Kitabı oku: «Kordian», sayfa 3
AKT TRZECI. SPISEK KORONACYJNY
SCENA I
Plac przed zamkiem królewskim w Warszawie, okna dokolnych domów przystrojone kobiercami, pełne widzów. – Wielkie rusztowanie, czerwonym suknem nakryte, zalega większą część placu – na nim siedzą rzędami przystrojone kobiety… Najbliżej widza kolumna Zygmunta, na podstawie lud zasiadł… Ludzie różnego stanu stoją dokoła i patrząc na zamek rozmawiają
PIERWSZY Z LUDU
No! patrzaj, panie kumie, co przed zamkiem stoi…
To car nasz miłościwy kazał stawić w nocy
Te wielkie rusztowanie… jeśli naród zbroi,
To będą ścinać głowy…
DRUGI Z LUDU
Waść rzucasz jak z procy
Niepomyślane baje… na te rusztowanie
Wchodzą wielmożni nasi i wielmożne panie,
Co na koronacyją chcą patrzeć z wysoka…
PIERWSZY MŁODZIENIEC
Kwiatem dam się pokrywa estrada szeroka.
DRUGI MŁODZIENIEC
Estrada! jakie słowo! – Ja przyswoić wolę
Wyraz wschodowidownia.
PIERWSZY MŁODZIENIEC
Zgoda, mój purysto.
Lecz patrzaj, pióra, kwiaty, tiule, parasole,
To istna łąka. – Chciałbym zostać ziemną glistą
I pełzać po tych kwiatach.
DRUGI MŁODZIENIEC
Wolisz zostać carem
I chodzić po tych głowach.
SZEWC
Uf! jak duszno! tłumnie!
Siła69 miejsca ubyło z grubym piwowarem,
Odkąd się przy Zygmunta zatoczył kolumnie.
SZLACHCIC
Toć ten sam, który niegdyś jak koń w taczkach chodził
Za jakieś przewinienie, z woli księcia pana,
Tak wychudł biedak wówczas i tak się wygłodził,
Że, jak mówią, aż własne obaczył kolana
I łzami się rozpłakał.
SZEWC
Któż mu tu przyjść radził?
Wstyd mu biją te kotły i wstydem gra trąba,
Chyba żywot70 kulami i siarką nasadził
I chce się u nóg cara rozprysnąć jak bomba.
SZLACHCIC
SZEWC
PIERWSZY Z LUDU
Cicho! słuchajcie – oto pierwszy szereg krzyczy,
Cesarz przechodzi – krzyczmy.
KILKU Z LUDU
Niech żyje! niech żyje!
PIERWSZY Z LUDU
Nic nie widać… Chorągiew z wiatrami się bije
I posuwa się z wolna…
DRUGI Z LUDU
Idzie jakiś starzec,
Siwy cały – oh, siwy jak srebrzysty marzec,
Niesie złotą poduszkę, na niej szabla leży…
ŻOŁNIERZ
Oj, dobrze cesarzowi, że polskie szablice
Śpią sobie na poduszkach…
PIERWSZY Z LUDU
Wielki Książę bieży
I nakazał gardłowej przegrywać muzyce.
Słychać śpiew na nutę: „God save the king”
ŻOŁNIERZ
Ha! ha! dmą sobie ludzie w gardła jak w oboje.
PIERWSZY Z LUDU
Sypnęły się zielone szambelanów roje,
Pożółciałe haftami, niby pszczoły z ula…
Ha, idzie…
KILKU
Kto?
PIERWSZY Z LUDU
Król.
ŻOŁNIERZ
śpiewa
Boże, pochowaj nam króla!
SZEWC
Nie w takt śpiewasz i nie w sens…
ŻOŁNIERZ
SZEWC
Ciszej no! waść o królach gadasz tak zuchwale,
Jak gdyby szpiegi butów nie umieli skroić?
Wierz mi, waść – co masz gadać, to wolałbyś broić,
A kiedy nie masz dratwy76, to dziur nie kol szydłem…
KILKU
Cha! cha! cha!
PIERWSZY Z LUDU
To go wstrzymał skórzanym wędzidłem.
GARBATY ELEGANT
Pozwólcie też, panowie, spojrzeć człowiekowi…
KILKU
Garbuś! garbuś! Ustąpcie miejsca garbusiowi…
Wsadzić go na ramiona…
SZEWC
Zgodziłby się mały!
Wszak o nim historyja świat obiegła cały.
Wracając nocą nie mógł rynsztoka przeskoczyć;
Sajetowego sukna nie chciało się zmoczyć;
Czeka… Aż tu przechodzi drogą pozytywek77,
Więc w prośby, by go ludzie zanieśli do domu,
Zgodzili się, na skrzyni konno usiadł krzywek;
Gdy go tam przywiązali jak garść suchą łomu78,
Nuż korbą kręcić, różne muzyki wygrywać
I do szynków zachodzić… musiał biedak śpiewać,
A nie śpiewać, to ludziom grać jak z dobrej woli…
KILKU
Cha! cha! cha!
ŻOŁNIERZ
Ze starego śmiejcie się żołnierza,
Lecz wara z ułomnego przedrwiwać niedoli.
Gdzie on?…
PIERWSZY Z LUDU
At w inną stronę poszła sobie wieża…
DRUGI Z LUDU
Car przeszedł, a my wszyscy patrzali jak głupce
Na garb i nie widzieli cara…
PIERWSZY Z LUDU
Lud się rozchodzi
SCENA II
Wnętrze kościoła katedralnego – ołtarz wielki rzęsiście oświecony. – Prymas z bogato przybraną asystencją odprawia mszę. – Muzyka… Cesarz stoi pod szkarłatnym baldakimem80, na szczeblach tronu polscy dygnitarze państwa i jenerałowie moskiewscy… Prymas lud żegna i przystępując do cesarza podaje mu koronę, cesarz kładzie ją na głowę. – Kanclerz podaje na wezgłowiu miecz państwa, cesarz mieczem robi znak krzyża na cztery strony świata. Prymas podaje księgę konstytucyjną
CESARZ
kładąc rękę na księdze
Przysięgam!…
Znów cisza głęboka… Prymas odchodzi do ołtarza i intonuje psalm „Te Deum”
SCENA III
Plac przed zamkiem i lud jak w scenie pierwszej. Muzyka gra pieśń „God save”: Boże, zachowaj króla nam
PIERWSZY Z LUDU
Car się ukoronował, wychodzi z kościoła,
Przysiągł konstytucyją święcić jak pacierze.
DRUGI Z LUDU
Wróciwszy, pewnie w zamku zasiądzie do stoła?
Choć królem, to jeść musi jak i każde zwierzę.
SZLACHCIC
A wiecież, co jeść będzie?
DRUGI Z LUDU
A proszę waszmości?
Toć zapewne nie będzie ogryzał tam kości,
Toż królowi na pokarm dostateczny stawa81.
SZLACHCIC
Będzie zjadał bażanty, a na wety – prawa.
SZEWC
PIERWSZY Z LUDU
Zapewne żandarm tłum przeciera.
STOJĄCY NA KOLUMNIE
O! nie, to się sam książę wdał z babami w boje.
GŁOS DALEKI KOBIECY
Dziecię moje! o! dziecię! dziecię! dziecię moje!
PIERWSZY Z LUDU
do stojącego na kolumnie
Coż to za krzyk? Waszmości czoło aż pobladło.
STOJĄCY NA KOLUMNIE
Książę uderzył starą kobietę z dziecięciem,
Potknęła się i dziecko do rynsztoka padło.
Zbiegł się tłum… teraz cały ucieka przed księciem
I tylko widać starą nad dzieckiem kobietę,
Ciałem dziecię zakrywa… To odwaga rzadka!
GŁOS DALEKI
Dziecko zabite…
GŁOS BLIŻSZY
Dziecko zabite…
STOJĄCY NA KOLUMNIE
do dalszych
Zabite…
LUD
A matka?…
STOJĄCY NA KOLUMNIE
Kto wie, czy to matka.
LUD
O! to matka,
Inna by już uciekła; co się tam z nią stało!?…
STOJĄCY NA KOLUMNIE
Czekajcie! Dwóch żandarmów niebogę porwało,
Zamietli przed cesarzem krwią polane bruki…
Lud częścią się rozchodzi ponury… Orszak koronacyjny powraca do zamku… Lud przerzedzony milczy – muzyka gra – ściemnia się. Lud rzuca się na sukno pokrywające estradę
LUD
To dla nas sukno! dla nas! rozerwać je w sztuki!…
Ściemnia się coraz bardziej. – Ludzie rozerwali sukno i w czerwone płachty okryci rozchodzą się po ulicach… Przy beczkach z winem, widać jeszcze garstkę pijących… Człowiek, czarnym płaszczem okryty, miesza się między nich i śpiewa
ŚPIEW NIEZNAJOMEGO
Pijcie wino! pijcie wino!
Nie wierzycie, że to cud,
Gdy strumienie wina płyną,
Choć nie sadzi winnic lud.
Pij, drużyno! pij, drużyno!
Chrystus wodę mienił w wino,
Gdy weselny słyszał śpiew,
Gdy wesele było w Kanie…
głośniej
A gdy przyszło zmartwychwstanie,
Chrystus wino mienił w krew…
Jutro błyśnie jutrznia wiary,
Pijcie wino! idźcie spać!
My weźmiemy win puchary,
By je w śklanny sztylet zlać.
Niech ten sztylet silne ramię
W piersi wbije i załamie…
Pijcie wino! idźcie śnić!
Lecz się będzie świt promienić,
Trzeba wino w krew przemienić,
Przemienione wino pić!…
Pieśń ustaje – nieznajomy odchodzi
PIERWSZY Z LUDU
Kto to śpiewał?
DRUGI Z LUDU
Śpiew huczał we mnie i pode mną…
TRZECI Z LUDU
Idźmy do domu… Jest coś strasznego… tak ciemno…
SCENA IV
Loch podziemny w kościele Św. Jana, wkoło trumny królów polskich, w głębi mały ołtarz. Przed ołtarzem stół okrągły – jedna lampa i krzesło. Prezes spisku sam jeden siedzi za stołem – w czarnej masce i z siwymi jak śnieg włosami… Widać schody prowadzące na górę do korytarzów83 kościelnych, na schodach szyldwach widny84 do połowy
PREZES
sam
Ciemna jaskinio trumien, znam ja ciebie!
Nieraz w te prochy iskrę myśli kładłem,
Budziłem królów, serca ich odgadłem,
Działali… w dziejach jak na jasnym niebie
Nigdzie czerwone nie padały plamy. —
Gdybyście, króle, z trumien dziś powstali,
Ludzie by rzekli: «O, znamy was! znamy!
Starzec nam o was mówił, żeście biali
Jako anieli… Tak nam starzec prawił».
Jaż bym tron nieskalany Polaków zakrwawił?
Rzuciłem się w otchłani spisków czarne cienie,
Zapalonej młodzieży sztyletami władam,
Mam sto rąk, sto sztyletów… gdy chcę, sto ran zadam;
Wzrok mój przytępiał długim wiekiem, lecz sumnienie85
Ma bystre oczy, widzę, że światło zagasło.
Lepiej przy Waszyngtonie było umrzeć…
SZYLDWACH
Hasło!…
GŁOS
Winkelried!
SZYLDWACH
Tędy!
schodzi do lochu zamaskowany w ubiorze księdza
KSIĄDZ
Prezes wszystkich nas ubiegłeś.
PREZES
Nie dziw się, że mię w grobach pierwszego spostrzegłeś,
Starość mię prowadziła.
KSIĄDZ
Powiedz mi, prezesie,
Jak się to skończy?
PREZES
Nie wiem.
KSIĄDZ
Burza nie rozniesie
Sztyletów tak jak liści… Byle się udało!
PREZES
Pomnij, że nosisz szatę Zbawiciela białą!
Splamisz ją.
KSIĄDZ
Głos twój drżący…
PREZES
Zimno mi i ciemno…
KSIĄDZ
A mnie krew pali…
PREZES
Boże! zmiłuj się nade mną…
Księże! powiedz mi, wiele lat masz?…
KSIĄDZ
Pięćdziesiąty…
PREZES
Gdyś się rodził, rok miałem dwudziesty dziewiąty
I biłem się za wolność…
KSIĄDZ
Cóż stąd?
PREZES
Nic… wspomnienie.
KSIĄDZ
Zachwiałeś duszą moją – zbudziłeś sumnienie,
Cóż rozkażesz? co robić?
PREZES
z zapałem
Wstrzymać ich, na Boga!
Niech myśl młodych ciemnicy nie przestąpi proga,
Niech spisek z czarną twarzą na świat nie wychodzi,
Bo tam na świecie białym błyszczy Boga słońce!
Zwołałem tu szalonych, bo wiatr grobów chłodzi,
Bo mogę wezwać prochy królów za obrońcę.
Jam niegdyś z piersi moich lał poety pienia,
Dziś bym je chętnie wydarł z kart wiekowej sławy
I spaliłbym je w ogniu, gdyby z ich płomienia
Myśl wydobyć głośniejszą nad młodzieńcze wrzawy,
Myśl łamiącą sztylety.
KSIĄDZ
Źle począłeś sobie,
Oni tu miecze jasne wyostrzą na grobie.
PREZES
Na grobie królów naszych? O hańbo! o wstydzie!
Ostrzyć miecz królobójczy? sztylety?
SZYLDWACH
Kto idzie?
GŁOS
Winkelried.
SZYLDWACH
Tędy droga.
Schodzi zamaskowany Podchorąży
PREZES
do Księdza cicho
Wesprzyj mię, biskupie.
KSIĄDZ
Poznany jestem… Maski zdradzają nas trupie.
PODCHORĄŻY
Ile się w trumnach królów robactwa wypasło?
Chciałbym podnieść te wieka, zajrzeć w prochy…
SZYLDWACH
Hasło!
GŁOS
Winkelried!
Schodzi zamaskowany Pierwszy z ludu
PIERWSZY Z LUDU
Ha, prezesa głowa, chociaż stara,
Dobre obrała miejsce… Bo kościół otwarty
Na czterdziestogodzinne pacierze za cara,
A przy bramie kościelnej stoją szpiegów warty
I spisują pochwały dla człeka, co wchodzi
Pomodlić się za cara. – Więc to nic nie szkodzi,
Można jednym krzesiwem dwie hubki zapalić,
Będzie nas i kraj kochać, i szpieg cara chwalić.
SZYLDWACH
Kto idzie? ludzie, kto wy? hasło…
GŁOS
Winkelriedy!
Schodzi wielu maskowych różnego stanu
PIERWSZY Z LUDU
Co to znaczy Winkelried?
DRUGI Z LUDU
Jakieś słowo czarów.
PODCHORĄŻY
Był to niegdyś dowodzca86 u wolnych Szwajcarów.
Śród walki w obie dłonie zgarnął wrogów dzidy
I wbił we własne serce, i drogę rozgrodził.
PIERWSZY Z LUDU
To by się dziś ów rycerz dobrze z nami zgodził!
PREZES
Cicho! módlcie się raczej! miejsce nie do gwarów,
Zeszliśmy się w grobowce składać sąd na carów,
Patrzcie więc w serca wasze! patrzcie w serca wasze!
Aby je wiecznej ludów nie przedać87 ohydzie.
Niech nas Bóg wieńcem prawdy gwiaździstej opasze,
Niech anioł cichy zejdzie pośród nas…
SZYLDWACH
Kto idzie?
GŁOS
Winkelried!
Tu słychać ciągle głos szyldwacha i odpowiadanie spiskowych. Ludzie różnego ubioru zamaskowani schodzą po szczeblach i siadają w milczeniu na ławach – głosy szyldwacha, coraz rzadsze, ustają zupełnie… cisza głęboka. – Zegar na wieży kościelnej bije z wolna… godziną dziesiątą
PREZES
Bracia, w imię Boga sąd otwarty.
Chwila milczenia
PIERWSZY Z LUDU
W imię Boga sztyletem piszę zemsty słowo…
DRUGI Z SPISKOWYCH
W imię Boga ja drugi.
INNY
Ja trzeci.
INNY
Ja czwarty…
PREZES
Ludzie, stoję przed wami z osiwiałą głową
I powiadam: czekajcie! Moje oczy stare
Widziały wielkich mężów i mówię wam święcie,
Żeście wy niepodobni do nich! Jeśli wiarę
Boga chowacie w sercu? na Boga zaklęcie
Wzywam was, ludzie: stójcie! i sztylety wasze
Zamieńcie na święcone w kościołach pałasze,
A kiedyś uderzemy88 w zmartwychwstania dzwony,
Tak że odgłosem królów zachwieją się trony
Jak drzewa podrąbane.
PODCHORĄŻY
W przeszłość patrzę ciemną
I widzę cień kobiety w żałobie – kto ona?
Patrzę w przyszłość – i widzę tysiąc gwiazd przede mną,
A cień przeszłości ku nim wyciąga ramiona;
Te gwiazdy to sztylety… Kraj nasz dawny widzę.
Mądrość rządców na starym zaszczepiła drzewie
Kraj młody, oba kwitły na jednej łodydze
Jako dwie róże barwą różne w jednym krzewie.
Jak dwaj równi rycerze w jednakowej zbroi
Chodzili pierś przy piersi z wrogiem staczać bitwy…
Jako dwie w łonie Boga tonące modlitwy,
Jedną natchnięte89 myślą – jak dwa pszczelnych roi90,
Które pasiecznik zlewa w jednych ulów91 ściany…
Onego czasu wielkie południa Tytany
Powstali przeciw Bogu – królom – i niewoli.
Bóg uśmiechnął się tylko na tronie szafirów,
Lecz króle padły na kształt zrąbanej topoli;
Gilotyna, okryta łachmanami kirów,
Niezmordowana, ręką wahała stalową,
A ilekroć skinęła, tłum umniejszał głową92.
I widzieli ją króle, bo ta gilotyna
Była tragedią ludu, a króle widzami.
Więc zemsta! Nierządnica i car Katarzyna
Zabijające oko trzymała nad nami;
Osądziła nas wartych93 męczeńskiego wieńca,
Wymyśliła męczeństwo… Wziąwszy czaszkę spadłą
Z Burbońskiego tułowu94 – krwawą i pobladłą,
Wsadziła ją na tułów swego oblubieńca
I dała nam za króla, króla z trupią głową.
Potem spod niego kradła dziedzinę grobową,
A on ręką nie ruszył… I nie stało kiru
Na szatę matki naszej, więc w troje pocięto.
A dziś – zapytaj mewy lecącej z Sybiru,
Ilu w kopalniach jęczy? a ilu wyrżnięto?
A ilu przedzierżgniono95 w zdrajców i skalano?
A wszystkich nas łańcuchem z trupem powiązano,
Bo ta ziemia jest trupem. Brat się wściekł carowi,
Więc go rzucił na Polskę, niech pianą zaraża!
Zębem wściekłym rozrywa. Mściciele! spiskowi!
Gdy car wkładał koronę u stopni ołtarza,
Trzeba go było jasnym państwa mieczem zgładzić
I pogrzebać w kościele, i kościół wykadzić
Jak od dżumy tureckiej, i drzwi zamurować,
I rzec: O Boże! racz się nad grzesznym zmiłować!…
To wszystko – i nic więcej… Teraz car za stołem,
Satrapy96 nasze korni pokładli się czołem,
Win tryskają brylanty z kielichów tysiąca
I palą się pochodnie, a muzyka grzmiąca
Gipsy ze ścian oprósza. Kobiety dokoła
Rozkwitłe, świeże, wonne jak Saronu97 róże,
Na rosyjskich ramionach opierają czoła.
silnie
Idźmy tam… i wypalmy ogniami na murze
Wyrok zemsty, zniszczenia, wyrok Baltazara98.
Carowi niedopita z rąk wypadnie czara,
Błękitnym blaskiem mieczów napisane słowa
Wytłumaczy śmierć mędrsza niż głos Danijela.
A potem kraj nasz wolny! potem jasność dniowa!
Polska się granicami ku morzom rozstrzela
I po burzliwej nocy oddycha i żyje.
Żyje! czy temu słowu zajrzeliście w duszę?
Nie wiem… w tym jednym słowie jakieś serce bije,
Rozbieram je na dźwięki, na litery kruszę,
I w każdym dźwięku słyszę głos cały ogromny!
Dzień naszej zemsty będzie wielki – wiekopomny!
A dzień pierwszy wolności gdy radość roznieci,
Ludzie wesela krzykiem o niebo uderzą,
A potem długą ciemność niewoli przemierzą,
Siądą… i z wielkim łkaniem zapłaczą jak dzieci,
I słychać będzie płacz ogromny zmartwychwstania.
Słychać szmer zapału
PREZES
Piekielna myśl złoconym obrazom przygania,
Nie śmiałbyś zgłębić myśli – sumnienia oczyma,
Ciebie młodzieńczy zapał nad przepaścią trzyma.
Patrz, car zabity – we krwi – zabita rodzina —
Bo to następstwo zbrodni… lecz nas Bóg ukarze!
PODCHORĄŻY
Z Cezara karła weźmy zemstę Rzymianina.
PREZES
A gdy jaki Antoniusz Europie pokaże
Płaszcz skrwawiony Cezara?… i do zemsty zbudzi?
A kiedy się na Polskę wszystkie ludy zwalą,
Wielu przeciw postawisz wojska? wielu ludzi?
Czym zbrojnych? Czy sztyletu zakrwawioną stalą?
KSIĄDZ
Coż powie głos z mównicy? gdy ciało mocarza,
Który swym berłem trony Europy podważa,
Wśród kadzidł, świec jarzących na katafalk wniosą,
O ludy! ludy! płaczcie łez rzęsistą rosą
I za ziemię Lechitów w prochy bijcie czołem,
I posypujcie czoła prochem i popiołem,
Bo ta ziemia Jaheli uzbrojona ćwiekiem,
Niegodnie…
PODCHORĄŻY
Strój cię świętym wydaje człowiekiem.
Miałeś na cara pogrzeb mowę napisaną.
Wiatr jakiś chorągiewkę okręcił blaszaną,
Obosieczne kazanie przeciw nam obrócił.
Miało być tak w kazaniu: «Naród więzy zrzucił,
Więc przed ziemią Lechitów, ludy, bijcie czołem,
A króle niechaj głowy posypią popiołem
I wyją na ulicach».
SPISKOWCY
Cha! cha! cha!
PREZES
Przeklęty,
Kto śmiechem groby królów znieważa…
KSIĄDZ
Wyklęty!
PIERWSZY Z LUDU
Zwołali nas, ażeby naśmiać się do woli,
Obłąkać i przeklinać…
KSIĄDZ
Sam Bóg nie pozwoli,
Aby zbrodnia, w kościelnym rozwinięta domu,
Miała ogień błyskawic ze skrzydłami gromu.
Bóg! co zabójców rzuca w piekielne ogniska!
STARZEC Z LUDU
Wiele potrzeba zabójstw, nim się kraj odzyska?
GŁOS Z TŁUMU
Car…
STARZEC
To jedne…
GŁOS
Carowa żona…
STARZEC
Drugie…
GŁOS
I dwóch braci…
STARZEC
Cztery… Licz dalej, bracie, bo się liczba straci…
GŁOS
Syn cara…
STARZEC
Piąte…
GŁOS
I już wszyscy.
STARZEC
Zabijajcie!!!
A krew niech na mnie spada…
PREZES
Masz włos biały, starcze!
STARZEC
Do ciebie nic nie mówię… Spiskowi, słuchajcie!
Jeśli krwi ciężarowi jeden nie wystarczę,
Syny moje i córki za was się poświęcą.
Krew dziecka i kobiety sam wezmę – książęcą
Syny wezmą. – Dwóm córkom nieszczęsnym na głowy,
Na dwie – bo słabe – rzucę lekką krew cesarza.
A kiedy Bóg zawoła w straszny dzień sądowy,
Stanę przed Bogiem obok jakiego mocarza,
Co się codzienną zbrodnią we łzach ludu pławi;
I powiem: «Boże! Boże, patrz, otośmy krwawi!
Zdjęliśmy tę krew z ludzi, aby drzewo krzyża
Lżejsze było płaczącym na ziemskim padole;
A teraz się na Twoję opuszczamy wolę…»
PODCHORĄŻY
O! Błogosław mi, starcze!
KSIĄDZ
On Bogu ubliża,
Sprawiedliwości boskiej…
PODCHORĄŻY
Milcz, księże! milcz, księże!
Myśli w niebo lecącej twój wzrok nie dosięże…
Więc oto jest ogromna poświęceń nauka!
Mnie samego ten starzec nową natchnął wiarą.
Chyba was po tych słowach sam szatan oszuka,
Chybam ja Boga jakąś obciążony karą,
Jeśli wyrazy sieję jak kwiat bezowocny.
Wierzcie mi! wierzcie, ludzie! jam jest wielki, mocny.
Jedyną słabość zamknę w sercu tajemniczym,
Robak smutku mię gryzie… tak że mówiąc z wami,
Chciałbym przestać… i usiąść, i zalać się łzami;
Lecz ten smutek – to żałość dziecinna po niczym,
Może po kraju… Ludzie, wierzyć powinniście
Człowiekowi, co cierpi… nie siadać pod drzewem,
Któremu wiek spróchniałe poobrywał liście…
z rozpaczą
O gdyby lutni! ja bym was poruszył śpiewem;
Gdyby historii księga!… przeczytałbym kartę
O Polszcze, kiedy była kwitnąca, szczęśliwa,
A wstalibyście wszyscy jak groby otwarte,
Rzucające mścicieli…Mnie zapał rozrywa,
Zdaje mi się, że piersi otworzył na poły,
Że powinniście widzieć czyste serce moje…
Nie przyszedłem was błąkać jak ciemne anioły
Ani się waham myślą przecięty na dwoje,
Jestem cały i jeden… A gdy kraj ocalę,
Nie zasiądę na tronie, przy tronie, pod tronem,
Ja się w chwili ofiarnej jak kadzidło spalę!
Imienia nie zostawię po ciele spalonem,
Tylko echo… i miejsce jakieś wielkie! próżne!
A dzieje będą memu imieniowi dłużne
Pochwałą, a zapłacą tylko zapomnieniem.
Nic! nic po mnie!… lecz imię ON i tym imieniem
Piastunki na królewskie dzieci będą swarzyć,
Królątka zaczną płakać i nocami marzyć
O bezimiennym duchu, co zrywa korony…
Dla was życie, kraina wolna, dla was trony;
Ja wszystko skończę z chwilą ogromną odrodu.
Lecz dajcie mi się w ręce, zamiast trzymać berło
Niechaj piastuję siłę olbrzymią narodu!
A koronę Jehowy przyozdobię perłą
Ludu zmartwychwstałego… Dajcie mi się w ręce!
Ani mię duma wstrzyma, ani sny zwierzęce,
Póki długiej wolności nie zaszczepię wieki,
Niechaj się sen do moich powiek nie przybliża.
Lękacie się? – więc weźcie, przybijcie do krzyża,
Niech mam jako Regulus obcięte powieki,
Niechaj wiecznie bezsenny na kraj patrzę mrący,
Potem nieście przed sobą godło – krzyż cierpiący
Nie zgubi was… Przysięgam na ojcowskie cienie!
I na mękę Chrystusa!… Przysięgam, że wiara
Mówi wam: «Wy jesteście krainy sumnienie,
Zburzcie się – i z dusz waszych odrzućcie grzech cara».
I przysięgam wam jeszcze! że przysięgłem99 szczerze!
Jak chcę zbawienia duszy mojej! jak w nią wierzę!
Tak dajcie mi się w ręce…
PREZES
O! głos mi zastyga,
Nie mogę mówić…
siada i płaszczem twarz zakrywa
PODCHORĄŻY
Starcze! zapał cię prześciga?
Oto pierwsze zwycięstwo… pokonam! lub zginę!…
Ha! carze, ty nam polską ukradłeś krainę?
Za to śmierć! bo wiedziałeś kradnąc, żeś wart śmierci!
Ha! carze, tyś ją zabił i rozdarł na ćwierci,
Potem kawały, spadłe z gilotyny ścienic,
Przybiłeś do trzech tronów jak do trzech szubienic,
Gdzie na nie patrzą wzgardą królewscy zbrodniarze;
Carze! gdybyś dwa razy mógł umrzeć? O! carze,
Dwa razy ciebie przed sąd Boga zapozywam!…
Słychać szmer w tłumie… podnoszą sztylety… wstają z ław
PREZES
zrzuca płaszcz z głowy… Wstaje i robi znak umywania rąk, potem mówi z wolna i poważnie
Róbcie, jak chcecie… Lecz ja ręce z krwi umywam.
PODCHORĄŻY
do spiskowych
A wy?…
Milczenie długie
SZYLDWACH
przy wejściu
Kto idzie? hasło?
Milczenie
SPISKOWI
Zginęliśmy! zdrada!
PODCHORĄŻY
Ciszej…
Słychać odgłos padającego człowieka
SZYLDWACH
Nie wiedział hasła…
PIERWSZY SPISKOWY
Trup po schodach spada.
PODCHORĄŻY
Nie drżyj, prezesie! wszakże z krwi umyłeś dłonie?
zbliża się z lampą do trupa
Dajcie mi lampę… sztylet w zabitego łonie…
Na piersiach jakiś papier pomięty, rozdarty…
Tak… jest to zdanie sprawy ze szpiegowskiej warty.
To szpieg… Więc go zakopać tam – w kącie ciemnicy.
Dwóch ze spiskowych unoszą w kąt trupa, zapalają dwie latarnie – i grób kopią
PREZES
Rozchodźmy się ze schadzki… drugiej nie naznaczam.
PODCHORĄŻY
Starcze, umiesz korzystać z losu błyskawicy?
Z marnego przerażenia? Lecz ja nie rozpaczam,
Każdy z osobna cara osądzi zbrodniarza,
Rozłam myśli na głosów pojedyńcze wota,
A obaczemy, zapał, trwogali przeważa100?
PREZES
Niech tak będzie… przeważy staropolska cnota.
Czymże będziem głosować?…
KSIĄDZ
Radzi sługa boży,
Kto jest za śmiercią cara, rzuci na stół kulę,
Kto za uniewinnieniem, niechaj grosz położy…
Ten grosz znajdzie się zawsze w ubogich szkatule…
Rzuca pieniądz – za nim prezes pieniądz kładzie, potem spiskowi kolejno rzucają z brzękiem kule lub pieniądze…
PIERWSZY ZE SPISKOWYCH
Za prezesa przykładem niechaj grosz utracę.
INNY
Nie mam grosza przy duszy, a więc kulę kładę,
Niech żyje wolność!
INNY
A ja grosza nie zapłacę
Za cara życie…
INNY
Może kupujemy zdradę,
Niech z grosiwa nasz prezes zda sprawę, czas przyjdzie.
PIERWSZY ZE SPISKOWYCH
do ludzi kopiących grób
Wy, co tam grób kopiecie, chodźcie… rzecz tu idzie
O to, czy grosz, czy kulę rzucić.
KOPIĄCY GRÓB
Wiemy! Wiemy!
My dla głuchego człeka mogiłę kopiemy,
Lecz sami z łaski Boga nie głuszce.
PIERWSZY ZE SPISKOWYCH
Grosz dali;
Widać, że się w grabarzy nie chcą pisać cechu,
Lękają się, by carom grobu nie kopali.
Obaczemyż, z którego wiatr powieje miechu
I pogra na organach?
Wszyscy koleją przeszli… Prezes liczy…
PREZES
Świećcie mi pochodnią —
Dzięki ci, Boże, tylko pięć głosów za zbrodnią.
PODCHORĄŻY
Więc car zginie…
PREZES
Młodzieńcze, pięć kul tylko padło…
Stu pięćdziesięciu przeciw zbrodni głosowało…
PODCHORĄŻY
Jakże mi nagle w oczach życie moje zbladło!
Na jedną kartę przyszłość postawiłem całą,
I nic… Olbrzymy spadli ze szczudeł – to karły!
Ludzie, warto by przejrzeć wszystkich trumien wieka,
Czy w każdej leży człowiek przed wiekiem umarły?
Czy z której trumny nie wstał ten szkielet człowieka?/
do Prezesa
Starcze, gdy w twoje myśli zaglądam zgrzybiałe,
Widzę, żeś się ty w inne urodził stolecie,
Po co ta maska? ciebie nikt nie zna na świecie.
PREZES
Wszak maski nie włożyłem na me włosy białe.
PODCHORĄŻY
Wiecznie śpiewasz to samo! hymn starości piejesz;
Jako bakałarz szkolny w duszę dzieci siejesz
Naukę, aby wstali przed zbielałym włosem. —
Pamiętaj, że są ludzie tknięci nieszczęść ciosem,
Ludzie z bijącym sercem i z duszą płomienną,
Których włosy zbielały w jedną noc bezsenną;
Więc ich uszanuj – wstań przed nimi, stare dziecię…
do Spiskowych
A wam wszystkim śmiem długie przepowiedzieć życie,
Boście umieli wybrać gwiazdę przewodnika;
Idźcie za srebrną głową w noc niewoli czarną —
We mnie wszystka nadzieja upada i znika;
Boście z tłumu wysiani jak największe ziarno,
A tak mali jesteście… Idźcie! gardzę wami!
Kto nie śmiał się poświęcić, może zdradę knuje?
Więc na znak wzgardy, ludziom okrytym maskami
Rzucam pod nogi życie moje… i daruję…
zrywa maskę z twarzy
SPISKOWI
To Kordian! Kordian! Kordian! nie znasz nas, Kordianie!…
Nie ma tu zdrajcy! nie ma! Patrzaj w nasze twarze.
Wszyscy demaskują się… Kordian rzuca wzrok dokoła, zamyśla się i potem wznosząc głowę mówi z wolna
KORDIAN
Pośród szlachetnych Kordian zwycięzcą zostanie.
Wy oblicza, on myśli i serce pokaże.
Kordian ma wartę w zamku tej nocy… słyszycie?
Kordian ma wartę w zamku w nocy…
zbliża się do stoła; na kawałku papieru pisze słów kilka i rzuca je Spiskowym
PIERWSZY ZE SPISKOWYCH
czyta
«Narodowi
Zapisuję, co mogę… Krew moją i życie,
I tron do rozrządzenia próżny».
KORDIAN
opiera się o ołtarz i patrzy z obłąkaniem na milczących Spiskowych… potem macha ręką i mówi:
Precz, spiskowi!
Rozchodzą się wszyscy w milczeniu… Kordian stoi oparty o ołtarz pogrążony w myślach… Dwaj grabarze zakopali ciało i zostawiwszy na mogile palące się latarnie odchodzą… Prezes sądu sam zostaje – i klęka u stopni ołtarza za stojącym Kordianem
PREZES
Kordianie!
KORDIAN
obraca się i mówi z obłąkaniem coraz wzrastającym:
Któż mię budzi? czy godzina biła?
Przychodzę do pamięci… latarnie – mogiła…
Jesteś jednym z grabarzy i żądasz zapłaty?
Ha – oto masz z Najświętszą Panną dwa dukaty,
Które mi dała matka błogosławiąc syna.
Musisz mieć dzieci? Słuchaj! niech twoja rodzina
Westchnie za mną do Boga.
PREZES
Och! ja nie mam dzieci!
KORDIAN
Nie masz? a włos twój biały jako srebro świeci;
Tyś nic za twoje życie nie odpłacił Bogu.
PREZES
Kordianie! oto klęczę na ołtarza progu,
Lecz nie przed Bogiem, klęczę, Kordianie, przed tobą.
Jam cię na śmierć poświęcił, teraz walczę z sobą,
Z sumnieniem, jam sąd zmroził sumnieniem…
KORDIAN
Ha! stary!
Kładziesz zbrodnią na zbrodnią, klękłeś przed zbrodniarzem.
Chodź ze mną – zajrzym w księgi i światu wykażem,
Że Polska cała żadnej nie godna ofiary,
Że ja będę zbrodniarzem…
PREZES
Na Boga, Kordianie!
Ty masz gorączkę, w oczach dziwne obłąkanie…
KORDIAN
To nic, starcze… To włos mi siwieje i boli,
Włos każdy cierpi, czuję zgon każdego włosa;
To nic… Na grobie wsadzisz dwie rószczki101 topoli
I różę… Potem spadnie łez rzęsistych rosa,
To mi włosy ożyją… Masz pióro przy sobie?
Chciałbym spisać imiona płaczących nade mną. —
Ojciec w grobie – i matka w grobie – krewni w grobie,
Ona – jak w grobie… Więc nikt po mnie! wszyscy ze mną!
A szubienica będzie pomnikiem grobowym…
PREZES
Kordianie! oto pismo, któreś dał spiskowym,
Schowaj je, spal, bądź wolnym od przyrzeczeń słowa.
KORDIAN
Raz, dwa, trzy, broń na ramię, warta pałacowa…
Czujność… Głupie wyrazy, stąpać, jak nakażą?
Starcze, nudzisz mię! nudzisz nieruchomą twarzą,
Nie będę mógł zapomnieć, że starym nie będę.
Jeśli cię kiedy z kołem mych dzieci obsiędę,
Pluń mi na siwe włosy.
Zegar na wieży bije jedynastą
To z nieba wołanie.
Wybiega. Prezes za nim wyciąga ręce
PREZES
Kordianie – stój, na Boga zaklinam… Kordianie!
wychodzi za nim