Kitabı oku: «W małym dworku», sayfa 7
SCENA SZÓSTA
Kuzyn i Aneta.
ANETA
Przepraszam cię, kuzynie. Ale czemu klęczysz tak, samotny, jak gdybyś bił przed kimś pokłony? Tam jest mój pokój. (wskazuje drzwi na prawo) Przyszłam się trochę upudrować po spacerze. Ale co ty tu robisz?
KUZYN
udaje, że szuka czegoś na ziemi
Chciałem przeczytać jeden wiersz dziewczynkom i nie znalazłem ich. Szukam szpilki od krawata. Upadła mi tu gdzieś i nie mogę jej znaleźć.
ANETA
Szpilka od krawata? O, tu coś zaszło. Czekaj, ja ci pomogę.
Klęka obok niego. Szukają. Pauza.
KUZYN
nagle
Aneto! Ani! Ja ciebie kocham. Od wczoraj nie mogę sobie rady dać ze sobą. Jesteś jedyną kobietą, która mi się kiedykolwiek podobała. Kocham cię i podobasz mi się wściekle. Wiem, kto jesteś. Wczoraj poznałem cię, kiedy grałaś.
ANETA
A ogoliłeś się przynajmniej? (gładzi go ręką po twarzy) Tak, jesteś gładki, jesteś młody, jesteś ładny i ten twój wierszyk podobał mi się bardzo.
KUZYN
Dla ciebie tylko go pisałem. Tylko dla ciebie. Przez ciebie tylko zostałem na nowo artystą. Kocham cię.
ANETA
Ale dziś rano mówiłeś inaczej. Dedykowałeś go widmu ciotki.
KUZYN
Tak. I ta dedykacja, tego wiersza tylko, pozostanie dalej. Ale cały zbiór, który teraz napiszę, poświęcę tylko tobie, Ani. Ciebie jedną kocham, po raz pierwszy naprawdę.
ANETA
Czy mogę ci wierzyć? Może wszystkim mówisz to co chwila?
KUZYN
całuje ją klęcząc naprzeciw niej
Kocham cię, kocham cię.
Całują się długo i nienasycenie.
SCENA SIÓDMA
Wbiegają z lewej strony Zosia i Amelka i zaraz cofają się przerażone.
ANETA
wstając
Chodźmy stąd. One nas widziały.
Ciągnie go na prawo. Kuzyn milcząc poddaje się jej. Drzwi zamykają się za nimi na klucz. Znowu wchodzą skradając się Zosia i Amelka. Zosia trzyma 500-gramową butelkę. Zaraz za nimi wchodzi Urszula z lampą o różowym abażurze z bibułki. Stawia lampę na stole i milcząc wychodzi.
ZOSIA
Teraz pijmy. Wszystko będzie tak, jak we śnie.
AMELKA
Boję się czegoś. Nie wiem, co to jest.
ZOSIA
Nie bój się. Głupia jesteś. Mama tak kazała.
AMELKA
Ale co oni tu robili?
ZOSIA
Całowali się. Ja nigdy nikogo nie chcę całować. To jest brzydkie. Pij pierwsza. Amelka. Jesteś starsza.
AMELKA
Nie, ty pij pierwsza. Ja chciałabym jednak wiedzieć, jak to się całują ludzie.
ZOSIA
wypiła połowę
Pij. Gorzkie jest, ale dobre. Wszystko będzie jak we śnie.
AMELKA
przez chwilę patrzy na butelkę i mówi
E! Wszystko jedno. Mama tak kazała. Musi być tak dobrze.
Pije i stawia butelkę na stole.
ZOSIA
Tak mi dobrze jest. Tak mi twardnieje szyja. Widzę jakieś potwory. Ale są dobre. Tak się o mnie ocierają.
AMELKA
Zosia, ja się boję. To było takie gorzkie.
ZOSIA
To nic. Chodź tu do mnie, na moje łóżko.
Ciągnie ją na lewe łóżko.
AMELKA
Tak mi dziwnie. Głowę mam jak na patyku.
ZOSIA
kładzie się i pociąga ją do siebie
O tak. Połóż się i nie myśl. Zaraz wszystko będzie jak we śnie.
AMELKA
Teraz i mnie jest dobrze. Wszystko się tak pochyla i sama nie wiem gdzie. Pocałuj mnie, Zosia. (całują się) Słyszę takie dzwoneczki w uszach. Takie malutkie, malutkie. Muszą być srebrne.
ZOSIA
Tak. Już się zaczyna sen. Leż spokojnie.
Zastygają bez ruchu na łóżku. Wchodzi Urszula. Poprawia lampę i zaraz wychodzi. Pauza.
SCENA ÓSMA
Z lewej strony wchodzi Nibek.
NIBEK
Cóż to? Śpicie? Takeście się zmęczyły zbieraniem spóźnionych rydzów? Zbudźcie się, moje elfy, moje sylfy, moje najdroższe córeczki, moje eteryczne ciałka, moje świetlane, czyste duszyczki! (podchodzi do łóżka) Śpią, biedaczki! Och! Żebyście wiedziały, jak was kocham. Och! Żebyście choć na chwilę mogły wiedzieć. Ale nigdy się o tym nie dowiecie. Żadne dziecko nie wie nic o tej miłości, którą mają dla niego rodzice, i nawet nie powinno wiedzieć. Zatrułoby mu to życie aż do końca. (pada na kolana przed łóżkiem) Ciężar uczuć – czyż jest coś okropniejszego! Ona też je kochała po swojemu – biedna Anastazja. (bierze Amelkę za rękę) Nowego rodzaju ciastka upiekła dla was Urszula. Sam Marceli ciasto miesi już od południa. (nagle) Lecz co to? Ta ręka jest zimna. Amelka! Mów! (szarpie ją) Ona jest zimna! (szarpie Zosię) Zosia! Obudź się! (szarpie Zosię; po czym mówi zupełnie spokojnie) One są zimne. One nie żyją. Wiedziałem, że coś złego się stanie. (krzyczy) Ratunku!!!!!!
Po czym staje zmartwiały.
SCENA DZIEWIĄTA
Prawe drzwi otwierają się z klucza i wbiega Aneta, a za nią Kuzyn. Oboje wyglądają nienormalnie. Ona ma włosy w nieładzie. On też. A do tego ma rozpięty kołnierzyk i rozwiązany krawat.
ANETA
Co się stało?
NIBEK
budząc się z zamyślenia
Miałaś im zastąpić matkę. One są zimne już. To są dwa trupki, obojętne trupki, a nie moje córki. Nie potrzeba nic. Wiem, że to jest koniec. (podnosi ręce do góry) O Boże! I Ty możesz! (opuszcza ręce) Dziej się wola Twoja. I wtedy to mnie spotyka, kiedy zboże jest po 162 i kiedy mógłbym naprawdę zostać bogatym człowiekiem i dać im wszystko.
Wychodzi na lewo.
SCENA DZIESIĄTA
Ciż sami minus Nibek. Aneta podchodzi do łóżka i dotyka się do dziewczynek.
ANETA
Zimne są już. Stało się.
KUZYN
Nie. To niemożliwe. Czemu? Po co? Czy to jakaś nagła choroba? (dotyka się ciał dziewczynek) Zimne są. Wszystko skończone.
ANETA
Tylko co były ze mną na spacerze. Zdrowe i żywe. Co to jest? To jest coś niepojętego.
KUZYN
O! Ja to rozumiem. To ona – Anastazja. Teraz rozumiem to, co kiedyś mówiła. Za późno, za późno.
SCENA JEDENASTA
Z lewej strony wchodzi Widmo. Za nim Urszula z gromnicami pod pachą. Tamci cofają się na prawo. Kuzyn trzyma w objęciach Anetę.
WIDMO
Niech Urszula zapali świecę.
Urszula spełnia rozkaz.
Teraz proszę tu nakapać.
Urszula kapie ze świecy i stawia drugą, którą o tamtą zapaliła.
Teraz druga.
Urszula robi to samo z drugą świecą.
KUZYN
wyrywa się nagle Anecie, która usiłuje go zatrzymać. Mówi jadowicie
Wiem już, kto jest przyczyną tego wszystkiego. To ty, zbrodniarko! Chciałaś zabić mnie, a teraz zabiłaś te niewinne istoty. Wiem już, kto jesteś.
WIDMO
Tym lepiej dla ciebie. Kochałeś się jednak we mnie, kuzynie.
KUZYN
Tak. I był to najgorszy mój upadek. Teraz cię nienawidzę. Nienawidzę i pogardzam tobą. Ty, morderczyni własnych dzieci.
WIDMO
Które byś uwiódł, gdyby nie przyjechała ta. (wskazuje na Anetę) Tym lepiej dla ciebie.
KUZYN
Nieprawda. Po tysiąckroć nieprawda. Ja ją kocham. Ja nie dam o niej mówić w ten sposób.
WIDMO
Tym lepiej dla ciebie. A dla niej nie wiem. To zależy od niej, czy zdoła cię do siebie przywiązać. Aneto, bądź dla niego… Ach, nie powiem już nic. Życie znowu owładnęło mną tak, jak dziś rano. Żegnam was. Bądźcie szczęśliwi.
Idzie na lewo wyniosłym krokiem typowego widma. We drzwiach spotyka się z Nibkiem, za którym postępują: Kozdroń i Maszejko, Nibek przechodzi nie patrząc na nią. Kozdroń również. Idą w kierunku łóżka. Maszejko zatrzymuje się.
SCENA DWUNASTA
MASZEJKO
Ach, pani dobrodziko! Takie nieszczęście! To tak, jak z tymi sukami w Powierzyńciu. Aldona i Fifi są nie do odborsuczenia. Trudno, pani dobrodziko. Nikt temu rady nie da.
Nibek i Kozdroń klękają przy łóżku z trupami.
WIDMO
Pan Maszejko ma rację. (do Kuzyna) A ty czytałeś mój dziennik. Skłamałeś nie mówiąc. Powinieneś był mi to powiedzieć pierwszy.
KUZYN
Tak. Nie bawię się w głupie formalności. Dowiedziałem się z tego dziennika, że mnie jednego kochałaś. I nic mnie to nie obchodzi. Jesteś widmem, prawdziwym widmem. Teraz dopiero przekonałem się o tym.
WIDMO
uroczyście
Tym lepiej dla ciebie. Żegnam cię, Dyapanazy. Żegnam cię, Ignacy. Na zawsze, na zawsze.
Wychodzi na lewo. Z prawej strony wbiega Marceli.
SCENA TRZYNASTA
MARCELI
upaprany ciastem. Trzyma w końcach palców ciastko
Chciałem dać spróbować panienkom te ciastka. (zatrzymuje się) Urszula mi kazała.
NIBEK
zrywając się z klęczek
Czy nie widzisz, idioto, że panienki nie żyją? Nie żyją. Czy nie rozumiesz, ty wyskrobku jakiś?
Wybucha płaczem i pada znowu na kolana. Marceli podchodzi do łóżka i klęka obok Kozdronia.
MASZEJKO
Ależ, panie Nibek. Tak nie można.
NIBEK
nagle uspokaja się i wstaje
Już wiem. Wszystko skończone. Tam zostaje cały świat: gdzieś daleko. Ale dla mnie wszystko skończone.
Kozdroń klęczy dalej i modli się.
KUZYN
Ależ, wuju…
Aneta go wstrzymuje. Nibek wychodzi na lewo.
ANETA
Daj mu spokój. Naprawdę dla niego wszystko się skończyło. Ale nie dla ciebie. Bądź silnym. Wszystko jeszcze jest przed tobą. (całuje go w usta) Kocham cię. Teraz nic już nie ma między nami.
Na prawo słychać wystrzał.
KUZYN
wyrywając się jej
Dla Boga! On się zastrzelił.
ANETA
I co z tego? Tym lepiej dla niego i dla nas. Bądź silnym do końca.
KUZYN
otrząsając się
Masz rację. Ty mi zastąpisz wszystko, co dotąd było. Taka była zresztą jej wola. Rozumiem to, ale nic nie czuję.
ANETA
I nie trzeba czuć. Ja też wszystko rozumiem, a nie czuję nic.