Kitabı oku: «Wesele Figara», sayfa 5
SCENA SIEDEMNASTA
Hrabina, Hrabia, Zuzanna
ZUZANNA
wychodzi, śmiejąc się
„Zabiję go, zabiję”. Zabij go więc pan, tego niegodziwego pazia!
HRABIA
na stronie
Ha! Cóż za nauczka! patrząc na Hrabinę I pani także udajesz zdumienie?… Ale może ona tam nie sama…
wchodzi
SCENA OSIEMNASTA
Hrabina siedzi, Zuzanna
ZUZANNA
podbiega do Hrabiny
Niech się pani uspokoi, jest daleko, wyskoczył.
SCENA DZIEWIĘTNASTA
Hrabina siedzi, Zuzanna, Hrabia
HRABIA
wychodzi z gabinetu zawstydzony; po krótkim milczeniu
Nie ma nikogo, tym razem wina po mojej stronie. Hrabino… gra pani komedię bardzo dobrze.
ZUZANNA
wesoło
A ja, wasza dostojność?
Hrabina przyciska chustkę do ust, aby ochłonąć, i milczy
HRABIA
zbliża się
Jak to, pani, więc to był żart?…
HRABINA
opamiętując się nieco
Czemuż by nie?
HRABIA
Cóż za szkaradna zabawa! I na cóż to?…
HRABINA
Czyż pańskie szaleństwa zasługują na litość?
HRABIA
Nazywać szaleństwem coś, co tyczy honoru?
HRABINA
stopniowo coraz pewniejszym tonem
Czyż po to złączyłam swoje życie z pańskim, aby być wiecznie wydana na opuszczenie i zazdrość, dwie rzeczy, które pan jeden śmiesz kojarzyć?
HRABIA
Ach, pani, to było za wiele.
ZUZANNA
Jaśnie pani winna była pozwolić panu hrabiemu, aby zwołał służbę…
HRABIA
Masz słuszność, zawiniłem… Daruj, Rozyno, jestem tak zawstydzony!…
ZUZANNA
Niech wasza dostojność wyzna, że zasłużył na to po trosze.
HRABIA
Czemuż nie wyszłaś, kiedy cię wołałem, niegodziwa?
ZUZANNA
Odziewałam się, jak mogłam, pokłułam się cała szpilkami; zresztą pani hrabina, broniąc mi się odezwać, miała pewno swoje racje.
HRABIA
Miast przypominać mi moje błędy, pomóż mi uzyskać przebaczenie.
HRABINA
Nie, hrabio; podobnej zniewagi się nie zapomina. Schronię się do urszulanek51; widzę, że czas mi to uczynić.
HRABIA
Byłabyś zdolna, tak bez żalu?…
ZUZANNA
Co do mnie, jestem pewna, iż ani jeden dzień nie spłynąłby pani bez płaczu.
HRABINA
A gdyby nawet, Zuziu? Wolę raczej opłakiwać niewdzięcznika niż mieć tę słabość, aby mu przebaczyć. Nadto mnie obraził.
HRABIA
Rozyno!
HRABINA
Nie jestem już ową Rozyną, którą tak oblegałeś! Jestem biedną hrabiną Almawiwa, biedną, opuszczoną żoną, której już nie kochasz.
ZUZANNA
Pani!
HRABIA
błagalnie
Przez litość!…
HRABINA
Nie miałeś jej dla mnie.
HRABIA
Ale bo ten bilecik… przywiódł mnie do szaleństwa!
HRABINA
Napisano go bez mego zezwolenia.
HRABIA
Wiedziałaś o nim?
HRABINA
To ten wariat Figaro.
HRABIA
On w tym palce maczał?
HRABINA
…oddał Bazyliowi…
HRABIA
Który powiedział mi, że ma go z rąk jakiegoś wieśniaka. O przewrotny dławidudo! Więc to tak? Siedzisz na dwóch stołkach? Zapłacisz mi za wszystkich!
HRABINA
Żądasz przebaczenia dla siebie, a odmawiasz go innym! Oto mężczyźni! Och, gdybym zgodziła się przebaczyć przez wzgląd na uniesienie, w jakie mógł cię wtrącić ten bilecik, żądałabym, aby amnestia była powszechna.
HRABIA
Dobrze więc, z całego serca, hrabino. Ale jak okupić błąd tak upokarzający?
HRABINA
wstaje
Był nim dla nas obojga.
HRABIA
Ach, powiedz, dla mnie samego. Ale nie mogę jeszcze pojąć, jak kobiety zdołają tak szybko i zręcznie nastroić się na ton wymagany przez okoliczności. Czerwieniłaś się, płakałaś, twarz ci się mieniła… Na honor! Jeszcze jesteś zmieniona…
HRABINA
siląc się na uśmiech
Rumieniłam się… z oburzenia na twą podejrzliwość. Ale czyż mężczyźni są na tyle subtelni, aby rozróżnić wzburzenie obrażonej cnoty od pomieszania zrodzonego z poczucia winy?
HRABIA
uśmiechając się
A ten paź wpół rozebrany, w kamizelce, prawie nagi…
HRABINA
ukazując Zuzannę
Widzisz go przed sobą. Czy nie milej ci raczej spotkać ją niż kogo innego? Zazwyczaj takie spotkanie nie sprawia ci przykrości.
HRABIA
śmieje się głośniej
A te prośby, te udane łzy…
HRABINA
Zmuszasz mnie do śmiechu, a doprawdy nie mam na śmiech ochoty.
HRABIA
Zdaje się nam, że jesteśmy wielcy politycy, a jesteśmy proste dzieci. To ciebie, pani, król winien posłać w ambasadzie do Londynu! Płeć wasza musiała bardzo gruntownie zgłębiać sztukę udawania, aby osiągnąć tak zadziwiające rezultaty!
HRABINA
To wy zmuszacie nas do tego.
ZUZANNA
Traktujcie nas jako jeńców na słowo, a zobaczycie, czy jesteśmy ludźmi honoru.
HRABINA
Skończmy już, hrabio. Może posunęłam się za daleko; ale pobłażliwość moja wobec tak ciężkiej zniewagi powinna co najmniej uzyskać mi twoją.
HRABIA
Ale powtórz jeszcze, że przebaczasz.
HRABINA
Czy ja to powiedziałam, Zuziu?
ZUZANNA
Nie słyszałam, proszę pani.
HRABIA
Więc pozwól się wymknąć temu słowu.
HRABINA
Czy zasługujesz na nie, niewdzięczny?
HRABIA
Tak, skruchą moją.
ZUZANNA
Podejrzewać, że u pani w alkierzu chowa się mężczyzna!
HRABIA
Ukarała mnie dość surowo!
ZUZANNA
Nie wierzyć jej, gdy powiada, że to Zuzia!
HRABIA
Rozyno, nie dasz się zmiękczyć?
HRABINA
Ach, Zuziu, jakaż ja słaba! Jakiż przykład ci daję! wyciągając rękę do Hrabiego Już nikt nie będzie wierzył w gniew kobiety.
ZUZANNA
Ba, proszę pani, czyż z nimi nie zawsze trzeba skończyć na tym?
Hrabia całuje gorąco rękę żony
SCENA DWUDZIESTA
Zuzanna, Figaro, Hrabina, Hrabia
FIGARO
wbiega zdyszany
Mówiono, że pani zasłabła. Pędzę co rychlej… Widzę z radością, że to bajki.
HRABIA
sucho
Bardzoś troskliwy.
FIGARO
To mój obowiązek. Ale skoro nic nie grozi, wasza dostojność, oto młodzi wasale i wasalki zebrali się na dole ze skrzypkami i gęślami, czekając chwili, w której pan hrabia zezwoli, bym powiódł narzeczoną…
HRABIA
A któż zostanie, by czuwać przy hrabinie?
FIGARO
Czuwać? Wszak nie chora.
HRABIA
Nie; ale ten nieznajomy, który ma się z nią widzieć?
FIGARO
Jaki nieznajomy?
HRABIA
Ten z bileciku, któryś oddał Bazyliowi.
FIGARO
Kto to powiada?
HRABIA
Gdybym nie wiedział tego skądinąd, obwiesiu, sama fizjonomia twoja upewniłaby mnie, że kłamiesz.
FIGARO
Jeśli tak jest w istocie, nie ja kłamię, ale moja fizjonomia.
ZUZANNA
Daj pokój, nieboraku! Nie marnuj elokwencji: powiedziałyśmy wszystko.
FIGARO
Powiedziały – co? Traktujecie mnie jak Bazylia!
ZUZANNA
Że napisałeś przed chwilą bilecik, aby wmówić w pana hrabiego, iż pazik znajduje się w tym alkierzu, gdzie ja się tymczasem zamknęłam.
HRABIA
Co na to odpowiesz?
HRABINA
Nie ma już co ukrywać, Figaro; żart skończony.
FIGARO
starając się zgadnąć
Żart… skończony?
HRABIA
Tak; consumatum est52. Cóż ty na to?
FIGARO
Ja… na to… że chciałbym, aby można było to samo rzec o mym małżeństwie, i jeśli pan hrabia każe…
HRABIA
Przyznajesz się wreszcie do bileciku?
FIGARO
Skoro pani sobie życzy, skoro Zuzia sobie życzy, skoro sam pan hrabia sobie życzy, trzebaż i mnie się zgodzić, ale na miejscu waszej dostojności, na honor! nie wierzyłbym ani słowa wszystkiemu, co my tu opowiadamy.
HRABIA
Wciąż kłamać wbrew oczywistości! Zaczyna mnie to drażnić.
HRABINA
śmiejąc się
Biedny chłopak! Czemuż żądać koniecznie, hrabio, aby raz w życiu powiedział prawdę?
FIGARO
po cichu do Zuzanny
Ostrzegłem go o niebezpieczeństwie; to wszystko, co uczciwy człowiek może zrobić.
ZUZANNA
cicho
Widziałeś pazika?
FIGARO
cicho
Cały poturbowany.
ZUZANNA
cicho
Biedaczek!
HRABINA
Chodźmy, hrabio, ta para nie może się doczekać; niecierpliwość tak zrozumiała! Zejdźmyż dopełnić ceremonii.
HRABIA
na stronie
A Marcelina, Marcelina… głośno Chciałbym bodaj… ubrać się.
HRABINA
Dla służby?… Czyż ja się ubieram?
SCENA DWUDZIESTA PIERWSZA
Figaro, Zuzanna, Hrabina, Hrabia, Antonio
ANTONIO
podchmielony; trzymając doniczkę zgniecionych goździków
Wasza dostojność! Wasza dostojność!
HRABIA
Czego chcesz, Antonio?
ANTONIO
Każże, pan hrabia, okratować okna, które wychodzą na moje grzędy. Wciąż wyrzucają mi coś przez okno; ot, przed chwilą wyrzucono mi człowieka.
HRABIA
Przez te okna?
ANTONIO
Patrzże, hrabio, jak urządzili moje goździki!
ZUZANNA
cicho do Figara
Ratuj, Figaro, ratuj!
FIGARO
Wasza dostojność, toż on pijany od samego rana.
ANTONIO
Takżeś zgadł! To mała reszteczka z wczoraj. Oto jak ludzie wydają sądy… mętne…
HRABIA
gwałtownie
Ten człowiek! Ten człowiek! Gdzie on?
ANTONIO
Gdzie?
HRABIA
Tak.
ANTONIO
O to właśnie pytam. Muszę go znaleźć koniecznie. Jestem pańskim sługą: ja sam mam pieczę o ogród; wpada mi w ogród mężczyzna; czuje pan hrabia… że moja reputacja…
ZUZANNA
cicho do Figara
Odwróć to, odwróć jakoś.
FIGARO
Zawsze więc będziesz pił?
ANTONIO
Gdybym nie pił, wściekłbym się.
HRABINA
Ale nadużywać w ten sposób, bez potrzeby…
ANTONIO
Pić bez pragnienia i czulić się o każdej porze roku, pani hrabino, wszak to jedno odróżnia nas od innych bydląt.
HRABIA
żywo
Odpowiadaj albo cię wypędzę.
ANTONIO
Alboż ja bym odszedł?
HRABIA
Co?
ANTONIO
dotykając ręką czoła
Jeśli pan nie masz dosyć tego, aby zachować dobrego sługę, ja nie jestem dość głupi na to, aby odprawiać tak dobrego pana.
HRABIA
potrząsa nim w gniewie
Zatem powiadasz, że wyrzucono mężczyznę z tego okna?
ANTONIO
Tak, moja ekscelencjo; przed chwilą, w białej kamizeli; uciekał, psiakość! aż się kurzyło…
HRABIA
zniecierpliwiony
No i?…
ANTONIO
Chciałem biec za nim, ale nabiłem sobie o kratę takiego siniaka… że nie mogę ruszać ani ręką, ani nogą u tego małego palca.
podnosi palec
HRABIA
Poznałbyś bodaj tego człowieka?
ANTONIO
Och, jeszcze by nie!… Gdybym go choć widział!
ZUZANNA
po cichu do Figara
Nie widział.
FIGARO
Ileż historii dla głupiej doniczki! Ileż ci trzeba, stękało, za twoje goździki? Nie ma co ukrywać, wasza dostojność: to ja skoczyłem.
HRABIA
Jak to, ty?
ANTONIO
„Ileż ci trzeba, stękało”? Zatem ciało twoje tęgo podrosło od owego czasu? Bo widziałeś mi się grubo mniejszy i cieńszy.
FIGARO
Oczywiście; kiedy człowiek skacze, kurczy się…
ANTONIO
Mnie by się zdawało, że to był raczej… aby nie zełgać… ten mały szkrab, ten pazik.
HRABIA
Cherubin, chcesz powiedzieć?
FIGARO
Tak, wrócił razem z koniem umyślnie po to spod Sewilli, gdzie już się pewnie znajduje.
ANTONIO
Och, nie, tego nie mówię, tego nie mówię! Nie widziałem, żeby koń skakał, inaczej powiedziałbym sumiennie…
HRABIA
Cierpliwości!…
FIGARO
Byłem w garderobie u dworek, w białej kamizelce: bo też upał!… Czekałem na moją Zuzię, kiedy nagle słyszę głos pana hrabiego, hałas, brum, brum!… Nie wiem, co za lęk mnie chwycił; przypomniałem sobie bilecik; i przyznam się wręcz do swej głupoty: skoczyłem bez zastanowienia na inspekty. Stłukłem nawet nieco prawą nogę.
rozciera nogę
ANTONIO
Skoro to ty, niechże ci oddam ten świstek, który przy upadku wypsnął ci się z kamizeli.
HRABIA
rzuca się ku Antoniowi
Daj!
rozwija papier i składa go
FIGARO
na stronie
Wpadłem.
HRABIA
do Figara
Czy z przestrachu nie zapomniałeś, co zawiera ten papier i skąd znalazł się w twojej kieszeni?
FIGARO
zakłopotany, szpera po kieszeniach i dobywa kolejno różne papiery
Nie, z pewnością. Mam ich tyle! Cała korespondencja zamkowa, ogląda jakiś papier To? A, to list od Marceliny, cztery stronice, ładna historia!… A to? czy przypadkiem nie prośba tego biednego kłusownika?… Nie nie, o jest… O, w drugiej kieszeni spis inwentarza…
Hrabia znów rozwija papier
HRABINA
cicho do Zuzanny
Nieba! Zuziu! To patent oficerski.
ZUZANNA
po cichu do Figara
Wszystko stracone, to dekret.
HRABIA
składa papier
No i cóż, arcyprzemyślny człowieku, nie domyślasz się?
ANTONIO
zbliżając się do Figara
Pan hrabia pyta, czy się nie domyślasz.
FIGARO
odpycha go
Pfuj! Ten paskudziarz chucha mi w sam nos!
HRABIA
Nie przypominasz sobie, co to być może?
FIGARO
Aaaa! Povero53! To będzie dekret tego biednego chłopczyny! Powierzył mi go i zapomniałem mu oddać. Oooo! Ja roztrzepany. Cóż on pocznie bez dekretu, trzeba pędzić…
HRABIA
Czemu ci go oddał?
FIGARO
zakłopotany
Chciał… chciał, żeby coś z tym zrobić.
HRABIA
ogląda już papier
Wszak nic nie brakuje.
HRABINA
po cichu do Zuzanny
Pieczęć.
ZUZANNA
po cichu do Figara
Pieczęci brakuje.
HRABIA
do Figara
Nie odpowiadasz?
FIGARO
Hm… bo tak… w istocie… prawie nic nie brakuje… Powiada, że to zwyczaj…
HRABIA
Zwyczaj! Co za zwyczaj?
FIGARO
Żeby był opatrzony pańską herbową pieczęcią. Może obeszłoby się bez tego.
HRABIA
rozwija papier i mnie go w złości
Postanowione jest widać, że nic się nie dowiem. na stronie To Figaro dowodzi tym wszystkim i ja nie miałbym się zemścić?
zwraca się ku drzwiom z gniewem
FIGARO
zatrzymuje go
Wasza dostojność wychodzi, nic nie postanowiwszy co do uroczystości?
SCENA DWUDZIESTA DRUGA
Bazylio, Bartolo, Marcelina, Figaro, Hrabia, Słoneczko, Hrabina, Zuzanna, Antonio, służba Hrabiego, wasale
MARCELINA
do Hrabiego
Niech wasza dostojność nic nie postanawia! Wcześniej niż jemu łaskę, nam jesteś winien sprawiedliwość. On ma zobowiązania wobec mnie.
HRABIA
na stronie
Nadchodzi moja pomsta.
FIGARO
Zobowiązania? Jakie? Wytłumacz się, pani.
MARCELINA
Wytłumaczę się, zwodniku!
Hrabia siada na berżerce, Zuzanna staje za nią
HRABIA
O cóż chodzi, Marcelino?
MARCELINA
O przyrzeczenie małżeństwa.
FIGARO
Ot, po prostu oblig54 w zamian za pożyczone pieniądze.
MARCELINA
do Hrabiego
Pod warunkiem małżeństwa. Wasza dostojność jesteś wszechmocnym panem, najwyższym sędzią prowincji.
HRABIA
Skieruj rzecz przed trybunał, wymierzę wszystkim sprawiedliwość.
BAZYLIO
ukazując Marcelinę
W takim razie wasza dostojność pozwoli, abym i ja przedłożył moje prawa do Marceliny?
HRABIA
na stronie
A, to ten hultaj, oddawca listu.
FIGARO
Inny wariat tegoż gatunku!
HRABIA
z gniewem do Bazylia
Twoje prawa! Twoje prawa! Właśnie tobie przystało odzywać się w mojej obecności, mości błaźnie!
ANTONIO
klaszcząc w dłonie
Trafił hrabia w sedno: to jego tytuł.
HRABIA
Marcelino, wszystko zawieszamy na razie, aż do rozpatrzenia twoich praw, które odbędzie się publicznie, w wielkiej sali. Ty, uczciwy Bazylio, wierny i pewny pośle, udasz się po ławników.
BAZYLIO
Dla tej sprawy?
HRABIA
I po wieśniaka, który ci oddał list.
BAZYLIO
Alboż ja go znam?
HRABIA
Wzdragasz się?
BAZYLIO
Nie zgodziłem się do załatwiania posyłek.
HRABIA
Hę?
BAZYLIO
Jestem niepospolity mistrz na organach, uczę hrabinę na klawicymbale, dworki ćwiczę w sztuce śpiewu, paziów na mandolinie; przede wszystkim zaś obowiązkiem moim jest umilać waszej dostojności czas brzdąkaniem na gitarze, kiedy się jej spodoba rozkazać.
SŁONECZKO
wysuwa się
Ja bym poszedł, wielmożny panoczku, jeśli wasza wola.
HRABIA
Jak się nazywasz i jaki masz urząd?
SŁONECZKO
Nazywam się Słoneczko, dobry panoczku; koziarz, koziarek sprowadzony tu względem… tego niby… fajwerku. Dziś moje kózki mają niby… święto, a ja znam, gdzie jest w mieście ten wściekły kram z procesami.
HRABIA
Podoba mi się twoja gorliwość; ty zaś do Bazylia będziesz towarzyszył panu, przygrywając na gitarze i zabawiając go w drodze śpiewem. Uważaj go za mego gościa.
SŁONECZKO
uszczęśliwiony
Co! ja, ja jestem…
Zuzanna ucisza go ręką, ukazując Hrabinę
HRABIA
To twój urząd: ruszaj albo cię przepędzę.
SCENA DWUDZIESTA TRZECIA
Ciż sami z wyjątkiem Hrabiego
BAZYLIO
do siebie
Ha! Nie będę rozbijał nosa o garnek żelazny, ja, który jestem tylko…
FIGARO
Pustym czerepem…
BAZYLIO
na stronie
Miast dopomagać do ich małżeństwa zakrzątnę się koło Marceliny. do Figara Nie gódź się na nic, wierzaj, póki nie wrócę.
bierze gitarę z fotela
FIGARO
idzie za nim
Godzić się! Och, nie, nie lękaj się; choćbyś nawet miał nie wrócić nigdy… Nie wyglądasz mi coś do śpiewu; chcesz, abym ja zaczął?… Hop! hop! wesoło! Bierz górne la-mi-la, na cześć mojej narzeczonej.
cofając się tańczy i przyśpiewuje; Bazylio towarzyszy mu na gitarze, cały orszak idzie za Figarem
Ponad góry złote
Wolę wdzięk i cnotę,
Zuzi, Zuzi mej,
Hej, hej! Hej, hej!
Hej, hej!
Oddam góry złote
Za jedną pieszczotę
– Zuzi, Zuzi mej,
Hej, hej! Hej, hej!
Hej, hej!
śpiew oddala się i zamiera za sceną
SCENA DWUDZIESTA CZWARTA
Zuzanna, Hrabina
HRABINA
siedząc w berżerce
Widzisz, Zuziu, ładną scenę sprowadził mi twój wartogłów swoim bilecikiem.
ZUZANNA
Och, pani, kiedy wyszłam z alkierza, gdyby pani była widziała swoją twarz! Zbladła pani w jednej chwili: ale to tylko na moment, a potem stopniowo zrobiła się pani czerwona, czerwona, czerwona!
HRABINA
Więc on wyskoczył oknem?
ZUZANNA
Bez wahania, cudny dzieciak! Lekki… jak pszczółka.
HRABINA
Och, ten nieszczęsny ogrodnik! Wszystko to przejęło mnie do tego stopnia… myśli nie mogłam zebrać po prostu.
ZUZANNA
Och, ja przeciwnie: poznałam dopiero, do jakiego stopnia światowe obycie pozwala wielkim paniom kłamać tak, aby się nie zdradzić.
HRABINA
Mniemasz, że hrabia dał się wywieść w pole? Och, gdyby spotkał tego dzieciaka gdzie w zamku!
ZUZANNA
Wydam zlecenie, aby go dobrze ukryto…
HRABINA
Trzeba, aby wyjechał. Po tym, co się stało, pojmujesz, że nie mam ochoty posyłać go do ogrodu na twoje miejsce.
ZUZANNA
To pewna, że i ja nie pójdę. Oto więc moje małżeństwo jeszcze raz…
HRABINA
wstaje
Zaczekaj… A gdyby… w miejsce kogo innego i w twoje… gdybym ja sama…
ZUZANNA
Pani!
HRABINA
Nikt nie naraziłby się na niebezpieczeństwo… hrabia nie mógłby zaprzeczyć… Ukarać jego zazdrość i dowieść mu zdrady, to byłoby… Chodźmy: szczęśliwy obrót pierwszej sztuczki dodaje mi odwagi… Daj mu znać, że przyjdziesz. Ale zwłaszcza niech nikt…
ZUZANNA
Och, Figaro!
HRABINA
Nie, nie. Chciałby zaraz palec umaczać… zepsułby może. Podaj mi aksamitną maseczkę i laskę; pójdę podumać o tym na terasie.
Zuzanna wchodzi do gotowalni
SCENA DWUDZIESTA PIĄTA
HRABINA
sama
Trzeba przyznać, że projekt jest dość zuchwały… odwraca się Ach, wstążka! Miła wstążeczko, zapomniałam o tobie! bierze ją z berżerki i rozwija Nie opuścisz mnie już… będziesz mi przypominała scenę, gdy to nieszczęsne dziecko… O, hrabio, cóżeś ty uczynił? A ja sama! Co czynię w tej chwili?
SCENA DWUDZIESTA SZÓSTA
Hrabina, Zuzanna
Hrabina chowa ukradkiem wstążkę za gors
ZUZANNA
Oto laseczka i maska.
HRABINA
Pamiętaj, zabroniłam ci wtajemniczyć bodaj słówkiem Figara.
ZUZANNA
z radością
Pani projekt jest czarujący. Zastanowiłam się. Wszystko załatwia, wszystkiemu kładzie koniec, wszystko ogarnia; co bądź by się zdarzyło, małżeństwo moje obecnie jest pewne.
całuje rękę Hrabiny; wychodzą
W czasie antraktu lokaje urządzają salę audiencjonalną; wnoszą dwie ławy dla adwokatów, które ustawiają po bokach sceny, tak aby przejście z tyłu było wolne. Na środku, w głębi, wznoszą estradę o dwóch stopniach, na której stawiają fotel Hrabiego. Stolik i taboret pisarza ku przodowi z boku, siedzenia dla Gąski i innych sędziów po dwóch stronach estrady.
AKT TRZECI
Scena przedstawia komnatę w zamku, zwaną salą tronową, a która służy za salą audiencjonalną. Z jednej strony na ścianie godła królewskie, pod nimi portret króla.
SCENA PIERWSZA
Hrabia, Pedrillo w rajtroku 55 , w butach z ostrogami, ma w ręku zapieczętowany pakiet
HRABIA
szybko
Zrozumiałeś dobrze?
PEDRILLO
Tak, ekscelencjo.
wychodzi
SCENA DRUGA
HRABIA
sam, krzyczy
Pedrillo!
SCENA TRZECIA
Hrabia, Pedrillo wraca
PEDRILLO
Wasza dostojność?
HRABIA
Nikt cię nie widział?
PEDRILLO
Ani żywy duch.
HRABIA
Weź araba.
PEDRILLO
Osiodłany u furty.
HRABIA
Ostro, jednym tchem, aż do Sewilli.
PEDRILLO
Trzy mile tylko, ale opętane.
HRABIA
Skoro staniesz na miejscu, dowiedz się, czy paź przyjechał.
PEDRILLO
Do gospody?
HRABIA
Tak; a zwłaszcza od jak dawna.
PEDRILLO
Rozumiem.
HRABIA
Oddaj mu dekret i wracaj szybko.
PEDRILLO
A gdyby go nie było?
HRABIA
Wracaj jeszcze szybciej i zdaj mi sprawę. Ruszaj.
SCENA CZWARTA
HRABIA
sam; chodzi zamyślony
Głupstwo strzeliłem, oddalając Bazylia!… Gniew to rzecz diabła warta. Ten bilecik ostrzegający o czyichś zamiarach na hrabinę; ta pokojówka zamykająca się w alkierzu, właśnie gdy ja przybywam; żona zdjęta prawdziwym lub udanym lękiem; człowiek jakiś, który skacze oknem… drugi, który wyznaje… lub wpiera we mnie, że to on… Nitka wymyka mi się… Jest w tym coś niejasnego… Inna rzecz, poddanka: cóż to ma za znaczenie dla ludzi tego stanu! Ale hrabina! Gdyby jaki zuchwalec śmiał… Co ja mam za myśli… W istocie, kiedy głowa płonie, najrozsądniejszy człowiek zaczyna bredzić jak we śnie! Bawiła się: te zduszone krzyki, ta źle skrywana radość! Nie, hrabina szanuje się: mój honor… kiż diabeł go tam pomieścił! Z drugiej strony, jak stoimy? Czy ta szelmeczka Zuzia zdradziła mój sekret?… Ba! Nie jest jeszcze jej sekretem, więc… Co mnie prze do tego kaprysu? Dwadzieścia razy chciałem poniechać wszystkiego… Szczególne działanie niepewności! Gdybym jej pragnął bez walki, pragnąłbym tysiąc razy mniej. Ten Figaro marudzi! Trzeba go zręcznie wybadać…
Figaro ukazuje się w głębi i zatrzymuje się.
… i starać się w rozmowie wymacać ostrożnie, czy coś wie o mej miłości do Zuzi.
