Sadece LitRes`te okuyun

Kitap dosya olarak indirilemez ancak uygulamamız üzerinden veya online olarak web sitemizden okunabilir.

Kitabı oku: «Satyry», sayfa 2

Yazı tipi:

Marnotrawstwo

 
„Znałeś dawniej Wojciecha?” „Któż nie znał! Co teraz
Bez sług, ledwo w opończy108 brnie po błocie nieraz,
Niegdyś w karecie, z której dął się i umizgał,
Takich, jakim jest dzisiaj, roztrącał i bryzgał.
Ustępowali z drogi wielmożnemu panu
Lepsi i urodzeniem, i powagą stanu;
Nieraz ten, który przedtem od filuta stronił,
Westchnął skrycie natenczas, gdy mu się ukłonił.
Musiał czcić; czegóż złoto nie potrafi dzielne?
Niedługo przecież trwały te czasy weselne,
Na złe wyszła wspaniałość. Przyjaciele kuchni,
Junacy heroiczni, wzdychacze miluchni,
Filozof i na koniec, jak pustki postrzegli,
Z maksymami, z wdziękami, z junactwem odbiegli.
Został się niedostatek, z nim wstyd dawnej pychy;
A co niegdyś wystrząsał kufle i kielichy,
Co szampańskim, węgierskim109 pyszne stoły krasił,
Wiadrem potem u studni pragnienie ugasił”.
„Jak to przyszło?” „Nieznacznie. Łakome są żądze,
Pełen jest świat oszustów, toczą się pieniądze.
Zyskał Wojciech szalbierstwem, stracił wszystko zbytkiem;
A niedługo się ciesząc niecnoty pożytkiem,
Nawet tego nie doznał, gdy nic nie dochował,
Żeby zdrajcę, bankruta któżkolwiek żałował.
To gorsza, kiedy młody dziedzic wielkiej włości
Zysk zasług przodków swoich, cnoty, poczciwości
Niszczy, podły odrodek. Znałeś Konstantyna?”
„Alboż widzieć odrodków u nas jest nowina?
Znałem go, ale w nędzy”. „Jam znał w dobrym stanie.
Młodo zaczął wspaniałe swoje panowanie,
Młodo skończył. Rodzice dzieckiem odumarli,
Opiekunowie najprzód (jak zazwyczaj) zdarli,
Dorwał się panicz rządów. Natychmiast do razu110,
Jedni z sławy, ci z zysku, a tamci z rozkazu,
Dworzanie, pokojowi, krewni, asystenci111,
Przyjaciele, sąsiedzi i plenipotenci,
I ta wszystka niesyta stołowników zgraja,
Co się zyskiem obłudy karmi i opaja,
Natarli wstępnym bojem. Rad pan wszystkim w domu,
Wrota jego nie były zamknięte nikomu:
Niech zna świat, jak pan możny, dzielny i bogaty.
Grzmią bębny na dziedzińcu112, na wałach harmaty,
Żaki prawią perory113, ksiądz prefekt114 za nimi
Drukiem to wyprobował115, że dzieły wielkimi
Przeszedł pan przodków swoich, godzien krzeseł116, tronów,
Prawnuk Piastów po matce, z ojca Jagiellonów117.
»Wiwat pan!« brzmią ogromnym hasłem okolice,
Dymy z kuchni jak z Etny118, a sławne piwnice,
Co dziad, pradziad szacownym napełniał likworem119,
Pełne, zgrai ochoczej stanęły otworem.
»Wiwat pan! niech wiekuje szczęśliwy i zdrowy!«
Objął sienie, przysionki zapach dryjakwowy120.
Wala się, wadzi, wrzeszczy rozpojona tłuszcza,
Pan rad, w domu każdego do siebie przypuszcza.
Ten wziął konia z siedzeniem121, tamten za przysługę
Nieboszczyka pradziada z lamusu122 czeczugę123,
Ów wlecze złoty dywan, co w skarbcu spoczywał,
Dywan, co stół naddziada–ministra okrywał,
Gdy w usłudze publicznej pracował lub sądził;
Śmieją się z starych gratów, a jak by pobłądził,
Wyszydzają wiek dawny, nowy rzesza chwali.
Liczne przodków portrety wyrzucono z sali124,
Natychmiast, że zbyt wielka, ścieśniają gmach125 stary:
Cztery z niej gabinety126 i dwa buduary127,
Że w nich były Starego dzieje Testamentu,
Nie cierpiano szpalerów128 jednego momentu,
Wziął je sąsiad za wyżła, a za dwie papugi
Zyskał zbroję złocistą129 w zamian sąsiad drugi.
Od czasów nieboszczyka jeszcze jegomości
Płaczą w kącie z szafarzem130 stary podstarości131.
Pan kontent. Skoro w rannej porze słońce błyśnie,
Już się przez przedpokoje ledwo kto przeciśnie;
Ten ustawia pagody132 chińskie na kominie133,
Ten perskie gerydony134, ów japońskie skrzynie,
Pełno muszlów zamorskich, afrykańskich ptaków,
Wrzeszczą w klatkach papugi, krzyk szczygłów, świst szpaków,
Bije zegar kuranty135, a misterne flety
Co kwadrans, co godzina dudlą menuety.
Wchodzi pan, pasie oczy nowymi widoki,
Zewsząd gładkie podchlebstwa i ukłon głęboki;
Znają się na wielkości i pan na niej zna się,
A chociaż do mówienia z gminem uniża się,
Zna, czym jest. Wszyscy »wiwat« skoro tylko kichnie.
Na kogo okiem rzuci, każdy się uśmiechnie,
Kontent z pańskich faworów. Wtem nowe kredense136,
Dwa mniemane Wandyki137 i cztery Rubense138
Niosą w pakach hajduki139; wyjmują, gmin cały
Złoto ważne uwielbia, czci oryginały.
A pan wszystkich naucza, jak Rubens w marmurze
Jeszcze lepiej rznął twarze, a w architekturze,
Co to wszystkich patrzących dziwi i przenika,
Nie było celniejszego mistrza nad Wandyka140.
»To to pan! — krzyczy zgraja — to wiadomość rzeczy!«
Wtem, gdy wszyscy w aplauzach, a żaden nie przeczy
Wpośród ciżby wielbiącej, rejestrzyk141 podaje
Snycerz, malarz, tapicer, których cudze kraje
Na to do nas zesłały, aby według stanu
Dogadzali wytwornie wspaniałemu panu.
Nie czytał pan regestrów. Kto regestra czyta?
Podpisał; niech zna Niemiec, jak Polska obfita.
Tak ów, co po jałmużnę niegdyś do Włoch spieszył,
Złoto rzucał, nic nie wziął, a dumą rozśmieszył142.
Lecą dnie w towarzystwie dobranych współbraci,
A że wojaż143 nowymi talenty zbogaci,
Jedzie do cudzych krajów. Z projektu kontenci,
Wysłani na kontrakty144 już plenipotenci,
Ten przedaje wpół darmo, a wdzięczen ochocie,
Dał ułomek kradzieży kupiec w dożywocie145,
Ten zastawia za bezcen, ów fałszuje akty:
Tak to robią szczęśliwych zyskowne kontrakty!
Wraca się przecież cząstka do tego, co zdarli,
Wdzięczen, że go w potrzebie nieuchronnej wsparli;
Wyjeżdża, niesie haracz niszczącej nas modzie,
A weksel lichwopłatny mając na powodzie146,
Dziwi kraje sąsiedzkie nierozumnym zbytkiem
I z tym swojej podróży powraca użytkiem,
Że co panem wyjechał przystojnym i godnym,
Wraca grzecznym filutem i żebrakiem modnym.
Nie ganię ja podróże, ale niech nie niszczą.
Co po guście, dłużnicy gdy płaczą i piszczą?
Co po fantach, za które poszły wsie dziedziczne?
Bogaciemy, ubodzy, kraje okoliczne;
A zbytek, co się tylko czczym pozorem chlubił,
Okrasił nas powierzchnie147, a w istocie zgubił”.
 

Oszczędność

 
Naucz, panie Aleksy, jak to zostać panem.
Nie o takim ja mówię, co wysokim stanem
I wspaniałym tytułem dumnie najeżony,
Albo jaśnie wielmożny, albo oświecony148,
Co tydzień daje koncert, co dzień bal w zapusty,
A woreczek w kieszeni maleńki i pusty;
Ale o takim mówię, co w czarnym żupanie149
I w bekieszce150 wytartej, rano na śniadanie
Skosztowawszy z garnuszka piwa z serem ciepło
Lub wczorajszą pieczonkę przypaloną, skrzepłą,
Na saneczkach łubianych151 do Lwowa się wlecze,
Trwożny, czy z prowizyjką152 panicz nie uciecze,
A tymczasem w szkatule dębowej okuty
Nowy więzień153 pospiesza na pańskie reduty154.
Jam mniemał, że to wielkich włości dziedzic będzie,
Ma wieś jedną w zastawie, a dwie na arendzie.
Skądże jemu te zbiory? Czy jadących złupił?
Czy skarb znalazł, że tyle pożyczył i kupił?”
„Nie”. „Może jakim szczęśliwym przypadkiem
Po nieboszce małżonce wziął majętność spadkiem?”
„I to nie”. „To zapewne, pieniając zuchwale,
Wygrał w ziemstwie155 fortunę albo w trybunale156?”
„I to nie”. „Może, żeby zbiorów przysposobił,
Wynalazł alchimistę, co mu złoto robił?”
„Nie”. „Skądże ta szkatuła, co niosą na drągach157?”
„Zgadnij”. „Nie wiem. Skąd przecie?” „Znał się na szelągach”.
„Cóż stąd?” „Oto stąd wszystko”. „Pewnie bił w mennicy158?”
„Ale nie, wszak jej nie masz w całej okolicy”. „To...”
„Nie to. Bądź cierpliwym albo nic nie powiem”.
„Słucham, już będę milczał, niech się tylko dowiem”.
„Wszak w groszu trzy szelągi?” „Cóż stąd?” „Ale proszę,
Wszak w groszu trzy szelągi?” „W trojaku159 trzy grosze”.
„Ale nie, nie to mówię, zamilknę, albowiem
Kto mi nie da dokończyć, ja mu nic nie powiem”.
„Już milczę”. „Więc zaczynam. Nie każdy bogatym
Urodził się, lecz szczęście nie zawisło na tym;
Owszem, według mnie, zawżdy szczęśliwi są tacy,
Których nie los zbogacił, ale skutek pracy.
Ten, co jechał do Lwowa na saniach łubianych,
Ażeby dostał zysku bogactw pożądanych,
Zbyt je drogo zapłacił. Na co sobie szkodzić?
Na co zbiory, jeżeli nie mają dogodzić?
Dla nas są, nie my dla nich. Niech dogodzą miernie160.
Ten, co żądze w zapędach rozpuszcza niezmiernie,
Światem się nie nasyci, jak ów, który stękał,
Że nie stało narodów, które by ponękał161.
Mówmy więc, o czym pierwsze mówienie się wszczęło.
Zostać panem, największe, prawda, to jest dzieło.
Cnota teraz za złotem”. „Tak i przedtem było”.
„Ale nie, nie tak złoto jak teraz mamiło.
Cokolwiek bądź, powtarzam, com mówił, a zatem
Poznaj się na szelągach, a będziesz bogatym.
Z małych się rzeczy wielkie sklecają i wznoszą;
Z szelągów się, nie złota, ubodzy panoszą162.
Nim się skleci z odrobin małych pieniądz złoty,
Nad miedzią zastanowić trzeba się nam poty,
Póki ten lichy kruszec srebru nie wyrówna.
Od srebra aż do złota, praca niewymowna.
Pierwsze kroki najcięższe. Skoro złoto błyśnie,
Do kruszca wybornego podlejszy się ciśnie,
Łatwo już reszta idzie. Tak początek mały
Z pracą, czuciem, staraniem rośnie w kapitały.
Trzeba więc czcić szelągi; nieznaczne wydatki,
Potoczne163 ujścia te są utraty zadatki.
Zbierał Piotr, z arend Żydów przenosił i zsadzał;
Ten ciemiężył poddanych, ten w percepcje164 zdradzał.
Niedbały na rozkazy ścisłe jegomości,
Wziął pięćdziesiąt gumienny165, sto plag podstarości.
Nieustannie powtarzał, co rano przykazał,
Co dzień nowe rozkazy i pisał, i mazał.
Do gumien, obór, stodół porozsyłał sługi,
Chodził rano i wieczór, gdzie orały pługi.
Jedne zyski wyprosił, a drugie wyfukał;
Zwiózł wcześnie, przedał dobrze i kupca oszukał.
Rok się skończył, perceptę gdy z ekspensą166 liczył,
Poszedł handel z intratą167 i jeszcze pożyczył”.
„To pewnie były zbytki?” „Źle jadł, źle się nosił”.
„Pewnie w święta?” „I to nie, w dom gości nie prosił”.
„Może jejmość?” „Ta zawżdy siedziała nad przędzą,
Przy niej kapłony tuczą i pieczenie wędzą”.
„Cóż tę stratę przyniosło?” „Szelągi i grosze.
Nie znał się na nich, dawał, upuszczał po trosze,
Zrobiły się z nich złote, tynfy168 i talary169:
I tak za małe fraszki, za drobne towary
Wyszła suma; a ten, co poddanych uciskał,
Pracując stracił jeszcze, zamiast co by zyskał.
Nie tak czynił pan Michał”. „Jakże?” „Ale proszę,
Proszę mi nie przeszkadzać. Znał pan Michał grosze,
Znał szelągi”. „Któż nie zna?” „Ale nie, nie znacie;
Nie jest to znać, kto małej nie zabiega stracie.
Pan Michał, nim dał szeląg, pierwej się zatrzymał,
Obejźrzał go dwa razy, a chociaż się zżymał,
Choć już rękę wyciągnął, nazad w kieszeń schował:
Został szeląg z drugimi, w grosz się porachował,
Przyszło więcej, woreczek coraz się dął spory,
Aż na koniec z woreczka zrobiły się wory.
Pierwszy szeląg schowany, co się w grosz pomnożył,
Ten grunt milijonowej fortuny założył.
Złoto się samo strzeże, miedź wstrzymać należy,
Czerwony złoty170 siedzi, ale szeląg bieży.
Trzeba go mieć na oku, a gdy zbieg uciecze,
Zwracać nazad, bo drugich za sobą wywlecze.
Tak mówił nasz pan Michał, co krocie rachował”.
„Nic też nie jadł”. „Jadł dobrze, sobie nie żałował,
Żył uczciwie, wygodnie, chociaż nie wspaniale;
Lepsze miał wino w kubku niż drugi w krysztale,
Tuczniejszy jego kapłon niż pańskie bażanty.
Wydawał on, gdzie trzeba, ale nie na fanty,
Nie na fraszki, co z wierzchu szklnią się171, wewnątrz puste,
Nie na zbytki kosztowne lub modną rozpustę.
Brał rzeczy, jak brać trzeba, i cenił istotą:
Znał on, co jest pozłota, znał, co szczere złoto.
Tym sposobem zgromadził, wspomógł się i użył,
Godzien szczęścia, bo na nie gruntownie zasłużył.
Nad nasz polor prostotę ja dawną przenoszę.
Niegdyś za naszych ojców rachowano grosze,
Trzymały się też lepiej, szły w liczbie na kopy172,
Bogatsze były pany, majętniejsze chłopy.
Teraz modniejszą jakąś przywdzialiśmy cnotę,
Rachujem na talary, na czerwone złote;
Nie masz ich też, a jeśli niekiedy zabrzęczą,
Napłaczą się poddani pierwej i najęczą.
Wstydziemy się szelągów, złota trzosy nosim,
Cóż po tym, kiedy z lichwą ledwo je uprosim
Albo czyniąc bezwstydną zyskowi ofiarę,
Przedajemy za złoto ojczyznę i wiarę.
Złoty to handel, o bracia! Nikt na nim nie zyska;
Choć ostatnia potrzeba gnębi i przyciska,
Lepiej być i żebrakiem, ale żebrać z cnotą,
Niż siebie i kraj wieczną okrywać sromotą.
Zbytek nas w to wprowadził, z nim duma urosła:
Ta z kraju krwawą pracę poddanych wyniosła,
Ta panów ogołaca, ta poddanych gnębi,
Ta naród w przepaścistej klęsk zanurza głębi.
Chcieć być, czym być nie możem, duma to jest podła,
Chcemy bogactw, wróćmy się do dawnego źródła:
Niechaj się każdy zbytków niepotrzebnych strzeże;
Nie szpeci wstrzemięźliwość i proste odzieże.
Lepszy szeląg z intraty, chociaż jest miedziany,
Niż pieniądz złotostemplny, ale pożyczany.
Takimi się ojcowie nie obciąży wali,
Po szelągu, po groszu oni rachowali
I mieli co rachować. My, z pozoru drodzy173,
Choć tysiące rachujem, przecieśmy ubodzy”.
 

Pijaństwo

 
„Skąd idziesz?” „Ledwo chodzę”. „Słabyś?” „I jak jeszcze.
Wszak wiesz, że się ja nigdy zbytecznie nie pieszczę,
Ale mi zbyt dokucza ból głowy okrutny”.
„Pewnieś wczoraj był wesół, dlategoś dziś smutny.
Przejdzie ból, powiedzże mi, proszę, jak to było?
Po smacznym, mówią, kąsku i wodę pić miło”.
„Oj, nie miło, mój bracie! bogdaj z tym przysłowiem
Przepadł, co go wymyślił; jak było, opowiem.
Upiłem się onegdaj dla imienin żony;
Nie żal mi tego było. Dzień ten obchodzony
Musiał być uroczyście. Dobrego sąsiada
Nieźle czasem podpoić; jejmość była rada,
Wina mieliśmy dosyć, a że dobre było,
Cieszyliśmy się pięknie i nieźle się piło.
Trwała uczta do świtu. W południe się budzę,
Cięży głowa jak ołów, krztuszę się i nudzę174;
Jejmość radzi herbatę, lecz to trunek mdlący.
Jakoś koło apteczki175 przeszedłem niechcący,
Hanyżek176 mnie zaleciał, trochę nie zawadzi.
Napiłem się więc trochę, aczej177 to poradzi:
Nudno przecie. Ja znowu, już mi raźniej było,
Wtem dwóch z uczty wczorajszej kompanów przybyło.
Jakże nie poczęstować, gdy kto w dom przychodzi?
Jak częstować, a nie pić? i to się nie godzi;
Więc ja znowu do wódki, wypiłem niechcący:
Omne trinum perfectum178, choć trunek gorący,
Dobry jest na żołądek. Jakoż w punkcie179 zdrowy,
Ustały i nudności, ustał i ból głowy.
Zdrów i wesół wychodzę z moimi kompany,
Wtem obiad zastaliśmy już przygotowany.
Siadamy. Chwali trzeźwość pan Jędrzej, my za nim,
Bogdaj to wstrzemięźliwość, pijatykę ganim,
A tymczasem butelka nietykana stoi.
Pan Wojciech, co się bardzo niestrawności boi,
Po szynce, cośmy jedli, trochę wina radzi:
Kieliszek jeden, drugi zdrowiu nie zawadzi,
A zwłaszcza kiedy wino wytrawione, czyste.
Przystajem na takowe prawdy oczywiste.
Idą zatem dyskursa tonem statystycznym180:
O miłości ojczyzny, o dobru publicznym,
O wspaniałych projektach, mężnym animuszu;
Kopiem góry181 dla srebra i złota w Olkuszu,
Odbieramy Inflanty182 i państwa multańskie183,
Liczemy owe sumy neapolitańskie184,
Reformujemy państwo, wojny nowe zwodzim,
Tych bijem wstępnym bojem185, z tamtymi się godzim,
A butelka nieznacznie jakoś się wysusza.
Przyszła druga; a gdy nas żarliwość porusza,
Pełni pociech, że wszyscy przeciwnicy legli,
Trzeciej, czwartej i piątej aniśmy postrzegli.
Poszła szósta i siódma, za nimi dziesiąta,
Naówczas, gdy nas miłość ojczyzny zaprząta,
Pan Jędrzej, przypomniawszy żórawińskie klęski186,
Nuż w płacz nad królem Janem: »Król Jan był zwycięski!«
Krzyczy Wojciech: »Nieprawda!« A pan Jędrzej płacze.
Ja gdy ich chcę pogodzić i rzeczy tłumaczę,
Pan Wojciech mi przymówił: »Słyszysz waść187« — mi rzecze.
Jak to waść! Nauczę cię rozumu, człowiecze.
On do mnie, ja do niego, rwiemy się zajadli,
Trzyma Jędrzej, na wrzaski służący przypadli,
Nie wiem, jak tam skończyli zwadę naszą wielką,
Ale to wiem i czuję, żem wziął w łeb butelką.
Bogdaj w piekło przepadło obrzydłe pijaństwo!
Cóż w nim? Tylko niezdrowie, zwady, grubijaństwo.
Oto profit188: nudności i guzy, i plastry”.
„Dobrze mówisz, podłej to zabawa hałastry,
Brzydzi się nim człek prawy, jako rzeczą sprosną:
Z niego zwady, obmowy nieprzystojne rosną,
Pamięć się przez nie traci, rozumu użycie,
Zdrowie się nadweręża i ukraca życie.
Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku,
Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku
Godzien się mieścić, kiedy rozsądek zaleje
I w kontr189 naturze postać bydlęcą przywdzieje.
Jeśli niebios zdarzenie wino ludziom dało
Na to, aby użyciem swoim orzeźwiało,
Użycie darów bożych powinno być w mierze.
Zawstydza pijanice nierozumne zwierzę,
Potępiają bydlęta niewstrzymałość naszą,
Trunkiem według potrzeby gdy pragnienie gaszą,
Nie biorą nad potrzebę; człek, co nimi gardzi,
Gorzej od nich gdy działa, podlejszy tym bardziéj.
Mniejsza guzy i plastry, to zapłata zbrodni,
Większej kary, obelgi takowi są godni,
Co w dzikim zaślepieniu występni i zdrożni,
Rozum, który człowieka od bydlęcia rożni,
Śmią za lada przyczyną przytępiać lub tracić.
Jakiż zysk taką szkodę potrafi zapłacić?
Jaka korzyść tak wielką utratę nadgrodzi?
Zła to radość, mój bracie, po której żal chodzi190.
Ci, co się na takowe nie udają zbytki,
Patrz, jakie swej trzeźwości odnoszą pożytki:
Zdrowie czerstwe, myśl u nich wesoła i wolna,
Moc i raźność niezwykła i do pracy zdolna,
Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,
Dostatek na wydatki potrzebnie rozsądne:
Te są wstrzemięźliwości zaszczyty, pobudki,
Te są”. „Bądź zdrów!” „Gdzież idziesz?” „Napiję się wódki”.
 

Przestroga młodemu

 
Wychodzisz na świat, Janie. Przy zaczęciu drogi
Żądasz zdania mojego i wiernej przestrogi;
Dam, na jaką się może zdobyć moja możność191,
W krótkich ją słowach zamknę: miej, Janie ostrożność!
Wchodzisz na świat. Krok pierwszy stawić nie jest snadno192,
Zewsząd cię zbójcy, zdrajcy, filuty opadną;
Zewsząd łowcy przebiegli, kształtną193 biorąc postać,
Będą czuwać, jak by cię w sidła swoje dostać;
Wpadniesz, jeśli się pierwej dobrze nie uzbroisz.
Słusznie się więc twych kroków pierwiastkowych194 boisz.
Rzadki na świat przychodzień, który by obfito
Nie zapłacił na wstępie oszukania myto195.
Strzeż się, nie żebyś grzeszył zbytnim nieufaniem,
Roztropna jest ostrożność; Piotr szedł za jej zdaniem.
Średniej się drogi trzymał i tak kroki zmierzał,
Że ani zbytnie ufał, ani nie dowierzał;
Piotr ocalał i chociaż podejścia nie szukał,
Choć szedł drogą poczciwych, filutów oszukał.
A to jak? Tak jak ślepy; ten, gdzie się obraca,
Nim stąpi, kijem pierwej bezpieczeństwa maca.
Miej się na ostrożności, nikt cię nie oszuka.
Znajdziesz Pawła na wstępie, co przychodniów szuka;
Stary to mistrz i profes196 w filutów zakonie,
Zna on nie tylko panów, ale psy i konie,
Układa się i łasi, powierzchownie grzeczny,
Z miny, z gestów poczciwy, uprzejmy, stateczny,
Temu rady dodaje, z tym się towarzyszy,
Tamtemu niby wierza197, co od drugich słyszy:
Trwożny, czy kto nie patrzy, czy kto nie podsłucha,
Za wżdy ma coś w rezerwie i szepcze do ucha,
Rai, strzeże, poznaje i godzi, i rożni198;
Przeszli przez jego ręce szlachetni, wielmożni,
Przeszli, a z tych, co zdradnie całował i ściskał,
Żadnego nie wypuścił, żeby co nie zyskał.
Znajdziesz po nim Macieja, co już resztą goni.
Przechodzi dotąd wszystkich wytwornością koni,
Ekwipaż po angielsku199, z francuska lokaje,
A choć do dalszych zbytków sposobu nie staje,
Choć nikt borgować200 nie chce, przykrzą się dłużnicy,
Przecież Maciej paradnie jedzie po ulicy,
Przecież laufry przed końmi, Murzyn za karetą201.202
Chcesz widzieć tajemnicę przed światem ukrytą?
Nauczysz się, bylebyś tym szedł, co on torem,
Bylebyś się pożegnał z cnotą i honorem,
Bylebyś czoło stracił203, dojdziesz przedsięwzięcia.
Zbądź się wstydu, a język trzymaj od najęcia204,
Czołgaj się, a gdy podłość rozpostrzesz najdalej,
Dokażesz, że przed tobą będą się czołgali.
Zyskasz korzyść niecnotą; ale to zysk podły;
Nie tymi prawe szczęście obwieszcza się źrodły;
Strzeż się więc takich zdobycz205, co czynią zelżywym.
Jesteś w wiośnie młodości, w tym wieku szczęśliwym,
Co do wszystkiego zdatny. Do użycia wzywa
Rozkosz miła z pozoru, w istocie zdradliwa;
Uwdzięcza206 bite ślady, lecz choć mile pieści,
Kładzie żółć przy słodyczy, ciernie z kwiaty mieści207,
Omamia nieostrożnych zdradnymi kompany.
Będziesz na pierwszym wstępie uprzejmie wezwany
Od rzeszy grzeczno–modnej, rozpustnie wytwornej.
Tam się nauczysz w szkole przebiegłej, wybornej,
Jak grzecznie rozposażyć208 zbiory przodków skrzętne,
A ślady wspaniałości stawiając pamiętne,
Niesłychanymi zbytki i treścią rozpusty
Zawstydzać marnotrawców i dziwić oszusty.
Nauczysz się, jak prawom można się nie poddać,
Jak dostać, kiedy nie masz, dostawszy nie oddać,
Jak zwodzić zaufanych a śmiać się z zwiedzionych,
Jak w błędzie utrzymywać sztucznie209 omamionych,
Jak się udać, gdy trzeba, za dobrych i skromnych,
Jak podchlebiać przytomnym210, śmiać się z nieprzytomnych,
Jak cnocie, gdzie ją znajdziesz, dać zelżywą postać,
Jak deptać wszystkie względy, byle swego dostać,
Jak wziąwszy grzeczną tonu modnego postawę,
Dla żartu dowcipnego szarpać cudzą sławę,
Jak się chlubić z niecnoty, a w wyrazach sprośnych
Mieszać fałsz z zuchwałością w tryumfach miłosnych.
Taka to nasza młodzież! Po skażonej wiośnie
Jaki plon, jaki owoc w jesieni urośnie?
Rzuć okiem na Tomasza: słaby, wynędzniały,
Dwudziestoletni starzec. Poszły kapitały,
Poszły wioski, miasteczka, pałace, ogrody,
Jęczy nędzarz, a pamięć niepowrotnej szkody
Truje resztę dni smutnych, co je wlecze z pracą211:
Taka korzyść rozpusty, tak się zbytki płacą.
Uszedłeś marnotrawców, wpadniesz w otchłań nową.
Ci to są, co z romansów zawróconą głową,
Bohatyry miłosne, żaki teatralni212,
Trawią wiek u nóg bogiń przy ich gotowalni.
Westchnienia ich kunsztowne do Filidów213 modnych,
Kaloandry214 w afektach wiernych a dowodnych
Jęczą nad srogim losem, a boginie cudne,
Raz uprzejme, drugi raz dzikie i obłudne,
Czy się zechcą nasrożyć, czy wdzięcznie uśmiechać,
Dają im tylko wolność rozpaczać i wzdychać.
Strzeż się matni zdradliwych, w które płochych mieści
Zbyt czuły na podstępy zawżdy kunszt niewieści;
Strzeż się sideł powabnych, w które młodzież wabią.
Choć sztuką zdradę skryją, pęta ujedwabią,
Przecież w nich wolność ginie, czas się drogi traci,
Zysk wdzięcznych sentymentów w cnoty nie bogaci;
A Filida215 tymczasem, gdy ją statek216 smuci,
Dla nowego Tyrsysa217 dawnego porzuci.
Skacz ze skały, w miłosnych pętach niewolniku,
Albo siadłszy w zamysłach218 przy krętym strumyku,
Gadaj z echem płaczącym na płonne nadzieje;
Twoja Filis219 tymczasem z głupiego się śmieje.
Nie masz tego w romansach — ale jest na jawie;
Ktokolwiek się tej płochej poświęcił zabawie,
Nie inszą korzyść żądań zniewieściałych zyska;
Czyli politowania wart, czy pośmiewiska,
Niech boginie osądzą. — Ty zważ, co cię czeka.
Boginie są, mój Janie; czcij je, lecz z daleka220.
Nie, żebyś był odludkiem. Znajdziesz nawet w mieście,
Co umysł mając męski, powaby niewieście,
Szacowne bardziej cnotą niż blaskiem urody,
Mimo zwyczaj powszechny, mimo przepis mody
Śmią pełnić obowiązki, a proste Sarmatki221,
Są i żony poczciwe, i starowne matki;
Romans je w obowiązkach nigdy nie rozgrzesza.
Z takich gniazd, jeśli znajdziesz, szukaj towarzysza;
I znajdziesz. Niech odszczeka, co je trzy rachował222.
Nie będę ja zbyt ostrą satyrą brakował223.
Są, a często, choć pozór przeciwnie obwieszcza,
W uściech płochość, a cnota w sercu się umieszcza.
Wojciech — mędrzec ponury, łapie młodzież żywą,
A najeżony miną poważnie żarliwą,
Nową rzeczy postawą gdy dziwi i cieszy,
Same wyroki głosi zgromadzonej rzeszy.
Za nic dawni pisarze, stare księgi — fraszki,
Dzieła wieków to płonne u niego igraszki;
Filozof, jednym słowem, i miną, i cerą224,
Unosi się nad podłą gminu atmosferą,
Depce miałkość225 uprzedzeń, a dając, co nie ma,
Stwarza nowy rząd rzeczy226 i wiary systema.
Z daleka od tej szkoły, z daleka, mój Janie!
Powabne tam jest wejście, wdzięczne przywitanie,
Ale powrót fatalny. Zły to rozum, bracie,
Co się na cnoty, wiary zasadza utracie.
Ochełznaj227 dumne zdania pokory munsztukiem228,
Wierz, nie szperaj, bądź raczej cnotliwym nieukiem
Niż mądrym, a bezbożnym. Tacy byli dawni,
Równie, a może więcej naukami sławni,
Przodki twoje poczciwe, co Boga się bali.
Co mogli, co powinni, oni roztrząsali,
Umieli dzielić w zdaniu, o czym sądzić można,
Od tego, w czym nauka próżna i bezbożna.
Na co rozum, dar boży, jeśli bluźni dawcę?
Mijaj, Janie, bezbożnych maksym prawodawcę,
Mijaj mądrość nieprawą. Ta niech tobą rządzi,
Co do cnoty zaprawia, w nauce nie błądzi,
Co prawe obowiązki bezwzględnie określa,
Co zna ludzką ułomność, w zdaniach nie wymyśla,
Co cię łącząc z poczciwym, staropolskim gminem,
Nie każe ci się wstydzić, żeś chrześcijaninem.
 
108
  opończa — obszerny płaszcz bez rękawów, służący szczególnie na czas słoty.


[Закрыть]
109
  szampańskim, węgierskim — wina szampańskie i węgierskie należały do najdroższych i pojawiały się na stołach tylko bardzo zamożnej szlachty i magnatów.


[Закрыть]
110
  do razu — od razu.


[Закрыть]
111
  asystent — tu: dworzanin, członek świty.


[Закрыть]
112
  Grzmią bębny na dziedzińcu — za wzorem dworów magnackich zwyczaj utrzymywania własnego wojska rozprzestrzenił się tak bardzo, że ambicją prawie każdego szlachcica posesjonata było posiadanie własnych żołnierzy, których funkcje ograniczały się do czysto reprezentacyjnych, jak np. dawanie ognia w czasie uczt, oddawanie honorów panu i jego gościom w czasie wizyt.


[Закрыть]
113
  Żaki prawią perory — powszechnie przyjętym zwyczajem na prowincji były popisy uczniów szkół, zwłaszcza jezuickich i pijarskich, przed panem, który był ich protektorem. Wygłaszane na cześć pana wiersze to przede wszystkim panegiryki.


[Закрыть]
114
  ksiądz prefekt — nauczyciel w szkole zakonnej, często będący równocześnie zarządzającym drukarnią. Drukarnie prowincjonalne za czasów saskich i jeszcze w początkach panowania Stanisława Augusta należały przeważnie do zakonów.


[Закрыть]
115
  wyprobować — dowieść.


[Закрыть]
116
  krzeseł — urzędu senatorskiego.


[Закрыть]
117
  Prawnuk Piastów... — aluzja do manii wywodzenia przez szlachtę fantazyjnych genealogii, zwłaszcza od władców obcych, głównie starożytnych, i polskich.


[Закрыть]
118
  Etna — czynny wulkan na Sycylii.


[Закрыть]
119
  likwor — płyn, trunek. W Panu Podstolim Krasicki pisze: „iż te trunki, które ojcowie nasi po prostu nazywali gorzałką, potem wódką, my teraz ochrzciliśmy likworami”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. III, s. 246).


[Закрыть]
120
  zapach dryjakwowy — tu: zapach starego wina. W liście pisanym z Berlina 17 II 1796 prosi Krasicki brata Antoniego, by przysłano mu wina: „starego, wytrawionego, driakwią pachnącego, choćby i 100 dukatów kosztowało, beczkę lub dwa antały”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. IV, s. 310).


[Закрыть]
121
  siedzenie — siodło, kulbaka.


[Закрыть]
122
  lamus — niewielki budynek, zazwyczaj zabezpieczony od ognia, służący jako skarbiec, ale częściej będący składem rupieci lub spiżarnią.


[Закрыть]
123
  czeczuga — krótka szabla tatarska, używana w Polsce w XVII w.


[Закрыть]
124
  Pan Podstoli opowiada swemu gościowi o podobnym wydarzeniu: „Aż mi łzy stanęły w oczach, gdym postrzegł z sali wyrzucone portrety owych zawołanych w ojczyźnie mężów, przodków jego [modnego kawalera]. Pytałem się więc troskliwie, gdzie ich myślał pomieścić. Odpowiedział, iż te obrazy bardzo były już stare, zakopciałe, [...] stroje dziwackie, z brodami, wąsami, czuprynami, w ferezjach jak stangreci; kazał więc ich wyrzucić. Tknięty do żywego, tylem wymógł, iż rozkazał ich szukać; znaleziono pod strychem”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. III, s. 326).


[Закрыть]
125
  gmach — pokój, komnata.


[Закрыть]
126
  gabinet — pokój męski do przyjmowania gości.


[Закрыть]
127
  buduar — ozdobny pokoik kobiecy.


[Закрыть]
128
  szpaler — ozdobne obicie ścian, gobelin.


[Закрыть]
129
  złocista — pozłacana.


[Закрыть]
130
  szafarz — klucznik, sługa doglądający gospodarstwa domowego.


[Закрыть]
131
  podstarości — włodarz, rządca majątku.


[Закрыть]
132
  pagody — modne w osiemnastowiecznych salonach porcelanowe figurki chińskie, poruszające głowami.


[Закрыть]
133
  Ten ustawia pagody chińskie... — egzotyzm wschodni pojawia się w Polsce jako moda czasów stanisławowskich. Oddziałują tu wyraźnie wpływy francuskie, a również stosunki handlowe z Anglią. Modne są wówczas drobne ozdoby figuralne sprowadzane z Chin, w ogrodach wznoszone są domki chińskie; w literaturze pojawiają się coraz częściej tematy wschodnie.


[Закрыть]
134
  girydon — stolik okrągły o jednej nodze.


[Закрыть]
135
  Bije zegar kuranty — melodia wygrywana przez mechanizm ukryty w zegarze; tu: precyzyjnie skonstruowana aparatura fletowa wygrywająca melodię rokokowego tańca dworskiego — menueta.


[Закрыть]
136
  kredens — zastawa stołowa.


[Закрыть]
137
  Wandyk — Anthonis Van Dyck (1599–1641), sławny malarz flamandzki; uprawiał głównie dworskie malarstwo portretowe. „Portrety jego w rodzaju swoim są najcelniejsze” — czytamy w Zbiorze potrzebn. wiad.


[Закрыть]
138
  Peter Paul Rubens (1577–1640) — wielki malarz flamandzki, reprezentant dworskiego malarstwa wczesnobarokowego. „Obrazy jego zaleca najbardziej wytworność ułożenia albo kompozycja i żywość farb przedziwna. Najcelniejsze Europy galerie obrazami jego zagęszczone są”. (Zbiór potrzebn. wiad.).


[Закрыть]
139
  hajduk — służący ubrany na wzór piechoty węgierskiej. Ochocki, po opisaniu bardzo dokładnym ubioru hajduków, dodaje: „Na hajduka dobrze zrobić odzienie było wielkim kunsztem; dobierano zwykle na nich jak najlepiej zbudowanych ludzi. [W kościele] hajduk trzymał przy panu pałasz, kiedy nie było wielkiego festu, w uroczyste bowiem dni wszyscy szli do kościoła przy pałaszach”. (J. D. Ochocki, Pamiętnik, Wilno 1857, t. I, s. 96–97).


[Закрыть]
140
  A pan wszystkich naucza... — ironiczny przytyk do nieuctwa szlachty, bowiem Rubens nie zajmował się rzeźbą, a Van Dyck architekturą.


[Закрыть]
141
  rejestrzyk, lub: regestrzyk — zdrobniale: rachunek.


[Закрыть]
142
  Tak ów, co po jałmużną... — mowa o Jerzym Ossolińskim, który w czasie poselstwa do Rzymu w r. 1633 zadziwił cudzoziemców świetnością i bogactwem orszaku, ale oburzył szlachtę przyjęciem wysokich tytułów cudzoziemskich i częściową tylko realizacją instrukcji poselskiej, przede wszystkim zaś tym, że nie przywiózł z Rzymu zakazu nabywania dóbr ziemskich przez duchowieństwo.


[Закрыть]
143
  wojaż — podróż.


[Закрыть]
144
  kontrakty — zjazdy szlachty na doroczne jarmarki dla celów handlowych i towarzyskich. Szczególnym powodzeniem cieszyły się kontrakty lwowskie, dubieńskie i kijowskie.


[Закрыть]
145
  Dał ułomek kradzieży... — część zysku odstąpił plenipotentowi, który umożliwił mu przeprowadzenie zyskownego interesu.


[Закрыть]
146
  na powodzie — luźno uwiązany na postronku; tu: ciągnący się za nim.


[Закрыть]
147
  powierzchnie — powierzchownie, pozornie.


[Закрыть]
148
  oświecony — tytuł „jaśnie oświeconego” przysługiwał książętom oraz senatorem i ministrom.


[Закрыть]
149
  żupan — długi kaftan męski, noszony zazwyczaj pod kontuszem; bogatsza szlachta stroiła się we wzorzyste żupany z kosztownych materii.


[Закрыть]
150
  bekiesza — długie okrycie wierzchnie węgierskiego kroju ze stojącym kołnierzem.


[Закрыть]
151
  łubianych — zrobionych z łubu, czyli twardej kory; tu: sanki z budką lubianą.


[Закрыть]
152
  prowizja — procent, zazwyczaj lichwiarski, od pożyczonej sumy.


[Закрыть]
153
  Nowy więzień — pieniądze wiezione przez skąpca na pożyczki dla paniczów trwoniących je na balach i redutach.


[Закрыть]
154
  reduty — popularne w większych miastach od czasów saskich zabawy maskowe. „Zabawa redut była trojaka: taniec, gra w karty i przypatrywanie się jedni drugim” — czytamy u Kitowicza. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, Wrocław 1951, Bibl. Nar. Seria I. Nr 88, s. 584).


[Закрыть]
155
  ziemstwo — „Ziemskie sądy składają się z urzędników mających jurysdykcją, obranych przez zgromadzoną szlachtę na sejmikach elekcyjnych”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Sądy ziemskie zajmowały się sprawami cywilnymi szlachty osiadłej.


[Закрыть]
156
  trybunał — „trybunał w Polszcze jest najwyższą zwierzchnością sądową, ultimae instantiae, w sprawach ziemskich”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Krasicki był w r. 1765 prezydentem trybunału małopolskiego.


[Закрыть]
157
  co niosą na drągach — ponieważ jest ciężka, wypakowana pieniędzmi.


[Закрыть]
158
  Pewnie bił w mennicy — chaos systemu monetarnego w Polsce ułatwiał fałszowanie pieniędzy, zwłaszcza, że przywilej bicia ich wydzierżawiano osobom prywatnym aż do r. 1764, kiedy to sejm przywrócił królowi wyłączny przywilej menniczy i uchwalił nową stopę menniczą.


[Закрыть]
159
  trojak — drobna moneta obiegowa wartości 3 groszy, początkowo srebrna, a od r. 1765 miedziana.


[Закрыть]
160
  miernie — w miarę, umiarkowanie, trochę.


[Закрыть]
161
  ów, który stękał — według legendy, Aleksander Macedoński, podbiwszy prawie cały znany ówcześnie świat, narzekał, że nie ma z kim wojować. O „niezmiernych żądzach” Aleksandra czytamy w wierszu Krasickiego Do księdza plebana: „Ów głupi, co świat posiadł, a posiadłszy płacze, / Bo już nie miał co posiąść! Niechby Jowisz zatem, / Chcąc go więcej szczęśliwym czynić i bogatym, / Stworzył jeszcze świat drugi, a właśnie dla niego, / Posiadłby go i płakał, iż nie masz trzeciego.” (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. II, s. 139–140).


[Закрыть]
162
  panoszyć się — bogacić się, wychodzić na panów.


[Закрыть]
163
  potoczne — powszednie, codzienne.


[Закрыть]
164
  percepcja — dochód, wpływ pieniężny.


[Закрыть]
165
  gumienny — dozorca robót w obejściu gospodarskim.


[Закрыть]
166
  ekspensą — ekspens, wydatki, rozchody.


[Закрыть]
167
  intrata — zysk, dochód.


[Закрыть]
168
  tynf — dawny srebrny pieniądz polski wartości 18 groszy, wycofany z obiegu uchwałą sejmu z r. 1766; nazwa pochodzi od nazwiska Andrzeja Tumpe, zarządcy mennicy w r. 1663.


[Закрыть]
169
  talar — „Mamy największą sztukę monetalną srebrną, 8 złotych wartującą, taler bity albo twardy pospolicie zwaną, i ten jest pierwszą i najwyższą monetą srebrną”. (Zbiór potrzebn. wiad. s. v. „Moneta”).


[Закрыть]
170
  Czerwony złoty — nazywany również dukatem moneta złota o wartości 16 złp.


[Закрыть]
171
  szklnić się — lśnić.


[Закрыть]
172
  szły w liczbie na kopy — dawny zwyczaj liczenia groszy na kopy datował się od czasów Wacława, króla polskiego i czeskiego (pocz. XIV w.), kiedy to z grzywny srebra (103 g.) bito 60 sztuk groszy.


[Закрыть]
173
  drogi — majętny, bogaty.


[Закрыть]
174
  nudzić się — mieć nudności.


[Закрыть]
175
  apteczka — „w domach szlacheckich osobna izdebka na schowanie korzeni kuchennych, wódek, likworów i lekarstw domowych”. (Linde, Słownik języka polskiego, Lwów 1854).


[Закрыть]
176
  Hanyżek — wódka anyżówka.


[Закрыть]
177
  aczej — a może, a nuż.


[Закрыть]
178
  Omne trinum perfectum — przysłowie łacińskie: każda trójca tworzy doskonałość.


[Закрыть]
179
  w punkcie — natychmiast.


[Закрыть]
180
  ton statystyczny — wzorowany na statystach, mężach stanu.


[Закрыть]
181
  góry — kopalnie. Sprawa uruchomienia znanych od XIII w. olkuskich kopalni srebra i ołowiu, wchodzących w skład królewszczyzn, a zrujnowanych na skutek rabunkowej gospodarki dzierżawców–cudzoziemców i polskich magnatów oraz wojen szwedzkich, była w XVIII wieku przedmiotem wielu uchwał na sejmikach i sejmach. W r. 1779 powstała spółka akcyjna dla odbudowy kopalni, a Komisja Skarbowa wyznaczyła nagrodę za projekt ich odwodnienia. Do wznowienia eksploatacji jednak nie doszło, wymagało ono bowiem olbrzymich kapitałów inwestycyjnych.


[Закрыть]
182
  Inflanty — kraj nadbałtycki przyłączony do Polski w 1561 r. Na mocy pokoju oliwskiego (1660) część Inflant przypadła Szwecji, pozostała przy Polsce reszta ziem przeszła na rzecz Rosji przy pierwszym rozbiorze (1772). Wielu spośród szlachty posiadało tytuły urzędów ziemskich z Inflant, stąd stałe i liczne głosy domagające się odebrania tych ziem.


[Закрыть]
183
  państwa multańskie — Mołdawia i Wołoszczyzna, księstwa naddunajskie, zhołdowane za Władysława Jagiełły Polsce, która jednak utraciła tu wszelkie wpływy na rzecz Turcji od czasu klęski cecorskiej (1620).


[Закрыть]
184
  sumy neapolitańskie — 430 tysięcy dukatów neapolitańskich pożyczonych przez Bonę królowi hiszpańskiemu i neapolitańskiemu, Filipowi II, i nigdy, mimo stale ponawianych zabiegów, nie odzyskanych; do sprawy zwrotu sum neapolitańskich powracano niejednokrotnie na sejmikach. Ochocki wspomina najbardziej typowe instrukcje poselskie zalecane posłom: „Na sejmikach podpisywano laudum dla posłów — windykowanie sum neapolitańskich przez królową Bonę wywiezionych, nalegania o odkrycie gór olkuskich, prośby o parę beatyfikacji do Rzymu [...]. Na koniec popiła się szlachta, porąbała mocniej jeszcze i niejeden do jejmości swej z pohaftowanym policzkiem powrócił”. (J D. Ochocki. Pamiętniki, s. 60).


[Закрыть]
185
  wstępnym bojem — w pierwszym starciu.


[Закрыть]
186
  żórawińskie klęski — traktat zawarty z Turkami przez Jana Sobieskiego w Żórawnie (nad Dniestrem) w r. 1676, pozostawiający Turcji znaczną część Ukrainy. Oburzał on szczególnie szlachtę posiadającą tam duże majątki.


[Закрыть]
187
  waść — skrócone „wasza miłość”, zwrot o odcieniu lekceważącym, używany w stosunku do szlachty szaraczkowej i mieszczan.


[Закрыть]
188
  profit — korzyść, zysk.


[Закрыть]
189
  w kontr — przeciwko.


[Закрыть]
190
  radość, ... po której żal chodzi — po której następuje (nieuchronnie) żal.


[Закрыть]
191
  możność — tu: stan wiedzy, doświadczenie.


[Закрыть]
192
  snadno — łatwo.


[Закрыть]
193
  kształtny — przyjemny.


[Закрыть]
194
  pierwiastkowych — pierwszych.


[Закрыть]
195
  myto — opłata, podatek.


[Закрыть]
196
  profes — zakonnik, który złożył ostatnie, uroczyste śluby.


[Закрыть]
197
  wierzać — powierzać, zwierzać w zaufaniu.


[Закрыть]
198
  rożni — różni, doprowadza do poróżnienia się stron, do kłótni.


[Закрыть]
199
  Ekwipaż po angielsku — już w końcu panowania Augusta III coraz modniejsze stawały się angielskie karety, które sprowadzali przeważnie tylko magnaci.


[Закрыть]
200
  borgować — pożyczać na kredyt.


[Закрыть]
201
  za karetą — „u kozła tylniego wisiał stopień [...] na paskach rzemiennych, po którym lokaje na kozioł wstępowali, hajducy zaś i pajucy, gdzie nie było hajduków, na tym stopniu plac swój za karetą mieli”. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, s. 531). Obowiązkiem hajduków w czasie podróży było otwieranie drzwi karety i ustawianie przed nią stopnia. Zgodnie z ówczesną modą na egzotykę do dobrego tonu należało mieć służącego Murzyna.


[Закрыть]
202
  Ochocki zanotował w Pamiętnikach: „W r. 1786 zastałem jeszcze w Warszawie wiele pańskich domów, jeżdżących z kawalkatą ekwipażami”. Ową „kawalkatę” stanowił orszak sług, do których należeli laufrowie, biegnący przed karetą, których zadaniem było trzaskać z harapów na znak, że wszyscy powinni ustąpić z drogi; „laufrów odziewano z hiszpańska, w lekkie materie, w trzewiki, z kaszkietem na głowie z herbem pańskim i piórami strusimi, którego nie zdejmowali nigdy ani w kościele, ani w sali posługując do stołu”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 97, 93).


[Закрыть]
203
  czoło stracić — wyzbyć się wstydu.


[Закрыть]
204
  język trzymaj od najęcia — bądź płatnym chwalcą.


[Закрыть]
205
  zdobycz — dawny dopełniacz liczby mnogiej.


[Закрыть]
206
  Uwdzięcza — nadaje wdzięku, powabu.


[Закрыть]
207
  Wszystkie teksty podają zgodnie ten wiersz w brzmieniu: „Kładzie żółć przy goryczy, ciernie z kwiaty mieści”. W miejsce niewłaściwego „przy goryczy”, co jest oczywistym przepisaniem się Krasickiego, wprowadzono koniekturę wydawcy: „przy słodyczy”.


[Закрыть]
208
  rozposażyć — porozdzielać, porozdawać.


[Закрыть]
209
  sztucznie — umiejętnym podejściem, chytrze.


[Закрыть]
210
  przytomny — obecny.


[Закрыть]
211
  z pracą — z trudem, mozołem.


[Закрыть]
212
  żaki teatralni — zgrywające się młokosy.


[Закрыть]
213
  Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.


[Закрыть]
214
  Kaloander — aluzja do bohatera popularnego wówczas romansu włoskiego poety Giovanni Ambrogio Mariniego pt. Calloandro sconosciuto (1640), przetłumaczonego na język polski, którego pełny tytuł brzmi: Kolloander wierny Leonildzie przyjaźni dotrzymujący, przy różnych nienawiści wojennych awanturach i przypadkach, z okazji niedotrzymania słowa między Poliartem, cesarzem konstantynopolitańskim, Enceladona synem, i między Tygryndą, królową trabizońską, Tygranora króla córką, albo historia polityczna, kawalerskie ich dzielności i skrytą miłość przez Hymeneusz dożywotniej przyjaźni między nimi zakończone opisująca. O romansach pisał Krasicki w Zbiorze potrzebn. wiad.: „rodzaj ten pisma, zbyt teraz rozpleniony zabawką momentalną, nie nadgradza nieskończonego uszczerbku w obyczajach młodzieży”.


[Закрыть]
215
  Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.


[Закрыть]
216
  statek — stałość.


[Закрыть]
217
  Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.


[Закрыть]
218
  w zamysłach — w zamyśleniu, w zadumie.


[Закрыть]
219
  Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.


[Закрыть]
220
  Bogatszą charakterystykę „bogini” odnajdujemy w nieukończonej satyrze, ogłoszonej przez L. Bernackiego w krytycznym wydaniu satyr i listów (s. 232–233): „Dla wdzięków bojaźliwa, a dla mody chora, / Jęczy, wzdycha wsparta na sofach piękna Leonora [!]. / Jęczy, wzdycha, niesyta szczęściem, nowych zysków łaknie [!], / W tym, co tylko mieć może, a ma, czegoś braknie. / Im więcej zgromadziła, tym bardziej ubywa, / Piękna, młoda, dostatnia, przecież nieszczęśliwa. / Gdzie jest — nudno, gdzie nie jest — tam miłe momenta. / Więc tam leci, gdzie pragnie; doszła — niekontenta. / Skąd nudność? Zbyt myśl wzniosła, zbyt się umysł żarzy, / Co usłyszy, co zoczy — mniej, niż sobie marzy. / Świat szczupły na te głowy, dopieroż kraj cały!


[Закрыть]
221
  Sarmatki — tu: Polki przestrzegające dawnych obyczajów, wprowadzone do satyry jako przeciwstawienie kobiet modnych.


[Закрыть]
222
  Niech odszczeka, co je trzy rachował — aluzja do zjadliwego ustępu satyry Boileau (satyra X, ww. 43–44): „Ba, i dziś nawet podług tak sławnego wzoru / Można znaleźć małżonkę wierną nie z pozoru. / Prawda. Ja sam w Krakowie, jeśli się nie mylę, / Trzy takie bym wymienił.” (Boileau, Satyry wierszem polskim przełożone, z przystosowaniem do polskich rzeczy przez J. Gorczyczewskiego, Warszawa 1805, I. 90. Tu jest to satyra IX, ww. 43–46).


[Закрыть]
223
  brakować — tu: piętnować.


[Закрыть]
224
  cera — ułożenie twarzy, mina.


[Закрыть]
225
  miałkość — powierzchowność.


[Закрыть]
226
  Stwarza nowy rząd rzeczy — daje pogląd na siły, które rządzą światem. Po w. 134 znajdował się w brulionie, następnie zarzucony przez autora fragment: „Tli się ogień szkodliwy, zajęty w iskierce, / Powabne jego słowa wkradają się w serce, / W bluźnierskich żartach, grzeczną mądrość kiedy mieści, / Doktor płochych umysłów, apostoł niewieści, / Wszystko, co jest, on pojął, co było, on wiedział. / Rzekł słowo, a choć reszty ani dopowiedział, / Rozśmiał się lub zasępił — misternie a sztucznie, / Umieją to tłumaczyć omamione ucznie.” (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 95–96).


[Закрыть]
227
  ochełznać — okiełznać, stłumić.


[Закрыть]
228
  munsztukiem — wędzidem; za jego pomocą powściąga się zapędy konia; tu: umysłu.


[Закрыть]
Yaş sınırı:
12+
Litres'teki yayın tarihi:
30 ağustos 2016
Hacim:
140 s. 1 illüstrasyon
Telif hakkı:
Public Domain

Bu kitabı okuyanlar şunları da okudu