Kitabı oku: «Trzy wyprawy Herszka», sayfa 2
*
Bo mówił Lejb:
– Pesach9 to ważne święto. W Pesach trzeba mieć nową czapkę i buty. – Bo Mojżesz10 idzie, idzie, idzie, a za nim Żydzi idą, idą, idą. A Mojżesz prowadzi ich przez pustynię. – Nie było wody. Mojżesz raz tylko uderzył mieczem, już jest studnia. A na pustyni są wilki i lwy. Wielkie psy, jak krowy. Pies – to nic: ugryzie i ucieka. A lew – no, no – to trzeba widzieć. Lew na pustyni jest głodny i dziki. Jeden ząb lwa jest taki jak wszystkie zęby psa – i ma pazury. A wielbłąd jest taki jak dom – i ma dwa garby, a kiedy rozgniewa się, zamyka te dwa garby i dusi człowieka.
Herszek powtarza cicho: „lew jest głodny na pustyni” – i już wie. Bo co to jest lew, powiedział mu Lejb. Co to jest głód, Herszek wie sam. Ale co to jest pustynia?
– Mały jesteś – mówi Lejb. – Na pustyni żyją dzikie narody. Biją, zabijają, rzucają kamienie. – Żydzi byli w niewoli. Faraon11 kazał bić. Ale Bóg dał Mojżeszowi miecz.
– Co to jest miecz?
– To duży nóż. Duży, ostry kij żelazny. – Ale ty wcale nie słuchasz, tylko ciągle pytasz się. – Bo dokąd Mojżesz prowadził Żydów? Po co chodził tak daleko? – To długa historia. – Pesach – to ważne święto, bo Żydzi przyszli do Palestyny.
Herszek chce zapytać się, co to jest niewola, ale boi się, że przeszkodzi, i Lejb powie: śpij.
– Palestyna – mówi Lejb – to trzeba widzieć. Tam cukierki i ciastka są tak jak tu grudki błota. A jabłka leżą, jak tu chłop przywozi kartofle dla bogatej Sury, cały wóz. – A w rynsztoku płynie nie brudna woda, tylko mleko. Jest miód, są figi (co to jest?), na sobotę każdy ma rybę i rosół z kluskami12. I pierzyna tam niepotrzebna, bo jest ciepło. – Jutro ci dalej opowiem.
Lejb śpi. Herszek ciągnie go za rękę, ale leciutko, żeby nie obudzić, tylko na jedno słowo – żeby się nie rozgniewał.
– Lejbełe13.
– No, czego chcesz?
– Jak to się nazywa?
– Co? Czego ci potrzeba?
– Jak Adam nazwał ten dom?
– Jaki Adam? Jaki dom?
– Ten dom, dokąd Mojżesz zaprowadził Żydów?
– To nie dom. Głupi jesteś. To jest kraj – Palestyna.
Widzi Herszek, że Lejb nie gniewa się, więc go znów ciągnie za rękaw.
– Lejbełe, Lejbełe!
– No, czego chcesz?
– Czy ja mogę wziąć kawałek chleba?
– Teraz nie; trzeba coś zostawić na jutro.
No tak. Prawda. Trzeba zostawić na rano.
*
Małka jest ładna. Mała Małka ma wesołe oczy. Małka daje kawałek białej bułki, za to Herszek pozwala jej patrzeć przez zielone szkło i uderzać kamykiem w kamień; bo Lejb dał dwa kamyki, a jeżeli uderzać, wylatują iskry. (Ale ona nie umie).
Herszek mówi jej o Mojżeszu i o lwach, a Małka opowiada o srebrnych lichtarzach, o zegarze i o złych duchach, które zabierają nieposłuszne dzieci.
Herszek jest Mojżeszem, wchodzi na śmietnik po tablice przykazań. Małka jest lud żydowski, stoi na dole koło śmietnika i nie chce słuchać się Boga. – Herszek bije ją mieczem, a Małka płacze i biegnie do matki; a matka przeklina i Herszek ucieka na swój trzeci schodek. Wieczorem matka Małki powie do Lejba:
– Twój Herszek jest taki sam bandyta jak ty. Dlaczego nie chodzi do chederu14? Już duży. Już czas.
Herszek siedzi na trzecim schodku, a schodów jest pięć: pierwszy na dole, a piąty na górze.
Na piątym niedobrze siedzieć, bo kiedy wynoszą kubeł, a kubeł z pomyjami zawadzi o drzwi, pomyje wylewają się i jest mokro. – Na czwartym schodku jest dziura, z tej dziury wyszedł pająk na długich nogach. Herszek boi się pająka: może to jest zły duch, o którym mówiła Małka? – Na drugim schodku jest gwóźdź, który się rusza, ale nie można go wyjąć. Herszek pluł na palec i mył go, i potem ten gwóźdź już był ładny, świecący, żelazny. Herszek bardzo chce go mieć i długo próbował wyjąć, ale pokaleczył palce i teraz nie chce nawet go widzieć. – Pierwszy schodek też mokry i brudny. – Na trzecim najlepiej uciekać w górę, do sieni i na strych, i na dół, na podwórko. – A człowiek często musi uciekać, jeżeli jest słaby i nie ma matki, która go obroni. – Tak, tak.
I na trzecim schodku są mrówki. To jest długa historia.
*
Siedzi Herszek na schodku, patrzy na kota, na wróble i kury. Patrzy na ogród sąsiada za płotem. – Tam jest raj. – Herszek nigdy tam nie był. Lejb był, ale potem płakał: tak mocno go bili, że nawet Lejb płakał.
Raz Herszek przez dziurę urwał dwie maliny: jedną dał Małce, drugą zjadł sam. – Tam rosną wiśnie i gruszki; ale Lejb nie przynosi teraz i nie mówi: „masz, ale nie mów nikomu”.
Siedzi Herszek i czeka na maliny, kiedy znów urosną, czeka, że ojciec wróci w sobotę, i czeka na Lejba. – Siedzi i trzyma kij, ten swój miecz – i chce iść do Palestyny, gdzie płynie nie woda, ale mleko, manna15 i miód (co to jest?), gdzie jest rosół i ryby, gdzie ciepło. – To trzeba widzieć – ho, ho!
Patrzy na jaskółki, które pod dachem wybudowały gniazdo, a teraz mają dzieci i niosą im jedzenie. I patrzy na mrówki. – Herszek nie jest głodny, tylko pieką go i swędzą odmrożone ręce i boli go, kiedy kaszle. Nikt nie bił go, ale boli. I znów chce pić.