Kitabı oku: «Bettina», sayfa 4
SCENA DWUNASTA
Ciż sami, Calabro.
CALABRO
wchodzi z listem i puzderkiem 54
Przyniesiono ten list dla pana barona.
STEINBERG
Cóż u diaska, czy to takie pilne?
CALABRO
Tak, proszę pana; posłaniec powiada, że kazano mu czekać na odpowiedź.
STEINBERG
Pokażże.
Bierze list.
CALABRO
podając puzderko Bettinie
To dla pani.
STEINBERG
przeczytawszy spiesznie list
Calabro!
CALABRO
Panie?
STEINBERG
Kto tam jest?
CALABRO
Człowiek, proszę pana… stamtąd…
STEINBERG
Od księżnej? Gdzież on jest?
CALABRO
Tam, w przedpokoju.
STEINBERG
Chcę go widzieć.
SCENA TRZYNASTA
Bettina, Calabro.
BETTINA
Co to znów takiego, mój Calabro? Uważałeś, jak on zmienił się na twarzy, otwierając list? Czy to znów jakie nieszczęście? Och! ta kobieta to nasz zły duch.
CALABRO
To nie od niej list, proszę pani: przyniósł ktoś z ludzi księżnej, ale to nie jej pismo.
BETTINA
Jej pismo! Zatem oprócz mnie, widzę, wszyscy znają je w tym domu?
CALABRO
pokazując puzderko
To, proszę pani, przyniesiono od pana margrabiego.
BETTINA
Ach, zapomniałam zupełnie.
otwiera puzdro
Diamenty!
CALABRO
Jest bilecik.
BETTINA
czyta
Nieba! słyszę głos Karola; mówi tak gwałtownie! Słyszysz, Calabro? Wraca tutaj… Schowaj to puzdro, nie trzeba, aby go widział, nie teraz, i powiedz mi prędko, zanim przyjdzie, ile on przegrał?
CALABRO
Och, pani, niepodobna mi…
BETTINA
Muszę wiedzieć, musisz to zdradzić, choćby cię wiązało tysiąc przysiąg! Czy mam cię błagać na kolanach?
CALABRO
Och! droga pani!
BETTINA
Sto tysięcy?
CALABRO
szeptem
Tak.
SCENA CZTERNASTA
Ciż sami, Steinberg.
STEINBERG
do Calabra
Co ty tu robisz? Odejdź.
Calabro wychodzi.
BETTINA
Wydajesz się wzburzony, Karolu: zdaje się, że cię ten list… pogniewał.
STEINBERG
Ani trochę. – Co to za puzdro, które ci przesłano?
BETTINA
Drobiazg. – Ale powiedz mi, mój drogi, przed chwilą…
STEINBERG
Drobiazg! Ale cóż wreszcie?
BETTINA
Mój Boże, to nie żadna tajemnica… podarek od Stefaniego.
STEINBERG
A! podarek? Z jakiej racji?
BETTINA
Z racji… naszego małżeństwa.
STEINBERG
Prezent ślubny!… Czy on jest twoim krewnym?
BETTINA
Nie, ale, mówiłam ci, to stary przyjaciel.
STEINBERG
Starzy przyjaciele robią zatem podarki? Nie znałem tego zwyczaju. Zobaczmyż to puzderko, jeżeli pozwolisz.
BETTINA
Nie ma go tu, odniesiono je do mnie. Ale mój drogi, czy nie będziesz łaskaw powiedzieć mi, co w tym liście…
STEINBERG
Czy chcesz, abym zawołał pokojówki?
BETTINA
Po co?
STEINBERG
Aby zobaczyć ten podarek. Wiesz, że znam się na tych rzeczach.
BETTINA
Omyliłam się… Nie odniesiono go jeszcze do mnie… Zdaje mi się, że Calabro schował.
STEINBERG
A!… jeżeli to kosztowny przedmiot, przezorność bardzo roztropna.
woła
Calabro! hej! Calabro! gdzież ty się podziewasz?
SCENA PIĘTNASTA
Ciż sami, Calabro.
CALABRO
Panie baronie…
STEINBERG
Gdzież siedzisz, kiedy cię wołam?
CALABRO
U pana w pokoju. Przypomina pan sobie, że mi pan kazał…
STEINBERG
Nie o to chodzi.
BETTINA
Calabro, czy masz puzderko, które ci powierzyłam?
CALABRO
Tak, pani.
BETTINA
Daj mi je.
Podaje Steinbergowi.
STEINBERG
otwierając
Ależ to wspaniałe diamenty. Do kroćset! bukiecik kwiatów z brylantów przeplatanych rubinami i szmaragdami! Ależ to śliczne! – Jest i bilecik.
BETTINA
Możesz przeczytać.
STEINBERG
Niechże Bóg broni! Tak daleko nie sięga moja ciekawość.
BETTINA
Proszę cię o to; nie czytałam jeszcze.
STEINBERG
Doprawdy? Skoro sobie życzysz.
czyta:
To cudownie! Imć55 Calabro, czy posłałeś zamówić konie?
Stawia puzdro na stole.
CALABRO
Jeszcze nie, proszę pana; myślałem…
STEINBERG
Ileż razy trzeba mi powtarzać, zanim usłyszysz? Niech Pietro rusza natychmiast.
BETTINA
Konie, Karolu? Na co?
STEINBERG
Muszę jechać do miasta. Śpiesz się, Calabro.
BETTINA
Jeszcze chwilę. Czy nie można by?…
STEINBERG
Kto tu rozkazuje?
Calabro kłania się i wychodzi.
BETTINA
Karolu, ja znam twój sekret! Nie chciałam ci nic mówić. Byłabym czekała, chciałam, abyś sam mi zwierzył wszystko; ale ty chcesz jechać… Czemu?
STEINBERG
Wiesz wszystko, powiadasz, i pytasz? Zdaje mi się, że tu odbywa się formalna inkwizycja i że ktoś bardzo troszczy się o moje sprawy; ale zdaje się też, imć Calabro z większą dyskrecją przechowuje to, co ty mu powierzasz, niż umie przestrzegać moich rozkazów.
CALABRO
Panie, przysięgam na mą duszę…
STEINBERG
Nie pytam ciebie. – I ja także byłbym zachował milczenie; ale skoro chciałaś wszystko wiedzieć, więc dobrze, niech ci się stanie zadość! Tak, byłem nieopatrzny; tak, zgrałem się na słowo; majątek mój, już wprzódy56 nadwerężony, dziś prawie nie istnieje. Ten list pochodzi od wierzyciela: oznajmia mi niespodzianą podróż, zmyśla nagły wyjazd, aby żądać ode mnie pieniędzy, tak samo jak uczynił twój margrabia, aby ci je dać.
BETTINA
Boże miłosierny! ty rozum tracisz?
STEINBERG
Nie, nie. Czy ty myślisz, powiedz, że ja nie umiem na pamięć tych wybiegów, tych komedianckich sztuczek, tych zakulisowych chytrości? Udać, że się wyjeżdża, aby się kazać zatrzymywać! Dołączyć wartościowy podarek, aby dać uczuć wszystko, co tracisz z tym wyjazdem! To bardzo nowe! to cudowne, w istocie! Ale aby się wziąć na to, trzeba by nigdy nogą nie przestąpić progu teatru, nie znać podobnych tobie!
BETTINA
Podobnych mnie? Chcesz, widzę, mnie obrazić. To ci się nie uda, uprzedzam cię, bo to nie ty mówisz. Jeżeli kłopoty czynią cię niesprawiedliwym, najprostsze jest usunąć ich przyczynę. Słuchaj. – Nie mam, rozumie się, stu tysięcy franków w biurku; ale Filippo Valle, nasz bankier, ma je w depozycie. Wystarczy przejechać się do miasta, a będziesz je miał za godzinę.
STEINBERG
Nie chcę.
BETTINA
Podpiszmy kontrakt; z tą chwilą jesteś moim mężem.
STEINBERG
Nigdy!
BETTINA
Chciałeś przed chwilą.
STEINBERG
Nigdy, nigdy za tę cenę!
BETTINA
Za tę cenę!… Och! już mnie nie kochasz.
STEINBERG
W kwestii pieniężnej nie ma mowy o miłości. I cóż by wynikło, gdybym ustąpił? Ty byłabyś śmieszna, a ja godny wzgardy.
BETTINA
Śmieję się z tej śmieszności, a gardzę tą wzgardą.
STEINBERG
Czy śmiałabyś się również ze swojej ruiny?
BETTINA
Nie lękam się jej. Jeżeli ubóstwo nie jest dla ciebie czymś nie do zniesienia, nie ma ono dla mnie żadnej grozy. Jeżeli cię przeraża, cóż! jeszcze nie umarłam, i to, co robiłam, można zacząć na nowo.
STEINBERG
Wrócić na scenę, nieprawdaż? To twoje tajemne pragnienie, tym żywsze, że wiesz, iż nie mógłbym się na nie zgodzić.
BETTINA
Karolu…
STEINBERG
Skończmy, proszę cię… Dodam tylko jedno słowo: byłem gotów cię zaślubić, wówczas gdy mniemałem, że będę ci mógł zapewnić zaszczytną i swobodną egzystencję: obecnie już nie mogę.
BETTINA
Czemu? Z jakiej przyczyny?
STEINBERG
Przyczyny? A moje nazwisko? a rodzina? a przyjaciele? a świat?
BETTINA
A, oto przeszkoda.
STEINBERG
Tak, oto; zrozumże przecie; tak, to świat nas dzieli; świat, bez którego nikt nie może się obejść, który jest moim żywiołem, moim życiem, po którym niczego się nie spodziewam, z którego strony wszystkiego mam prawo się lękać, ale który kocham ponad wszystko. Świat, ten nieubłagany świat, zostawia nam wolność, przygląda się nam z uśmiechem, nie ostrzegłby nas o niebezpieczeństwie, ale nazajutrz po popełnieniu błędu zamyka się przed nami jak grób…
BETTINA
Nie myślałam, aby świat był taki zły.
STEINBERG
Nie jest wcale taki zły. Ma słuszność we wszystkim co robi. To wręcz nie do wiary, ile on przebacza, jak podtrzymuje, broni, przez szacunek dla samego siebie, tych, co doń należą, tych, co stosują się do jego praw: praw najbardziej łagodnych, ludzkich i pobłażliwych, jakie sobie można wyobrazić; ale biada temu, kto je przekroczy! Biada temu, kto ośmieli się kusić tę bezkarność, nadużyć tej pobłażliwości! Zgubiony jest, daremnie siliłby się bronić; ale te uprzejme okrucieństwa, ta surowa pobłażliwość, która uderza jedynie wtedy, kiedy ją zmusić do tego, jest tylko sprawiedliwością.
BETTINA
Zatem jedziesz?
STEINBERG
I cóż mam czynić, powiedz? Jakim czołem, z jaką twarzą mógłbym znosić rolę męża żyjącego z nieswojego majątku i obwozić się po całych Włoszech z żoną, której byłbym jedynie komparsem57, mimo mego nazwiska na paszporcie i herbu na drzwiczkach karety? A gdyby ktoś – co trudno przypuścić – zgodził się na podobną rzecz, trzeba by jeszcze, aby ta kobieta była godną takiego poświęcenia..
BETTINA
Czy to istotna przyczyna, Karolu?
STEINBERG
Nie umiem tedy dość jasno się tłumaczyć.
pokazując puzdro
A zatem, oto przyczyna.
Wychodzi.
SCENA SZESNASTA
Bettina, Calabro.
BETTINA
Calabro.
CALABRO
Pani…
BETTINA
Zgubiona jestem.
CALABRO
Cierpliwości, pani, nie trzeba przypuszczać…
BETTINA
Zgubiona jestem, zgubiona bez ratunku.
CALABRO
Nie, pani, powtarzam, nie trzeba przypuszczać, aby to było ostatnie słowo pana barona, ani też nawet, aby mówił szczerze; nie, to niemożliwe. Inaczej będzie mówił, gdy ochłonie; wszakże na panią nie ma się o co gniewać; wróci, powiadam pani, wróci.
BETTINA
wyglądając na balkon
Odchodzi już.
CALABRO
Czy podobna?
BETTINA
Nie widzisz? Wychodzi sam, piechotą. Dokąd idzie? Z pewnością do miasta. Biegnij za nim, Calabro, zatrzymaj go… Och! nie mam już sił.
CALABRO
Idę, pani, słucham… Ale niech pani pozwoli bodaj…
BETTINA
Nie, czekaj, pozwól mu odejść; ale i ty musisz iść. Trzeba, abyś zdążył przed nim do miasta. Czy czujesz się na siłach, aby przebiec na przełaj górską drogą?
Idzie do stołu i pisze.
CALABRO
Dla pani wdrapałbym się na Wezuwiusz.
BETTINA
Ty jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. – A ty, czy znasz osobę, do której pan baron przegrał?
CALABRO
Człowiek, który przyniósł list, mówił, że to hrabia Alfani.
BETTINA
Oto słówko do Filippa. Musi mieć na moim rachunku potrzebną sumę. Trzeba, aby ją przesłał natychmiast temu Alfaniemu i aby dał do poznania, że to księżna pożycza Steinbergowi tę sumę.
CALABRO
Jak to, pani chce…
BETTINA
Tak. Nie kocha mnie już na tyle, aby przyjąć ode mnie przysługę; mniemając, że to od niej, nie będzie śmiał odmówić. Spiesz się, Calabro, nie mamy czasu do stracenia.
CALABRO
Ależ, proszę pani, niech się pani zastanowi, że to poważna suma; sama pani mówiła rejentowi dziś rano, że jej majątek nie jest zbyt duży.
BETTINA
Dobrze już, dobrze; nie kłopocz się.
SŁUŻĄCY
wchodzi
Margrabia Stefani pyta, czy pani raczy go przyjąć.
BETTINA
Stefani!
po chwili milczenia
Tak, oczywiście, proś. No, Calabro, tyś jeszcze nie w drodze?
CALABRO
Ach, pani…
BETTINA
Nie kłopocz się, powiadam. Słyszałam przed chwilą, o ile mi się zdaje, żeś ofiarował swemu panu piętnaście tysięcy franków.
CALABRO
Tak, pani; i gdybym mógł…
BETTINA
Czy posiadasz dużo więcej?
CALABRO
Tego nie mówię; ale w podobnych okolicznościach…
BETTINA
I nie chcesz, abym ja zrobiła to, co ty chciałeś zrobić? Idź, Calabro, idź, stary przyjacielu – kiedy będę zrujnowana, poratujesz mnie, a ja przyjmę twoją ofiarę.
CALABRO
Wsiądę na naszą starą szkapę. Pęciny ma jeszcze mocne; i ja także, choć na to nie wyglądam. W mig będę tam i z powrotem. Ha! jeżeli pan baron ma serce, za kwadrans będzie u pani stóp.
BETTINA
Idź już, nie mów mi o tym.