Kitabı oku: «Jak wam się podoba», sayfa 7
SCENA III
Las.
Probierczyk i Odrej.
PROBIERCZYK
Jutro dzień szczęśliwy, Tedziu, jutro się pobierzemy.
ODREJ
Pragnę tego z całej duszy, a nie myślę, żeby było grzechem pragnąć zostać panią. Ale otóż dwaj paziowie wygnanego księcia.
Wchodzą dwaj Paziowie.
1 PAŹ
Szczęśliwe spotkanie!
PROBIERCZYK
Szczęśliwe, na uczciwość. Dalej, siadajcie i zanućcie nam jaką piosenkę.
2 PAŹ
Na rozkazy. Siadajcie między nami.
1 PAŹ
Mamyż28 rzecz gracko poprowadzić, bez ceremonii, bez spluwania, bez skarg na chrypkę, tych zwykłych przegrywek lichego głosu?
2 PAŹ
Rozumie się; a oba do jednego tonu jak dwie Cyganki na jednym koniu.
Pieśń
I.
Szedł z kochanką zakochany,
Śpiewał: dana, dana, dana!
Szedł przez łąki, szedł przez łany,
Szedł śród wiosny, pory pieśni;
Ptactwo nuci hymn miłosny,
A kochankom trzeba wiosny.
II.
Gdzie śród łanów szumi zboże,
Nucąc: dana, dana, dana!
Tam kochankom wonne łoże,
Pośród wiosny, pory pieśni,
Gdy ptak nuci hymn miłosny,
Bo kochankom trzeba wiosny.
III.
Tak gdy młodość im ucieka,
Nucą: dana, dana, dana!
Kwiatkiem tylko życie człeka
Pośród wiosny, pory pieśni,
Gdy ptak nuci hymn miłosny
Bo kochankom trzeba wiosny.
IV.
Zbieraj kwiaty, gdy czas służy,
Nucąc: dana, dana, dana!
Bo nie znajdziesz pączków róży
Tylko w wiośnie, porze pieśni,
Gdy ptak nuci hymn miłosny,
A kochankom trzeba wiosny.
PROBIERCZYK
Wyznaję, młodzi panicze, że choć niewiele było sensu w piosence, to nuta niewiele miała harmonii.
1 PAŹ
Mylisz się, przyjacielu, harmonia była dobra, zachowaliśmy takt, nie pomyliliśmy się w tempie.
PROBIERCZYK
I ja się nie pomylę, gdy powiem, że tępą ma głowę, kto się takim przysłuchuje błazeństwom. Bóg z wami! Bóg napraw wasze głowy! Idźmy, Tedziu!
Wychodzi.
SCENA IV
Inna strona lasu.
Książę wygnany, Amiens, Jakub, Orlando, Oliwer i Celia.
KSIĄŻĘ
I ty przypuszczasz, Orlando, że młodzik wszystko to zrobi, co zrobić przyrzeka?
ORLANDO
Czasami wierzę, nie wierzę czasami,
Jak przelękniony nadziei nie traci,
Chociaż się lęka.
Wchodzą: Rozalinda, Sylwiusz i Febe.
ROZALINDA
Chwila cierpliwości;
Zgódźmy się wprzódy na wszystkie warunki.
Do Księcia: Przyrzekasz, książę, gdy ci córkę wrócę,
Córki tej rękę oddać Orlandowi?
KSIĄŻĘ
A z nią królestwa, gdybym je posiadał.
ROZALINDA
do Orlanda:
Ty ją chcesz pojąć, jeśli ją sprowadzę?
ORLANDO
Gdybym był nawet wszystkich królestw królem.
ROZALINDA
do Feby:
Ty chcesz za męża wziąć mnie, gdy zezwolę?
FEBE
Choćbym godzinę później umrzeć miała.
ROZALINDA
Ale, jeżeli rękę mą odrzucisz,
To oddasz twoją temu pasterzowi?
FEBE
Taki jest układ.
ROZALINDA
do Sylwiusza:
Ty chcesz pojąć Febe,
Jeśli zezwoli?
SYLWIUSZ
Gdyby ją posiadać
A umrzeć potem, znaczyło się jedno.
ROZALINDA
Wszystko przyrzekłem pogodzić. O, książę,
Dotrzymaj słowa, że mu córkę oddasz.
I ty, Orlando, że córkę tę weźmiesz,
I ty, o, Febe, że będziesz mą żoną,
Albo, mnie nie chcąc, tego tu pasterza,
I ty, o, Sylwio, że gdy mnie odrzuci,
Chętnie ją pojmiesz. A teraz odchodzę,
Aby te wszystkie trudności rozwikłać.
Wychodzi z Celią.
KSIĄŻĘ
W młodzika tego twarzy nieraz widzę
Żyjące ślady rysów mojej córki.
ORLANDO
Kiedym go, panie, raz zobaczył pierwszy,
On mi się córki twojej bratem wydał;
A przecie on się urodził w tej puszczy,
Pierwszych się zasad czarnoksięskiej sztuki
Tutaj wyuczył od swojego stryja,
Który jest wielkim, mówi, czarodziejem
W głębokim cieniu lasów tych ukrytym.
Wchodzą: Probierczyk i Odrej.
JAKUB
Zapewne nowy potop niedaleko, bo wszystkie pary do arki się schodzą. Otóż i nowa para dziwnych zwierząt, które we wszystkich językach nazywają błaznami.
PROBIERCZYK
Ukłon i pozdrowienie wszystkim!
JAKUB
Przyjm go łaskawie, mój Książę. To właśnie jegomość pstrokatych myśli, którego tak często w lesie spotykałem. Przysięga, że był dworakiem.
PROBIERCZYK
Kto o tym wątpi, niech mnie na próbę weźmie. Tańczyłem menueta; prawiłem komplementy damie; politykowałem z przyjacielem, a z nieprzyjacielem byłem słodziuchny; zrujnowałem trzech krawców, miałem cztery zajścia, a w jednym o mało nie przyszło do pojedynku.
JAKUB
Jakże się skończyło zajście?
PROBIERCZYK
Kiedyśmy stanęli na placu, pokazało się, że kłótnia doszła siódmego stopnia.
JAKUB
Jak to siódmego stopnia? Książę mój, bądź łaskawy dla tego człowieka.
KSIĄŻĘ
Bardzo mi się podoba.
PROBIERCZYK
Bóg wam zapłać, panie, i daj wam równą miłość u ludzi! Przybiegam tu jak i inne wiejskie pary, żeby przysięgać i krzywoprzysięgać, stosownie do tego, jak wiąże ślub, a krew rozwiązuje. Biedna dziewka, panie, straszydełko, panie, ale moja. Bo biedne moje przywidzenie – wziąć, czego nikt inny wziąć nie chciał. Bogata cnota mieszka jak skąpiec – w szpitalu, jak wasze perły – w brudnej ostrydze.
KSIĄŻĘ
Bystry to człowiek i pełen sentencji.
PROBIERCZYK
Jakie może znaleźć błazen w chorej czuprynie.
JAKUB
Ale wróćmy do siódmego stopnia: jakże się to pokazało, że zajście doszło siódmego stopnia?
PROBIERCZYK
Przez siedem razy odparte kłamstwo. Trzymaj się lepiej, Tedziu. A to jak następuje: nie był mi po myśli sposób strzyżenia brody pewnego dworzanina; on na to przysłał mi słowo, iż jeśli powiedziałem, że broda jego niedobrze była ostrzyżona, jemu się zdaje, że ostrzyżona była dobrze. To nazywa się u nas „odpowiedź grzeczna”. Gdybym mu raz jeszcze powtórzył, że broda jego źle była ostrzyżona, on by mi odesłał w odpowiedzi, że ją ostrzygł, jak mu się podobało. To nazywa się u nas „skromny przygryzek”. Gdybym raz jeszcze powtórzył, że nie była dobrze ostrzyżona, on by mi powiedział, że straciłem rozum. To się nazywa u nas „grubiańska odpowiedź”. A gdyby jeszcze broda źle była ostrzyżona, odrzekłby, że nie mówię prawdy. To się nazywa u nas „waleczna replika”. Gdyby raz jeszcze źle była ostrzyżona, powiedziałby mi, że kłamię. To się nas nazywa „swarliwe zaprzeczenie”. Idzie z kolei „kłamstwo warunkowe” i „kłamstwo wręcz”.
JAKUB
A ty ile razy powtórzyłeś, że broda jego nie była dobrze ostrzyżona?
PROBIERCZYK
Nie śmiałem pójść dalej niż kłamstwo warunkowe, a on nie śmiał mi zadać kłamstwa wręcz, zmierzyliśmy więc szpady i rozeszli się.
JAKUB
Czy mógłbyś mi wyliczyć wszystkie stopnie kłamstwa po kolei?
PROBIERCZYK
Nic łatwiejszego. Na wszelkie zajście jest tekst drukowany, jak są manuały grzeczności. Wyliczę wszystkie stopnie po kolei. Pierwszy stopień, grzeczna odpowiedź; drugi, skromny przygryzek; trzeci, odpowiedź grubiańska; czwarty, waleczna replika; piąty, swarliwe zaprzeczenie; szósty, kłamstwo warunkowe; siódmy, kłamstwo wręcz. Z wszystkich tych nietrudno się wycofać, wyjąwszy kłamstwa wręcz, a i z tego można się wyratować za pomocą: „jeżeli”. Znam sprawę, której siedmiu sędziów załagodzić nie mogło, ale gdy strony spotkały się na placu, przyszło jednemu na myśl „jeżeli”. Na przykład: „Jeżeli pan powiedziałeś tak, to ja powiedziałem tak”; na te słowa podali sobie ręce i przysięgli sobie braterstwo. Rzadki to sędzia pokoju wasze „jeżeli”; wielkie są cnoty w „jeżeli”.
JAKUB
Czy nie rzadki to kamrat, mój książę? Doskonały we wszystkim, a przecie błazen.
KSIĄŻĘ
Błazeństwo jest mu tarczą, zza której strzela konceptami.
Wchodzi Hymen prowadząc Rozalindę i Celię. – Muzyka.
HYMEN
Cieszą się niebieskie chóry,
Ile razy ziemskie spory
Święta zgoda znów jednoczy.
Przyjmij córkę, dobry panie,
Na niebieskie rozkazanie
Hymen wiódł ci ją przed oczy,
Byś ją temu oddał w dłonie,
Co swe serce ma w jej łonie.
ROZALINDA
do Księcia:
Tobie się daję, twoją bowiem jestem.
Do Orlanda:
Tobie się daję, twoją bowiem jestem.
KSIĄŻĘ
Lub oczy kłamią, lub córką mą jesteś.
ORLANDO
Lub oczy kłamią, lub to Rozalinda.
FEBE
Jeśli mnie nie mylą oczy,
Żegnaj kochanku uroczy!
ROZALINDA
do Księcia:
Nie chcę innego ojca mieć jak ciebie. Do Orlanda: Nie chcę innego męża mieć jak ciebie. Do Feby: Innej zaślubić kobiety jak ciebie.
HYMEN
Pokój! Zgoda! Dość już wrzawy,
Rozwikłane wszystkie sprawy,
Skończyć wszystko czas.
Jeśli dotrzymacie wiary,
Zakochane cztery pary,
Hymen złączy was.
Do Orlanda i Rozalindy:
Nigdy nic was nie rozdzieli,
Wy dwie dusze w jedną zleli.
Do Feby:
Wierny pasterz dziś zwycięża,
Albo dziewkę masz za męża.
Do Probierczyka i Odrej:
Wy tak wierni śród żywota,
Jak jest zimie wierna słota.
Gdy my nucim ślubne pienie,
Ona da wam wyjaśnienie
I rozplata sprawy wątek,
Koniec równie jak początek.
Pieśń
Małżeństwo wieńcem wielkiej Junony;
Święty jest węzeł męża i żony!
Hymen zaludnia miasta i ziemie,
Niech więc małżeństwo ludzkie czci plemię,
Niechaj wciąż godność Hymenu wzrasta,
Bo on jest bogiem każdego miasta.
KSIĄŻĘ
FEBE
do Sylwiusza:
I ja też spełnię przysięgę raz daną,
Twoją ci miłość zapłacę miłością.
Wchodzi Jakub de Bois.
JAKUB DE BOIS
Dozwól mi, książę, słów kilka powiedzieć.
Sira Rolanda drugim jestem synem,
A takie, panie, przynoszę ci wieści:
Książę Fryderyk, słysząc, że codziennie
Ludzie poważni fortuną i wiekiem
Do tej się puszczy tłumami zbiegali,
Pieszego ludu silny zebrał zastęp
I sam na czele w te strony wyruszył,
Aby własnego brata zamordować.
Już stało wojsko na krawędzi lasu,
Gdy wódz świętego spotkał pustelnika,
A po niedługiej, cichej z nim rozmowie
I swoich myśli, i świata się wyrzekł;
Wraca koronę wygnanemu bratu,
Wraca majątki jego towarzyszom.
Za prawdę słów mych głową odpowiadam.
KSIĄŻĘ
Witaj, młodzieńcze! Dla twoich dziś braci
Piękne przynosisz ślubne podarunki:
Jednemu ziemie zabrane, drugiemu
Rozległe włości i potężne księstwo.
Niech się w tym lesie szczęśliwie przód skończy,
Co się w tym lesie szczęśliwie poczęło,
A potem każdy z szczęśliwego koła,
Który wytrzymał ze mną ciężkie próby,
I nowe szczęście pójdzie ze mną dzielić,
Wedle swych zasług i swojego stanu.
O wielkich zmianach zapomnijcie, proszę,
I na wsi wspólne przyjmijcie rozkosze.
Zagrzmij, muzyko, a wy, młode pary,
Cieszcie się wspólnie i skaczcie do miary30.
JAKUB
Proszę o słowo. Jeśli zrozumiałem,
Książę w klasztornej ciszy się zamyka,
Na zawsze dworskiej wyrzeka się pompy.
JAKUB DE BOIS
Tak jest.
JAKUB
Do niego i ja więc pobiegnę,
Bo wiele rzeczy mają opowiadać,
Wiele nauczać nowo nawróceni.
Do Księcia: Tobie, mój książę, przekazuję księstwo:
Twoja cierpliwość daje ci doń prawo.
Do Orlanda: A tobie miłość wiary twojej godną.
Do Oliwera: A tobie ziemie, miłość, koligacje.
Do Sylwiusza: A tobie rozkosz dawno zasłużoną.
Do Probierczyka: A tobie swary; na miłosną podróż
Na dwa miesiące tylko żywność macie.
A teraz naprzód, taneczników koła!
Lecz mnie do innych pląsów serce woła.
KSIĄŻĘ
Nie, nie, Jakubie, zostań jeszcze z nami.
JAKUB
Nie dla mnie tańce. Na twoje zlecenia
Czekam, o książę, w opuszczonej grocie.
Wychodzi.
KSIĄŻĘ
Więc rozpocznijmy święto zaślubienia.
Bóg niech da po nim świątecznych dni krocie!
Taniec.
EPILOG
ROZALINDA
Rzecz to niezwykła widzieć kobietę w epilogu, nic w tym przecie nieprzystojniejszego niż widzieć mężczyznę w prologu. Choć to prawda, że dobre wino nie potrzebuje wiechy, a dobra sztuka epilogu. Ale w jak wielkim znajduję się kłopocie, ja, co ani jestem dobrym epilogiem, ani odzywam się do was w sprawie dobrej sztuki! Nie jestem ubrana jak żebraczka, nie przystoi mi więc żebranina; moim rzemiosłem zaklęcia; zaczynam więc od was, piękne panie. Wzywam więc was, panie, w imię waszej miłości dla mężczyzn, dajcie poklask wszystkiemu, co się wam w tej sztuce podoba; a was, mężczyźni, wzywam w imię waszej miłości dla kobiet – a z waszych uśmiechów wnoszę, że żaden z was nienawiści ku nim nie czuje – wzywam was, dajcie poklask temu, czemu nie przyklasnęły kobiety. Co do mnie, gdybym była kobietą31, dałabym każdemu z was pocałunek, którego by mi się podobała broda albo cera, albo którego oddech by mnie nie odstraszył. Spodziewam się więc, że i z was każdy, który ma piękną brodę albo cerę, albo wonny oddech, za moje dobre chęci, po moim ukłonie pożegna mnie oklaskiem.
Wychodzą.