Kitabı oku: «Gromiwoja», sayfa 2
Gromiwoja
OSOBY:
Gromiwoja (Lysistrata), pani w Atenach znaczna
Kalonike, młoda mężatka ateńska
Myrinne, młoda mężatka ateńska
Lampito, Spartanka znamienitego rodu
Senator (probulos), jeden z dziewięciu ówczesnych zarządców państwa ateńskiego
Kinesjas, małżonek Myrriny
SynekKinesjasa i Myrriny, chłopczyk dwuletni
Herold spartański
Pełnomocnicy spartańscy
Pełnomocnicy ateńscy
Mężatka I
Mężatka II
Beotka, wysłannica swego kraju
Koryntka, wysłannica swego kraju
CHÓRY:
Półchór dwunastu starców ateńskich, z przodownikiem Strymodorosem
Półchór dwunastu białogłów ateńskich, z przodownicą Stratyllidą
STATYŚCI:
Scytka, niewolnica, giermek Gromiwoi
Czterej scytyjscy łucznicy, miejskie pachołki
Manes, niewolnik Kinesjasa
Oddział kobiecej bojówki
Gawiedź
Dwaj fletniści spartańscy
Wysłannice krajów helleńskich
Pani Zgoda, bóstwo pokoju
Orszak Ateńczyków i Atenek; służba, niewolnicy
Rzecz dzieje się w Atenach na Akropolis, przed Propylejami36, roku 411 przed Chr.
PROLOG
(1–253)
Scena przedstawia stok Akropolis, wiodący ku Propylejom. W głębi widoczny jest portyk Propylejów i pięciobramne wejście po marmurowych schodach. Bardzo wczesny poranek, po czym, w miarę rozwoju akcji, pełny dzień i wieczór.
Gromiwoja, dostojna mężatka ateńska, przechadza się i niecierpliwie wypatruje przed siebie.
SCENA PIERWSZA
GROMIWOJA
z wzrastającą niecierpliwością
pauza – patrzy w dal…
Ach! Idzie któraś…
z radością
…to moja kamratka!
Wchodzi Kalonike.
SCENA DRUGA
Gromiwoja i Kalonike, młoda mężatka ateńska.
GROMIWOJA
Ach! Kalonike!
KALONIKE
dygając i wstając
Pokłon Gromiwoi!
Czemu się chmurzysz? Cóż to, dąsy, fochy?
Brwi w kabłąk marszczyć… tobie nie przystoi!
GROMIWOJA
KALONIKE
mrugając oczkiem
Skończone – tak – niby…
GROMIWOJA
KALONIKE
Ależ, Aten chwało,
Przyjdą! Wszak trudno wyjść z domu kobiecie:
Ta się nad mężem trzęsie czule z rana,
Ta budzi czeladź46, ta świeże pieluszki
Ściele, ta kąpie, owa karmi dziecię…
GROMIWOJA
ironicznie
KALONIKE
Cóż to jest za dzieło?
Czy to przypadkiem nie jest kawał gruby?
GROMIWOJA
Mniej… więcej… gruby.
KALONIKE
Mężny?
GROMIWOJA
z rosnącym zapałem
Przepotężny!
KALONIKE
Ach – przepotężny, mówisz, a nas nie ma?!
GROMIWOJA
A właśnie – gdyby szło o taki kawał,
To byśmy wpadły tu, jakoby z procy…!
Lecz to rzecz inna – to myśli mej owoc,
Owoc bezsennie przepędzonych nocy!
KALONIKE
filuternie48, niby na ucho
Mów prawdę, piękny jest twój owoc nocny?
GROMIWOJA
patetycznie
Tak piękny, taki potężny i mocny,
Że przezeń całą zbawimy Helladę —
My, płeć bezbronna!
KALONIKE
skeptycznie
GROMIWOJA
KALONIKE
GROMIWOJA
I zginie cała Beocja, nieboże!
KALONIKE
GROMIWOJA
Ateny… nie, nie! Zmilknę, ziemi słowy
Nie będę Aten szarpała! Lecz słuchaj!
Kiedy się zejdą na wiec białogłowy
Z Peloponezu, z Beocji, z Attyki,
Zbawim Helladę społem53 – my – „podwiki”!
KALONIKE
Cóż my, „podwiki” mądrego zdziałamy,
Co zbawiennego? My, siedzące w kwiatach,
W szafrannych54 szatach, malowane damy,
Szumne jedwabiem – w złocistych sandałach,
My mamy zbawiać ojczyznę?? Czym, czymże?
GROMIWOJA
porywczo
KALONIKE
zaczyna się orientować
Być-że to może?
GROMIWOJA
Tak, że ani jeden
Z mężczyzn nie porwie na drugiego piki…
KALONIKE
z ferworem
O, na boginki, dam farbić płaszczyki!
GROMIWOJA
KALONIKE
W jedwab się wystroję!
GROMIWOJA
Ni sięgnie miecza…
KALONIKE
Kupię, na Bóstw dwoje,
Buciki perskie, najdroższe w Atenach!
GROMIWOJA
Czyliż nie mogła przyjść na wiec płeć biała?
KALONIKE
O – na Erosa – każda, jakby strzała,
Puszczona z łuku, lecieć tu powinna!
GROMIWOJA
Widzisz więc, kumciu, jaka ta rzecz inna…
A tu te nasze attyckie kobiety
Wszystko wpierw robią, czego nie potrzeba.
Lecz i z Pomorza – ni jednej – o nieba —
Ni z Salaminy – nie ma!
KALONIKE
GROMIWOJA
Ni te, o których mówiło przeczucie,
Że przyjdą pierwsze, Acharnów małżonki!
KALONIKE
pokazując w dół
Ależ, patrzaj no – nadchodzi ich kilka,
A tam znów inne; przyjdą – jeszcze chwilka…
patrząc w inną stronę
Skądże te znowu?
GROMIWOJA
spostrzegła i poznała
Z Ryczywoła.
KALONIKE
Przebóg,
Toż się tu cały cielętnik rozbryka!
SCENA TRZECIA
Gromiwoja i Kalonike podchodzą, witając wchodzące panie i wieśniaczki.
Wchodzi Atenka, młoda i piękna Myrrine; potem inne w różnych strojach, właściwych miejscowościom, z których pochodzą; szczególnie bogato a swawolnie wystrojona jest Koryntka. Spartanka Lampito, posągowo zbudowana, pierś i szyja odkryte; peplos, rozcięty od ramienia przez cały bok wzdłuż biodra, pozwala widzieć całą krasę lakońskiej lwicy. Myrrine, przepasana bogatym pasem.
Wchodzi Myrrine i kilka kobiet.
GROMIWOJA, KALONIKE, MYRRINE.
Zgiełk powitania, całusy, okrzyki, podziwy dla strojów, każda gada równocześnie, tempo bardzo szybkie.
MYRRINE
podchodzi do Gromiwoi
która stoi z boku, zadąsana
Czyż nie za późno już, o Gromiwojo?
Cóż powiesz? – milczysz?
GROMIWOJA
A, ślicznie, Myrrino,
Że się tak spóźniasz, gdy sprawa poważna!
MYRRINE
poprawiając pasek
Nie mogłam znaleźć, tak, po ciemku, paska:
Gdy rzecz twa nagła, mów, jeżeli łaska…!
KALONIKE
No – nie! możemy zaczekać chwileczkę,
Aż przyjdą panie z Beocji i Sparty…
GROMIWOJA
patrząc w dal
Wyborna rada! Lecz właśnie w tej chwili
Przybywa do nas Lampito ze Sparty!
Wchodzi Lampito z Beotką i Koryntką, a za nimi cały tłum kobiet.
SCENA CZWARTA
Gromiwoja, Kalonike, Myrrine, Lampito, Beotka, Koryntka oraz cały tłum kobiet.
GROMIWOJA
podchodzi z uprzedzającą grzecznością i wita
wszystkie otaczają Lampitę
Witaj nam, droga Lakonko, Lampito!
Jakieś ty piękna Sparty nadobnica,
Cóż to za krasa, ciało siłą tryska!
Ty żubra zdusisz!
LAMPITO60
GROMIWOJA
gładząc jej piersi
Jakby z marmuru masz piersi i szyję.
LAMPITO
śmiejąc się, odsuwa ją lekko
GROMIWOJA
wskazując Beotkę
A skąd przywiodłaś tu tę śliczną główkę?
LAMPITO
MYRRINE
Na Zeusa,
Cóż to za biodra!
KALONIKE
Co za wdzięk w jej ruchu,
A ten dołeczek… brzoskwinia bez puchu!
wszystkie witają Beotkę
GROMIWOJA
wskazuje Koryntkę
Któż jest to dziecię?
LAMPITO
Szumna – prze-bożyca,
Dziewka z Koryntu.
GROMIWOJA
podziwiając jej strój
Szumna! Ej! Na Zeusa,
Szumi też na niej ta strojna dzianica!
LAMPITO
GROMIWOJA
Jam pospolite ruszenie płci słabej
Zwołała.
LAMPITO
Po co?
MYRRINE
z niecierpliwością
Błagam, mów raz przecie!
GROMIWOJA
koło której zbiegły się wszystkie, podniecone ciekawością
A zatem… powiem… lecz pierwej… zechcecie
Odrzec na jedno pytańko…
MYRRINE
Słuchamy.
wszystkie powtarzają to samo
GROMIWOJA
Czyliż ku mężom dusza wam nie rwie się,
Ku naszych synów ojcom, co na wojnie
Marnieją? Wszakże każdej mąż w obozie?
KALONIKE
płaczliwie
Szósty już miesiąc… mój… przy… Eukratesie
W Tracji waruje… gdzieś na słocie, mrozie!
GROMIWOJA
chlipając łzy
Mój siedm krągłych… miesięcy… na Pylos!
LAMPITO
gniewnie
Mój chłop się ledwie wydarł spod chorągwie,
Już tarcz na ramię i fyrgnął, jak ptaszek!
GROMIWOJA
filuternie, chcąc rozweselić posmutniałe towarzystwo
MYRRINE
z zapałem, pokazując pasek
Moja miła,
Zgoda! Chociażbym zastawić ten pasek
Dziś miała jeszcze i tu przepić razem!
KALONIKE
Niech mnie, jak rybę, przetną tym żelazem,
Oddam pół siebie na cel bogobojny!
LAMPITO
Żebych ja miała ujrzeć koniec wojny,
Na wierch Tajgeta wybiegłabym śpiewać!
GROMIWOJA
Więc powiem, myśli nie będę ukrywać:
Nam, o niewiasty, jeśli mamy zmusić
Mężów, by z sobą raz pokój zawarli,
Trzeba się wyrzec…
MYRRINE
z niecierpliwością
Czego? Mów!
GROMIWOJA
Będziecie
Posłuszne?
MYRRINE
Choćby nam łamano kości!
GROMIWOJA
Więc… trzeba będzie… wyrzec się… miłości!
wszystkie odskakują zawiedzione: gesty niechęci i odrazy
Już uciekacie? Dokądże iść chcecie?
Cóż to za dąsy, miny, mruki, fochy?
Liczka pobladły, w oczach łzy, jak grochy!
Więc chcecie słuchać, czy nie? Cóż powiecie?
MYRRINE
Ja nie usłucham. Niech się sroży wojna!
KALONIKE
Przebóg, i ja, nie! Niech się sroży wojna!
GROMIWOJA
do Kaloniki
I ty tak mówisz, rybko, ty, co właśnie
Mówiłaś, że się dasz przeciąć żelazem?
KALONIKE
Już raczej wszystko! Za twoim rozkazem
Przez ogień przejdę…! Tylko nie broń tego…
z hipokryzją
GROMIWOJA
do Beotki
A ty?
BEOTKA
I ja bym przez ogień wolała!
Wszystkie krzyczą: „raczej przez ogień”, tylko Lampito stoi chmurna.
GROMIWOJA
O, jak lubieżną jest płeć nasza cała!
Czy nas niesłusznie na tragediach szarpią?
Każda z bab chciwą jest rozkoszy harpią71!
zwraca się do Lampity
LAMPITO
z westchnieniem rezygnacji
GROMIWOJA
ściska ją i całuje
KALONIKE
pojednawczo
Przypuśćmy, że się od tego figielka
Jakoś wstrzymamy, co niech Bóg odwróci,
Czyż jednak przez to pokój zdobędziemy?
GROMIWOJA
Tak! – na boginki! Bo gdy zasiądziemy
Doma w chitonkach przeźroczo-pajęczych,
Wpółobnażone pokazując wdzięki,
Zsztywnieją nasi panowie i zechcą
Garnąć się do nas: więc ich odpalimy: —
Że wtedy pokój zawrą, daję rękę!
LAMPITO
KALONIKE
Lecz cóż, gdy przyjmą tę odprawę z góry?
GROMIWOJA
KALONIKE
Eh-lary-fary, niech się głupie łechcą!
Jeśli zaś gwałtu zażyją, wlec zechcą
Przemocą w alkierz?
GROMIWOJA
Zaprzej się na progu!
KALONIKE
No – to już wtedy będą bić na pewno…
GROMIWOJA
To w takim razie – wiesz… bądź, jako drewno,
A w swoich gwałtach nie zażyją smaku.
Dokuczaj, ile zdołasz! Wnet broń złożą.
Bo mąż przenigdy nie zazna rozkoszy,
Kiedy ją żona naumyślnie płoszy!
KALONIKE
niby zdecydowana
Ha – gdy tak sądzisz… no to… ostatecznie…
LAMPITO
porozumiawszy się z Beotką, Koryntką i Peloponezjankami
Za naszych chłopów my ręczym bezpiecznie,
Że muszą miru dotrzymać i zgody,
Lecz któż przysili zmienników ateńskich,
By raz już przecie nie mącili wody?
GROMIWOJA
My ich przysilim: klnę się w bogi złote!
LAMPITO
GROMIWOJA
Ależ i na to wymyśliłam radę.
Dziś w naszym ręku będzie Akropolis
I skarb związkowy. Wysłałam gromadę
Najstarszych kobiet, by zajęty Grojec
Cichcem, niby to składając ofiary,
Gdy my te spiski knujem.
LAMPITO
Nie do wiary,
Jak wszystko robisz i chwacko i gracko!
GROMIWOJA
Dalejże! Niech was przysięga tak splecie,
Mężne niewiasty, że jej nie złamiecie!
LAMPITO
Głoś więc przysięgę, my się kląć będziemy!
GROMIWOJA
Ślicznie! Hej, Scytka!
klaszcze
Bywaj! Gdzież ta branka?
wbiega branka Scytyjska, na plecach łuk i kołczan, przez ramię ma puklerzyk, na głowie misiurka
Odwróć puklerzyk i dzierż go przed nami!
Dać tu bydlątko!
Wbiega służba; niosą przybory do ofiary, wieńce róż i jaśminów, kadzidło w puszce i czekają na rozkazy Gromiwoi.
KALONIKE
Jakie, o mistrzyni?
Jakąż przysięgą chcesz nas wiązać?
GROMIWOJA
patetycznie
KALONIKE
Nie wolno, Woja, przysiąg, ku przymierzu
Dążących, składać na wojny puklerzu!
GROMIWOJA
zła, że się jej przeciwi
Więc jak przysięgać?
KALONIKE
namyśla się głęboko – po czym z ferworem
Siwego ogiera
Rznijmy w ofierze przysiężnej, siwego…
GROMIWOJA
szydersko
Ogierka chce się waćpani?
KALONIKE
obrażona
Więc jako
Przysięgać?
GROMIWOJA
Powiem, gdy tak chce acanka:
emfatycznie
Nad wielką czarną czarą, miast baranka,
Zarzniemy gąsior wina czerwonego
I przysięgniemy w puchar… nie lać wody82!
LAMPITO
Chwalę przysięgę wedle nowej mody!
GROMIWOJA
do służby
Podaj tam która w mig czarę i gąsior!
Służba wnosi ogromny czarny puchar i gąsior wina, zapieczętowany woskiem, z plombami na taśmie.
KALONIKE
Najmilsze damy! Ten puchar mnie wzrusza!
MYRRINE
dotykając czule czary
Dotknąć go tylko, a cieszy się dusza!
GROMIWOJA
Podstawić puchar, w górze trzymać zwierza!
Służba wykona rozkazy. Wszystkie rokoszanki wkładają wieńce na głowy, sypiąc kadzidło na ołtarz. Gromiwoja modląc się, przecina wstęgę i plombę, wyjmuje szpunt i nalewa.
KALONIKE
Krew purpurowa trysnęła z gąsiora!
LAMPITO
wciągając woń
Haj, zawoniało słodko, na Kastora!
MYRRINE
pcha się
Ja, moje drogie, przysięgnę najpierwsza.
KALONIKE
Nie, na Afrodis! Losujmy, kto pierwsza.
Losują, ciągnąc z urny kamyczki: los pada na Kalonikę.
GROMIWOJA
Wszystkie dotknijcie puchara, w krąg stojąc;
Jedna niech głośno powtarza me słowa,
Każda niech święcie przysięgi dochowa!
Rota przysięgi
„Ani kochanek, ani mój mąż prawy…”
KALONIKE
powtarza głośno – inne półszeptem
Ani kochanek, ani mój mąż prawy…
GROMIWOJA
„Nie wnijdzie na mnie miłośnie”.
Kalonike milczy. Gromiwoja ostro
No – gadaj!
KALONIKE
głosem trwożnym, drżącym
„Nie wnijdzie… na mnie… miłośnie…” Och, mdleję,
Kolanka gną się pode mną… Gromwoja!
GROMIWOJA
„W swym domu będę żyć w dziewiczym stanie…”
KALONIKE
przytomniej
W swym domu będę żyć w dziewiczym stanie…
GROMIWOJA
„Szumiąc szafrańcem, ubarwiona różem…”
KALONIKE
Szumiąc szafrańcem, ubarwiona różem…
GROMIWOJA
„By mąż się trawił pożądań płomieniem…”
KALONIKE
By mąż się trawił pożądań płomieniem…
GROMIWOJA
„Nie oddam się mu dobrowolnie nigdy…”
KALONIKE
Nie oddam się mu dobrowolnie nigdy…
GROMIWOJA
„A gdy mnie zmusi wbrew woli, przemocą…”
KALONIKE
A gdy mnie zmusi wbrew woli, przemocą…
GROMIWOJA
„Źle się nadstawię i wypadnę z rytmu…”
KALONIKE
Źle się nadstawię i wypadnę z rytmu…
GROMIWOJA
KALONIKE
Wcale nie dźwignę mesztów ku powale…
GROMIWOJA
KALONIKE
Nie stanę nigdy jak lwica na tarle…
GROMIWOJA
„Na to się klnę tą przysięgą i piję…”
KALONIKE
Na to się klnę tą przysięgą i piję…
GROMIWOJA
„Gdy zdradzę, wino, zamień się we wodę…”
KALONIKE
Gdy zdradzę, wino, zamień się we wodę!…
GROMIWOJA
Czy wszystkie razem zaklęły się klątwą?
WSZYSTKIE BIAŁOGŁOWY
Żywie Zeus, wszystkie!
GROMIWOJA
podnosi czarę, pryska libację trzy razy na ołtarz
Święć się więc, pucharze!
pije i po kolei piją wszystkie. Ostatnia Myrrine, pryska libację87 i mówi
MYRRINE
Ronię te krople na święte ołtarze
Wspólnej przyjaźni i służby i drużby!
Dają się słyszeć gromkie okrzyki i wesołe dźwięki tamburynów i kastanietów.
LAMPITO
Cóż hań zgiełczało?
GROMIWOJA
Ten zgiełk? Rzekłam ci to:
Starsze niewiasty Bogini grodzisko
W tej chwili wzięły. Lecz, droga Lampito,
Wróć i służ doma mężnie dobrej sprawie!
Na zakładnika zaś sobie zostawię
Twe druhny.
Krótkie pożegnanie z Lampitą, która spiesznie odchodzi do Sparty
Za mną, na gród, białogłowy,
Zamkniemy wrota na mocne okowy!
Szykują się w uroczysty orszak.
KALONIKE
Myślisz, że zaraz huf mężów napadnie
Na nas?
GROMIWOJA
Drwię sobie: no – wyszliby ładnie!
Tu nie pomogą ni prośby, ni groźby,
Ni ognia żary, by te zwalić wrota,
Chyba… poddać się… przyjdzie im… ochota!
KALONIKE
Strzeż Afrodyto, by nas nie wyśmiano,
By nie przylgnęło do nas tchórzyc miano!
Z wolna, orszakiem w takt marsza tamburynowego idą na Akropolis – i zamykają wrota.