Kitabı oku: «Wesele Figara», sayfa 3
SCENA PIĄTA
Marcelina, Bartolo, Zuzanna
ZUZANNA
trzyma w ręku czepeczek z szeroką wstążką, na ręku suknię
Wyjść za niego! Za kogóż to? Za mego Figara?
MARCELINA
zgryźliwie
Czemuż by nie? Toć i ty nie co innego robisz!
BARTOLO
śmiejąc się
Paradny argument: tylko kobieta w złości zdobędzie się na podobny! Mówiliśmy, piękna Zuziu, o szczęściu, jakim dlań będzie posiadanie ciebie.
MARCELINA
Nie licząc pana hrabiego, o którym się nie mówi.
ZUZANNA
z dygiem
Sługa uniżona pani; ilekroć otworzysz usta, zawsze musisz powiedzieć coś gorzkiego.
MARCELINA
z dygiem
Sługa pani nawzajem; gdzież ta gorycz? Czyż nie jest sprawiedliwie, aby wspaniałomyślny pan dzielił po trosze radość, którą sprawia swym poddanym?
ZUZANNA
Radość, którą sprawia?…
MARCELINA
Tak, pani.
ZUZANNA
Szczęściem, zazdrość pani jest równie znana, jak prawa jej do Figara nikłe.
MARCELINA
Można by je uczynić trwalszymi, umacniając je na twój sposób.
ZUZANNA
Och, tym sposobem posługują się raczej osoby wytrawne.
MARCELINA
A dzieciątko do nich nie należy. Niewinna jak stary sędzia!
BARTOLO
odciągając Marcelinę
Bywaj zdrowa, piękna oblubienico naszego Figara.
MARCELINA
dygając
Tajna wspólniczko jego dostojności pana hrabiego.
ZUZANNA
dygając
Który jejmość panią niezmiernie poważa.
MARCELINA
dygając
Czy pani uczyni mi ten zaszczyt, aby spoglądać i na mnie łaskawym okiem?
ZUZANNA
dygając
Pod tym względem nie pozostaje jejmość pani nic do życzenia.
MARCELINA
dygając
Z dostojnej pani taka śliczna osóbka!
ZUZANNA
dygając
Et, wystarczy, aby jejmość wszyscy diabli brali.
MARCELINA
dygając
A zwłaszcza wielce czcigodna!
ZUZANNA
dygając
Ta cnota przystoi matronom.
MARCELINA
rozwścieczona
Matronom! Matronom!
BARTOLO
zatrzymując ją
Marcelino!
MARCELINA
Chodźmy, doktorze; nie panuję nad sobą. dygając Sługa uniżona.
SCENA SZÓSTA
ZUZANNA
sama
A leć, kumoszko! Leć, mądralo! Równie mało lękam się twych zakusów, jak gardzę zniewagami. Patrzcie mi starą Sybillę45! Dlatego że liznęła książki i dręczyła jaśnie panią za młodu, chce się rządzić jak szara gęś w zamku! rzuca na krzesło suknię Sama już nie wiem, po co tu przyszłam.
SCENA SIÓDMA
Zuzanna, Cherubin
CHERUBIN
wbiegając
Och, Zuziu! Od dwóch godzin czatuję na chwilę, kiedy będę cię mógł zdobyć samą. Ach, ty wychodzisz za mąż, a ja odjeżdżam.
ZUZANNA
W jaki sposób małżeństwo moje łączy się z odjazdem pazia jego dostojności?
CHERUBIN
żałośnie
Zuziu, hrabia mnie oddala.
ZUZANNA
przedrzeźniając go
Cherubinku, znowu jakieś głupstwo!
CHERUBIN
Zastał mnie wczoraj u twej kuzynki, Franusi; pomagałem jej przepowiadać rolę niewiniątka na dzisiejszą uroczystość. Powiadam ci, jak mnie zobaczył, wpadł w taką wściekłość!… „Wynoś się – wrzasnął – mały…”. Nie śmiem w obecności kobiety wymówić tego słowa. „Wynoś się! A jutro nie będzie cię w zamku”. Jeśli pani hrabina, moja piękna chrzestna, nie zdoła go ułagodzić, stało się, Zuziu, tracę na zawsze szczęście oglądania ciebie.
ZUZANNA
Oglądania mnie?… Teraz moja kolej? Więc już nie do pani wzdychasz potajemnie?
CHERUBIN
Ach, Zuziu! Jaka ona szlachetna i piękna! Ale jaka imponująca46!
ZUZANNA
To znaczy, ja nie jestem imponująca i ze mną można się ośmielić…
CHERUBIN
Wiesz aż nadto, niegodziwa, że ja nie śmiem się ośmielić… Ale jakaś ty szczęśliwa! W każdej chwili ją oglądać, mówić do niej, ubierać, rozbierać, szpilka po szpilce!… Ach, Zuziu! Dałbym… Co ty tam trzymasz?
ZUZANNA
przedrzeźniając go
Ach, szczęśliwy czepeczek i błogosławioną wstążkę, które otulają w nocy włosy uroczej chrzestnej matki…
CHERUBIN
żywo
Czepeczek! Wstążka!… Daj mi ją, moja kochana.
ZUZANNA
cofając
Za pozwoleniem! „Jego kochana”! Patrzcie go, jaki poufały! Ech, gdyby to nie był, ot, smarkacz…
Cherubin wyrywa wstążkę
Ach, wstążka!
CHERUBIN
ucieka dokoła wielkiego fotela
Powiesz, że podziała się gdzieś, zniszczyła; powiesz, żeś zgubiła; co ci się podoba.
ZUZANNA
goniąc go dokoła
O, za parę lat, przepowiadam, będzie z ciebie największy urwis pod słońcem!… Oddasz ty wstążkę?
chce odebrać
CHERUBIN
dobywa z kieszeni piosenkę
Zostaw, ach, zostaw, Zuziu! Dam ci mą piosenkę: gdy wspomnienie twej pięknej pani będzie zasmucać wszystkie moje chwile, twoje będzie mi jedynym promieniem, jaki może jeszcze ogrzać moje serce.
ZUZANNA
wyrywa piosenkę
Ogrzać twoje serce, łotrzyku! Zdaje ci się, że mówisz do swej Franusi; przyłapali cię u niej, wzdychasz do pani, a robisz czułe oczy do mnie na dokładkę.
CHERUBIN
w podnieceniu
To prawda, na honor! Nie wiem już, co robię; ale od jakiegoś czasu czuję dziwny niepokój; serce mi bije na sam widok kobiety, słowa miłość i rozkosz przyprawiają je o dreszcz i pomieszanie. Potrzeba mówienia komuś: „Kocham ciebie”, rozpiera mnie tak, że mówię to sam sobie, uganiając po parku, twojej pani, tobie, drzewom, obłokom, wiatrowi, który je unosi wraz ze słowami. Wczoraj spotkałem pannę Marcelinę…
ZUZANNA
śmiejąc się
Cha! cha! cha! cha! cha!
CHERUBIN
Czemuż nie? Wszak jest kobietą! Panna! Kobieta! Ach, jakież te miana są słodkie! Jakie wzruszające!
ZUZANNA
Oszalał!
CHERUBIN
Franusia jest poczciwa; słucha mnie bodaj; ty nie jesteś dobra.
ZUZANNA
Wielka szkoda; jeszcze tego brakowało.
chce wyrwać mu wstążkę
CHERUBIN
wykręca się i ucieka
Aha! Właśnie! Wydrzesz mi ją chyba z życiem. Jeśliś nierada z ceny, dołożę tysiąc całusów.
ściga ją
ZUZANNA
obraca się uciekając
Tysiąc policzków, jeśli się zbliżysz. Poskarżę pani; nie tylko nie będę prosić za tobą, ale sama powiem jego dostojności: „Wybornie, panie hrabio, wygoń tego łotrzyka, odeślij do domu małego hultaja, który śmie durzyć się w jaśnie pani, a na dobitkę mnie ciągle chce całować”.
CHERUBIN
spostrzega wchodzącego Hrabiego; rzuca się z przerażeniem za fotel
Zgubiony jestem!
ZUZANNA
Co się dzieje?
SCENA ÓSMA
Zuzanna, Hrabia, Cherubin ukryty
ZUZANNA
spostrzega Hrabiego
Ach!…
zbliża się do fotela, aby zasłonić Cherubina
HRABIA
podchodzi bliżej
Wzruszona coś jesteś, Zuziu! Mówiłaś sama do siebie… Twoje serduszko wydaje się w stanie… bardzo naturalnym zresztą w takim dniu…
ZUZANNA
zmieszana
Panie hrabio, czego pan sobie życzy? Gdyby waszą dostojność zastał tu kto ze mną…
HRABIA
Byłbym w rozpaczy, gdyby mnie ktoś zaskoczył; ale wiesz, jak żywo interesuje mnie twoja osóbka. Bazylio nie ukrywał ci moich uczuć. Mam tylko chwilę, aby wytłumaczyć moje zamiary; posłuchaj…
siada w fotelu
ZUZANNA
żywo
Nic nie słucham.
HRABIA
bierze ją za rękę
Jedno słowo! Wiesz, że król mianował mnie ambasadorem w Londynie. Zabieram Figara; daję mu znakomitą pozycję, że zaś obowiązkiem żony jest towarzyszyć mężowi…
ZUZANNA
Ach, gdybym śmiała mówić!
HRABIA
przyciąga ją do siebie
Mów, mów, droga; korzystaj z praw, jakie daję ci nad sobą na całe życie.
ZUZANNA
przerażona
Nie chcę tych praw, panie hrabio, nie chcę. Zostaw mnie, wasza dostojność, błagam.
HRABIA
Ale powiedz wprzódy.
ZUZANNA
z gniewem
Sama już nie wiem, o czym mówiłam.
HRABIA
O obowiązkach żony.
ZUZANNA
A zatem: kiedy pan hrabia wziął jaśnie panią z domu doktora i zaślubił ją z miłości; kiedy zniósł dla niej pewien ohydny przywilej…
HRABIA
wesoło
Tak strasznie dotkliwy dla dziewcząt, prawda? Ach, Zuziu, to urocze prawo! Gdybyś przyszła pogwarzyć o nim o zmroku do ogrodu, opłaciłbym to lekkie ustępstwo taką ceną…
BAZYLIO
za sceną
Nie ma ekscelencji w domu.
HRABIA
wstaje
Co to za głos?
ZUZANNA
Och, ja nieszczęśliwa!
HRABIA
Wyjdź naprzeciw, żeby nie wszedł.
ZUZANNA
zmieszana
Mam pana tu zostawić?
BAZYLIO
woła za sceną
Hrabia był u jaśnie pani, ale już wyszedł, pójdę zobaczyć.
HRABIA
I nie ma gdzie się ukryć! A! Za fotelem… od biedy; odprawże go co rychlej.
Zuzanna zagradza drogę, Hrabia odtrąca ją lekko, ona cofa się tak, że staje między nim a paziem. Gdy Hrabia schyla się i zajmuje miejsce Cherubina, ten okręca się, wskakuje, przerażony, równymi kolanami na fotel i chowa się. Zuzanna chwyta suknię, którą przyniosła, okrywa nią pazia, i staje sama przed fotelem.
SCENA DZIEWIĄTA
Hrabia i Cherubin ukryci, Zuzanna, Bazylio
BAZYLIO
Czy panna Zuzia nie widziała hrabiego?
ZUZANNA
szorstko
Gdzież miałam widzieć? Zostaw mnie pan.
BAZYLIO
przysuwa się
Gdybyś była rozsądniejsza, nie byłoby nic dziwnego w moim pytaniu. Figaro go szuka.
ZUZANNA
Szuka człowieka, który życzy mu najgorzej na świecie – po panu?
HRABIA
na stronie
Przekonajmyż się, jak on mi służy.
BAZYLIO
Pragnąć dobra kobiety, czyż znaczy źle życzyć jej mężowi?
ZUZANNA
Nie wedle twoich ohydnych zasad, stręczycielu.
BAZYLIO
Czegóż żąda tu kto nadzwyczajnego? Czyż nie jesteś gotowa użyczyć tego samego innemu? Dzięki tej lubej ceremonii to, co ci było wzbronione wczoraj, stanie się jutro twoim obowiązkiem.
ZUZANNA
Niegodny!
BAZYLIO
Ponieważ ze wszystkich poważnych rzeczy małżeństwo jest największym błazeństwem, myślałem…
ZUZANNA
w oburzeniu
Ohyda! Kto panu pozwolił wejść?
BAZYLIO
Och! och! Jaka zła! Uspokójże się, duszko! Stanie się tylko to, co zechcesz; ale nie sądź, że uważam imć Figara za właściwą przeszkodę: gdyby nie pewien pazik…
ZUZANNA
trwożliwie
Cherubin?
BAZYLIO
przedrzeźniając
Cherubino di amore, który kręci się koło ciebie bez ustanku: dziś jeszcze myszkował tutaj, kiedy rozstałem się z tobą; czy zaprzeczysz?
ZUZANNA
Cóż za potwarz! Precz stąd, niegodziwcze!
BAZYLIO
Jestem niegodziwcem, bo mam oczy. Czy nie dla ciebie i ta piosenka, którą się nosi w takiej tajemnicy?
ZUZANNA
w gniewie
Och, tak! Dla mnie!…
BAZYLIO
Chyba że ją ułożył dla samej jaśnie pani! Kiedy usługuje przy stole, powiadają, że patrzy na nią takimi oczami!… Ale, do kata! Niech nie igra: hrabia na tym punkcie jest mocno gburowaty.
ZUZANNA
wzburzona
A pan jesteś skończony zbrodniarz, aby rozsiewać podobne bajki i gubić nieszczęśliwe dziecko, które popadło w niełaskę u pana.
BAZYLIO
Czy to ja wymyśliłem? Powtarzam, co wszyscy mówią.
HRABIA
wstając
Jak to, wszyscy mówią!
ZUZANNA
O nieba!
BAZYLIO
Cha! cha!
HRABIA
Biegnij, Bazylio, niech go wypędzą.
BAZYLIO
Och, jakże mi przykro, że wszedłem tutaj.
ZUZANNA
pomieszana
Boże, Boże!
HRABIA
do Bazylia
Słabo jej. Posadźmy ją w fotelu.
ZUZANNA
odpychając go żywo
Nie chcę. Wchodzić tak przemocą to niegodnie!
HRABIA
Jest tu nas dwóch, moja duszko. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa!
BAZYLIO
W istocie, jestem w rozpaczy, że tak sobie ostrzyłem język na paziku, skoro pan hrabia mógł słyszeć. Chciałem jedynie wybadać uczucia panny Zuzi; w gruncie bowiem…
HRABIA
Pięćdziesiąt pistolów, konia i niech go odeślą do rodziców.
BAZYLIO
Ekscelencjo, dla prostego żarciku?
HRABIA
Mały ladaco: wczoraj jeszcze złapałem go z córką ogrodnika.
BAZYLIO
Z Franusią?
HRABIA
W jej izdebce.
ZUZANNA
oburzona
Gdzie pan hrabia też widać czegoś szukał!
HRABIA
wesoło
Doskonałe spostrzeżenie.
BAZYLIO
I dobrze nam wróży.
HRABIA
wesoło
Ależ nie; szukałem wujaszka Antoniego, pijaczyny ogrodnika, aby mu dać jakieś rozkazy. Pukam, długo nikt nie otwiera; kuzyneczka wydaje się zmieszana, zaczynam coś podejrzewać, zagaduję ją i tak, wśród rozmowy, przyglądam się spod oka. Była tam za drzwiami jakaś firanka, wieszadło, nie wiem co zresztą, jakieś schowanie na szmatki; otóż nie pokazując nic po sobie, powoli, powoli, odsłaniam firankę naśladując gest, podnosi suknię z fotela i widzę… spostrzega pazia A!…
BAZYLIO
Cha! cha!
HRABIA
Ta sztuka warta tamtej.
BAZYLIO
Jeszcze lepsza.
HRABIA
do Zuzanny
Wybornie, panienko: ledwie zaręczona, już sobie poczynasz w ten sposób? Więc to dla mego pazia tak pragnęłaś zostać sama? A ty, paniczu, brakowało jeszcze tego, abyś, niepomny szacunku dla chrzestnej matki, obrócił oczy na jej garderobianą, żonę twego przyjaciela? Ale ja nie ścierpię, aby Figaro, człowiek, którego szanuję i kocham, padł ofiarą podobnej zdrady. Czy on wszedł z tobą, Bazylio?
ZUZANNA
wzburzona
Nie ma tu ofiary ani zdrady; był w pokoju, kiedy pan hrabia mówił ze mną.
HRABIA
porywczo
Dałby Bóg, aby to było kłamstwem! Najzawziętszy wróg nie śmiałby mu życzyć takiego nieszczęścia.
ZUZANNA
Prosił mnie o słówko do pani, aby wyprosiła jego łaskę. Wejście waszej dostojności przeraziło go tak, że skrył się za fotelem.
HRABIA
w gniewie
Szalbierstwo! Toć ja sam siadłem tutaj, wszedłszy do pokoju.
CHERUBIN
Tak, panie hrabio, a ja, drżąc cały, przycupnąłem za fotelem.
HRABIA
Nowe szalbierstwo! Wszak ja skryłem się tam przed chwilą.
CHERUBIN
Tak, wasza dostojność, wówczas właśnie ja schowałem się w fotelu.
HRABIA
z rosnącym wzburzeniem
Ależ to istna jaszczurka z tego małego… węża! Podsłuchiwał nas!
CHERUBIN
Przeciwnie, wasza dostojność, robiłem, co mogłem, aby nie słyszeć.
HRABIA
Przewrotni! do Zuzanny Nie pójdziesz za Figara.
BAZYLIO
Powściągnij się, wasza dostojność, nadchodzą.
HRABIA
ściągając Cherubina z fotela i stawiając go na nogi
Zostałby tak na oczach wszystkich!
SCENA DZIESIĄTA
Cherubin, Zuzanna, Figaro, Hrabina, Hrabia, Franusia, Bazylio, tłum służby, wieśniaczek, wieśniaków biało odzianych.
FIGARO
trzymając wianek z białymi piórami i wstążkami, do Hrabiny
Jedynie pani hrabina zdoła nam wyjednać tę łaskę.
HRABINA
Patrz, hrabio, przypisują mi władzę, której nie posiadam; że jednak w ich prośbie nie mam nic nagannego…
HRABIA
zakłopotany
Musiałoby być bardzo wiele…
FIGARO
po cichu do Zuzanny
Wspieraj me usiłowania.
ZUZANNA
po cichu do Figara
Które nie doprowadzą do niczego.
FIGARO
po cichu
Próbuj.
HRABIA
do Figara
Czegóż chcecie?
FIGARO
Ekscelencjo, wasale twoi, wzruszeni zniesieniem pewnego dotkliwego prawa, które miłość waszej dostojności dla pani hrabiny…
HRABIA
Więc co? To prawo już nie istnieje. O cóż tedy chodzi?
FIGARO
chytrze
Że czas, aby cnota dobrego pana zajaśniała przed światem; jest ona dziś dla mnie takim dobrodziejstwem, że pragnę być pierwszym, który uczci ją przy swoim ślubie.
HRABIA
z rosnącym zakłopotaniem
Żartujesz, przyjacielu! Zniesienie hańbiącego prawa jest jedynie spłaceniem długu rycerskości. Hiszpan może zabiegać o względy kobiety, ale wymagać ich najsłodszych objawów jako niewolniczej powinności, och, to tyrania Wandala, a nie przywilej szlachetnego Kastylczyka.
FIGARO
ujmując Zuzanną za rękę
Pozwól zatem, wasza dostojność, aby ta młoda osóbka, której honor ubezpieczyła twoja, panie, cnota, otrzymała z twej ręki, publicznie, ten wianek dziewiczy, zdobny w białe pióra i wstążki, symbol czystości twoich, panie, intencji… Uświęć ten ceremoniał dla wszystkich małżeństw i niechaj chóralny śpiew utrwali na zawsze wspomnienie…
HRABIA
zakłopotany
Gdybym nie wiedział, że zakochany, poeta i muzyk to trzykrotny tytuł pobłażania dla wszystkich szaleństw…
FIGARO
Przyłączcie się do mych próśb, przyjaciele.
WSZYSCY
Wasza dostojność! Wasza dostojność!
ZUZANNA
do Hrabiego
Czemuż uchylać się od tak zasłużonej chwały?
HRABIA
na stronie
Przewrotna!
FIGARO
Niech wasza dostojność spojrzy: nigdy piękniejsza oblubienica nie doda więcej ceny poświęceniu waszej dostojności.
ZUZANNA
Zostaw mą urodę i sławmy jedynie cnotę pana hrabiego.
HRABIA
na stronie
To ukartowana gra.
HRABINA
Przyłączam się do nich, hrabio; ten obrzęd będzie mi zawsze drogi, skoro zawdzięcza początek uroczej miłości, którą czułeś dla mnie.
HRABIA
Czuję ją zawsze; z tego też tytułu zgadzam się.
WSZYSCY
Wiwat!
HRABIA
na stronie
Wpadłem. głośno Iżby ten obrządek mógł odbyć się tym uroczyściej, pragnąłbym jedynie odłożyć go nieco. na stronie Każmy co żywo szukać Marceliny.
FIGARO
do Cherubina
I cóż, figlarzu! Nie jesteś zachwycony?
ZUZANNA
Jest w rozpaczy; pan hrabia go oddala.
HRABINA
Och, hrabio, łaski dla niego.
HRABIA
Nie zasługuje na nią.
HRABINA
Ach, jest tak młody…
HRABIA
Nie tak bardzo, jak pani mniema.
CHERUBIN
drżąc
Przebaczać wspaniałomyślnie – to prawo, którego wasza dostojność nie zrzekł się, zaślubiając panią.
HRABINA
Zrzekł się jedynie tego, które nękało was wszystkich.
ZUZANNA
Gdyby jego dostojność wyrzekł się prawa przebaczenia, byłoby to z pewnością pierwsze, które pragnąłby potajemnie odkupić.
HRABIA
zakłopotany
Bez wątpienia.
HRABINA
Odkupić?…
CHERUBIN
do Hrabiego
Byłem płochy, to prawda, wasza dostojność; ale nigdy cień niedyskrecji…
HRABIA
zakłopotany
Dobrze już! Dość na tym....
FIGARO
Co on ma na myśli?
HRABIA
żywo
Dość już, dość; wszyscy żądają, aby mu przebaczyć, przystaję; idę nawet dalej, daję mu kompanię w swojej legii.
WSZYSCY
Wiwat!
HRABIA
Ale pod warunkiem, że pojedzie natychmiast ją objąć!
FIGARO
Och, wasza dostojność, jutro.
HRABIA
z naciskiem
Tak chcę.
CHERUBIN
Jestem posłuszny.
HRABIA
Pokłoń się chrzestnej matce i poleć się jej łasce.
Cherubin przyklęka przed hrabiną, nie mogąc mówić ze wzruszenia
HRABINA
wzruszona
Skoro nie można zatrzymać cię ani na dziś, jedź tedy, młodzieńcze. Nowe obowiązki powołują cię, wypełń je godnie. Przynieś zaszczyt swemu dobroczyńcy. Zachowaj w pamięci ten dom, w którym młodość twoja znalazła tyle pobłażania. Bądź posłuszny, poczciwy i odważny; będziemy z radością dzielić się każdym twym powodzeniem.
Cherubin wstaje i wraca na miejsce
HRABIA
Bardzo pani wzruszona!
HRABINA
Nie przeczę. Któż odgadnie los dziecka rzuconego w tak pełne niebezpieczeństw rzemiosło! Jest mi powinowaty; co więcej, moim chrzestnym synem.
HRABIA
na stronie
Widzę, że Bazylio miał słuszność. głośno Młodzieńcze, uściskaj Zuzannę… ostatni raz.
FIGARO
Czemu, ekscelencjo? Wszak będzie tu przyjeżdżał zimą. Uściskaj i mnie, kapitanie! ściska go Bywaj zdrów, Cherubinku. Zaczyna się dla ciebie tryb życia zgoła odmienny, moje dziecko. Ba! Już nie będziesz krążył cały dzień wpodle damskiej kwatery; przepadły łakocie, podwieczorki, śmietanki; koniec z „ciepłą rączką” i ze „ślepą babką”. Koledzy żołnierze, dobre kompany, do kroćset! Ogorzałe, obdarte, wielka fuzja, ciężka jak sto diabłów: w prawo zwrot, w lewo zwrot, naprzód marsz, naprzód ku chwale i ani drgnij w drodze, chyba że jaki tęgi strzał z muszkietu…
ZUZANNA
Pfe! Zgroza!
HRABINA
Cóż za wróżby!
HRABIA
Gdzież Marcelina? Osobliwe, nie ma jej z wami!
FRANUSIA
Wasza dostojność, Marcelina udała się do miasta przez folwark.
HRABIA
A wróci?
BAZYLIO
Kiedy się Bogu spodoba.
FIGARO
Gdyby mu się mogło spodobać, aby mu się nigdy nie spodobało…
FRANUSIA
Pan doktor prowadził ją pod rękę.
HRABIA
żywo
Doktor tu?
BAZYLIO
Uczepiła się go z miejsca.
HRABIA
na stronie
Nie mógł się zjawić bardziej w porę.
FRANUSIA
Zdawała się bardzo podniecona, idąc rozprawiała głośno, potem przystawała, wymachiwała, ot tak, rękami… a pan doktor robił o tak, ręką, uspokajając; była taka zagniewana! Mówiła coś o szwagrze Figaro.
HRABIA
biorąc ją pod brodę
Szwagrze… przyszłym.
FRANUSIA
wskazując Cherubina
Czy wasza dostojność przebaczył nam już za wczoraj?…
HRABIA
przerywając
Bądź zdrowa, mała, bądź zdrowa.
FIGARO
To jej sobacza miłość tak ją nosi; byłaby nam całkiem zepsuła uroczystość.
HRABIA
na stronie
Zepsuje, ja ci ręczę. głośno Pójdźmy, hrabino. Bazylio, zajdziesz do mnie.
ZUZANNA
do Figara
Wstąpisz do mnie, kochanie?
FIGARO
po cichu do Zuzanny
Cóż? Źle połknął haczyk?
ZUZANNA
po cichu
Rozkoszny chłopiec z ciebie!
wszyscy wychodzą
SCENA JEDENASTA
Cherubin, Figaro, Bazylio
Podczas gdy wszyscy wychodzą, Figaro zatrzymuje ich obu i ściąga z powrotem.
FIGARO
No więc, chodźcież przecie! Ceremonia uznana, wesele dziś wieczór; trzeba zestroić się, jak należy; nie bądźmyż jak ci aktorzy, którzy nigdy nie grają tak licho, jak w dniu, kiedy krytyka najbardziej ma na nich oko. My nie mamy przed sobą jutra, aby się zrehabilitować. Musimy dziś dobrze umieć role.
BAZYLIO
złośliwie
Moja jest trudniejsza, niż sobie wyobrażasz.
FIGARO
czyniąc niepostrzeżony przezeń ruch, jakby go grzmocił
Nie zdajesz też sobie sprawy z uznania, jakie cię czeka.
CHERUBIN
Figaro, zapominasz, że ja odjeżdżam.
FIGARO
A chciałbyś zostać?
CHERUBIN
Czy bym chciał?!
FIGARO
Trzeba kluczyć. Ani mru-mru przy odjeździe. Płaszcz podróżny na ramię; gotuj na oczach wszystkich zawiniątko, niech widzą konia u bramy. Galopem aż do folwarku; potem piechotą, tyłami z powrotem. Hrabia będzie myślał, żeś pojechał; nie właź mu tylko na oczy; biorę na siebie, że ułagodzę go po weselu.
CHERUBIN
Ale Franusia nie umie roli.
BAZYLIO
Czegóż tedy, u diabła, jej uczysz? Toć od tygodnia nie opuszczasz jej na krok.
FIGARO
Nie masz dziś nic do roboty: daj jej, z łaski swojej, lekcję.
BAZYLIO
Ostrożnie, młodzieńcze, ostrożnie! Ojciec jest grubo niezadowolony, córce oberwało się po buzi! Ej! ej! Czego ty jej tam uczysz! Cherubinie! Cherubinie! Staniesz się przyczyną zgryzoty! Póty dzban wodę nosi!…
FIGARO
Aha, wsiadł na swego konika ze starymi przysłowiami! No i cóż, bakałarzu! Co powiada mądrość narodów: Póty dzban wodę nosi, póki…
BAZYLIO
…się nie napełni.
FIGARO
odchodząc
Nie takie głupie, na honor, nie takie głupie!