Kitabı oku: «Dlaczego zabija», sayfa 16
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Avery wypuszczono w piątek.
Ramirez odebrał ją i odwiózł do samochodu zaparkowanego w połowie ulicy, przy której stał dom zabójcy, który Avery obrzuciła długim, poważnym spojrzeniem, gdy przejeżdżali obok.
– Wszystko w porządku? – zapytał Ramirez. – Nie przeraża cię to, czy coś?
– Wszystko w porządku – odparła.
Czuła nie tylko, że wszystko jest w porządku. Czuła, że jest lepiej niż w porządku.
Odnosiła wrażenie, że jej życie w każdym wymiarze stało się inne, lepsze. Planowała ponowne, jak najszybsze spotkanie z Rose. Ramirez wpadał codziennie, aby dotrzymać jej towarzystwa. Peszyła ją ilość kartek przesłanych jej do szpitala. Tyle osób wysłało jej najlepsze życzenia, że uświadomiła sobie, że chociaż przez ostatnie trzy lata czuła się osamotniona, tak naprawdę nigdy nie była samotna.
Avery wyskoczyła z auta i uśmiechnęła się do Ramireza znad maski.
– No – powiedziała – to jest mój przystanek. Dziękuję za wszystko.
– Jedziesz do biura?
– Nooo.
– Chcesz, żebym pojechał za tobą?
– Nie – odparła. – Tak jest dobrze. Naciesz się odrobiną wolności. Z pewnością już wkrótce znów przeze mnie staniesz na krawędzi życia i śmierci.
Ramirez posłał jej rozbrajający uśmiech.
– Na to liczę.
Przejazd do biura wywołał w Avery silne emocje. Ekscytacja przeplatała się w jej myślach ze strachem. Wprawdzie doprowadziła sprawę do końca, ale przekroczyła przy tym pewne granice. Zignorowała bezpośrednie polecenia od oficera dowodzącego i opuściła miejsce zbrodni, aby pójść tropem poszlaki dotyczącej Edwina Pesha.
– Będzie dobrze – pomyślała. – Złapałaś go.
Na policyjnym parkingu funkcjonariusze patrzyli na nią znacząco, podnosili w górę kciuki i pięści, gdy ich mijała.
– Tak trzymaj, Black – usłyszała od kogoś.
Winda na pierwsze piętro przechodziła przez sam parking i parter biur A1. Na widok Avery pół posterunku zaczęło bić brawo. Niektórzy funkcjonariusze ignorowali ją i kontynuowali pracę, inni patrzyli pustym spojrzeniem, jakby czuli się zobligowani dołączyć do entuzjastycznego powitania kolegów, jednak większość ucieszyła się na jej widok.
Skromnie uniosła w górę rękę i opuściła wzrok.
– Dziękuję.
Na pierwszym piętrze powitano ją bardziej entuzjastycznie. W Wydziale Zabójstw praca ustała przynajmniej na minutę, aby każdy mógł wstać, bić brawo czy skinąć głową.
– Strzeżcie się, seryjni mordercy! – ktoś krzyknął.
– Dopadłaś go, Black!
– Dobrze, że znów jesteś z nami.
Finley podbiegł do niej, przez chwilę się wahał, czy ją dotknąć lub innym fizycznym gestem wyrazić swoje uznanie na oczach wszystkich, więc poklepał ją profesjonalnie po plecach i wskazał na jej twarz.
– Taką mam partnerkę – powiedział. – Widzicie? Rozwiązujemy tajemnice zabójstw. Pieprzeni mordercy są bez szans jeśli para Black i Finley depczą im po piętach.
– Wracać do pracy.
O’Malley klasnął w dłonie ze swojego biura.
– Black – zawołał i zaprosił ją gestem do środka. – Do biura.
Connelly obserwował ją ze swojego miejsca pracy; kiwnął do Avery głową z grymasem na twarzy, a potem przeniósł wzrok na biurko. Avery wydawało się, że przerzuca papiery i stara się sprawiać wrażenie bardzo zajętego. Nie spuszczała z niego wzroku. Po kilku sekundach, zgodnie z jej podejrzeniami – spojrzał w górę. Wkurzony, że dał się złapać, jęknął i gdzieś sobie poszedł.
– Proszę zamknąć drzwi – polecił O’Malley. – I usiąść.
Avery zamknęła drzwi i usiadła.
– Cieszę się, że pani wróciła – powiedział, unikając jej spojrzenia. – Jak się pani czuje?
– Lepiej. Dziękuję.
– Tak, jak powiedziałem w szpitalu, mamy do pani parę pytań. Może od razu od tego zacznę.
Przeczytał coś na kartce papieru.
– Dlaczego opuściła pani miejsce zbrodni czyli dom pana Villasco?
– Bo to nie był nasz gość – odparła.
– Skąd to pani wiedziała? – zapytał i obrzucił ją zaciekawionym, intensywnym spojrzeniem. – Facet palnął sobie w głowę. Pracował w Devante. Sprawa zamknięta.
Avery zmarszczyła brwi.
– Coś mi nie grało. Powiedział coś, coś o rodzinie. Nie pamiętam dokładnie, ale odniosłam wrażenie, że kogoś kryje. W domu nie było ani minivana, ani pomieszczenia do wypychania zwierząt. Sprawiał wrażenie osoby samotnej. Samotnej i przestraszonej. To mnie tknęło. Nie mogłam odpuścić, tym bardziej, że na liście, która dał mi pan McGonagle, miałam więcej poszlak do sprawdzenia.
– Jak Edwin Pesh trafił do grona podejrzanych?
– Mieszkał w Watertown. To, że zabójca mógł mieszkać w Watertown lub Belmont, biorąc pod uwagę kierunek, jaki obierał wyjeżdżając z Lederman Park i Cambridge, wydawało się logiczne.
– Czyli, pod wpływem impulsu, porzuciła pani miejsce zbrodni i swojego partnera, aby udać się na własną rękę do Watertown?
– Nie miałam takiego zamiaru.
– Chwileczkę – zaoponował. – Najpierw skończmy jedno. Proszę odpowiedzieć na pytanie.
– Zgadza się – odparła.
– Co skłoniło panią, aby zadzwonić do Ramireza? On jest na urlopie. A na 911?
– Gdy zobaczyłam minivana zadzwoniłam do Dana, bo uzmysłowiłam sobie, że mogę potrzebować pomocy. 911 wybrałam będąc już w domu. Przestraszyłam się tych wszystkich zwierząt.
– Dlaczego nie dzwoniła pani do Connelly’ego? Albo Thompsona? Albo nawet Finleya. Każdy z nich należał do pani zespołu.
Avery spojrzała w górę.
– Szczerze? Nie byłam pewna, czy mogę im ufać.
– I postanowiła pani zaufać gościowi, który wraca do zdrowia po dźgnięciu nożem? Niezbyt mądre posunięcie, proszę pani. Ale się udało. Ramirez miał na tyle rozumu, aby wezwać pomoc, ale od kogoś, kogo właśnie awansowałem na stanowisko detektywa prowadzącego, oczekiwałbym więcej. To członkowie pani nowego zespołu i trzeba się nauczyć, jak dobrze pracować w zespole.
Avery, jeszcze jako adwokat, musiała kierować się zasadą “każdy działa na własną rękę”. Nawet wówczas, gdy przydzielano ją do innych prawników w grupie zajmującej się daną sprawą, każdy zawsze starał się wypaść lepiej od innych przed szefem. Był to morderczy, bezlitosny tryb, który zabrała ze sobą do A1.
– Będzie lepiej – obiecała.
– Tak, no dobrze, odkąd pani trafiła tu, do góry, przyznaję, że nikt nie był specjalnie serdeczny. Ale zanim rozprawiła się pani osobiście z gangiem West Side Killers, również na dole była pani persona non grata, prawda? Teraz jest inaczej, Avery. Doprowadziła pani do końca wielką, znaną opinii publicznej sprawę.
– Czyli wracam do Zabójstw? – spytała.
O’Malley uniósł brwi.
– Czyli wracam do Zabójstw? Pani mówi serio? Zlekceważyła pani moje polecenie trzymania się od sprawy z daleka. Porzuciła pani miejsce zbrodni. Zignorowała pani swoich partnerów i prawie pozwoliła się zabić. Czy uważa pani, że zasługuje na powrót do Zabójstw?
– No – odparła, a w jej oczach zabłysła determinacja – Zasługuję.
O’Malley uśmiechnął się.
– Czyż odmawia się bohaterom?
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Oczywiście, że pani wraca! – powiedział. – A teraz proszę stąd znikać. Wziąć wolne na resztę dnia. Wrócić w poniedziałek i zacząć tydzień z nową energią. A gdy będzie się pani pławić w swojej chwale, proszę zrobić mi przysługę, dobrze? – przesuwał jakieś papiery. – Proszę zadzwonić do burmistrza. To jego bezpośredni numer. I do Milesa Standisha, właściciela Devante. Widziałem, że obaj przesłali pani kwiaty i kartki.
Wstał i zasalutował. Avery poczuła się wzruszona jego gestem.
– Świetna robota, Avery.
Rozdział czterdziesty
W sobotę rano Avery wysprzątała mieszkanie.
Przejrzała pudełka ze zdjęciami oraz artykułami prasowymi z czasów, gdy broniła Howarda Randalla; stroje z okresu gdy pracowała w zawodzie adwokata, wszystko, co dotyczyło życia w przeszłości, życia, którego nie chciała już określać jako jej własne. Zatrzymała fotografie Rose, ubrania, do których była szczególnie przywiązana, ale większość rzeczy wylądowała w śmieciach.
Włączyła światła, wszystkie, czego nie zrobiła nigdy wcześniej, a gdy patrzyła na pomalowanie ściany, na wykładzinę i kuchnię, przyszło jej do głowy, że kupiła to mieszkanie po sprawie z Randallem, i tuż przed tym, gdy została policjantką. Dlatego w tym miejscu ciągle unosił się zapach jej smutku z tamtego okresu.
– To miejsce, podobnie jak ty, potrzebuje zmiany.
– Nadszedł czas – uświadomiła sobie – aby je sprzedać. Aby kupić coś nowego w mieście, może bliżej Rose, jeśli ona na to przystanie.
Avery stanęła na balkonie i patrzyła się w niebo, uświadamiając sobie, że musi jeszcze zrobić coś, co ostatecznie zamknie jej przeszłość.
Chwyciła kluczyki do samochodu i wyszła z domu.
Jazda do Zakładu Karnego South Bay teraz przychodziła bez trudu; jechała tam już tyle razy. Po drodze zadzwoniła, aby umówić się na spotkanie z Howardem Randallem.
– Nie może pani umawiać się na ten sam dzień – poinformował ją kobiecy głos.
– To jest dla mnie bardzo ważne – odparła Avery. – Umawiam spotkanie.
– Przykro mi, ale my we…
Avery zakończyła połączenie.
W więzieniu strażnicy tłoczyli się, aby jej pogratulować znalezienia – i zatrzymania – osoby znanej jako “Zabójca studentek”. I tym razem strażniczka w zielonej budce zdenerwowała się, że Avery nie umówiła się na spotkanie, ale rozpoznała ją z poprzednich zdjęć, a teraz również z gazet.
– To pani zatrzymała zabójcę, nie?
– Tak – przyznała Avery z dumą – To ja.
– Dobra, dzisiaj nie wymagamy od pani umówienia spotkania. Dobra robota!
Howard Randall miał uśmiech na twarzy, gdy wprowadzono Avery do sali konferencyjnej w piwnicy. Ręce miał skute kajdankami i przypięte do stołu.
– Gratuluję – powiedział.
– Dziękuję – odpowiedziała Avery.
Sprawiał wrażenie starszego, niż go zapamiętała. I nie tak mocarnego. Władza, jaką dotychczas roztaczał nad jej życiem, ku jej zakończeniu, osłabła prawie do zera.
Usiadła.
– Od jakiegoś czasu chciałam coś powiedzieć – wyznała. – Nigdy o tym nikomu nie wspominałam, ale ja wiedziałam – jej błękitne oczy wtopiły się w jego spojrzenie. – Wiedziałam, że pan jest winny, gdy przyjęłam pańską sprawę. Nie całkowicie. To znaczy, świetnie pan udawał, ale towarzyszyło mi uczucie, że wszystko, z powodu pana, zaraz się rozpadnie.
Randall pochylił się do przodu.
Oczy zaszkliły mu się szczerymi łzami.
– Wiem – wyszeptał.
– Skąd mógł pan wiedzieć?
– Złapano mnie – powiedział Randall. – Nie mogłem się wyprzeć powiązań: obie były studentkami. Wielokrotnie jadaliśmy razem obiady i kolacje. Morderstwa przedstawiano na kampusie. Jedna z ofiar pisała dziennik. Natomiast – powiedział z nieśmiałym uśmiechem – byłem pewien, że potrafię przekonać ławę przysięgłych o swojej niewinności, obejść wykrywacz kłamstw, prawnika, każdego, bo, wie pani, Avery, ja nie mam przekonania do waszej koncepcji dobra i zła. W moim umyśle zamordowanie obu tych studentek było właściwe. Summa summarum, ja im pomogłem, podobnie jak pomogłem światu. Zatem nie byłem winny żadnego zła, żadnej zbrodni. Byłem gotowy na uwolnienie i kontynuowanie swej pracy, tyle, że w mądrzejszy sposób. To znaczy, do czasu, gdy poznałem panią.
Wydał z siebie westchnienie.
– Co zobaczyłem? – dywagował dalej. – Piękną kobietę, zagubioną i zdesperowaną, aby zbawiać świat. Pani wierzyła w czynienie sprawiedliwości. Pani wierzyła w czynienie dobra i to przekonanie, to fałszywe przekonanie, zjadało panią żywcem. Pani nie mogła tego widzieć, ale ja już tak. Jedynym sposobem, jaki znałem było … pokazać pani. Wyrwać panią z kłamstwa i zmusić do konfrontacji z gruzowiskiem swojego życia.
– Dlaczego? – wyszeptała Avery. – Dlaczego ja?
– Czy to nie było oczywiste? – odparł Howard. – Kocham panią, Avery.
To wyznanie przerosło Avery. Odwróciła się i potrząsnęła głową.
– Miłość? On cię zniszczył? Tak? – zastanawiała się. – Czy też raczej wyzwolił cię ze ścieżki, na której się znalazłaś? Nie – zapewniła sama siebie. – On jest mordercą, manipulatorem. Od osoby takiej, jak on, nie może pochodzić nic dobrego.
Niemniej Avery czuła się szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Mroczny cień, który spowijał ją w latach, gdy zaczynała służbę w policji, rozwiał się. Zrozumiała, co stanowiło istotę jej przeszłości jako adwokata: desperacki ruch, aby uciec od dawnego życia i być kimś, kim i tak wcale być nie chciała.
Avery podniosła się, aby wyjść.
– Niech pani nie idzie – błagał Howard. – Proszę. Jeszcze nie teraz.
– Czego jeszcze pan chce?
– Nie skończyła pani swojej opowieści – wyszeptał Howard, na jego ustach zagościł wymuszony uśmiech, a oczy zmieniły się w błyszczące paciorki.
– Mój ojciec? – spytała. – Chce pan wiedzieć, co zaszło?
Howard obserwował ją w ciszy.
Avery odwróciła się. Tej części swojej historii nigdy jeszcze nikomu nie ujawniła, ani Jackowi, ani Rose, ani dziennikarzom przeprowadzającym z nią wywiad, gdy była młodą dziewczyną. Pamiętała widok nóg swojej matki w trawie, krwi na sukience, ojca stojącego nad nią ze strzelbą w dłoni.
Wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy i w duchu szykowała na spotkanie z najgłębiej skrywanymi demonami. Nie miała pewności, czy jest gotowa.
– Słyszałam, jak na siebie krzyczą – zaczęła mówić drżącym głosem.
Potem przynajmniej na minutę przerwała, zanim podjęła wątek.
– Przed tym, jak rozległy się strzały – dodała – on nazwał ją kurwą, bezwartościową, pijaną kurwą, ona mówiła do niego straszne rzeczy – wyszeptała i przez moment spojrzała na Howarda. – Straszne rzeczy. Potem usłyszałam wystrzał i zobaczyłam go tam. Śmiał się, śmiał się ze mnie zupełnie, jakby moje pojawienie się było jakimś żartem. Powiedział:
– Idź po łopatę! Musisz zakopać swoją matkę.
Avery spojrzała na niego ze łzami w oczach.
– Zmusił mnie do tego – powiedziała. – Zostałam tam do wieczora. Sama wykopałam dół. Drżały mi ręce, nogi pokryło błoto. Tak szczerze, to cały czas myślałam, że on mnie też zastrzeli i wrzuci razem z matką. Bardzo się bałam. Każda sekunda ciągnęła się w nieskończoność. Gdy skończyłam, było strasznie ciemno. Żadnego światła wyjątkiem gwiazd. Patrzył na mnie przez cały czas.
– Dobra robota! – powiedział, gdy skończyłam i dotknął mnie, dotknął mnie tak, jak nigdy wcześniej, tylko tym razem mocniej, z większą siłą. Wydaje mi się, że gdy poradził już sobie z matkę, uznał, że może się ostatecznie rozprawić ze mną.
Spojrzała w górę i głęboko wciągnęła powietrze.
– Wtedy wyjechałam – powiedziała. – Tego wieczora uciekłam z domu. Znalazła mnie policja i odstawiła z powrotem. Wszystko im powiedziałam. Po kilku miesiącach trafiłam pod opiekę władz stanowych i skierowano mnie do jakiejś rodziny. Ale o tym nie chciałby pan usłyszeć – powiedział. – W pewnym sensie było gorzej niż z moim ojcem.
– Chcę wiedzieć – wyszeptał jak nienasycony alkoholik, który pragnie kolejnego drinka – Chcę.
W tym momencie Avery zobaczyła go takim, jaki naprawdę był: dostrzegła jego brzydotę, pomarszczone rysy i demoniczne spojrzenie. Przypomniał jej ilustrację do opowiadania o motylu i kokonie. Uświadomiła sobie, że w tej opowieści to on był bardziej gąsienicą. Śliską, dziwną istotą, która miała możliwość przeistoczenia się w pięknego motyla, ale która nigdy tego nie dokonała.
– Pomógł mi pan – powiedziała z prawdziwym uczuciem. – W życiu, w sprawie. Ale ja już nie wrócę. Już tego nie potrzebuję.
Howard odchylił się do tyłu, a na jego twarzy powoli rozkwitał diabelski uśmiech. W przeciwieństwie do tego, co było wcześniej, był to słaby uśmiech, zdradzający rysę w jego przekonaniu o własnej mocy, pokazujący, że pewność siebie go opuszcza.
– Och, wróci pani – powiedział. – Wróci.
* * *
Poza murami więzienia niebo zasnuło się; był to pierwszy pochmurny dzień od tygodnia. Od samego początku sprawy Avery marzyła, aby padało, aby pogoda dostosowała się do jej nastroju. Teraz nie zwróciła na to uwagi.
Idąc przez rozległy parking w kierunku samochodu, czuła się lżejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Po raz pierwszy od długiego czasu wydawało jej się, że nic nie ma znaczenia. W sumie chłód i ciemne chmury, jako zapowiedź czegoś nowego, poprawiły jej samopoczucie.
Stanęła i wciągnęła do płuc zimne powietrze; po raz pierwszy od nie wiadomo kiedy czuła, że ma życie przed sobą.
JUŻ DOSTĘPNE!
(Thriller o Avery Black—Część 2)
– Wartka akcja, która wciąga od pierwszego rozdziału do samego końca.
– Midwest Book Review, Diane Donovan (o książce “Zaginiona”)
Kolejny bestseller numer 1, mistrzowski thriller pełen psychologicznego suspensu autorstwa Blake Pierce.
W powieści DLACZEGO UCIEKA (Thriller o Avery Black—Część 2), w Bostonie grasuje nowy seryjny zabójca, pozbawiając swoje ofiary życia w zaskakujący sposób i szydzi z policji, pozostawiając tajemnicze ślady nawiązujące do gwiazd. Stawka i napięcie rosną. Departament Policji w Bostonie jest zmuszony zwrócić się do najwybitniejszej, a przy tym najbardziej kontrowersyjnej pani detektyw – Avery Black.
Avery, nadal w euforii w związku z ostatnią sprawą, nad którą pracowała, konfrontuje się z rywalizującym okręgiem i inteligentnym, przebiegłym zabójcą, który zawsze wyprzedza ją o krok. Musi przeniknąć jego ciemny, zaburzony umysł, aby zrozumieć wskazówki, które pozostawia na znak, że popełni kolejną zbrodnię. A także zajrzeć w te zakamarki własnej jaźni, których wolałaby unikać. Stwierdza, że nie ma wyjścia i zwraca się do Howarda Randalla, psychopatycznego seryjnego mordercy, którego kilka lat wcześniej wpakowała za kratki., do tego w momencie, gdy jej życie z Rose i Ramirezem, które właśnie zaczynało się układać, rozpada się w gruzy.
Jakby tego było mało, dowiaduje się czegoś jeszcze – być może to właśnie ona będzie kolejnym celem.
W psychologicznej zabawie “w kotka i myszkę”, w której kolejne kobiety tracą życie, a morderca zostawia jedynie tajemnicze wskazówki, trudno o wyższą stawkę. Szaleńczy wyścig z czasem prowadzi Avery zaskakującą ścieżką, pełną nieprzewidywalnych zwrotów akcji, aż do punktu kulminacyjnego, którego nawet jej bujna wyobraźnia nie byłaby w stanie wymyślić.
“DLACZEGO UCIEKA” – mroczny thriller psychologiczny, pełen mrożącego krew w żyłach suspensu – to druga część nowej, wciągającej serii literackie, przedstawiająca losy ulubionej, nowej bohaterki. Fabuła po prostu zmusza czytelnika do pochłaniania kolejnych stron powieści aż do białego rana.
Część 3 serii o Avery Black będzie dostępna już wkrótce.
Napisany po mistrzowsku thriller! Autor tak doskonale nakreślił postacie i ich wymiar psychologiczny, że czujemy, jakbyśmy myśleli jak one, przeżywali ich strach i cieszyli się ich sukcesami. Niezwykle inteligentnie skonstruowana fabuła utrzymuje w napięciu aż do samego końca. Liczne zwroty akcji sprawią, że nie zaśniesz, dopóki nie przeczytasz tej książki do ostatniej strony.
– Books and Movie Reviews, Roberto Mattos (o książce “Zaginiona”)
(Thriller o Avery Black—Część 2)
Blake Pierce
Blake Pierce jest autorem bestsellerowej serii kryminałów o agentce RILEY PAGE, w skład której wchodzą: Zaginiona (cz. 1), Porwana (cz. 2) i Pożądana (cz. 3). Blake Pierce napisał również serię kryminałów o MACKENZIE WHITE.
Blake Pierce był od zawsze zapalonym czytelnikiem i miłośnikiem powieści detektywistycznych i thrillerów. Blake bardzo ceni sobie kontakt z czytelnikami i zachęca do odwiedzenia jego strony www.blakepierceauthor.com, godzie możesz dowiedzieć się więcej na temat jego twórczości i skontaktować się z nim.
KSIĄŻKI AUTORSTWA BLAKE PIERCE
SERIA KRYMINAŁÓW O RILEY PAIGE
ZAGINIONA (cz. 1)
PORWANA (cz. 2)
POŻĄDANA (cz. 3)
SERII THRILLERÓW O AVERY BLACK
DLACZEGO ZABIJA (cz. 1)
DLACZEGO UCIEKA (cz. 2)