Blask chyba równy, gdy w przedpotopowe Wicher nowego świata zbłądzi lasy, Gdy aż do ziemi nachyli drzew głowę, Gdy się zmieszają wszystkie barwy borów; Liście i kwiaty płyną jak potoki, Zachwyca oczy cudna gra kolorów, Szum razem miły, straszny i głęboki.
Pali się szlachta, już dosiadła koni, Pieszym pan Brzezan rozdaje rumaki. Już most zwodowy10 pod kopyty11 dzwoni, Dalej! na pola przez ubite szlaki! Wino zagrzewa, zemsta pośpiech radzi, Już pojechali… Niech ich Bóg prowadzi.
II. Wesele
W Brzezan miasteczku, w kościele u fary12 Jaśnieje ołtarz – potężne organy Wstrząsają pełne grobowców filary, Po ławkach jasne migają żupany; Tam pożółkniały ksiąg pargamin13 stary, A owdzie stoczek złotem malowany. Ołtarz upstrzony woskowymi kwiaty, Służba rozwija kobierzec bogaty.
Swaty i drużby wystąpili strojno I młoda para przysięgi powtarza. Z otwartym czołem, Jan Bielecki zbrojno14, W husarskiej zbroi, w misiurce15 ze stali, Jako do bitwy stanął do ołtarza, Patrzy na młodą, a wzrok mu się pali. Przy męskiej piersi, gdzie żelazo lśniło, Od lubej w miłym dany upominku Skłaniał się bukiet z róży i barwinku I drzał16 listkami, tak mu serce biło, Tak silnie piersi wstrząsały puklerzem… A dalej swaty za młodym rycerzem, A dalej bracia husary, pancerni, A dalej służba w wielkim stoi kole, Zbroją od prostej odróżniona czerni. Piękny to widok, gdy przed wrogów tłumem Rozwiną skrzydła na barkach sokole I jako ptaki głuszą skrzydeł szumem.
Lecz panna młoda jakże przystrojona! Trudno weselne opisać ubiory. Ślubna jej szata była w dwa kolory; Błękitną barwą lśniąca jedna strona, Bo takie było męża herbu pole; A na mienionym jedwabiu lazurze Lśnił się herb, srebrne księżyca półkole, Gwiazda, nad gwiazdą hełm o strusim piórze. A druga strona sukni szkarłatowa I herb dziewicy szyty na szkarłacie, Srebrzyste strzemię i złota podkowa. Piękna to szata, a przy takiej szacie, O jakże cudna, gdy się wstydem płoni! Widne łzy w oku, widne drzenie dłoni, I cała postać powiewna i drząca. Jej śnieżne łono westchnieniem odtrąca Tę młodą różę, co wpół wychylona, Aksamitnego dotknęła się łona.
Dlaczegoż smutna?… Patrz, na wód lazurze Kwiat się przegląda w jeziora krysztale; Choć chmury słońca nie zakryją światu, Kwiat liście zwiesza i kryje się w fale; Lilija17 wodna może przeczuć burze, Kwiat czuje – ona miała czucie kwiatu.
Wracają tłumnie weselne orszaki, Zagrali grajki, grzmią liczne wystrzały; I pochodniami świecili kozaki, Noc księżycowa widna jak dzień biały. „Stójcie!” – zawołał pierwszy swat – „przede mną Nie widzę domu… Janie, wszak tu droga Do twojej chaty? Ha! Cóż to? Dla Boga! Czy dóm18 twój zniknął? Czy mi w oczach ciemno? Ale nie, widzę – oto orzą pługi, Wieśniak ostatniej miedzy doorywa…” Kiedy to mówił – przybiegł jeden, drugi, Patrzą, nie wierzą – sam Jan staje, słucha, Blednieje – nagle z tłumu się wyrywa; A w tłumie była cichość straszna, głucha.
Wkrótce Jan wrócił – prędko jak błysk gromu, Stanął przed żoną obłąkany, blady. Na jego szatach widać krwawe ślady… „Anno – rzekł – Anno! Wracaj! – Nie mam domu! Nie wrócę z tobą, obelga dotkliwa! Zniósłbym nieszczęście, lecz nie zniosę sromu19. Już mnie domowe szczęście nie omami, Wracaj, o Anno! Ty będziesz szczęśliwa, W twoim objęciu zalałbym się łzami. Ja nie mam domu!…” – Zadrzał – i spiął konia, I jak wiatr szybko poleciał przez błonia20.
Nazajutrz rano pochowali w grobie Starca, co orał grunt ostatniej miedzy.
Bielecki zniknął – żadnej o nim wiedzy, A po nim żona chodziła w żałobie. Jej serce straszne skołatały ciosy, Po śnie wesela został płacz – pierścionek.
Nazajutrz rano, skoro spadły rosy, Gdzie był dóm Jana, samotny skowronek Wzleciał nad skiby przeoranej roli Nucąc piosenkę smutku i niedoli.
14.zbrojno – dziś popr.: zbrojnie. [przypis edytorski]
15.misiurka – rodzaj hełmu złożonego z miski na czubku głowy i osłaniającego twarz, szyję i ramiona kaptura kolczego, tj. zbudowanego z zazębiających się stalowych kółeczek; hełm tego typu stosowano na wschodzie, w Turcji, na Kaukazie, na Rusi, a w Polsce był charakterystyczny dla wojsk kozackich. [przypis edytorski]