Kitabı oku: «Zebranie amorów», sayfa 4
APOLLO
Powiedz, Merkury, czy ty przyznajesz słuszność wszystkiemu, co ona mówi?
MERKURY
Ja? Nie wydajesz mi się tak bardzo winny, jak ona mniema. Nie czuje, że jest kłamcą, kto kłamie nałogowo.
APOLLO
Pocieszające!
PRAWDA
Słowem, oblekasz w maskę wszystko: a najzabawniejsze, że ci, których przebierasz w ten sposób, biorą maskę za własne oblicze! Znam bardzo szpetną kobietę, którą nazywasz „uroczą Iris26”. Ta wariatka nic nie chce spuścić z tego przydomku. Nie pomaga lustro: widzi w nim tylko Iris. Na ten ton nastraja swoje minki: tymczasem „urocza Iris” to szympans, przed którym byś uciekł gdzie pieprz rośnie. Darowałabym ci to wszystko, gdyby pochlebstwa twoje nie sięgały do samych monarchów; to już wydaje mi się ohydne.
MERKURY
Bagatela! To rzecz wspólna całemu światu.
APOLLO
Jak to! Mówić prawdę książętom!
PRAWDA
Największy wśród śmiertelnych to władca, który ją kocha i jej szuka; niemal tuż obok stawiam poddanego, który śmie mu ją mówić; zaś najszczęśliwszy ze wszystkich ludów jest lud, w którym spotkali się ów książę i ów poddany.
APOLLO
Na honor, zdaje mi się, że masz słuszność.
PRAWDA
Zresztą, Apollinie, to wszystko nie znaczy, abym się ciebie obawiała. Wiesz, o którego księcia dzisiaj chodzi. Rób, co ci się podoba: Mądrość i ja napełnimy duszę jego taką miłością cnoty, że pochlebcy twoi będą musieli mówić o nim tak, jak mówiłabym ja sama. Żegnaj.
APOLLO
Trudno; poddaję się, bogini, i godzę się z tobą: wierzaj, gotów jestem poświęcić ci swoje bezsennne noce. Dostarcz tylko monarsze czynów, a ja biorę na siebie trud opiewania ich.
Scena VII
MERKURY, APOLLO.
MERKURY
Apollinie, winszuję ci twoich chwalebnych postanowień. Co to znaczy ludzie z głową! Prędzej, później, przychodzą do opamiętania.
Scena VIII
KUPIDO, MERKURY, APOLLO.
KUPIDO
Baczność, panowie! Oto Minerwa zbliża się z moim rywalem.
MERKURY
Więc cóż? Znajdzie się i dla nas miejsce; co do mnie, rad będę przy tym.
APOLLO
Nieźle byś uczynił, zwierzając mi, co masz zamiar powiedzieć. Mógłbym cd podsunąć jaki pomysł; ale tyś nie zwykł się radzić.
KUPIDO
Handlarzu poezji, ubliżasz mi.
APOLLO
Czemu?
KUPIDO
Wyobrażasz sobie, że masz tyle talentu co ja?
MERKURY
śmieje się
Hi, hi, hi, hi.
APOLLO
Umiem przekonać sam rozum!
KUPIDO
A ja kazać mu zmilczeć. Milcz-że i ty.
Scena IX
MINERWA, AMOR, KUPIDO, MERKURY, APOLLO.
MINERWA
Wiesz, Kupidynie, jakim zleceniem obarczył mnie Jowisz. Może będziesz miał urazę, że zataiłam przed tobą to zebranie; ale uważałam, iż twoje ognie palą nazbyt żywo. Jak bądź się rzeczy mają, nie chcemy, aby książę miał duszę nieczułą. Jeden z was powinien zyskać prawa nad jego sercem; ale trzeba, aby rozsądek górował nad wszystkim innym, ciebie zaś obwiniają, iż zgoła go nie oszczędzasz.
KUPIDO
Hm, tak, zaprószam mu niekiedy głowę. Ma ze mną trudne momenty; ale to nie trwa długo.
APOLLO
Kiedy się kocha, trzebaż to czymś opłacić.
MERKURY
Zapewne, w teorii, bóg tkliwości góruje nad nim, ale, co się tyczy praktyki, wolę tego malca.
MINERWA
Panowie, chciejcie pozostać jedynie w roli widzów.
MERKURY
Już ani słówka.
APOLLO
Co do mnie, gdy trzeba milczyć, sługa uniżony. Ulatniam się.
MINERWA
Z przyjemnością.
Scena X
MINERWA, AMOR, KUPIDO, MERKURY.
MINERWA
No, Kupidynie, gotowam cię wysłuchać mimo błędów, jakie ci zarzucają.
KUPIDO
Cóż to za jakieś moje błędy? Dokąd to zmierza? Mówią, to prawda, że jestem trochę ladaco; ale nikt nigdy nie powiedział, abym był dudek.
AMOR
A o kimż to mówią?
KUPIDO
Na twoim miejscu nie pytałbym…
MINERWA
Nie o to chodzi. Kończmy. Przybyłam tu jeno po to, aby was wysłuchać. Zaczynajmy.
do Amora
Ty jesteś starszy, Amorze, mów pierwszy.
AMOR
chrząka i spluwa
Roztropna Minerwo, ty, wobec której czuję się szczęśliwy, iż mogę bronić swych praw…
KUPIDO
Zabraniam machania kadzielnicą.
MINERWA
Opuść kadzidła.
AMOR
Sądziłbym, iż uchybię szacunkowi, jaki mam dla ciebie i że uczynię zniewagę jasności twego widzenia, przypuszczając iż możesz się wahać między nim a mną.
KUPIDO
Świetny trybunał raczy zauważyć, że on pochlebia.
MINERWA
Pozwól-że mu mówić.
KUPIDO
Ja się nie wtrącam, ja tylko punktuję jego introdukcje.
AMOR
Ha! Tego nadto. Twoje zuchwalstwo oburza mnie i wyprowadza z umiarkowania, jakie pragnąłem zachować. Któż ty jesteś, aby się spierać ze mną o cokolwiek? Ty, który za całą własność masz jeno wyuzdanie, godne dziedzictwo nieczystego pochodzenia! Bóstwo ohydne, którego kult jest zbrodnią; któremu jedynie zepsucie ludzi wzniosło ołtarze! Ty, któremu najświętsze obowiązki ledwie starczą za ofiarę! Ty, którego można uczcić jeno zbywając się cnoty! Złowrogi sprawco najhaniebniejszych występków, co swoim czcicielom, za jedyną nagrodę, zostawiasz hańbę, wyrzut i niedolę! Ty śmiesz przyrównywać się do mnie, do bóstwa najszlachetniejszego, najczcigodniejszego, namiętności najtkliwszej i śmiem rzec, najpłodniejszej w bohaterów?
KUPIDO
Bohaterów, brawo! Otośmy wielcy bogacze, za katy! Myślisz, że ziemia nie obejdzie się bez tych panów? Wierzaj, bardziej są efektowni niż potrzebni; chwała ich zbytnio wędruje na szczudłach. Gdyby potrącić wszystkie koszta, jakimi trzeba ich opędzać, okazałoby się, że świat kupuje ich drożej niż są warci. Poczciwcy są na tyle naiwni, że podziwiają tych jegomościów, niepomni iż sami płacą rachunek. Ludziom trzeba żyć z sobą, ot, po ludzku, po mieszczańsku, wtedy jest spokój na świecie. Twoi bohaterowie wyścibiają nos ponad poziom, i robią tylko zgiełk niepotrzebny, jedź dalej.
MINERWA
Dajmy pokój bohaterom; pięknie jest być z ich rodu; ale rozsądek podziwia jedynie mędrców.
KUPIDO
Och! To już nie jest specjalność imć Amora, ani moja.
AMOR
Wysłuchaj mnie, bogini. Czym było niegdyś pragnienie podobania się? Racz powiedzieć. Czym była miłość? Nazwałem ją przed chwilą namiętnością: otóż, bogini, była to cnota; było to, co najnmiej, źródło wszystkich cnót. Natura dawała mi w ręce ludzi grubych27; ja ich ogładzałem; okrutników czyniłem ludzkimi; w próżniakach budziłem talenty, zagrzebane w bezczynności i lenistwie. Przy mnie nawet niegodziwiec się rumienił. Nadzieja zyskania miłości, niemożliwość osiągnięcia tego inaczej jak przez cnotę, niewoliły duszę do tego, aby się stała godną szacunku. Za mego czasu Wstydliwość była najbardziej uwielbianą z Gracji28.
KUPIDO
Więc cóż! O co tyle hałasu? I dziś jest tak samo. Nie znam żadnej, która by miała tyle pieprzyku co Wstydliwość. Ubóstwiam ją, i moi poddani też. Znajdują ją tak uroczą, że ścigają ją wszędzie, gdziekolwiek ją przydybią. Ale ja jestem bóg miłości; nie moje rzemiosło troszczyć się o jej całość. Jest Szacunek, Roztropność, Cześć: im zlecono pieczę nad tą trusią; to jej oficerowie; do nich należy bronić ją od niebezpieczeństwa, jakie jej grozi: a to niebezpieczeństwo to ja. Jestem stworzony na to, abym albo pokonał ją, albo legł z jej ręki. Nie ma dla nas sposobu żyć obok siebie: ratuj się kto może! Kiedy ją pobiję, przebacza mi; gdy ona mnie pobije, nie umniejsza to mego szacunku, a i ona nie chowa dla mnie niechęci. Każda rzecz ma swoje przeciwieństwo: ona ma je we mnie. Wszystko zasadza się w naturze na walce przeciwieństw. Nie wiesz tego, mój stary; nie jesteś filozofem.