Kitabı oku: «Uczone białogłowy», sayfa 4
AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Filaminta, Armanda, Beliza, Trysotyn, Lepine.
FILAMINTA
Usiądźmy tu spokojnie, wysłuchać w skupieniu
Tych wierszy, których waga jest w każdym odcieniu.
ARMANDA
Płonę z niecierpliwości!
BELIZA
Po prostu wariuję!
FILAMINTA
do Trysotyna
Każdy drobiazg pańskiego pióra mnie czaruje…
ARMANDA
Nieci urok, co w duszy trwa po wszystkie czasy.
BELIZA
To są dla ucha mego wymyślne frykasy.
FILAMINTA
Naszych tęsknych udręczeń nie przedłużaj, proszę.
ARMANDA
Uspokój je.
BELIZA
Daj poznać te lube rozkosze.
FILAMINTA
Żądze me twój epigram zaspokoi tylko.
TRYSOTYN
do Filaminty
Biedne dziecię, świat ledwie ujrzało przed chwilką:
Los jego niewątpliwie wzruszać panią może,
Bom urodził je właśnie tu, na twoim dworze.
FILAMINTA
Bym je kochała, starczy ojca jego miano.
TRYSOTYN
Uznanie twoje matką będzie mu przybraną.
BELIZA
Ileż poloru!
SCENA DRUGA
Henryka, Filaminta, Beliza, Armanda, Trysotyn, Lepine.
FILAMINTA
do Henryki, która chce odejść
Zostań! Gdzież ty chcesz uchodzić?
HENRYKA
Lękałam się tak miłej rozmowie przeszkodzić.
FILAMINTA
Zbliż się tutaj i wytęż wszystkie swe organa,
A wnet spotka je rozkosz niewypowiedziana.
HENRYKA
FILAMINTA
Nic nie szkodzi: chcę również mówić z tobą potem,
By cię obznajmić z pewnym dość ważnym przedmiotem.
TRYSOTYN
do Henryki
O naukach snadź pani niewiele rozumiesz
I starczy ci za wszystkie, że czarować umiesz.
HENRYKA
Ani jedno, ni drugie; i wcale przed panem…
BELIZA
Ach, pomyślmy o naszym dzieciątku kochanem.
FILAMINTA
do Lepina
Dalej, krzeseł! Bądź trochę żwawszy do posługi.
Lepine przewraca się.
Widzicie błazna! Pada mi tutaj jak długi,
Chociaż uczyłyśmy go o ciał równowadze!
BELIZA
Nie wiesz, trutniu, co w tobie zniszczyło tę władzę?
I żeś widać z swej osi przesunął na chwilę
To, co punktem ciężkości nazywamy w bryle?
LEPINE
Domyśliłem się tego, kiedy już leżałem.
FILAMINTA
za odchodzącym Lepinem
Gamoń!
TRYSOTYN
Że nie jest ze szkła, jego szczęściem całem.
ARMANDA
Wszędzie pan siejesz dowcip.
BELIZA
Łowisz go jak wędką.
Siadają.
FILAMINTA
Niechże pan teraz ucztę swą zastawia prędko.
TRYSOTYN
Dla głodu, jaki raczą okazywać panie,
Zbyt skromne będzie jedno z ośmiu wierszy danie,
I sądzę, że biesiady nie przeciążę wcale,
Jeśli przy epigramie37 czy tam madrygale38
Dam przystawkę sonetu, o której powiada
Sama księżna, iż smaczek wytworny posiada.
Szczypta soli attyckiej39 kryje się w nim na dnie,
Sądzę więc, że i paniom do smaku przypadnie.
ARMANDA
Ach, któż by o tym wątpił.
FILAMINTA
Nie traćmy więc czasu.
BELIZA
przerywając Trysotynowi, ilekroć ten zaczyna czytać
Luby dreszcz w sercu moim odczuwam zawczasu.
Całe życie poezji mogę słuchać chętnie:
Zwłaszcza czułe wierszyki uwielbiam namiętnie.
FILAMINTA
Gdy będziemy przerywać, nie rozpocznie, wierzcie.
TRYSOTYN
So…
BELIZA
do Henryki
Cicho, ty tam, mała.
ARMANDA
Ach, niech czyta wreszcie!
TRYSOTYN
SONET NA FEBRĘ KSIĘŻNEJ URANII40.
Gdzież twa przezorność, niebogo,
Że przyjmujesz tak wspaniale
I gościsz tak okazale
Swą nieprzyjaciółkę srogą.
BELIZA
Cóż za śliczny początek!
ARMANDA
Niby od niechcenia!
FILAMINTA
U niego słowo każde w puch lekki się zmienia.
ARMANDA
„Gdzież twa przezorność!” Jak to wykwintnie się snuje!
BELIZA
„Gościć nieprzyjaciółkę” nad wszystkim góruje.
FILAMINTA
Uwielbiam to „wspaniale” i to „okazale”,
Te dwa przysłówki z sobą brzmią tak doskonale!
BELIZA
Dalej słuchajmy, dalej!
TRYSOTYN
Gdzież twa przezorność, niebogo,
Że przyjmujesz tak wspaniale
I gościsz tak okazale
Swą nieprzyjaciółkę srogą.
ARMANDA
„Gdzież twa przezorność!”
BELIZA
„Gościsz swą nieprzyjaciółkę!”
FILAMINTA
„Wspaniale i okazale!”
TRYSOTYN
Wypędź ją najkrótszą drogą,
Niech opuści piękne sale,
Bo ta niewdzięczna, zuchwale
Godzi na twą istność drogą.
BELIZA
Chwileczkę! Niechże mi pan odetchnąć pozwoli.
ARMANDA
Niech się nam pan nacieszyć da wszystkim do woli.
FILAMINTA
Przy tych wierszach tak dziwnie coś w duszy nam śpiewa,
Iż chwilami się zdaje, że człowiek omdlewa.
ARMANDA
„Wypędź ją najkrótszą drogą,
Niech opuści piękne sale”.
Te „piękne sale”, jak to powiedziane wdzięcznie!
Jak pan tu metafory umiał użyć zręcznie!
FILAMINTA
„Wypędź ją najkrótszą drogą”.
Ach, w tym „najkrótszą drogą” jakiż wdzięk szalony!
Ten ustęp, moim zdaniem, jest nieopłacony.
ARMANDA
„Najkrótszą drogą” we mnie również podziw budzi.
BELIZA
„Najkrótszą drogą” słyszeć sto razy nie znudzi.
ARMANDA
Chciałabym ten wiersz stworzyć.
BELIZA
Wart całego dzieła.
FILAMINTA
Czy każda z was tak dobrze jak ja go pojęła?
ARMANDA i BELIZA
Och! Och!
FILAMINTA
Wypędź ją „najkrótszą drogą”;
Znaczy: stanowczość twoja niech na nic nie zważa,
Niechaj jej ostateczność żadna nie przeraża.
„Wypędź ją najkrótszą drogą!”
„Najkrótszą drogą! najkrótszą drogą!”
Och, to „najkrótszą drogą” jest bardzo wymowne!
Nie wiem jak kto, lecz dla mnie to brzmienie dosłowne
Wiąże się w domyślników tysiączne ogniwa.
BELIZA
To pewna, że niejedna się w tym rzecz ukrywa.
FILAMINTA
do Trysotyna
Czyś pan choć czuł, gdyś tworzył to „najkrótszą drogą”,
To wszystko, co te słowa obudzić w nas mogą?
O tym, co ono mówi, czyś myślał choć chwilę?
I czyś świadomie włożył w nie dowcipu tyle?
TRYSOTYN
He, he.
ARMANDA
„Niewdzięczna” również me serce uwiodło:
Wypędź febrę niewdzięczną, niegodziwą, podłą,
Której płacą za naszą gościnę – choroba.
FILAMINTA
Słowem, równie są wdzięczne czterowiersze oba.
Przejdźmyż do tercyn; już się doczekać nie mogę.
ARMANDA
Ach, jeszcze raz nam powtórz tę „najkrótszą drogę”.
TRYSOTYN
Wypędź ją najkrótszą drogą…
FILAMINTA, ARMANDA i BELIZA
„Najkrótszą drogą!”
TRYSOTYN
Niech opuści piękne sale…
FILAMINTA, ARMANDA i BELIZA
„Piękne sale!”
TRYSOTYN
Gdzie ta niewdzięczna, zuchwale…
FILAMINTA, ARMANDA i BELIZA
Och, ta „niewdzięczna” febra!
TRYSOTYN
Godzi w twoją istność drogą.
FILAMINTA
„Twoją istność drogą!”
ARMANDA i BELIZA
Och!
TRYSOTYN
Mimo twego stanowiska
Do twej młodej krwi się wciska…
FILAMINTA, ARMANDA i BELIZA
Och!
TRYSOTYN
W dzień i w noc dręczy ją męką!
Do kąpiel wieziesz ją? Dobrze!
Bez miłosierdzia utopże
Ją tam własną swoją ręką.
FILAMINTA
Już nie mogę!
BELIZA
Omdlewam!
ARMANDA
Rozkoszy zbyt wiele!
FILAMINTA
Tysiąc dreszczyków słodkich przebiega po ciele!
ARMANDA
„Do kąpiel wieziesz ją? Dobrze!”
BELIZA
„Bez miłosierdzia utopże”…
FILAMINTA
„Ją tam swoją własną ręką”.
„Własną swą ręką, tak, utopże ją tam, w kąpielach”.
ARMANDA
Jak po kwiatach się pośród pańskich wierszy kroczy.
BELIZA
Gdzie się zwrócić, tam powab jakiś ciągnie oczy.
FILAMINTA
Każda strofa otwiera nam światy nieznane.
ARMANDA
To są ścieżynki drobne różami zasłane.
TRYSOTYN
Więc, w oczach pań, ten sonet…
FILAMINTA
Czarujący, boski:
Nie oddałabym za nic jednej jego zgłoski.
BELIZA
do Henryki
Jak to! Ty cudów owych słuchasz z takim chłodem!
Dziwnie to świadczy bardzo o twym sercu młodem.
HENRYKA
Do jakiej kto stworzony, taką chce grać rolę;
Widać nie moje miejsce w tak wykwintnym kole.
TRYSOTYN
Jeśli, czytając, z pani cierpliwością igram…
HENRYKA
Bynajmniej. Ja nie słucham.
FILAMINTA
Ach, prędzej! Epigram!
TRYSOTYN
„Na czerwoną, wyzłacaną karetę, ofiarowaną pewnej zaprzyjaźnionej damie.”
FILAMINTA
Każdy tytuł rzadkiego coś już w sobie mieści.
ARMANDA
Gotuje nas niejako do powabów treści.
TRYSOTYN
Miłość mi więzy swoje sprzedaje tak drogo…
FILAMINTA, ARMANDA i BELIZA
Ach!
TRYSOTYN
Że resztki mych dostatków ledwie starczyć mogą;
I gdy oglądasz tę piękną karocę,
Na której złota się tyle migoce,
Że miasto olśniewa całe
I Lais mej mnoży chwałę…
FILAMINTA
Ach, „Lais moja!” znać w tym umysł wykształcony.
BELIZA
Dla mnie formy finezje warte są miliony.
TRYSOTYN
I gdy oglądasz tę piękną karocę,
Na której złota się tyle migoce,
Że miasto olśniewa całe
I Lais mej mnoży chwałę…
Wiedz, że te piękne złote na czerwonym wieńce
To wszystko moje są złote czerwieńce41.
ARMANDA
Och! Och! To zakończenie niespodziane zgoła.
FILAMINTA
Nikt mu w igraszce słownej dorównać nie zdoła.
BELIZA
Te piękne złote na czerwonym wieńce
To wszystko moje są złote czerwieńce.
To nadzwyczajne! „Złote na czerwonym wieńce
To moje złote czer-wieńce! ”
FILAMINTA
Nie wiem, czym jest przez niego tak oczarowana,
Lecz, doprawdy, od chwili gdy poznałam pana,
W wierszu czy prozie nic mu nie widzę równego.
TRYSOTYN
do Filaminty
Gdyby pani nam chciała pokazać coś swego,
My byśmy znowu mogli podziwiać z kolei.
FILAMINTA
Z wierszy nic nie mam; w zamian nie tracę nadziei
Wnet mu przedstawić, gdy to pana nie przestraszy,
Ośm42 rozdziałów z projektu akademii naszej.
Platon, kiedy ogłaszał swych dumań wyniki,
Dał nam jedynie zamiar swojej Republiki;
Ja mój pragnę uwieńczyć rzeczywistym skutkiem
I spisałam już prozą rzecz w zarysie krótkim.
Wyznaję, że nie mogę patrzeć bez zgryzoty,
Jak umysłu naszego krzywdzą dziś przymioty;
I czas nareszcie pomścić, to każdy mi przyzna,
To poniżenie, w które spycha nas mężczyzna,
Myśli nasze kierując na błahostki same
I zamykając szczytną do światłości bramę.
ARMANDA
Tak; to jest nazbyt ciężka naszej płci zniewaga,
Że po dowcipie naszym jeno się wymaga,
By płaszczyk lub spódniczka stały mu się światem
Lub by żył lada haftem nowym lub brokatem.
BELIZA
Trzeba się wydrzeć z tego sromotnego działu
I umysł nasz w podniebia wydźwignąć pomału.
TRYSOTYN
Dla dam jestem najgłębszą czcią zawsze przejęty,
I jeżeli uwielbiam ich oczu diamenty,
Również ducha ich blaski podziw budzą we mnie.
FILAMINTA
Płeć nasza mu oddaje podziw ten wzajemnie.
Jednak chcemy okazać mędrków kliczce dumnej,
Co w sobie tylko widzieć chce wiedzy kolumny,
Że i kobietom rola ta nieźle przystała
I że również uczone mogą tworzyć ciała,
Rzecz całą wiodąc nawet roztropniej a śmielej;
Łącząc to, co dotychczas zazwyczaj się dzieli,
Gruntowność wiedzy żeniąc z wdziękiem wysłowienia,
Naturę przenikając drogą doświadczenia,
Kwestie wszelakie ważąc w sposobie dokładnym,
Przyjmując każdy pogląd, nie wiążąc się żadnym.
TRYSOTYN
FILAMINTA
Ja znów w abstrakcjach cenię platońską metodę.
ARMANDA
BELIZA
Teorię drobnych ciałek45 jam przyjąć gotowa,
Lecz z próżnią się nie mogę zgodzić; mówiąc szczerze,
Bardziej mi się podoba nasz wszechświat w eterze.
TRYSOTYN
Kartezjusza zasadę magnetyczną cenię.
ARMANDA
Ja lubię jego wiry.
FILAMINTA
Ja światów ciążenie.
ARMANDA
Spieszno mi, byśmy mogły rozpocząć zebrania
I przystąpić czym prędzej już do odkrywania.
TRYSOTYN
Do pracy pań nadzieje wiąże ludzkość duże:
Niezbyt wiele tajemnic jest dla was w naturze.
FILAMINTA
Ja wnet ważnym odkryciem męski świat podrażnię,
Bo ludzi na księżycu spostrzegłam wyraźnie.
BELIZA
Ja ludzi nie widziałam: za to tym się szczycę,
Żem tam, jak was tu widzę, poznała dzwonnice.
ARMANDA
Będziemy się zajmować po równi fizyką,
Historią, moralnością, wierszem, polityką.
FILAMINTA
Ja zwłaszcza pragnę zgłębiać moralności prawa:
Najwyższych duchów na tym opiera się sława;
Lecz we mnie stoicyzmu hasło podziw budzi
I twórca jego dla mnie jest najpierwszym z ludzi.
ARMANDA
Z kolei się języka prawidła46 naznaczy:
Niejedno się skieruje w nim zgoła inaczej.
Każda z nas, bądź z rozsądku, bądź z fantazji czystej,
Poprzysięgła w odrazie zachować wieczystej
Pewne imiona, nazwy, przysłówki lub słowa47,
Które jedna dla drugiej skreślić jest gotowa:
Te bez wytchnienia ścigać będziemy śmiertelnie
I tym otworzym naszą wysoką uczelnię,
By ogłosić proskrypcję48, która w całej grozie
Potępi te wyrazy i w wierszu, i w prozie.
FILAMINTA
Lecz najpiękniejszy projekt Akademii naszej,
Zadanie, od którego nic nas nie odstraszy,
Chlubny zamiar, co poklask pozyska wspaniały
U wszystkich pięknych duchów potomności całej,
To będzie tępić brudne zgłoski bez wytchnienia,
Co w najpiękniejszych słowach są źródłem zgorszenia,
Co trutniom dostarczają zbyt łatwej igraszki
I w lichych żartownisiów wślizgują się fraszki;
Te dwuznaczniki szpetne, których tyle mieści
Język nasz, obrażając jawnie srom niewieści.
TRYSOTYN
Oto idea z myśli szlachetnych wysnuta!
BELIZA
Wkrótce pokażem panu gotowe statuta.
TRYSOTYN
Z góry pewien mądrości ich jestem i wdzięku.
ARMANDA
My, z praw naszych, będziemy władzę miały w ręku:
Wiersz czy prozę pod sąd nasz poddać muszą wszyscy;
Rozum mieć będziem tylko my i nasi bliscy;
Każdemu wyrok srogi jakąś łatkę przypnie,
My jedne pisać będziem mądrze i dowcipnie.
SCENA TRZECIA
Filaminta, Beliza, Armanda, Henryka, Trysotyn, Lepine.
LEPINE
do Trysotyna
Panie, jegomość jakiś mówić z panem żąda:
Cały czarno ubrany, słodziutko wygląda.
TRYSOTYN
Mój uczony przyjaciel, co błaga już dawno,
By mógł poznać rodzinę z talentów tak sławną.
FILAMINTA
Chciej go wprowadzić: pełne panu prawa dajem.
Trysotyn idzie naprzeciw Wadiusa.
SCENA CZWARTA
Filaminta, Beliza, Armanda, Henryka.
FILAMINTA
do Armandy i Belizy
Postarajmyż się godnie uczcić go nawzajem.
Do Henryki, która chce odejść
Dokąd? Mówiłam chyba dosyć zrozumiale,
Że jesteś mi potrzebna.
HENRYKA
Nie pojmuję wcale…
FILAMINTA
Zostań: wnet ciekawości twej zadość się stanie.
SCENA PIĄTA
Trysotyn, Wadius, Filaminta, Beliza, Armanda, Henryka.
TRYSOTYN
przedstawiając Wadiusa
Oto człowiek, co marzy, by mógł poznać panie;
Przedstawiając go, pani, przed oblicze twoje,
Żem profana tu przywiódł, o to się nie boję
Być obwinionym: wart jest zasiadać w tym gronie.
FILAMINTA
Wystarczy, że go pańskie tutaj wiodą dłonie.
TRYSOTYN
Dzieła starych autorów na wylot posiada
I po grecku z pewnością nikt go nie przegada.
FILAMINTA
do Belizy
Po grecku, och! Po grecku! Chciej pan siadać, proszę.
BELIZA
do Armandy
Ach, po grecku!
ARMANDA
Po grecku! Cóż to za rozkosze!
FILAMINTA
Więc pan umie po grecku? … Ach, pozwól mi, panie,
Przez miłość dla greczyzny to ucałowanie.
Wadius całuje również Belizę i Armandę.
HENRYKA
do Wadiusa, który ją również chce ucałować.
Przepraszam pana, ale nie rozumiem greki.
Siadają.
FILAMINTA
Greckie dzieła cześć moją posiadły na wieki.
WADIUS
Lękam się, czy, wiedziony gorącym zapałem
Poznania pań, natrętnym się oto nie stałem;
Czy im momentów światłych zabaw nie zabiorę…
FILAMINTA
Panie, greka nie może być nigdy nie w porę.
TRYSOTYN
Zresztą, to mistrz prawdziwy i prozy, i wierszy,
I nietrudno zdobędzie poklask pań najszczerszy.
WADIUS
Ach, to autorów naszych przywarą jest częstą,
Że rozmowę czytaniem szpikują zbyt gęsto;
Przy stole, na przejażdżce, w alkowie czy w sieni,
Ci lektorzy nużących wierszy nieznużeni!
Nie wiem, czy jest w mych oczach rzecz równie obrzydła,
Jak autor, co gdzie może, wciąż żebrze kadzidła,
I co, nad pierwszym lepszym używszy przemocy,
Zamęcza go płodami swych bezsennych nocy.
Nigdym podobnej rzeczy pojąć nie był w stanie;
I pod tym względem z Grekiem pewnym dzielę zdanie,
Co poskramiał swe ucznie, mieniąc srogim grzechem
Czytanie swych utworów z zbyt wielkim pośpiechem.
Oto ulotny wierszyk, którego przedmiotem
Zwada kochanków; sąd wasz rad usłyszę o tem.
TRYSOTYN
Przed wszystkimi twe wiersze prym wiodą niezmiennie.
WADIUS
TRYSOTYN
W słów doborze celujesz misternym a gładkim.
WADIUS
TRYSOTYN
WADIUS
TRYSOTYN
Możeż być coś milszego nad pańskie piosenki?
WADIUS
Czyż zdoła coś prześcignąć sonet pańskiej ręki?
TRYSOTYN
WADIUS
Cóż przewyższy dowcipem pańskie madrygały?
TRYSOTYN
W balladach zwłaszcza jesteś pan podziwu godnym.
WADIUS
W rymowanych końcówkach mistrzemś niezawodnym.
TRYSOTYN
Gdyby Francja nie była na piękno tak głucha…
WADIUS
Gdyby nasz wiek oceniać umiał twory ducha…
TRYSOTYN
W złotej karocy dziś byś objeżdżał stolicę.
WADIUS
Lud zdobiłby posągiem twym każdą ulicę.
Do Trysotyna
Hm! Oto ta ballada; i będę tak śmiały
Prosić…
TRYSOTYN
O febrze zna pan już sonecik mały,
Która księżnę Uranię ciągle dręczy pono?
WADIUS
Tak, w jakimś towarzystwie wczoraj go mówiono.
TRYSOTYN
Czy wiesz pan, kto autorem?
WADIUS
Nie pytałem o to,
Bo cały sonet straszną zdał mi się lichotą.
TRYSOTYN
Jednak mnóstwo zachwytów obudził dokoła.
WADIUS
To niestety wartości dodać mu nie zdoła,
I, gdybyś go pan słyszał, zgodziłbyś się ze mną.
TRYSOTYN
WADIUS
Niech mnie Bóg od podobnych chroni w każdym względzie.
TRYSOTYN
Ten, kto lepszy napisze, jeszcze się nie rodził;
A za dowód wystarczy, żem to ja go spłodził.
WADIUS
Pan?
TRYSOTYN
Ja.
WADIUS
Hm, nie rozumiem zatem, co się stało.
TRYSOTYN
Widać łaski w twych oczach znalazłem zbyt mało.
WADIUS
Musiałem być widocznie jakiś roztargniony
Lub ten, co czytał, ujął rzecz z fałszywej strony.
Lecz porzućmy już sprzeczkę. Zatem ta ballada…
TRYSOTYN
Dla mnie ballada mało wartości posiada:
Dawno już czas jej minął; starzyzna niemodna.
WADIUS
Mimo to w oczach wielu zachwytu jest godna.
TRYSOTYN
Być może; ja zaś do niej wstręt stanowczy czuję.
WADIUS
Wartości jej to pewnie zgoła nie ujmuje.
TRYSOTYN
To zatęchłych pismaków rodzaj ulubiony.
WADIUS
Dziw zatem, że naganę spotyka z twej strony.
TRYSOTYN
Dość niezdarnie ubierasz mnie w swoje przymioty.
Wszyscy wstają.
WADIUS
Na mnie chcesz rzucić ciężar własnej swej głupoty.
TRYSOTYN
Ejże, nędzny bazgraczu, tak cię złość uniosła?
WADIUS
Ejże, ty wierszokleto, zakało rzemiosła!
TRYSOTYN
Śmieciarzu literacki, rabusiu wytarty!
WADIUS
Chamski łbie!…
FILAMINTA
Ech, panowie, to są chyba żarty?
TRYSOTYN
do Wadiusa
Idź no, oddaj, co z kogo zdarły twe grabieże,
Niechaj Grek i Rzymianin co swoje zabierze.
WADIUS
TRYSOTYN
Dużoś swą książką zdobył sławy i pieniędzy!
WADIUS
Twój wydawca w szpitalu gdzieś tam kona z nędzy.
TRYSOTYN
Imię moje wysoko jaśnieje nad tobą.
WADIUS
TRYSOTYN
Twoją również się zajął.
WADIUS
Ale poznać można,
Że ze mną on obchodzi się bardzo z ostrożna.
Tu i ówdzie, nawiasem, ledwie czasem przytnie
W gronie innych autorów znanych nam zaszczytnie;
Tobie zaś i spokoju chwili nie zostawi
I świat twoją osobą raz po razu bawi.
TRYSOTYN
To właśnie tylko może mnie podnieść w mej dumie:
Ciebie jak mizeraka on pomieścił w tłumie;
Mniema, iż by cię zgnębić, dosyć raz uderzyć
I szkoda sił, by z tobą powtórnie się mierzyć;
W mej osobie godnego widząc przeciwnika,
Raz po razu z zapałem się ze mną potyka;
I pewnie by swych ciosów nie ponawiał wiecznie,
Gdyby mniemał, iż zdławił mnie już ostatecznie.
WADIUS
Me pióro cię nauczy gwizdać po kościele!
TRYSOTYN
Mojemu, by cię zniszczyć, nie trzeba zbyt wiele!
Wierszem, prozą, łaciną, greką, ja ci stanę!
TRYSOTYN
U księgarza Barbina już ja cię dostanę!