Kitabı oku: «Marcin Studzieński», sayfa 3
Yazı tipi:
VII
Wojewodowie i kasztelany,
I wszystek senat litewskiéj ziemi,
Rzucają pieniądz garśćmi pełnemi,
Warować miasto tworzą już plany.
Czy który więcéj czy mniéj bogaty,
Jeden przed drugim pośpiesza z darem,
I jagiellońskie w zamku komnaty
Kipią zapału świętym rozgwarem.
Już Wojciech Tabor nie wyrzekł słowa,
Przeżegnał złoto z modlitwą tkliwą,
I łza gorąca, dyjamentowa,
Spadła na jego brodę sędziwą;
Zebrawszy pieniądz porozrzucany,
Głosem natchnienia wyrzekł dostojnie:
«O! krzepkie będą baszty i ściany,
Bo miłość kraju nada im spójnię».
VIII
I stał się rozgłos między mieszczany20,
Co senatorstwo na zamku czyni,
«A my ktoż tacy? to nie Litwini,
Że lud do składki niepowołany?
Tu idzie sprawa o naszą głowę,
O bezpieczeństwo chat i ratusza,
Gdzie przywileje pargaminowe,
Gdzie naszych swobod złożona dusza!
Na nas by spadły krajowe klęski,
Starzec, niewiasta, dziecię przypłaci».
Tak na ratuszu wołał do braci,
Pan Otoczeńko, burmistrz wileński.
Pan rajca miejski, Stefan Kotwica,
Między swojemi głowa nie lada,
Obywatelski zapał podsyca
I tak powiada:
IX
«Dom moj ubogi, nawet drewniany,
Ale mam w sklepie wiele towarów,
Wolę coś stracić na miejskie ściany,
Niż stracić wszystko z łaski Tatarów.
Zbierałem grosze w ciężkim mozole,
Bo nie tak łatwo teraz o złoto,
Jednak na waszym radzieckim21 stole
Dwie kopy groszy składam z ochotą».
Pan pisarz miejski, człowiek z natury
Do dobrych czynów chętny i łatwy,
Dał kopę groszy na miejskie mury,
Dla bezpieczeństwa swéj przyszłej dziatwy.
Bo choć był człekiem nie pierwszej wiosny,
Siwiał przy aktach miejskiej ławicy,
Jednak na córkę pana Kotwicy,
Zawsze poglądał wielce miłośnie.
Tak jeden, drugi, wielcy i mali,
Skąpi i szczodrzy – z ochotą miłą
Złotém radziecki stół zasypali,
Bo o powszechną sprawę chodziło.
Bo gdzie zagraża krajowi bieda,
Tam są Litwini zawsze bogaci:
Panom się nędzarz wyprzedzić nie da,
Kto krwi nie leje, – to groszem płaci,
Pomny, co zawżdy od kraju bierze,
Wszystko krajowi składa w ofierze.
X
Stało się tedy – pieniądz już gotów,
Kupiono cegieł, kamieni, chleba,
Lecz nim do kielni, lecz nim do młotów,
Wprzód do modlitwy udać się trzeba:
Bóg po ojcowsku patrzając z góry
Ludzkim starunkom zsyła pomoce,
Ukrzepia w grodach bramy i mury,
Wiekową twardość daje opoce,
Daje natchnienie planów w osnowie,
Obronnym basztom kształtuje czoło,
Robotnikowi umacnia zdrowie,
Nawiedza w pracy myślą wesołą.
XI
Od Boga zbożne dzieło poczęto,
Król je od siebie jeszcze uświetnia,
I wielkie było na Litwie święto
W dzień Wojciechowy, przy końcu kwietnia22,
W rozkwitającej wiosny poranek
Piękna na niebie była pogoda,
Przed katedralny w Wilnie krużganek
Lud się litewski cisnął jak woda,
Kolebki panów i same pany,
Szlachta, mieszczanie, wszyscy w natłoku,
Każdy w świąteczny ubior przybrany,
A z uroczystym wyrazem w oku,
Tłum różnobarwny, gwarny, wesoły,
Po katedralnym placu się błąka;
Rzekłbyś, słuchając, że huczą pszczoły,
Rzekłbyś, patrzając, że kwitnie łąka:
Rzuć tylko okiem, jak tłum się mnoży,
Jakiem wrą życiem starzy i młodzi!
A łacno zgadniesz, że to lud boży
Jakieś krajowe święto obchodzi.
XII
Drzwi się otwarły. – Pod baldachimem
Dały się widzieć dwa jasne czoła:
Pasterz z monarchą, jak ojciec z synem,
Z katedralnego wyszli kościoła.
Tabor schylony i siwobrody
Niesie krzyż Pański dłońmi drzącemi23;
Król Aleksander, choć jeszcze młody
Cóś bolejąco patrzy ku ziemi,
Wiedzie pod ręką starca-pasterza
I jasną brodę lewicą głaska;
Lecz chorowita na twarzy kraska,
Wszystkich boleśnie w oczy uderza.
«Gasną powoli Jagiellonowie,
Lach24 nas zagarnia więcéj a więcéj.
Kto wie! czy długo kołpak książęcy
Na téj schorzałéj zostanie głowie!»
Taki gdzieniegdzie szmer przytłumiony
Między wileńskim ludem się szerzy;
Ale tymczasem – zagrzmiały dzwony
Ze starożytnéj Krywejtów wieży,
Słychać śpiewanie, tłum coraz wzrasta,
Dzwony wstrząsają stolicą naszą,
A pochód idzie wokoło miasta,
Tak, jak je murem wkrótce opaszą.
XIII
Naprzód na czarnych koniach trębacze
Grają sygnały, wydąwszy twarze;
Potem nadworna chorągiew skacze
A święty Krzysztof na jéj sztandarze.
Daléj ubrany w żupan bogaty,
Wielki marszałek, z laską swéj cześci25,
Wiedzie za sobą wszystkie powiaty,
Ile ich ziemia litewska mieści.
Szlachcic jak centaur wrosły do siodła,
Jakby żelazny, zakuty w zbroi,
Pod powiatowym sztandarem stoi.
A każdy sztandar insze ma godła:
Tam dziarska Pogoń nad szlachtą wieje,
Tam święty Michał wojuje smoka,
Tam Żubr barczysty z grodzieńskiéj knieje,
Ówdzie Anioła postać wysoka,
Ówdzie Opatrzność, ówdzie pęk kluczy;
Dobrze te godła znają sąsiady!
Gdzie pogoń skoczy, gdzie żubr zamruczy,
Gdzie anioł skinie mieczem zagłady,
Tam nieprzyjaciel uciekać musi,
Jakby powietrze spotkał morowe,
O pierś skalistą Litwy i Rusi
Niejedno plemię strzaskało głowę.
XIV
Za powiatami, pamięć ich chwały,
Idzie Witolda działo armatnie:
I sztandar stary a wypłowiały,
Po bohaterze godło ostatnie.
Dwanaście koni z strusiemi kity,
Obwożą działo na podziw miastu;
A stary sztandar, ledwie rozwity26
Niesie kolejno mężów dwunastu.
Na święte szczątki patrzą ciekawi
I proszą w duchu o łaskę bożą:
«Kiedyż się drugi Witold nam zjawi,
Gdy Tatarowie Wilnu zagrożą?!»
XV
Poza armatą, poza sztandarem,
Pargaminową księgę niesiono;
I szedł wójt miasta za prawem starem,
Za nim ławników i rajców grono,
Za radą miejską – wpośród kapeli,
Pogoń litewską niesiono w górze,
Poza pogonią szykiem stanęli
Strzelcy nadworni, jej wierni stróże.
Potem kapłani – wszyscy po parze,
Śpiewając hymny i wznosząc modły,
Potem król, pasterz i dygnitarze,
A tłumy ludu z dala ich wiodły.
XVI
Wietrze litewski! gdybyś te gwary
Zdołał pochwycić w jedną osnowę,
I świętym hymnem przeszłości staréj
Zawiać nam w piersi, orzeźwić głowę,
Abyś te dzwony, śpiewy, okrzyki,
Rozniósł po Litwie na wszystkie strony,
A potém zawiał – gdzieś na step dziki,
By je usłyszał Tatar spłoszony;
Że nie struchleje przy krymskim chanie
Nasza stolica wielkoksiążęca,
Że mur obronny, co tutaj stanie,
Naród buduje, a król poświęca…
Że pasterz Pański, przodkując rzeszy,
Natchnione z nieba słowa ogłasza,
A lud je słuchać skwapliwie śpieszy,
Że tu jest niczem potęga wasza.
Pędź już na Litwę hordo zbójecka!
Puszczaj zagony z bliska, z daleka!
Wkrótce dolecisz na pola Klecka,
Gdzie Anioł pomsty z mieczem cię czeka!
XVII
Fundament muru już okopany,
Okop na baszty już oznaczony,
Sędziwy biskup poświęca ściany,
Błaga nad niemi bożéj obrony.
A chór kapłanów w pięknéj gromadzie
Do każdej bramy z królem się zbliża,
Pod każdą basztę fundament kładzie,
I żegna kamień znamieniem krzyża,
Pasterz kraj żegna życzliwą dłonią
Na cztery strony bożego świata;
A lud się modli, a dzwony dzwonią,
A z wałów zamku grzmoce armata.
XVIII
Tak, kiedy przeszli kres obwodowy,
Cały się pochód pod ratusz zwraca;
I Wojciech Tabor śpiewa hymn nowy,
Aby szczęśliwie wiodła się praca.
Kiedy wezwano Świętego Ducha
Zadrżały ściany grodu Jagiełły,
I Witoldowskie działa ryknęły,
I w serce Litwy weszła otucha,
Że przez te murów święconych głazy
Nie przejdzie żadna do miasta klęska;
Ani morowéj powiew zarazy,
Ani Tatarów stopa zwycięska.
XIX
O! nieraz przeszły przez miejskie bramy
I krwawa wojna, i mór wybladły,
Bo w sercu Litwy duch nie ten samy,
Bo na kościołach krzyże opadły,
Ale nad jedną basztą obronną
Musiał się Tabor modlić najdłużéj;
Bo jego modła była niepłonną27,
Bo dziś ta baszta za twierdzę służy!
Twierdza to święta, twierdza potężna,
Któréj piekielna siła nie złamie,
Bo tam króluje litewska księżna —
Bogarodzica na Ostréj Bramie!
Tam co dzień ucho łaskawe daje
Na swych poddanych korne pacierze,
I Palemona szerokie kraje,
Od głodu, moru i wojny strzeże.
Część trzecia. Tatarowie pod Kleckiem
I
Wiatr ciągle wieje od stron południa,
Przez Ukrainę i przez Polesie,
Z wiatrem zaraza wioski wyludnia,
Wiatr piorunowe obłoki niesie.
W piaskach i górach Litwy szczęśliwéj,
Ponad miastami wicher się kręci,
Grady żną kłosy dojrzałej niwy
I szarpią kwiaty na sianożęci28.
20.między mieszczany – dziś: między mieszczanami. [przypis edytorski]
21.radziecki – należący do rady; tu: rady miasta. [przypis edytorski]
22.dzień Wojciechowy, przy końcu kwietnia – 23 kwietnia kościół katolicki obchodzi wspomnienie Jerzego i Wojciecha. [przypis edytorski]
23.drzący – dziś: drżący. [przypis edytorski]
24.Lach – Polak. [przypis edytorski]
25.z laską swéj cześci – chodzi o laskę będącą oznaką czci marszałkowskiej. [przypis edytorski]
26.rozwity – rozwinięty. [przypis edytorski]
27.niepłonny – niebezowocny, niebezskuteczny; przynoszący plon. [przypis edytorski]
28.sianożęć – sianokosy; czas, kiedy kosi się trawę i robi zapas siana na zimę. [przypis edytorski]
Türler ve etiketler
Yaş sınırı:
0+Litres'teki yayın tarihi:
19 haziran 2020Hacim:
40 s. 1 illüstrasyonTelif hakkı:
Public Domain