Kitabı oku: «Zwycięzca», sayfa 21

Yazı tipi:

Rozdział sześćdziesiąty

Tedy uwiązano u nóg jego sznury, a jako był leżał na pomoście wozu ze skrępowanymi rękoma, tak go z niego ściągnięto i przyprzęgło się do każdego sznura po sześciu ludzi, i powlekli go po ulicach miasta, aż jasne kędziory głowy jego krwią się zabarwiły od ran, wybitych twardymi kamieniami bruku.

Tłum zaś biegł za wleczonym liczny i krzyczał, podżegając ciągnących ludzi do coraz szybszego biegu. A tam, gdzie gawiedź ona przeszła, szli potajemnie uczniowie Zwycięzcy (bali się bowiem tłumu) i zbierali chustami krew jego najdroższą, płacząc.

A nalazła się też między nimi kobieta jedna nierządna i opętana, imieniem Ihezal, która była wnuczką arcykapłana Malahudy, zabitego przez szerna, którego sobie chował był Elem na zgubę dusz ludzkich.

Tą niegdyś upatrzył sobie był Zwycięzca, iżby ją przywieść ku dobremu, jako iż żal mu było jej duszy zatraconej, gdyż piękna była na ciele i do słońca wschodzącego zgoła podobna. Aliści ona szałem zdrożnym opętana chciała męża poznać w Zwycięzcy, a kiedy uwidziała243, że istota jego jest na wskroś boska, znienawidziła go i zemstę mu poprzysięgła.

Ta biegła teraz za pochodem i urągała wleczonemu, i bluźniła głośno, krzycząc, aż ustała wreszcie od wielkiego znużenia, gdyż wątła była jako kwiat.

Tak ją naszli uczniowie, krew Zwycięzcy zbierający, leżącą twarzą na kamieniach brukowych z włosami pełnymi krwi jego i szlochającą. Przelękli się tedy bardzo, iżby ich nie wydała, lecz ona, powstawszy, nowym tknięta obłędem, wołać jęła, wielką żałość udając, aby bieżeli i ratowali Zwycięzcę z ręku244 katów.

A kiedy oni stali w pomieszaniu, nie wiedząc, co by te słowa jej niespodziewane miały oznaczać, ona – odmieniwszy twarz, nagle wybuchnęła śmiechem i bluźnić sprośnie zaczęła, miotając przekleństwa srogie na jasną głowę Zwycięzcy, z płaczem i śmiechem na przemian.

A później poszła do domu swojego przybrać się w szaty godowe i włosy zmierzwione utrefić.

Zwycięzcę tymczasem przywlekli siepacze nad brzeg morza, a ocuciwszy go, gdyż zemdlał był w drodze, dźwignęli go na sznurach pod pachy założonych i przywiązali do słupa wysokiego, który tam stał z dawien, służąc za znak łodziom wpływającym do przystani.

Przyprowadzono też morca niejakiego, który odprzysiągłszy się szernów, służył Zwycięzcy wiernie jak pies i z nim razem był pojmany.

Temu obiecywano wielką zapłatę, iżby Zwycięzcę zgładził, chciano bowiem, aby dla większej hańby zginął z ręki nieczystej. Morzec ów jednak, dobrym duchem nawiedzony, wzdragał się tej zbrodni uczynić, przeto zakopano go w piasku głową na dół tuż u stóp Zwycięzcy, tak iż wierzgając przed śmiercią nogami, kopał obnażone i krwawe jego kolana.

Wtedy zaczęto Zwycięzcę z wielkim krzykiem kamienować, aby się spełniły słowa proroka: „Dałem wam łaskę, wyście się za to głazem dla mnie stali. Krew moja jest pieczęć”.

Wszelako duchy ziemskie, z wysoka zesłane, otoczyły go chmurą niewidzialną, która pęd miotanych kamieni pętała, tak iż miękko na ciało jego padały, zgoła mu krzywdy nie czyniąc.

Wiatr się zaś zerwał burzliwy, niezwykły o tej porze (było to bowiem już przed wieczorem), i pędził wały morskie na piasek wybrzeża, hucząc.

Trwoga poczynała ludzi obejmować i byli tacy, którzy radzili, aby Zwycięzcę zdjąć ze słupa i puścić wolno albo też odbieżeć245, pozostawiając go własnemu losowi i mrozom nadchodzącej nocy.

Kiedy tak mówiono, zjawiła się od strony miasta Ihezal, strojna w szaty jaskrawe i z utrefionymi włosami na głowie. A szła ze śmiechem, jakoby na wesele idąc, choć obłęd jej wyzierał z oczu, niespokojnie naokół biegających.

Dojrzał ją Zwycięzca, a ponieważ był jej dobrze czynił przez całe życie, więc sądził, iż ona teraz biegnie jemu na pomoc. Wzmógł się tedy i głowę skrwawioną nieco uniósłszy, zawołał na nią imieniem: „Ihezal!”.

Wołał zaś, nie aby pomocy od niej żądać, gdyż wiedział, że śmiercią musi dzieło swoje zamknąć i że go niczyja ręka nie wybawi, ale iż pragnął jej nawrócenia i sądził, że duch ją dobry w ostatniej chwili naszedł na widok srogiej męki jego.

W kobiecie tej jednak serce było nad wyraz zatwardziałe, taż że przybiegłszy ku niemu, miasto246 litość mu okazać albo pożałowanie, ujęła nóż ostry i wspinając się na palce, raziła go w serce, iż skonał.

Co gdy uczyniła, duchy ją zaraz złe napadły i zaczęła tańczyć, i jęczeć, i szlochać, i opętana pognała ku ogrodom na stokach obok świątyni i tam kędyś przepadła na zawsze, przez duchy one nieczyste snadź247 uniesiona.

A tejże chwili kiedy skonał Zwycięzca, szern się pokazał z rozpiętymi czarnymi skrzydłami na dachu świątyni, a podleciawszy krzywym lotem z niesłychaną zuchwałością w pośrodku ludu, usiadł na szczycie słupa, kędy było ciało.

Rozdział sześćdziesiąty pierwszy

Tłum, przerażony zjawieniem się szerna i z nagła powstającą burzą, rozbiegł się rychło, ostawiwszy ciało krwawe i martwe, do słupa jeszcze przywiązane.

Nad wieczorem dopiero nadeszli słudzy arcykapłańscy i poprzecinawszy sznury, zdjęli zwłoki i przysypali wielką kupą piasku i kamienia.

W pośrodku nocy jednakże stała się jasność niezmierna i z hukiem ogromnym, do uderzenia tysiąca piorunów podobnym, przybieżał w ogniu jasny wóz Zwycięzcy i stanął ponad mogiłą, nad brzegiem morza usypaną.

Jasność tę widziało wielu ludzi, którzy na odgłos grzmotu z domów powybiegali, dziwując się w trwodze nadzwyczajnemu zjawisku.

A wtedy Zwycięzca wyszedł spod głazów, którymi go przywalono, młody i jasny, bez śladu jakiejkolwiek rany na świetlistym ciele. Stanąwszy na szczycie mogiły, skinął na wóz, a ten jakoby pies posłuszny, do ręku pana przyuczony, zatoczył wielkie koło i u nóg jego się położył.

Zwycięzca zasie248 wstąpił do woza i przeleciawszy w ogniach nad miastem, poszybował ku gwieździe Ziemi, kędy jest jego i nasza ojczyzna.

Nie martwcie się tedy, bracia moi, i nie frasujcie, iż jesteście opuszczeni, gdyż owszem, weselić wam się należy, iż on srogą śmiercią swoją prawdę przypieczętował i dobrej sprawie życia swojego dał ostatnie świadectwo, a dla nas przykład zostawił, jako się idzie bez trwogi ku dziełu swojemu, i zaś dał nadzieję, że jest ze śmierci odrodzenie.

On patrzy z Ziemi wysokiej na sprawy nasze tutaj i błogosławi czyny wasze górne a odważne, a kiedy czasy się dopełnią, przyjdzie znowu w jasności, ale już nie wieść i nauczać, lecz karać srogą prawicą wrogi dzieła swojego.

Tak będzie.

243.uwidzieć – dziś: zobaczyć. [przypis edytorski]
244.z ręku – dziś: z ręki. [przypis edytorski]
245.odbieżeć (daw.) – odejść; tu: opuścić. [przypis edytorski]
246.miasto (daw.) – zamiast. [przypis edytorski]
247.snadź (daw.) – widocznie, prawdopodobnie. [przypis edytorski]
248.zasie – dziś: zaś. [przypis edytorski]
Yaş sınırı:
12+
Litres'teki yayın tarihi:
28 mart 2017
Hacim:
350 s. 1 illüstrasyon
Telif hakkı:
Public Domain
İndirme biçimi:
Metin
Ortalama puan 5, 1 oylamaya göre
Metin
Ortalama puan 0, 0 oylamaya göre
Metin
Ortalama puan 3,3, 4 oylamaya göre