Kitabı oku: «Trzy gwiazdki», sayfa 3

Yazı tipi:
 
Ni stąd ni zowąd i łza mi popłynie!
A była u mnie ta przywyczka marna
Żem trzy gwiazdeczki polubił z zapałem;
Malutkie gwiazdki, jak… makowe ziarna,
Ja tylko jeden znaleźć je umiałem,
Jam je odróżniał z innych gwiazdek grona,
Drżałem, gdy która nie dość jasno świeci.
Ponadawałem im synów imiona,
Wierząc, że one to gwiazdki mych dzieci.
Tak się to w serce wrosło, wkorzeniło;
Że gdy pochmurna albo mglista pora
I moich gwiazdek nie ujrzę z wieczora, —
Cóś mi na duszy tęskno i niemiło.
 

IV

 
Pan był tęgi myśliwy; raz – było to w maju,
Gdzie przed świtem, – z strzelbami poszliśmy do gaju
Bić cietrzewie na tokach: przybyliśmy wcześnie,
Siedliśmy w naszych budach, – wszystko było we śnie.
Czasem chruściel chrapliwy ozwał się gdzie z błota,
Czasem wietrzyk zawieje, słowik zaszczebiota. —
Tak cicho! ani szaśnie – tak pięknie w téj dobie,
Żem niewolnie znak krzyża położył na sobie
I począł mówić pacierz strzelisty, głęboki,
Spuściłem kurek strzelby na piérwszym odwodzie
I czekając cietrzewi, patrzałem w obłoki,
Jak zawsze na trzy gwiazdki – te były na wschodzie.
Igrały ze mną starym, błysną, to przygasną,
To zapłyną obłokiem, to zaświecą jasno,
Czysto dziatki swawolne…
Ot razem coś mignie,
Coś jak sznurek ognisty na niebie przeleci,
Spojrzałem… dreszcz mię przeszedł… i krew w żyłach stygnie —
Spadły trzy gwiazdki moje… gwiazdki moich dzieci!!…
Począłem płakać głośno, sam nie wiedząc za czym,