Chodyka zamilkł, – a ciżba milcząca Patrzy na dziada okiem zadumania, — Książę z powagą wysłuchał do końca, Westchnął ukradkiem i oczy zasłania — Cóż to? czy książę myślami się troska, Że zakrył oczy i poruszył głową? — Łza mu kapnęła – O! łza Radźwiłłowska75 Łacno złagodzi srogość statutową. — Radziwiłł dumał – Powstał na ostatek, Uderzył w dzwonek, szmer rozległ się w tłumie. – «Mości panowie! – krzykł woźny u kratek — Solvitur76 sessja na jutro po sumie!»
XIV
Nie wiém końca powieści – we dwa lata blisko Umarł jakiś pokutnik w słuckim monastérze77, A dzwonnik rozpowiadał, dzwoniąc na pacierze: Że podobno Chodyka było mu naźwisko78. — Że strach bywało patrzéć, jak pokutę czyni, Jak o chlebie i wodzie stare kości suszy; Że podobno cóś zgrzeszył, że był na pustyni, A zresztą Bóg go tam wié – pokój jego duszy! A w lesie między mszarem jest wysepka dzika, Na niéj ogromny pszczelnik79 – pasieka nie lada — A naród80 o téj wyśpie81 dziwy rozpowiada, A ten pszczelnik od wieków nazwano Chodyka.