Kitabı oku: «Co posiejesz, to i zbierzesz»
© Vlad Mieszko, 2016
Создано в интеллектуальной издательской системе Ridero
Duży Świerk w samotności rosła na leśnej polanie. Pewnego ranka pod nią rozchylając suchą trawę, pojawił się Borovicek. Zobaczył przed sobą jasno-brązowe gałązki z zielonymi igłami, przez które patrzało na niego błękitne niebo.
– Dzień dobry, pani Jodełkę, – powiedział.
Jodełkę obejrzała się wokół, ale nikogo nie zobaczyłam.
– Chyba się wydało? – pomyślała. – Kto może witać się ze mną, jeśli jestem sama na tej polanie?
Jej zrobiło tak smutno, co ona nie zauważyła, jak łzy pojawiły się w jej oczach.
W tym momencie Wiatr przebiegł po jej szczycie, grając gałęziami.
– Nie smuć się, Jodełkę! – powitał on i, latający, dodał. – Spójrz!.. Spójrz, jaki piękny dzień!
Wiatr popędził dalej. On często odwiedzał Szanowna pani Świerk.
Wiatr lubił podróżować. Chciał wszystko zobaczyć i poznać. Świerk nazywała się do swojego przyjaciela: "Wiatr-Koneser".Wszystko, co widział jej o tym opowiadał. Ale zawsze spieszył. Mówiąc słowo, on natychmiast znikał w niebo. Czasami, nawet nie czekając na jej odpowiedź. Ale, ona nie czuła się urażona na niego, wiedząc: «Jak ma dużo u niego spraw na głowie?!!»
Jodełkę nie chciało się smucić w taki piękny dzień. Ona wytarła łzy i nie zauważyłam, jak zerwała zielona igła i poleciała w dół.
– Oj! – dało się słyszeć z ziemi. – Kto to jest?.. Pani Jodełkę, nie wiesz, kto mnie ugryzł?
Jodełkę spojrzał na ziemię i zobaczyłam mały grzybek.
– To, ty jesteś ze mną witasz?!! – zapytała ona, uszczęśliwiony swojemu nowemu sąsiada.
Ücretsiz ön izlemeyi tamamladınız.