Kitabı oku: «Marcin Studzieński», sayfa 5
Yazı tipi:
X
Od Nowogródka wieść niezbyt trwożna:
Zbiega się szlachta, bliscy, dalecy,
Pan Marcin Gasztołd czyni, co można,
Gromi Tatara z murów fortecy.
Pan Iwan Tryzna i pan Niemira
Biją ich w polu, poza murami,
Illinicz mści się za klęski Mira,
Gdzie wyginęli bezbronni sami.
Radziwiłłowi Nieśwież spalili,
Wioski spalili – lecz czynszownicy,
Wnet siedli na koń i w jednéj chwili
Łeb im strzaskali w Dorohowicy;
Na zamku słuckim dzielna niewiasta,
Wdowa po mężnym kniaziu Siemionie,
Stała w obronie swojego miasta,
Jako orlica w piskląt obronie:
Tam głowa rodu, mały kniaź Jerzy,
Pod okiem matki dziarsko się chowa;
Cóż jeśli Tatar znienacka wbieży
I lube dziecię w więzy zakowa!?…
Lecz król i Gliński spokojni o nią,
Bo księstwo słuckie wojska ma dużo,
A bojarowie kniahinię bronią,
Zaścianki szlachty wiernie jéj służą;
Sama kniahini sercem nietrwożna,
Na zamku armat, prochu dostatki:
Więc co do Słucka, spuścić się można
Na wierność bojar42 i rozpacz matki.
XI
Ale Glińskiego insze rajtary
Wpadli w sam środek tatarskiej dziczy
I bój był krwawy, mnogich bez miary
Tatarów zbito. Zamiast zdobyczy,
Przynieśli wodzom straszne trofeja43:
Dziesięć głów wroga wbitych na dzidy
I wieść straszliwą, że dzicz Gereja,
We sześć tysięcy śpieszy do Lidy.
XII
Padła jak piorun myśl bojaźliwa
O jagiellońską latorośl drogą,
Na zamku lidzkim król dogorywa,
Na koń nie wsiądzie, porwać go mogą!
Więc rada w radę: kanclerz Jan Łaski,
Jan Zabrzeziński i Jan Sobotka
Króla do miękkiéj kładą kolaski,
A Wojciech Tabor siadł z nim do środka,
Królowa u nóg i do stolicy
Wyruszył pochód. Wszyscy truchleli,
Senatorowie jako woźnicy,
Siedli na kozioł, cugle ujęli,
A król co chwila w boleściach stęka,
Marzy Tatarów, do broni woła,
Drżąca, troskliwa, a wierna ręka
Pot mu śmiertelny ociera z czoła,
Dwie doby jadąc noga za nogą,
Ledwie stanęli w wileńskiéj bramie,
Wszędzie wieśniactwo przejęte trwogą,
Patrzy na pochód i ręce łamie.
Czapkę przed pańską schyla karocą
I do zamkniętych okien się kłania,
Uczuwa swoją dolę sierocą:
Bo pęknął puklerz, co ją osłania.
Stanęli wreszcie już w murach Wilna,
Lud się dowiedział, upadł w otusze,
Miasto zaległa cisza mogilna,
Mogilna trwoga zaległa dusze,
Każdy kto może, umknąć się stara,
Każdy przedśmiertne mówi pacierze:
«Wybaw nas Boże z mocy Tatara!
Brońcie głów naszych dzielni rycerze!»
XIII
Już Tatar w Lidzie. – O milę wkoło
Puszcza zagony na każdą stronę:
Czy dwór, czy kościoł, czy ciche sioło,
Wszystko zniszczone, wszystko spalone;
Z lidzkiej warowni widać pożary,
Słychać ich wrzaski, słychać płacz ludu,
Boże zastępów! broń twojej wiary!
Zeszlij nad hufce anioła cudu!
Polski ochotnik zbliża się z wolna,
Kłóci się w twierdzy szlachta gwałtowna,
Jeśli tak dłużej – horda swawolna,
Całą krainę z ziemią nam zrówna.
XIV
Na koniec jakoś zbiegło do Lidy,
Rycerskiej szlachty dziesięć tysięcy.
«Héj czas już rzucić jarzmo ohydy!
Czas do roboty wziąć się goręcéj!»
Krzyknął kniaź Gliński: i w jedną stronę
Wysłał pancernych zastęp niemały,
W drugą rajtary swe wyćwiczone,
W trzecię puszkarzów z dobremi działy44,
I w imię boże począł się taniec,
Szlachta się bardziéj, bardziéj ośmiela,
Odetchnął nieco wiejski mieszkaniec,
Bo już obrońcę, bo ma mściciela,
Co dzień przewagi nowe nad zgrają,
Polskiego męstwa nowe popisy,
Codziennie jeńców przyprowadzają,
Lub niosą głowy wbite na spisy.
Na koniec nocą, trzecią czy czwartą,
Chlubnym się plonem uwieńcza praca:
Machmed-Gereja z Lidy odparto.
Znów w nowogródzkie strony powraca.
XV
Hejże ha za nim! – kręci się żmija,
Nie prostą drogą, ale rozsypką,
Niechaj nam sprzyja Jezus Maryja!
Ścigać ich wszędzie, doganiać szybko,
Ale zbójectwo wichrem się błąka,
Błędnemi szlaki lecą jak wściekli,
Gdzie jest Oszlaszyn, Cyryn, Połonka,
Byli – spalili i w lot uciekli.
Litwa ich tropi – horda zbójecka
Umie pogoni zmykać nie lada,
Wreszcie przylata pod mury Klecka
I tam swój wielki tabor zakłada,
Tam krwawych łupów czyni podziały,
Z krwi myją ręce, umacnia siły,
Tam wszystkie hordy zebrać się miały,
Co w dziesięć szlaków Litwę niszczyły.
XVI
Nad grząskim stawem, dwoma obozy,
Synowie chana, dwóch mężnych braci,
Kując łańcuchy, wijąc powrozy,
Czekają Litwy w groźnéj postaci;
Ostrzą na głazach krzywe szabliska,
Sprawiają w łukach cięciwy, groty,
Czynią przechwałki i pośmiewiska
I rozbijają białe namioty.
Białe namioty w polu rozbili,
Konie puścili na grząską paszę,
Gdy niespodzianie, o rannéj chwili,
Nadbiegło chrobre rycerstwo nasze;
Naprzód Glińskiego rajtaria wpada,
Zabiera szatry45 w polu rzucone
I co się pasły ich koni stada,
Zgania tabunem na polską stronę.
Tatarzy szkodę odbijać lecą,
Wśród rozpaczliwych krzyków i wrzawy,
I hufiec pieszy, i konnych nieco
Przez wrzącą rzeczkę bronią przeprawy.
Gdzie był bród płytki miejscu piasczystem,
Napięli łuki, puścili strzały,
Żelazne groty ze szczękiem, świstem
W litewskie hufce jak grad leciały,
Tak gdy niebaczny bartnik podrażni
Na rój lecące gromady pszczole,
Z brzękotem groźby i nieprzyjaźni,
Tysiące żądeł twarz jego kole,
Celnie strzelają z łuków Tatarzy!
Strzał wyleciało mnogie tysiące.
Że za ich cieniem, jak mówią starzy,
Jakby za chmurą – skryło się słońce,
Niejednemu pocisk przestrzelił głowę
I niejednego powalił z siodła,
Strzała przebiła blachy stalowe
Albo rumaka ciężko dobodła.
Litwa się cofa, – ale po chwili
Śmielej się pocznie brać ku przeprawie,
Radziwiłłowscy z rusznic strzelili,
A broń to była nieznana prawie,
«Hej w imię Boże! przebrnąć te brody!»
A była gęsta zarośl u brzega;
Więc Litwa rąbie chrusty i kłody,
Rzuca do rzeki i po nich wbiega.
Gliński jak orzeł, jak błyskawica
Chruścianym mostem rzekę przebywa,
Na kark tatarski wpada konnica,
I rzeź nastaje krwawa, straszliwa:
Grzmot od wystrzałów, twardy zgrzyt blachy,
Tętnienie koni, rżenie, kurzawa,
Ciężkie w powietrzu mieczów zamachy,
Tam wódz rycerstwu ducha dodawa,
Tam konający «dobij mię!» błaga,
A sznurem płynąc, warczy posoka,
Z piersi hordyńców46 pierzchła odwaga.
Proszą o wsparcie swego proroka.
XVII
Pod kniaziem Glińskim konia zabito,
Ale się rumak nadarzył świeży,
Wskoczył nań – «Za mną!» – grzmiące kopyto
Znów daje hasło, gdzie iść należy.
Wśród żądeł mieczów, strzał i bardyszy,
Kurz pokrył wojsku oczy i twarze,
A jednak widzi, a jednak słyszy,
Gdzie im kniaź Gliński uderzyć każe;
Szlachta się waha, słabnie, w natłoku
Przed liczną hordą wytrwać nie zdoła.
Wtém nowogródzka chorągiew z boku
Idzie na pomoc jak miecz anioła;
Wściekły pohaniec znów ruszył w taniec,
Wzmógł się na siłach, tabor zamyka.
Ale grodzieńskich puszcz wychowaniec
Wziął go na oszczep, jak bierze dzika,
Mostem padł Tatar zbity zwycięsko,
Konie swych jeźdźców dławią i tłoczą;
Chorągiew mińska wespół z grodzieńską
Po stosach trupów krążą ochoczo.
XVIII
Lecz nowy sygnał do boju dzwoni, —
Nowy zasiłek pomocy boskiéj: —
Hufiec koronny we trzysta koni,
Lekko, z husarska wiedzie Czarnkowski.
Z dala rozstawił hufce na górze,
Od trąb, od bębnów zagrzmiała niwa,
Aż wróg się zdumiał – wojsko tak duże
Skąd na obronę Litwie przybywa?
Znowu Tatarzyn szyki rozeprze,
Chce się orzeźwić, a tu już zmierzcha;
Lecz sparł go Gliński przy rzece Ceprze,
Położył trupem – a reszta pierzcha.
Wrogów dwadzieści47 padło tysięcy,
A któż policzy konie poległe?
A trzy tysiące tatarskich jeńcy
Przy murach Wilna dźwigało cegłę,
Uszły tatarscy obaj książęta,
Przez grząskie błota, przez ciemne lasy,
A Litwa długo ten dzień pamięta,
Będzie pamiętać na wieczne czasy!
XIX
Od krwi wylanéj staw poza Kleckiem
Dziś Kraśnym Stawem naród nazywa:
Tarcze i hełmy z godłem zbojeckiém
Rolnik na polach dziś wyorywa.
A kurhan jeden, drugi i trzeci
Kopcem tatarskim dotąd się zowie,
Idzie pamiątka z ojców na dzieci,
Że tu pobici są Tatarowie.
A choć od owéj wielkiéj zagłady
Cztery stulecia mija bez mała,
Dziś jeszcze mówią swym wnukom dziady
O wielkich czynach kniazia Michała.
Kniaź był wybawcą dla Litwy całéj,
Był bohaterem pomiędzy braćmi:
Któż by odgadnął, że blask swej chwały,
Podłem zabójstwem i zdradą zaćmi.
42.bojar – dziś popr. forma D.lm: bojarów; bojar: wojownik (por. bój, bojować), szlachcic na Litwie i Rusi. [przypis edytorski]
43.trofeja – dziś popr.: trofea; zdobycze. [przypis edytorski]
44.działy – dziś popr. forma N.lm: z działami. [przypis edytorski]
45.szatra – namiot. [przypis edytorski]
46.hordyńcy – ordyńcy; członkowie ordy, tj. tatarskich sił zbrojnych, armii (także: obozu). [przypis edytorski]
47.dwadzieści – dziś: dwadzieścia. [przypis edytorski]
Türler ve etiketler
Yaş sınırı:
0+Litres'teki yayın tarihi:
19 haziran 2020Hacim:
40 s. 1 illüstrasyonTelif hakkı:
Public Domain