Kitabı oku: «Ze skarbnicy midraszy», sayfa 5
Pogrzeb Sary140
Wszyscy mieszkańcy miasta porzucili tego dnia pracę i poszli na pogrzeb Sary, którą za życia obdarzali miłością za jej sprawiedliwość, prawość i dobroczynność. Mężowie zabrali ze sobą żony i dzieci i tłumnie stawili się przed domem, w którym leżała Sara.
Abraham141 tymczasem zwrócił się do obywateli kraju Chet142 z następującą prośbą:
– Bądźcie łaskawi – powiedział – przydzielić mi kawałek gruntu, bym mógł pochować w nim Sarę.
– Ależ bardzo prosimy – odpowiedzieli – damy ci go z całego serca. Wybierz sobie sam według własnego uznania odpowiedni kawałek gruntu.
Abraham wyraził im podziękowanie za okazaną dobroć i życzliwość.
– Jeśli znalazłem w waszych oczach uznanie – powiedział – to wstawcie się za mną u Efrona ben Socha143, aby odstąpił mi swoją grotę, która najlepiej nadaje się na grób.
Mieszkańcy Chet usłyszawszy prośbę Abrahama odbyli naradę.
– Powinniśmy wybrać Efrona na władcę naszej krainy. Nie może przecież Abraham, wybraniec Boga, pertraktować z Efronem, człowiekiem niskiego stanu.
Jako rzekli, tak i zrobili. Poszli do Efrona i powiedzieli:
– Chcemy, byś został władcą naszego kraju. Bądź nim!
Efron się zdziwił. Nie posiadał się ze zdumienia. Za nic nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że obywatele postanowili nagle obdarzyć go tak wielkim zaszczytem. Kiedy usłyszał, że chodzi o prośbę Abrahama, pojął, że tylko przez wzgląd na błogosławionego i umiłowanego Abrahama obdarzyli go tym zaszczytem. Udał się przeto niezwłocznie do niego i tak rzekł:
– Uczyń mi łaskę, czcigodny panie, i weź sobie moje pole i wszystko, co się w nim znajduje. Daję ci je za darmo, bez grosza zapłaty.
– Uchowaj Bóg – powiedział Abraham. – Za darmo niczego nie wezmę. Bądź łaskaw i wyznacz cenę za swoje pole.
I Efron wziął od Abrahama trzysta srebrnych szekli144 za kawałek gruntu145, na którym miał stanąć nagrobek. I wtedy ludzie zaczęli tak medytować:
– Przyjdzie czas, kiedy potomkowie Abrahama, zgodnie z obietnicą daną im przez Boga, zawładną tym krajem wraz z naszym miastem – Jerozolimą146. Póki więc jeszcze jest czas, zawrzyjmy ugodę z Abrahamem, niech przyrzeknie nam, że jego potomkowie nie zagarną Jerozolimy, która należy i należeć ma do potomków ludu Chet.
Wszyscy się z tym zgodzili. Wybrali delegację, która udała się do Abrahama z propozycją zawarcia ugody:
– Zanim nie zawrzesz ugody z nami i nie zobowiążesz się do tego, że twoi potomkowie nigdy nie zagarną Jerozolimy, nie będziesz mógł pochować nieboszczki Sary.
Abraham wyraził więc zgodę. I mieszkańcy kraju Chet zebrali wszystkie miedziane figury pogańskie i wyryli na nich tekst umowy oraz słowa zobowiązania złożonego przez Abrahama. Ustawili je na wszystkich ulicach Jerozolimy. Stały tam aż do dnia zdobycia miasta przez Dawida147.
W kondukcie idącym za ciałem Sary, która miała być pochowana w grocie, szły niezliczone tłumy mężczyzn, kobiet i dzieci. A wdowy i sieroty, którymi Sara opiekowała się za życia, płaczem i słowem głosiły jej sławę.
Róża wśród kolców
W owym czasie Batuelowi ben Nachor148 urodziła się córka. Nadano jej imię Rebeka149. Wyrosła na piękną i mądrą dziewczynę. Jej zalety stały się przedmiotem podziwu wszystkich ludzi z najbliższego i najdalszego otoczenia. Rebece nie odpowiadały poczynania i postępki ojca i brata, którzy wkroczyli na złą drogę. Sama natomiast starała się na każdym kroku czynić dobro i pomagać ludziom. Biedakom odwiedzającym jej dom nie żałowała jadła. W miarę możliwości zaspokajała ich potrzeby. Kiedy ojciec przyjął służącą, aby wykonywała za nią prace domowe, Rebeka nie chciała korzystać z jej usług. Wolała robić to sama. Gotowała więc, piekła, przynosiła wodę ze studni i sama poiła wielbłądy. Niemal podczas każdego pobytu w mieście była świadkiem niegodnego zachowania się jego mieszkańców. A widząc, jak ludzie oszukują się nawzajem, i słysząc, jak jeden złorzeczy drugiemu, wpadła w rozpacz. Smutek i gorycz wypełniały jej serce. Och, szeptała w duchu, gdybym mogła opuścić to miasto i uwolnić się od widoku tych wszystkich niegodziwości!
A wszyscy ludzie, biedni i uczciwi, którzy przybywali do Haranu150, doskonale sobie zdając sprawę, że jego mieszkańcy przesiąknięci są Złem, a jedynie Rebeka przeniknięta jest Dobrem, nie mogli się powstrzymać od wyrażenia dla niej swego podziwu. Oto jest róża wśród kolców – mówili.
Eliezer151 szuka żony dla Izaaka152
Abraham153 przywołał swego sługę Eliezera i tak do niego powiedział:
– Obdarzyłem cię zaufaniem i powierzyłem ci stanowisko zarządcy nad całym moim mieniem. A uczyniłem to w przekonaniu, że kroczysz drogą wskazaną przez Boga. Widzę, żeś uczciwy i dobrze obchodzisz się z ludźmi. To wszystko daje mi rękojmię, że również w tym wypadku postąpisz zgodnie z moimi życzeniami, a te są następujące:
– Chcę, żebyś się udał do kraju mego urodzenia i znalazł żonę dla mego syna Izaaka.
Eliezer przyrzekł Abrahamowi, że z powierzonego zadania wywiąże się uczciwie i należycie. Abraham wręczył wtedy Eliezerowi dokument, w którym własnoręcznym podpisem potwierdził, iż wszystko, co posiada, przechodzi na własność Izaaka.
– Weź – powiedział – ten dokument i okaż go ojcu dziewczyny, którą Bóg przeznaczy memu Izaakowi za żonę.
Eliezer wziął dziesięć wielbłądów i wyruszył w drogę prowadzącą do miasta, w którym mieszkał brat Abrahama Nachor154. I wtedy Bóg zesłał dwóch aniołów stróżów. Jeden anioł miał za zadanie osłaniać w drodze Eliezera, drugi zaś miał przyprowadzić do niego Rebekę, kiedy dojdzie do źródła wody.
A gwiazdy i błyskawice przez cały czas podróży rozświetlały drogę Eliezerowi. I nim zdążył ochłonąć ze zdumienia na widok tych cudownych błysków jasności, spostrzegł, iż oto stoi przed źródłem w Haranie. I znowu ogarnęło go zdumienie. Wiedział przecież doskonale, że na przebycie drogi z domu Abrahama do Haranu155 potrzeba aż 60 dni, a on przebył ją w ciągu jednego dnia. Zrozumiał, że ma do czynienia z cudem. Odmówił modlitwę do Boga, w której prosił, aby mu wybrał właściwą i godną niewiastę na żonę dla Izaaka. W tej samej chwili anioł natchnął Rebekę, aby udała się do źródła po wodę. I wzięła dzban na ramiona, i poszła do źródła.
I oto Eliezer stał się świadkiem drugiego niezwykłego wydarzenia. Zauważył, że woda sama podnosi się w studni, aby napełnić dzban Rebeki. Coraz wnikliwiej zaczął się temu przypatrywać. Chciał dociec przyczyny, dlaczego Bóg jest taki łaskawy dla Rebeki. I wtedy zauważył, że podeszła do płaczącego chłopczyka i głosem pełnym współczucia spytała go o powód płaczu.
– Uderzyłem się o kamień – odpowiedział chłopczyk – i teraz krew cieknie mi z nogi.
Rebeka156 odstawiła dzban, obmyła ranę, zabandażowała ją własną chustką. Przytuliła potem do siebie malca i pocieszyła:
– Teraz już możesz bez obawy pójść do domu, do swojej matki. Nie przejmuj się. Wkrótce noga będzie całkiem zdrowa.
Słowa Rebeki sprawiły chłopcu radość. Szybko, nie czując bólu, pobiegł do domu.
Zaraz po jego odejściu zjawiła się ślepa kobieta.
– Czy potrafisz – zapytała Rebeka z troską w głosie – sama dojść do domu?
– Jeśli zabłądzę, to przenocuję na polu – powiedziała kobieta. – Tak zresztą zrobiłam wczoraj.
Rebeka spytała, gdzie mieszka, po czym wzięła ją za rękę i odprowadziła do samego domu.
Kiedy wróciła do studni, była już bardzo zmęczona. Usiadła na leżącej w pobliżu studni kłodzie. Nagle ukazała się przed jej oczyma postać starego mężczyzny. Powolnym krokiem zmęczonego człowieka zbliżał się do studni. Wstała natychmiast ze swojego miejsca i odstąpiła je starcowi. Wdzięczny staruszek podziękował jej i pobłogosławił.
Dopiero po tym wszystkim Rebeka nabrała wody do dzbana. Eliezer – świadek tych wydarzeń – doszedł do wniosku, że ta miłosierna dziewczyna będzie najodpowiedniejszą żoną dla Izaaka. Podszedł do Rebeki i powiedział:
– Bądź tak dobra i daj mi się napić z twego dzbana.
– Pij, mój panie – powiedziała Rebeka. Zdjęła z ramion dzban i podała go Eliezerowi. Kiedy dzban został opróżniony, wróciła do studni i po kolei napoiła wszystkie wielbłądy Eliezera.
Wtedy Eliezer wyjął chustkę, do której przypięty był prawdziwy brylant oraz dwie bransoletki, i wręczył ją Rebece mówiąc:
– Powiedz mi, czyjaś ty córka? Czy w domu twego ojca znajdzie się miejsce na nocleg?
– Jestem córką Batuela157 i wnuczką Nachora. Starczy w domu słomy i pokarmu dla wielbłądów. Możesz pozostać w naszym domu tak długo, jak tylko zechcesz.
Słowa dziewczyny ogromnie go ucieszyły. Wdzięczny był Bogu za to, iż w swojej łaskawości zaprowadził go wprost do domu brata swego pana.
Laban158 i Batuel159 zabiegają o przyjaźń Eliezera160
Rebeka161 pędem pobiegła do domu i opowiedziała matce o wszystkim, co się wydarzyło. Laban, ujrzawszy jej chustkę z brylantem oraz bransoletki na rękach, w mig pomyślał: „Gość musi być porządnie bogaty. Zabiję go i przywłaszczę sobie jego złoto”. I długo się nie namyślając, szybkim krokiem skierował się ku studni. Już z daleka Eliezer zauważył, że jakiś mężczyzna biegnie w jego stronę. Kiedy zobaczył jego twarz z bliska, ciarki przeszły mu po grzbiecie. Była to twarz mordercy. Szybko więc wypowiedział „Szem” – Imię Pańskie, i natychmiast wielbłądy uniosły się w górę, zastygając w powietrzu. Jeszcze raz przywołał Imię Pańskie i sam uniesiony został w górę ponad wielbłądami. Na ten widok Laban zdębiał. Obleciał go strach.
– Chodź do mnie, przez Boga błogosławiony człowieku – powiedział do Eliezera. – Po co masz przebywać na dworze? Przygotowałem na twoją cześć przyjęcie w moim domu. Uprzątnąłem go i usunąłem z niego wszystkie pogańskie figurki i malowidła. Albowiem zdałem sobie sprawę, że nie wstąpisz do domu, w którym gnieżdżą się pogańskie bożki.
Wnet zebrał się wokół studni tłum. Ludzie spozierali pożądliwymi oczyma na piękne bransoletki, które Rebeka otrzymała od Eliezera. Przyszli zabić go i zagarnąć jego złoto. Jednak na widok Eliezera unoszącego się w powietrzu ogarnął ich strach i czym prędzej uciekli.
Wtedy Eliezer opuścił się na ziemię i poszedł do domu Batuela. Tam zdjął uprząż z głów wielbłądów. Napoił i nakarmił zgłodniałe i spragnione zwierzęta. Dał również pojeść i popić osobom towarzyszącym mu w podróży. Do pokarmu przeznaczonego dla Eliezera Batuel dodał truciznę. On również chciał po śmierci Eliezera zagarnąć jego mienie. Ten jednak uprzedził go tymi oto słowy:
– Nie tknę twego jadła, dopóki nie przekażę ci tego, co mam do zakomunikowania.
I w tej samej chwili anioł strzegący Eliezera przestawił miski z jedzeniem. Miska Eliezera znalazła się przed Batuelem, a miska Batuela przed Eliezerem. Dokonawszy tej czynności, anioł natychmiast zniknął. Nikt niczego nie zauważył. Batuel zgodził się wysłuchać Eliezera. Ten zaś tak rozpoczął:
– Proszę nie traktować mnie jako kogoś znacznego. Nie jestem żadną ważną figurą. Jestem po prostu zwykłym sługą Abrahama162. Miłosierny Bóg pobłogosławił memu panu i obdarzył go wszelkim dobrem. Dał mu też na starość syna. Z łaski Bożej żona jego Sara163, będąca już w latach, stała się płodną i urodziła mu syna Izaaka164. I temu to synowi Abraham zapisał w testamencie wszystko, co posiada. Oto jest dokument własnoręcznie przez niego podpisany. Rzuć, panie, z łaski swojej okiem, a przekonasz się, że mówię prawdę. Abraham zobowiązał mnie pod przysięgą, abym wyszukał żonę dla Izaaka. Ma nią być niewiasta, która nie wywodzi się spośród dziewcząt tego kraju, ale z rodziny jej ojca. Skierowałem więc me kroki ku studni i prosiłem Boga, aby mi przysłał jakąś dobrą, uczciwą i bogobojną niewiastę. I Bóg Wszechmogący wysłuchał mnie i przysłał mi waszą córkę – Rebekę. Byłem naocznym świadkiem jej dobrych uczynków. I właśnie ona jest tą niewiastą, którą Bóg przeznaczył na żonę dla Izaaka. A teraz jeśli chcesz uczynić zadość woli Abrahama, proszę, potwierdź to. Jeśli nie, zaprzecz. Zwrócę się wtedy do Lota165 lub Izmaela166.
Eliezer skończył i Laban, nie czekając na odpowiedź ojca, krzyknął:
– Rebeka jest twoja. Weź ją i idź!
Eliezer nie zwracał jednak uwagi na bezczelnego młodzieńca, który odważył się zabrać głos przed ojcem. Cierpliwie czekał na odpowiedź Batuela. A wtedy ten rzekł:
– Tak widocznie chce Bóg. Weź Rebekę i niech będzie żoną dla syna twego pana.
Po tych słowach Eliezer zrozumiał, iż misję swoją wykonał. Pokłonił się wtedy Bogu i podziękował mu za okazaną łaskę.
Rebeka167 i Izaak168
Eliezer169 wyjął najpierw złote i srebrne naczynia, potem drogie i wspaniałe suknie i wręczył je razem w darze Rebece. Nie zapomniał też o prezentach dla jej matki i brata.
Kiedy wstali od stołu po spożytym posiłku, Batuela170 nagle chwyciły bóle. Zaczął krzyczeć:
– Niedobrze mi! Koniec! Umieram!
Okazało się, że Batuel jadł z zatrutej miski, którą przygotował był dla Eliezera. Trucizna była śmiertelna. Batuel skonał.
Nazajutrz, w chwili kiedy Eliezer wychodził z domu, przystąpił do niego anioł i powiedział:
– Nie zatrzymuj się dłużej w tym miejscu, tylko wracaj z Rebeką do swego pana.
Eliezer posłuchał go. Wszedł do domu i powiadomił gospodarzy, że wyrusza zaraz w drogę. Ci zaś rzekli:
– Niech Rebeka pozostanie jeszcze w domu. Musi przeczekać siedem dni żałoby. Tymczasem damy jej trochę srebra i złota. Na jej zamówienie złotnik zrobi z nich biżuterię. Zdąży w tym czasie uszyć sobie suknie ślubne. Wszystko to razem może potrwać rok.
Eliezer kategorycznie sprzeciwił się ich propozycji. Skoro Bóg – pomyślał w duchu – okazał mu dotychczas tyle życzliwości, nie powinien zwlekać. Wówczas Nachor171 zawołał Rebekę i głośno ją zapytał:
– Czy chcesz pójść z tym oto człowiekiem do domu Abrahama172 i pojąć za męża jego syna Izaaka?
Rebeka, która zdążyła już wiele dobrego usłyszeć o Abrahamie i Izaaku, świadoma, że otacza ich szacunek mieszkańców całego kraju, odpowiedziała:
– Z całego serca pragnę tego. Chętnie udam się do domu Abrahama, do domu człowieka błogosławionego i szanowanego zarówno przez Boga, jak ludzi.
Na uwagę matki, że jej biżuteria i ozdoby nie są jeszcze gotowe, Rebeka odparła:
– To są drobnostki. Takie rzeczy nie mogą mnie powstrzymać.
Pożegnali się więc z Rebeką i Eliezerem życząc córce: „Obyś była szczęśliwa i dała początek wielkim i potężnym pokoleniom”.
Rebeka i jej służki dosiadły wielbłądów i ruszyły w ślad za Eliezerem.
Zbliżając się do Beer-Szeby173 spostrzegła stojącego w polu samotnego mężczyznę. Był odziany w piękne szaty. Ręce trzymał wyciągnięte ku niebu, a nad jego głową unosił się anioł stróż.
– Kto to jest? – Rebeka zwróciła się z tym pytaniem do Eliezera.
Ten udzielił jej wyjaśnienia. I w tej samej chwili spoczął na niej Duch Święty. Nagle zdała sobie sprawę, że pewnego dnia urodzi Izaakowi niedobrego syna. I myśl ta przejęła ją trwogą.
Wreszcie dotarli do domu Abrahama. Eliezer zdał Izaakowi sprawozdanie z odbytej podróży. Opowiedział o wszystkich znakach, które Bóg był uczynił w drodze. Nie omieszkał też zaznaczyć, że Bóg uwieńczył jego misję sukcesem. W chwili gdy składał tę relację, otworzyły się drzwi namiotu Sary i świetliste obłoki spłynęły z nieba, i objęły ramionami całe domostwo Abrahama.
Izaak wprowadził Rebekę do namiotu. A wewnątrz namiotu zapaliło się światło. I blask tego światła miał w sobie jakąś niewysłowioną słodycz. I cały namiot promieniał tym jasnym blaskiem. I dojrzał Izaak w tym blasku niezwykły znak, że oto Pan Bóg wyznaczył mu za żonę niewiastę uczciwą i błogosławioną. Było to dla niego wielką pociechą i wielkim ukojeniem w dniach żałoby i smutku po stracie matki.
Urodziny Jakuba174 i Ezawa175
Izaak176 ze swoim ojcem Abrahamem177 żył w krainie Kanaan178. Bóg okazał im łaskę i obdarował wszelkim dobrem. Jedna tylko rzecz mąciła im szczęście. Już dwadzieścia lat minęło od dnia ślubu, a Rebeka179 wciąż nie miała dziecka. Pewnego dnia powiedziała do męża:
– Słyszałam, że twoja matka Sara180 również była przez długie lata bezdzietna, a wtedy ojciec twój Abraham zwrócił się do Pana Boga z prośbą, aby obdarzył go potomstwem. Pan Bóg go wysłuchał i Sara zaszła w ciążę. Stań więc i ty przed Bogiem i pomódl się za mnie. Wierzę w to, że On cię wysłucha i będę miała dziecko.
I uczynił Izaak tak, jak chciała Rebeka, i we dwoje udali się na górę Moria181, na to samo miejsce, na którym Izaak kiedyś miał być złożony w ofierze Bogu. I Izaak wzniósł modły do Boga:
– Boże Wszechmogący, Ty sprowadziłeś mego ojca Abrahama do tego kraju. Ty przyrzekłeś, że rozmnożysz jego potomstwo niczym gwiazdy na firmamencie, niczym ziarnka piasku na brzegu morza. Niech się więc spełni Twoje przyrzeczenie.
I Rebeka również pomodliła się do Boga:
– Daj mi, Boże, dzieci na chwałę i błogosławieństwo całego świata.
I Bóg wysłuchał ich i przyjął ich modlitwy. Wkrótce Rebeka poczuła, że jest brzemienna. Miała urodzić bliźnięta. Zdarzyło się, że pewnego dnia przechodziła mimo182 pogańskiego przybytku wiary, ozdobionego bałwochwalczymi malowidłami. Odczuła wtedy ostry ból w brzuchu. Kiedy zaś przeszła obok beit hamidraszu183, również poczuła ostry ból. Była z tego powodu wielce przejęta i wielce niespokojna. Poszła wtedy do sąsiadek, aby spytać o powód tych bóli.
– Czy wy – powiedziała – także odczuwałyście tego rodzaju bóle, gdy będąc w ciąży przechodziłyście obok świątyń?
Zapytane kobiety zgodnie odpowiedziały, że im się to nigdy nie przydarzyło. Wtedy Rebeka poszła do beit hamidraszu Sema184 i Awera185. Tam udzielono jej takiego wyjaśnienia:
– Nosisz w swoim łonie dwóch krańcowo różnych synów. Ich drogi rozejdą się. Jeden poświęci się uciechom ziemskiego świata, a drugi będzie postępował tak, aby zasłużyć na tamten nieziemski świat.
I tak w istocie się stało. Rebeka urodziła bliźnięta. Pierwszy otrzymał imię Ezaw, a drugi Jakub.
Drogi Ezawa186 i Jakuba187
Kiedy chłopcy podrośli i mieszkańcy miasta na własne oczy zobaczyli, jak postępują w życiu codziennym, wyrazili o nich następującą opinię: „Pierwszy to kłujący cierń, natomiast drugi to przepiękny, wspaniały kwiat”.
I w istocie Ezaw był zły, podstępny i chytry. Lubował się w czynieniu ludziom przykrych psikusów. Z zamiłowaniem uprawiał strzelectwo i myślistwo. Jakub zaś był poważny, bogobojny, zgodę i pokój miłujący. Kiedy chłopcy osiągnęli trzynasty rok życia i rodzice przestali zmuszać ich do nauki, Jakub z własnej woli postanowił uczęszczać do beit hamidraszu188 Sema189 i Awera, aby tam kontynuować studia. Ezaw natomiast dał upust swojej radości. Cieszył się, że zdjęto z niego ciężkie jarzmo nauki. Całymi dniami przebywał w polu. Polował na zwierzęta i ptaki. Pewnego dnia doszła go wieść, że w mieście ujęto dwóch mężczyzn podejrzanych o przestępstwo. Jeden był oskarżony o kradzież, drugi o morderstwo. Obydwaj nie przyznali się do winy, wskutek czego nie można było wydać wyroku. Ezaw zgłosił się wówczas do strażnika więzienia i poprosił go o dopuszczenie do złodzieja. – „Ja – zapewniał – potrafię wydobyć od złodzieja przyznanie się do winy”. Wpuszczony do celi więzienia zapytał z miejsca:
– Ukradłeś, przyznaj się!
Więzień stanowczo zaprzeczył. Ezaw potrafił jednak tak go zagadać, tak go sztuczkami skołować i w głowie zamącić, że temu mimo woli wyrwało się z ust, że człowiek, z którym podzielił się łupem, zdołał uciec.
Do celi więźnia oskarżonego o morderstwo wszedł z innym pomysłem.
– Jak to się stało – powiedział – że zamordowany przez ciebie człowiek potrafił cię spoliczkować?
– To kłamstwo! – Więzień nie posiadał się z oburzenia. – I ty w to wierzysz, że miałoby mnie spoliczkować takie chuchro, jak ten zamordowany przeze mnie facet? Możesz zapytać pierwszego lepszego obywatela mojego miasta, a powie ci, że takiego siłacza jak ja nie ma na całym świecie.
Za te jego chytre i podchwytliwe gadki nazwano Ezawa „Językołowca”. Dzięki swoim kruczkom słownym potrafił bowiem „upolować” niejednego człowieka.
Ezaw świadomy był tego, że jego ojciec Izaak190 jest człowiekiem świętym. Zdawał sobie sprawę, że ten, któremu ojciec udzieli błogosławieństwa, będzie w istocie błogosławiony. Dlatego też starał się wszelkimi sposobami zdobyć jego łaskę i przychylność. Przynosił mu więc najlepsze wino i najlepsze mięso. Kiedy usługiwał ojcu, wkładał zazwyczaj najlepsze ubranie. Przyświecał mu w tym wszystkim określony cel. Chciał, aby Izaak dopatrzył się w jego postępowaniu dowodów szacunku syna do ojca. Był przekonany, że ojciec nie poskąpi mu swego błogosławieństwa.
A kiedy ojciec nie zwracał na to najmniejszej uwagi, chciał mu zaimponować dobrymi uczynkami. Hojną dłonią zaczął rozdawać jałmużnę. Chciał uchodzić w jego oczach za człowieka służącego Bogu ze wszystkich sił.
Któregoś dnia, kiedy poszedł do ojca, aby mu usługiwać, Izaak zapytał go:
– Synu mój, gdzie byłeś?
– Byłem na lekcji Tory191192. Uczyłem się.
Izaak był z tej odpowiedzi bardzo zadowolony:
– Dobrze postępujesz, mój synu!
A Ezaw widząc, że jego kłamstwa osiągają cel, dodał:
– Oddaję również dziesiątą część tego, czym Bóg mnie obdarzył, biedakom. Mam w związku z tym pytanie: jak się oblicza dziesiątą część słomy i soli.
Takimi to pytaniami Ezaw wiele zyskał w oczach ojca. Izaak był święcie przekonany, że syn zanurzony jest w pobożności i dobroczynności.
I kiedy Pan Bóg zobaczył, że Izaak skłonny jest udzielić błogosławieństwa Ezawowi, rzekł:
– Niech zmętnieje wzrok Izaaka, aby nie mógł dobrze widzieć. Dzięki temu Jakub będzie mógł odebrać Ezawowi starszeństwo.