Kitabı oku: «Żaby», sayfa 3
PARODOS.WEJŚCIE CHÓRU
Śpiewy i recytacje (351–459)
Scena się zmienia: przedstawia część Hadesu, w głębi widać pałac Plutona. Chór Wtajemniczonych (mystów) wkracza ze strony prawej od widzów na orchestrę tj. na przedscenie. W chórze jest 24 choreutów i koryfajosy tj. przodownicy. Ubrani w białe, śnieżne, wełniane szaty (chitony) i sandały, na głowie zielone wieńce, pochodnie płonące w rękach. Orszak niewiast w szatach szafranowych postępuje za nimi. Rolę Hierofanta mystów tj. Daducha obejmuje przodownik chóru, tj. koryfajos, który deklamuje przy wtórze fletów.
SCENA VIII
Dionizos, Ksantias, Hierofant, Chór.
KORYFAJOS104
jako Hierofant, do swego orszaku
Uciszcie się wszyscy zgodnie, z chórów niechaj idzie precz
Kto nie poznał naszej pieśni lub ma w sercu jaki brud,
Kto Obrzędu nie zna jeszcze, ni też pląsał na cześć Muz,
Kogo nie wyświęcił Kratyn105, turów łowca, Bakcha wieszcz,
Kogo błaznów bawią żarty, powiedziane w nie swój czas,
Kto nie tłumi ziomków zwady i rodakom życzy źle,
Kto ich nawet szczuje wzajem, by mieć osobisty zysk,
Kto, hetmaniąc, dał się kupić, gdy ojczyzny tonie łódź,
Kto gród albo korab106 zdradził, kto wzbroniony towar słał,
Przez Ajginę107, jak Thorykion108, zatracony celnik, łotr,
Co rzemienie, płótno, smołę na Epidaur109 wrogom niósł,
Kto wyłudzał z braci złoto, by miał z czego flotę wróg,
Kto w Hekaty110 chórach śpiewał, a do jej kapliczek plwał111,
Kto w komedii wychłostany podczas Dyjoniza świąt,
Sławy wieniec wieszczom wydarł, bałamucąc z zemsty lud112
– Tym zapowiem, tym powtarzam, tym po trzeci mówię raz:
Precz niech idą z kół tanecznych! Wy zacznijcie święty pląs,
Rozśpiewany, całonocny, godny uroczystych świąt!
CHÓR
śpiewa
strofa (372–376)
Kto żyw, niech wartko goni
Ku kwiatobujnej błoni
Żartując, szydząc do woli
Z każdego, kogo to boli!
Wszak długo czas cnót naszych trwał!
Niech młodzież pląsa dalej,
Boginię zdrowia chwali,
Co tarczą naszej krainie
Była, będzie i jest ninie113,
Choć nie tak ów Thorykion chciał!
PRZODOWNIK CHÓRU
Żywo teraz mi zapiejcie114 w cześć Demetry inny ton,
Wielbiąc hymny i pieśniami królewnę, dającą plon!
CHÓR
śpiewa
strofa (384–388)
Demetro, obrzędu królowo!
Tu ku nam, błagamy, zleć!
Ochraniaj drużynę godową115,
Wesele i pląsy wznieć!
Niech mija noc święta swobodnie,
Niech śmiech się wesoło rozlega,
Wśród szczerej modlitwy słów
Niech każdy pląsa i biega!
Ty uwieńcz zwycięzcę znów,
Co święta obchodzi twe godnie!
PRZODOWNIK CHÓRU
CHÓR
Najmilszych świąt twórco, Jakchu uwielbiony,
Błagamy Cię społem119, bywaj w nasze strony,
Tu do bogini!
Pokaż dzielność twoich nóg,
Przebież120 wartko ogrom dróg,
Jakchu, wodzireju boży, przoduj w naszych pląsach!
Od śmiechu i figlów stoisz się w łachmany,
Dziurawe sandałki i płaszcz potargany:
Chcesz być oszczędnym!
Pokazałeś tedy sam,
Jak bez szkody hasać mam.
Jakchu, wodzireju boży, przoduj w naszych pląsach!
Zobaczyłem dziewczę, co tam szumnie hasa,
Me oczy przykuwa jej buziaka krasa,
Lecz że koszulka
Rozerwała się na szwie,
Wyprysnąły piersi dwie…
Jakchu, wodzireju boży, przoduj w naszych pląsach!
Chór milknie.
KSANTIAS
półgłosem do Dionizosa
Och, co do mnie, ja zawsze pohulałbym chętnie
I utonął w zabawie!
DIONIZOS
A mnie nogi skaczą!
PRZODOWNIK CHÓRU
sam
Będziem teraz zgodnie dalej
Archedema121 wyszydzali:
Siedem lat u nas żyje, ojców ani ojczymów nie mając.
CHÓR
A teraz rej wodzi przecie
U tych umrzyków na świecie.
Atoli sam jest łotrem, z łotrami się równymi kumając.
PRZODOWNIK CHÓRU
sam
CHÓR
I w pół zgięty pierś bije,
I zawodzi, i wyje,
Że nie może kumeczka trzymać w swym uścisku!
PRZODOWNIK CHÓRU
sam
DIONIZOS
występuje z nagła i przerywa śpiewem
Hej! Powiedzcie, gdzie strona,
W której pałac Plutona?
Nie tutejsiśmy bowiem, jeno124 z dala przybyli.
PRZODOWNIK CHÓRU
Ot! Niedługa to droga:
Wprost, do tego wal proga,
A mnie daj święty pokój i nie pytaj w tej chwili!
DIONIZOS
do Ksantiasa śpiewem
Bierz manatki, mój mały!
KSANTIAS
dźwigając nosidła z jukami, odśpiewem
Takie czasy nastały?
Ej, u biesa, to stara i nudna piosenka!
PRZODOWNIK CHÓRU
recytuje – flety wtórują
Dalej, naprzód!
Na boginki święte błonie, na kwiecisty spieszcie gaj
Wśród igraszki i hulanki uczestników boskich świąt.
Ja w dziewic i kobiet gronie rozpląsanym pójdę stąd,
Gdzie pochodnie święte paląc, święcić będziem nocy raj!
Przodownik chóru odchodzi z niewiastami, które odbierają pochodnie z rąk mystów.
CHÓR
strofa (448–453)
Biegaj na łąki, gdzie kwitną róże,
Gdzie dyszą kwiaty wonne.
Naszym zwyczajem hasając w chórze,
Na pola goń przestronne!
antystrofa (454–459)
Podczas tego śpiewu zbliżają się Dionizos i Ksantias do podwoi pałacu Plutona.
SCENA IX
Dionizos, Ksantias, Chór, odźwierny Ajakos.
DIONIZOS
ostrożnie
Jakby tu pukać mądrze; pytam: jak zapukać,
W jakiż sposób pukają mieszkańcy tych krain?
KSANTIAS
Nie marudź, ale spróbuj stuknąć we drzwi śmiało,
Zwłaszcza gdyś Heraklesem z miny i czupryny!
DIONIZOS
wali kołatką w drzwi
Hej, otwórz chłopie!
AJAKOS
odźwierny, wychodzi z podwoi
Kto tam?
DIONIZOS
Bohater Herakles.
AJAKOS
O łajdaku, wisielcze, o ty łotrze jakiś!
Ty zbóju, ty rozboju, ty herszcie rozbojów,
Tyś nam naszą sobakę127, naszego Kerbera
Porwał, mało nie zdusił i uciekł z nim razem,
Omal nie sprzed mych oczu! Zapłacę ci teraz!
Za karę ciebie Styksu128 bezlitosne turnie
I krwią oblane skały Acherontu129 zamkną!
Psy Kokytu130 przysiędą ciebie, wkoło wyjąc,
Żmij stułebny wyszarpie ci jelita z brzucha,
A płuca twoje połknie Murena z Tartesu131!
Posoką zlane nery, wątrobę i… resztę
Rozedrą, pożrą, zmiażdżą Gorgony132 z Tejtrasji133!
Do nich też pokieruję moje lotne skoki!
Wpada do wnętrza i drzwi za sobą zatrzaskuje. Dionizos przykucnął ze strachu i…
KSANTIAS
zatykając nos
Co ty robisz?!
DIONIZOS
słabym głosem
Popuszczam. Wołaj: „Boże wspieraj!”
KSANTIAS
O ty błaźnie, co żywo podźwignij się z ziemi,
Nim cię ujrzy kto z widzów!
DIONIZOS
usiłując na próżno powstać
Ależ bo zemdleję!
Podaj mi mokrą gąbkę i przyłóż do… serca!
KSANTIAS
wyciąga z juk gąbkę, macza i podaje mu z przodu
Na! Masz, bierz i przykładaj!
DIONIZOS
szuka za sobą
Gdzież jest?
Robi z niej użytek.
KSANTIAS
Złote bogi!
Czy to tam twoje serce?
DIONIZOS
No tak, bo ze strachu
Wlazło mi serce właśnie do tej dolnej jamy.
KSANTIAS
Wiesz, jesteś pierwszym tchórzem i z bogów, i z ludzi…
DIONIZOS
wstając
Ja? Tchórzem? W jaki sposób? Czyż nie zawołałem
O gąbkę? Inny pewnie tego by nie zrobił.
KSANTIAS
Proszę?
DIONIZOS
Byłby tak leżał, wąchając w przestrachu.
Jam zaś powstał, a nawet obtarłem staruszkę.
KSANTIAS
Cud odwagi, w istocie!
DIONIZOS
A tak jest, na Zeusa!
Ale czyś ty się nie bał, słuchając słów huku
I groźnych klątw?
KSANTIAS
Na Zeusa, ani mi się śniło.
DIONIZOS
Więc dobrze; skoro tedy masz taką odwagę.
Zamieńmy nasze role! Bierz lwa i maczugę,
Bądź Heraklem, gdy nie zna twoje serce trwogi,
Ja zaś będę na odwrót – twoim pacholikiem.
KSANTIAS
Niechże ta, niechże, dajcie! Cóż robić, trza słuchać.
Przebierają się, zamieniwszy role.
No, teraz na Herakla-Ksantiasa rzuć okien!
Czy jestem tchórzem, gadaj, czy mam postać twoją?
DIONIZOS
dźwigając nosidła z jukami
A zatem ja mam dźwigać teraz owe torby.
Podwoje otwierają się powoli. Dionizos w strachu wskakuje za Ksantiasa, który groźnie podnosi maczugę, gotów walczyć przeciw wszelkim monstrom piekielnym, jakie zapowiedział Ajakos. Ukazuje się śliczna panna dworska z fraucymeru Persefony.
SCENA X
Dionizos, Ksantias, Chór i Panna dworska.
PANNA DWORSKA
Witaj nam, Heraklesie, proszę, racz wejść do nas!
Gdy usłyszała nasza bogini, żeś przybył,
Kazała piec chleb zaraz, nagotować bobu
I prażuchy coś ze trzy albo ze dwa kotły,
Wołu całego pieką na węglach żarzących,
Robią pączki, kołacze… racz wejść, pani prosi.
KSANTIAS
gburowato
Bardzo pięknie dziękuję.
PANNA DWORSKA
Na Apolla! Nigdy
Nie pozwolę ci odejść: ależ tam się właśnie
Rumieni pieczeń z ptaków, smażą naleśniki
I wino przyprawiają najsłodsze. Wejdź tylko!
KSANTIAS
Mocno dziękuję.
PANNA DWORSKA
ciągnie go za lwią skórę
Głupstwo, ja ciebie nie puszczę.
Wiesz? Jest tam już fletnistka i to cud dziewczyna,
Jest też tancerek kilka, dwie czy trzy, nie pomnę135.
KSANTIAS
żywo
Są, powiadasz, tancerki?!
PANNA DWORSKA
Młodziutkie, świeżutkie,
I właśnie sobie teraz włoski wyskubały!
Lecz wejdź, bo kucharz prawie chciał pieczeń wyjmować
I stół jadalny nawet przed chwilą nakryto.
KSANTIAS
zmienia ton i zamiar
Idź zatem i zapowiedz najpierwej tancerkom,
Które u was czekają, że sam wnet przybędę.
Panna dworska odchodzi.
do Dionizosa
A ty chłopie marsz za mną, niosący me rzeczy!
DIONIZOS
Hola! Wstrzymaj się acan! Czyś to wziął za prawdę,
Gdy ja w żarcie zrobiłem z ciebie Heraklesa?
Dajże pokój tym dąsom, mój miły Rudasku,
I na powrót zabieraj na plecy me sakwy!
KSANTIAS
DIONIZOS
wydzierając maczugę
Nie myślę, lecz biorę:
Zdejm lwicę!
KSANTIAS
z patosem
Dobrze – zdejmę, lecz bogów na świadki
Wzywam, im polecając teraz moją krzywdę!
DIONIZOS
Jakich ty bogów wzywasz? Czyż to nie błazeństwo,
Myśleć, że ty, niewolnik, śmiertelny, być możesz
Synem Alkmeny!!!
KSANTIAS
Zgoda. Niech tak będzie, bierz lwa:
„Przyjdzie koza do woza”, jeśli bóg pozwoli!
Ksantias i Dionizos przebierają się, a chór śpiewa zwrócony do Dionizosa.
CHÓR
strofa (534–548)
To są sprawki godne człeka,
Co rozumem się przechwala,
Co obwąchał każdy żłób:
Zawsze na czas tam ucieka,
Gdzie nie miota łodzią fala…
Nie stać mu jak ryty słup,
Co ma wiecznie jedno lice!
Lecz kierować tam źrenice,
Kędy wionie milszy wiew…
Spryt i rozum mu pozwala!
Znam! To Teramena śpiew!
DIONIZOS
Ale czyż nie głupstwo grube,
Abym Ksantię – niewolnika
Na kobiercze puchy słał?
By tancerki pieścił lube,
By mi wołał: „Daj nocnika”,
A ja tylko patrzeć miał,
Dusząc mego brysia w łapie???
Aż gdy na nich się zagapię,
On, jak zwykle, łotr i gbur,
Bęc mnie w gębę, nieszczęśnika,
Zbije zębów przedni chór?
Wpadają dwie karczmarki, każda z chłopakiem z prawej strony od widzów.
SCENA XI
Dionizos, Ksantias, Chór i Karczmarki.
PIERWSZA KARCZMARKA
Platano! Hej, Platano, pójdź tu, oto rabuś,
Co raz przybył do naszej budy, co to zeżarł
Szesnaście chleba naraz!
PLATANA
zbliża się, patrzy na Dionizosa
O dla boga, prawda,
A dy to ten wisielec!
KSANTIAS
do widzów
Na kimś to się skrupi!
PIERWSZA KARCZMARKA
Tyś dwadzieścia porcji pieczeni pochłonął,
Po pół obola sztuka!
KSANTIAS
Ktoś to będzie płacił…
PIERWSZA KARCZMARKA
Tyś zeżarł wszystek czosnek!
DIONIZOS
Nie bredź, głupia babo!
Sama nie wiesz, co pleciesz!
PIERWSZA KARCZMARKA
Jak to, czy żeś myślał,
Że cię nie poznam, skoro koturny obujesz?
Lecz to nie koniec jeszcze, a wędzonka moja?
PLATANA
A moja bryndza, ser mój świeżuteńki, to nic?
Połknąłeś moje serki razem z plecionkami!
PIERWSZA KARCZMARKA
A potem, gdy zbójowi mówię, by zapłacił,
To, wytrzeszczywszy ślepie, jak nie huknie na mnie!
KSANTIAS
chyłkiem do szynkarek
To właśnie jego zwyczaj. On tak zawsze, znam go.
PIERWSZA KARCZMARKA
PLATANA
Ach tak, moja sieroto!
PIERWSZA KARCZMARKA
My się obie bały
Tak, żeśmy ledwie, ledwie na stryszek wylazły.
PLATANA
A wtedy ukradł kołdrę i wyniósł się wreszcie.
KSANTIAS
chyłkiem
Ho! On to dobrze umie. Lecz trzeba coś działać!
PIERWSZA KARCZMARKA
do swego pachołka
PLATANA
do swojego
Chłopaki pędem wybiegają.
do pierwszej
PIERWSZA KARCZMARKA
do Dionizosa podchodząc
O zbójecka paszczo!
Hej! z radością bym tobie kamieniem wybiła
Wszystkie kielce141, którymi pożarłeś mi towar!
PLATANA
Ja bym cię do Otchłani na łeb strącić rada!
PIERWSZA KARCZMARKA
Ja bym sierpem urznęła gardziel, którą przeszło
Wszystko jadło do brzucha! Idźmyż po Kleona!
On ci to z paszczy wydrze, gdy przed sąd zawezwie!
Przekupki wybiegają za chłopakami.
SCENA XII
Dionizos, Ksantias, Chór.
DIONIZOS
do Ksantiasa słodko
Żeby mnie piorun strzelił, ja kocham Rudaska!
KSANTIAS
Wiem ja, wiem już… co myślisz, daj pokój tym trelom.
Heraklesem nie będę.
DIONIZOS
Ależ, jakże można,
Mój Ksanteczku!
KSANTIAS
naśladując i powtarzając dosłownie wyrazy Dionizosa
Ależ bo „jak mogę być synem
Alkmeny, ja – śmiertelny, ja – niewolnik – sługa”?
DIONIZOS
Wiem ja, wiem, że się gniewasz. Masz zupełną słuszność
I gdybyś mnie bił nawet, nie pisnąłbym słówkiem.
Lecz jeśli ci w przyszłości cokolwiek odbiorę,
Niech sam marnie przepadnę wraz z żoną i dziećmi;
Ze wszystkim… i z kaprawym nawet Archedemem142!
KSANTIAS
Wierzę twojej przysiędze i przyjmuję rolę.
Przebierają się po raz trzeci.
CHÓR
śpiewa zwrócony do Ksantiasa
antystrofa (590–604)
KSANTIAS
Wasza rada – niezła wcale
I ja właśnie w głowie mojej
Nicowałem myśli te;
Wiem to z góry doskonale,
Że się znowu pan przestroi,
Jeśli szczęście spotka mnie.
Ano, niech tam, nie dbam o to.
Zucha będę grał z ochotą,
Wkoło groźny miotał wzrok.
Lecz już słychać zgrzyt podwoi,
Robię tedy śmiały krok!
Brama z trzaskiem otwiera się: wypada odźwierny Ajakos z nahajką145 w ręku, za nim dwaj draby w strojach scytyjskich146; Ajakos wskazuje im Ksantiasa.
SCENA XIII
Dionizos, Ksantias, Ajakos, Chór.
AJAKOS
odźwierny
DIONIZOS
naśladując słowa Ksantiasa
Na kim to się skrupi.
KSANTIAS
broniąc się maczugą, do łapaczy
Precz z oczu! Wara tykać.
AJAKOS
Tak? Jeszcze śmiesz brykać!
krzycząc do bramy bardzo donośnie
Wypadają piekielni łapacze, rozbrajają i dzierżą Ksantiasa.
DIONIZOS
I nie jest to bezczelność, że śmie się bić jeszcze,
Chociaż kradł cudze dobro?
AJAKOS
Ba! To rzecz szczególna.
DIONIZOS
A to rzecz niesłychana!
KSANTIAS
Lecz przebóg! Słuchajcie:
Jeślim tu był już kiedy albo jeślim ukradł
Choć ździebełko w podziemiu, niech mnie piorun spali!
A jednak zrobię chętnie poświęcenie z siebie:
Masz tu mojego ciurę149, więc bierz go na męki!
Jeżeli z jego zeznań docieczesz mej winy,
Możesz mi kark ukręcić.
AJAKOS
pokazując na Dionizosa
Jego brać na męki?
KSANTIAS
Wszelakiego rodzaju: oto na drabinie
Skrępowanego zawieś, wal batem, drzyj pasy,
Łam kołem, lej do nosa wrzącej smoły z octem,
Pal zapieczoną cegłą, no… i tym podobnie,
Tylko go nie bij młodym cybuchem cebuli!150
AJAKOS
Sprawiedliwe twe głowa. Gdybym ci zaś chłopa
Okaleczył na mękach, będziesz miał zapłatę.
KSANTIAS
pospiesznie
Nie potrzeba. Masz, bierz go i prowadź na męki!
AJAKOS
do Dionizosa
Szybko zrzucaj te łachy, lecz ostrzegam, nie mów
Żadnych kłamstw ni wykrętów!
DIONIZOS
ku któremu podchodzą łapacze, woła groźnie
Zasię!!!152 Kto bądź jesteś
Nie radzę ci – mnie – boga – na tortury ciągać,
Bo inaczej następstwa sam sobie przypiszesz!
AJAKOS
Co ty breszysz?
DIONIZOS
Jam jest bóg Dioniz, syn Zeusa,
Ten tam to mój niewolnik, pachoł. Tak ja mówię.
AJAKOS
do Ksantiasa
Słyszysz to?
KSANTIAS
DIONIZOS
Wszak i ty się bogiem
Podajesz, przeto weźmiesz równą porcję batów.
KSANTIAS
Uwaga wcale słuszna, a który się pierwej
Zdradzi płaczem lub znakiem, że na chłostę zważa,
Tego nie miej za boga!
AJAKOS
do Ksantiasa
Z ciebie człek rzetelny,
Tobie o prawdę idzie. A więc zdejmcie szatki!
Z obnażonymi tyłami stają ten z tej, tamten z drugiej strony.
KSANTIAS
Jakże nas o tę prawdę będziesz badał?
AJAKOS
Uderza Ksantiasa, który udaje, że nawet nie wie o tym.
KSANTIAS
Bardzo pięknie; bij więc,
I bacz, czy ci się ruszę.
AJAKOS
Już cię uderzyłem.
KSANTIAS
Na Zeusa, anim wiedział.
AJAKOS
Tego zatem palnę.
Bije Dionizosa.
DIONIZOS
udaje, że nie czuł
No, będzie dziś?
AJAKOS
W tej chwili właśnie uderzyłem.
DIONIZOS
Jak to? A jam nie kichnął?
AJAKOS
Nie wiem, nie słyszałem.
idzie do Ksantiasa
Aha! Teraz kolejka na ciebie, kochasiu!
Uderza mocniej.
KSANTIAS
Bij do wol…
uderzony
Gwałtu, rety!
AJAKOS
Co to: „gwałtu, rety”?
Może cię zabolało?
KSANTIAS
AJAKOS
Święty człowiek. Idźmyż do drugiego.
Bije bardzo mocno.
DIONIZOS
Ojej, ojej!
AJAKOS
Cóż ci to?
DIONIZOS
Konnicę ujrzałem.
AJAKOS
A czemu ci łzy kapią?
DIONIZOS
Bo cebulę czuję.
AJAKOS
Ale to nie bolało?
DIONIZOS
Ani myślę o tym.
AJAKOS
Idźmyż znów do pierwszego i spróbujmy.
KSANTIAS
Au, au!
AJAKOS
A to co?
KSANTIAS
pokazując nogę
Ciernia wbiłem do nogi, wyjmijże go, proszę!
AJAKOS
Cóż się to znowu znaczy? Idźmyż tam raz jeszcze.
Bije mocno.
DIONIZOS
wrzeszczy
Apollu!
udając, że deklamuje hymn
„Który władasz w Delos czy w Pytonie!”
KSANTIAS
do Ajakosa
Oho! Jęknął, czyś słyszał?
DIONIZOS
przerywa
Nieprawda, nieprawda.
Przypomniał mi się tylko wierszyk z Hiponaksa.
KSANTIAS
do Ajakosa
Ty z nim nic nie poradzisz, chyba wal go w sedno!
AJAKOS
Oczywiście, na Zeusa! Wystaw no tu brzuszek!
Dionizos nie chce, ale łapacze go przytrzymują.
DIONIZOS
ryczy uderzony
Posejdonie!
KSANTIAS
Ktoś beknął! Ktoś naprawdę beknął.
DIONIZOS
deklamuje szybko
„Którego tronem Ajgejskie skały,
I głębie morza, i sine wały!…”
AJAKOS
Na Demetrę! Nie mogę w żaden sposób dociec,
Który z was prawym bogiem. Ale pójdźcie za mną!
Pan mój zaraz was pozna z łatwością lub sama
Fersefatta157, bo przecie oboje bogami.
DIONIZOS
boleśnie skrzywiony, trąc pobite miejsca
Dobrze mówisz, a jednak wolałbym, byś pierwej
O tym sobie przypomniał, nim te wzięlim cięgi.
Wszyscy aktorowie wchodzą do pałacu, chór zwraca się do widzów.