Kitabı oku: «Dama Kameliowa», sayfa 9
SCENA DZIEWIĄTA
CIŻ – ANNA – później MIMI – GUSTAW – GASTON.
MIMI
Wchodzi z przerażeniem, ośmiela się w miarę, jak widzi, że Małgorzata się uśmiecha, a Armand jest u jej stóp.
Moja droga Małgorzato, napisałaś mi, że jesteś umierająca, a ja cię zastaję uśmiechniętą i na nogach.
ARMAND
Cicho.
Och, Gustawie, jestem bardzo nieszczęśliwy!
MAŁGORZATA
Jestem umierająca, ale jestem szczęśliwa i szczęście moje przesłania moją śmierć. Więc jesteście po ślubie! Cóż za dziwna rzecz to pierwsze życie, a czym będzie następne?… Będziecie jeszcze szczęśliwsi niż wprzódy. Mówcie o mnie czasami, dobrze? Armandzie, daj mi rękę… Upewniam cię, że to nie jest trudno umierać. Wchodzi Gaston. A, to Gaston przyszedł po mnie… Cieszę się, że cię widzę jeszcze, mój drogi Gastonie. Szczęście jest niewdzięczne: zapomniałam o tobie… Do Armanda. Bardzo był dobry dla mnie… Och! to dziwne.
Wstaje.
ARMAND
Co takiego?
MAŁGORZATA
Już nie cierpię. Życie wraca we mnie… Czuję spokój, jakiego nigdy nie zaznałam… Ale ja będę żyć! Och, jak mi jest dobrze!
Siada i zdaje się drzemać.
GASTON
Śpi!
ARMAND
Niespokojnie, później z przerażeniem.
Małgorzato! Małgorzato! Małgorzato! Wielki krzyk. Musi czynić wysiłek, aby wydrzeć rękę z ręki Małgorzaty. Och! Cofa się przerażony. Umarła! Biegnąc do Gustawa. Mój Boże! mój Boże! co się ze mną stanie!
GUSTAW
Do Armanda.
Biedna dziewczyna, ona cię bardzo kochała…
MIMI
Która uklękła.
Śpij spokojnie, Małgorzato! wiele ci będzie przebaczone, bo bardzo kochałaś!…