek wdeptał.”

Yaş sınırı:
12+
Litres'teki yayın tarihi:
30 ağustos 2016
Hacim:
13 s. 1 illüstrasyon
Telif hakkı:
Public Domain

Bu kitabı okuyanlar şunları da okudu