Kitabı oku: «Moja Beatrice», sayfa 3
Yazı tipi:
Gdy noc tak jasna, cicha, nieskończona
Tę krew osrebrzy, co płynie mi z łona-
Wtedy ja silniej od was wszystkich czuję!
Wtedym prawdziwie syn nieskończoności-
I wdzięczniej Bogu za chwilę dziękuję
Niż wy gwiazd pany-za szczęście wieczności!
Co mi się marzy?
Splügen, 26 Sierpnia 1840 r.
Wstarożytnym tym kościele
U stóp smętnych tych ołtarzy,
Ach! pamiętam o aniele!
Tyś klęczała z łzą na twarzy!
I w tym domku wiejskim, małym,
Kiedy nocna cisza była,
Tyś konając sercem całem
Gorżko także się skarżyła!
I tam później na wyżynach
Uwieńczonych ruinami,
Ty, siadając na ruinach
Hymn śpiewała-westchnieniami!
Dziś na brzegu mórz bez końca,
Gdzie świat w wiecznym kwitnie maju,
Tobie jednej nie ma słońca!
Ty samotna w wiosen raju!
Nad twą duszą jest potęga
Niewidzialna, która truje!
W przeszłość, w przyszłość po jad sięga,
Teraźniejszość jadem psuje!
W każdem miejscu, w każdej dobie
Pośród krzyżów świętych, święty
Nad twem sercem-jak na grobie-
Krzyż nieszczęścia-ach! zatknięty!
Boś z niebieskich gwiazd zesłana!
Więc na ziemi, gdzie aniele
Nie świat Boga-lecz szatana,
Łzy masz tylko, łzy w podziele!
Jeżli kochasz, nieszczęśliwa
Wiecznie będziesz-bo kochanie
Wszystkie związki z ludźmi zrywa,
Bolem tylko płaci za nie!
Ale jeżli kochasz święcie,
Choć ci serce w proch się skruszy-
Ty uczujesz-wniebowzięcie-
W każdym bólu twojej duszy!
I ja także już znękany-
Świat ten u mnie w poniewierce,
Odkąd hańbę wziąłem w serce,
I wróg okuł mnie w kajdany!
Gdzie niewola-tam w rozpaczy
Człowiek żyje na swej niwie,
Ciąg dni krótkich buntem znaczy,
I umiera nieszczęśliwie!
Mnie się marzy wśród wspomnienia
Snów przedziemskich, że gdzieś w niebie
Wśród mar błędnych przedstworzenia,
Jam Cię widział, jam znał Ciebie!
Mnie się marzy-żeś w koronie,
Z meteorów tam siedziała
W sukni srebrnej, na chmur tronie,
I żeś harfę w ręku miała-
Mnie się marzy-że księżyce
Pod twą stopą się tam lśniły
I że wszystkie anielice
Nie tak piękne, jak ty były!
Mnie się marzy, żeś twym śpiewem
Gwiazdy w biegu wstrzymywała
I umilkłszy, znów zalewem
W noc błęknitną je rzucała!
Mnie się marzy, że w tem niebie
Tyś mnie zwała bratem, droga!
Dziś powraca brat do Ciebie-
Znów Cię woła w imię Boga!
Daj mi rękę, pójdziem razem
W puszcze wielkie, precz od ludzi,
Gdzie nas jednym śmierci głazem
Bóg przywali-nike nie zbudzi!
Chyba słowik siądzie wiosną,
I konwalie tam porosną-
Chyba w nocy, jak gromnica,
Grób omignie błyskawica!
I znów potem cicho będzie
Nam obojgu-po nad czołem!
Kwiaty-błękit-wieczność wszędzie
Nad człowiekiem i aniołem!
Nie wrócę już!
Monachium, 1840 r.
Kiedy kwiaty przyszłą wiosną
Tam na wzgórzu znów porosną.
Tam po wzgórzu zmierzchnią dobą
Ja nie wrócę błądzić z Tobą.
Kiedy księżyc nocą ciemną
Błyśnie srebrem na wód grobie,
Będziesz wołać nadaremno,
Nie odpowiem ja już Tobie!
Więc nie wołaj po imieniu
Tej, co z Tobą nigdy razem
Już nie będzie-lecz w milczeniu
Pójdź do grobu-siądź nad głazem!
Tam wspominaj gorżką dolę
Życia mego-zatrutego!
I nabożnie moje bole
Złóż w pamięci serca Twego!
Gdzie cisza?
Roma, November 1840.
Tak więc ciągle z burz na burze
Wśród błyskawic po otchłani-
Bez wytchnięcia, bez przystani-
Aż się wreszcie w głąb zanurzę!
Ilem razy wśród zawiei
Oczy smutne wzniósł do góry
I gdzieś szukał gwiazd nadziei-
Cóżem ujrzał-tylko chmury!
„Oto cisza, wiatr już kona”
Ile razy rzekłem sobie,
Głos mi odgrzmiał z burzy łona:
„Ciszy niema, jedno w grobie.”
I tak daléj i tak wszędzie,
Od kolebki urodzenia,
Aż do trumny zapomnienia,
Wir trosk sercem miotać będzie!
Aż przepadnie wszystko razem,
Wszystko zginie-a na skale
Drzymać będą tylko fale
Wieczności obrazem!
Türler ve etiketler
Yaş sınırı:
12+Litres'teki yayın tarihi:
30 ağustos 2016Hacim:
17 s. 1 illüstrasyonTelif hakkı:
Public Domain