Kitabı oku: «Zaścianek Podkowa», sayfa 2

Yazı tipi:

II

 
Tandem 12 więc, jak mówiłem i jak widzisz ślady,
Tu był zaścianek Podkowa,
Tu żyły moje dziady i moje pradziady,
Poczciwa szlachta czynszowa;
A tam daléj za lasem, stał dwór murowany,
Z zamkiem, wałami i fosą,
Tu jeńcowie tatarscy budowali ściany,
Jak dawne powieści niosą.
Pan dzisiejszy zmurował pałac znakomity,
Ślad zamku zarosły chwasty,
Ale jeszcze jest brama, a na niéj wyryty,
Rok tysiąc sześćset szesnasty.
Jeszcze pamiętam zamek i pana starostę,
Kiedy to jedzie na sejmy,
Przysyła tu hajduka i szlachcice proste
Sprasza na obiad uprzejmy. —
Było w naszym zaścianku domów ze dwanaście
Płacących czynsze za ziemię,
Dziedzic jak grunt wydzielił ojcu protoplaście,
Z wiekiem… rozrosło się plemię.
A czynsz mospanie lekki, opłacać aż miło,
Lub służyć w bandzie ochoczéj —
Najczęściéj się do zamku rycersko służyło —
Koń i pachołek z półwłoczy13.
Ale co to za służba? to i znaleźć rzadko,
Wojna czy sprawa domowa,
Każą jednemu jechać, to całą gromadką
Wali zaścianek Podkowa.
Dziedzic bywało krzyknie: «Pomożcie mi chłopcy!»
My lecim z ciałem i duszą,
Czy gdzie karczmę zapalić, czy rozrzucić kopcy,
Wszyscy z zaścianku wyruszą.
Czasem się aż starszyzna rozgniewała nasza,
Kiedy w sianokos lub żniwa
Jaśnie wielmożny dziedzic na sejmik zaprasza,
Lub na obławę przyzywa —
Któż pogardzi sejmikiem albo polowaniem?
Więc krzyczy młodzież wesoła:
«Murem mospanie! Murem naszych piersi staniem
Gdzie pan starosta powoła!»
Mój ojciec (wieczny pokój!) czasem podziwaczy:
«Ej! młodzi! Żnijcie i koście!»
Ale sam się uśmiécha, bo wié, co to znaczy
Wskarbić się w łaskę staroście.
Tylko wolę starosty miéj za rozkaz święty,
A wszystko uzyskać możno:
Łąka ci nieskoszona albo morg niezżęty,
Dworscy włościanie go pożną.
Jedno słowo: «wy bracia, wy sąsiedzi moi»
Było na ustach paniska;
Bywało, zbierze szlachtę, nakarmi, napoi,
Jeszcze do piersi przyciska.
Czasem, gdy stary szlachcic w uroczystym czasie
Zanadto spełnia wiwaty,
I upadnie pod ławę – to w pańskiéj kolasie
Odwiozą starca do chaty.
 

III

 
Tak wiek z wieków, od czasów któregoś Zygmunta
Szlachta osiadła te grunta;
A ten strumień, co płynie pomiędzy parowy
W kształcie herbowéj Podkowy,
Pamięta, choć wokoło ślady się zatarły,
Jak dziady i wnuki marły,
Jak prawnuki wzrastały, on powiedzieć może
Wszystkie dopuszczenia boże,
Wszystkie lata wesołe, wszystkie czarne biedy,
Jak szły Tatary i Szwedy,
W którym roku był pomor, w którym znak niebieski,
Sejm, czy trybunał litewski?
Bo nieraz tu starcowie o wieczornéj chwili
Swoje przygody gwarzyli:
Strumień pewno pamięta… dowiedziéć się muszę,
Kto to zaszczepił te grusze,
Które ot tam usechłszy14 na zaklętéj ziemi,
Stérczą szkiélety nagiémi?
A smaczny miały owoc! – aż dotąd mi w duszy
Smak tych jabłoni i gruszy,
Com je kiedyś obijał z téj gałęzi dużéj,
Co krukom za gniazdo służy —
Strumień mi kiedyś powie, z jakiéj to ofiary
Wzniesiono kościołek stary,
Który tam właśnie stérczał sosnowémi ściany,
Gdzie dzisiaj ten gruz ceglany;
Pamiętam tę kapliczkę drewnianą, nadgniłą,
Gdzie to się do mszy służyło,
Gdziem spod saméj wieżyczki, dla marnéj uciechy,
Wykręcał wróble spod strzechy;
Gdzie z chórów, jakby z tronu poglądałem dumnie,
Gdziem ojca zokopał w trumnie,
Gdzie brałem ślub, gdzie dla mnie i starzy, i mali
Veni creator15 śpiéwali.
Jasny był dzień! ej jasny! Lecz w oczach mi ciemno…
Panie zlituj się nade mną!
Stare oczy a głupie – wspomnisz dawne dzieje,
To z nich się i łza poleje. —
Fraszka łza i wspominek! – Tylko duch rozżarzy,
Wypala zmarszczki na twarzy;
A jeszcze cudzy człowiek, widząc, że my płaczem,
Gotów się zaśmiać cichaczem.
 

IV

 
Po starych dobrych czasach – ot przyszedł wiek nowy,
Nastały czarne lata na szlachtę z Podkowy,
Przeminął czas sejmików, jak mija sen marny,
Zahardział16 pan starosta niegdyś popularny,
Zostaliśmy magnatom niezdatni i biedni,
Minęła łaska pańska, minął chleb powszedni:
Tam grad pola wybije, ówdzie chata spłonie,
Trudno już było wyżyć na naszym zagonie,
Gdzie się nowe kłopoty zjawiały co chwilę,
Gdzie czynszmi obłożono we dwójnasób tyle, —
Gdzie nie bacząc na starca lub niewiastę chorą,
W dzień świętego Marcina17 okna ci wybiorą. —
Ej te nieszczęsne czynsze! Jakby kość do gardła,
Przez nie to w rok po ślubie żona mi umarła,
A gdyśmy wieźli trupa, to pachołek pjany
Konia mi spod śmiertelnéj wyprzągł karawany.
Znosili twardą biedę Podkowianie starzy,
Gniéw trząsł się na ich wąsach i zmarszczkach na twarzy,
Nieraz pobiec do zamku i rąbać się chcieli,
Do boku! Och! Na teraz szkoda karabeli!
Szkoda poczciwéj broni! – Choć cię w sztuki potną,
Cierp szlachto podkowiańska zelżywość sromotną.
Pan starosta, co naszéj urągał się biédzie,
Rozumiał, że na niego śmierć nigdy nie przyjdzie,
Śmierć przyszła swoją drogą – pan leży w kościele.
On wiele uszczęśliwił i ukrzywdził wiele,
Niech mu Bóg dobrotliwy jego win nie baczy,
Niech mu jedno nagrodzi, a drugie przebaczy.
Źle nam było pod koniec – lecz gniéw nastał boski,
Gdy syn jego, pan hrabia odziedziczył wioski:
Sam z człekiem i nie gadał, a dworskie kozaki
Krwawo i łzawo szlachcie dali się we znaki —
Szlachta lubi polować, a tuż las graniczy,
Biada, jeśli ze strzelbą spotkał cię leśniczy,
Biada, jeśli dziewczęta niebaczne, bo młode,
Zerwą kwiatek na łące lub w lesie jagodę,
Biada, jeżeli trzoda za rzeczkę choć wbieży,
Nie unikniesz pogróżek, gwałtów i grabieży, —
Kiedyśmy szli do hrabi skarżyć się na zgraję,
Psami szczwały nas z zamku francuskie lokaje;
A pan, jeśli do niego docisnąć się zdarzy,
Obelgą cię nakarmi lub czynem znieważy.
Myślisz – hrabia co bronił swe lasy i pasze,
Wzajemnie kiedyś miedze uszanował nasze?
Gdzie tam! – konno, ze psami, z harapem u pasa,
 
12
  tandem (łac.) – nareszcie, w końcu. [przypis edytorski]


[Закрыть]
13
  półwłocza – pół włóki; włóka: daw. miara powierzchni, równa 30 morgom; mórg a. morga (z niem.; pol. jutrzyna) była to powierzchnia gruntu, którą może jeden człowiek w jeden dzień roboczy (od rana do południa) zaorać pojedynczym zaprzęgiem; włóka oznaczała obszar, jaki można zabronować (włóką, czyli broną) w tym samym czasie i w ten sam sposób; przeliczano ją potem na ok. 17–18 ha. [przypis edytorski]


[Закрыть]
14
  usechłszy – dziś popr.: uschnąwszy. [przypis edytorski]


[Закрыть]
15
  Veni creator (łac.) – przybądź stwórco; pierwsze słowa pieśni do Ducha Św. [przypis edytorski]


[Закрыть]
16
  zahardzieć – zhardzieć; stać się pysznym, pogardliwym wobec innych. [przypis edytorski]


[Закрыть]
17
  w dzień świętego Marcina – 11 listopada. [przypis edytorski]


[Закрыть]
Yaş sınırı:
0+
Litres'teki yayın tarihi:
19 haziran 2020
Hacim:
19 s. 1 illüstrasyon
Telif hakkı:
Public Domain
İndirme biçimi:
epub, fb2, fb3, ios.epub, mobi, pdf, txt, zip

Bu kitabı okuyanlar şunları da okudu