Kitabı oku: «Rzecz wyobraźni», sayfa 41

Yazı tipi:

VI

Co jeszcze występuje jako obecne w drugim skrzydle dyptyku? Spojrzenie bardzo osobiste, spojrzenie na własną biografię. Spojrzenie na przebytą już drogę własnego życia, na kamienie z kolejnymi cyframi dziesięcioleci ustawiane po nasypach tej drogi. I wreszcie oczy obrócone tam, skąd nadejdzie nieuchronny finał.

W tym pierwszym oglądzie, nakierowanym na drogę z kamieniami przebytych dziesięcioleci, powraca częsty i wciąż kuszący motyw cygańskiej wędrówki, nieustannej i nigdy niekończącej się wędrówki, nawet gdy zabraknie w taborze i przy ognisku tego, co zrozumiał konieczne prawo odejścia. Takimi strofami kończy się ballada Cyganie. Styczności z zapisem poetyckim Juliana Tuwima, styczności widoczne, gdy obydwaj autorzy byli bardzo młodzi, powracają obecnie u Anatola Sterna dalekim echem sięgającym aż Puszkina. Na poniechany w brulionie wariant Kwiatów polskich wyglądają takie strofy:

 
A dnia któregoś, kiedyś, przejazdem
kątem gdzieś we wsi cygańskiej stanę.
Na spadającą popatrzę gwiazdę.
Spojrzę na pola, pola zorane.
 
 
To koniec Cyganów…
Żalu dziecinny,
rozpłyń się, odpłyń z uśmiechem bladym.
To ich początek!… To życie inne
odmłodzonej starej ballady.
 
 
Czy mniej wróżebnie łkać będzie woda?
Czy mniej tajemny będzie szept losu?
 
 
… Kobieca twarz młoda
w starym srebrze włosów.
 

Innym świadectwem takiego spojrzenia ku minionemu, świadectwem wręcz znakomitym poprzez wyzyskanie dla nowego celu prastarego symbolu i znaku, może być Jednorożec. Samotne zwierzę na tajemniczej wyspie – pamiętamy je z poezji symbolistów, pamiętamy je ze średniowiecznych gobelinów w Musée Cluny. Chociaż zachował rozumne, pamiętające i widzące oczy, oto jakim jest jednorożec:

 
jest bardzo stary
sadzi ogromnymi susami
włosie oszklone szronem
spazmatycznie
unoszą się boki
sterczy twardy wyłysiały grzbiet
ciężko dyszy
obwisła popękana warga
drżą oszronione
włosy w chrapach
czarnozielone kępy zmierzwionego włosia
nad rozkraczonymi śmiesznie racicami
ślizgają się po twardym śniegu
[…………….]
kiedyś miał co najwyżej pięć lat
nosiłeś długie włosy i skarpetki
nie przeczuwałeś jeszcze siwizny szaleńcze
on jeden cię pamięta
wszyscy inni wymarli
ty jeden go pamiętasz
wszyscy inni wymarli
na wymarłej wyspie wśród jeziora
nawet już ty nie żyjesz
 
 
– tylko on jeden
on jeden
jednorożec
na wyspie
 

Gdybym miał wskazać dwa tytuły najbardziej reprezentatywne artystycznie dla dwu postaw i skrzydeł poetyckiego dyptyku Sterna, oto one: Pierwszy grzech – Jednorożec. Erotyczna i ziemska biologia; ta sama biologia patrząca w twarz przemijaniu i samotności odchodzącego z placu boju pokolenia. Odchodzimy wszyscy, odejdziemy wszyscy. Tylko pewien proboszcz francuski. był on zaiste z Anatola France'a962, pragnąc pocieszyć swoich parafian, miał do nich odezwać się podczas kazania: „Najmilsi moi, umrzemy wszyscy albo… prawie wszyscy”.

W zespole całkiem ostatnich utworów Anatola Sterna napotykamy znaczną wiązkę tytułów, w których poeta zdaje się mówić, że nie odnosi on do siebie owej złudnej pociechy: prawie wszyscy… Mam na myśli takie przejmujące tytuły jak: Vita nuova, Płacz Eurydyki, Po złotym wieku kalamburów, Statek, Dwugłos. Nie będę tych tekstów cytował ani też interpretował. Sądzę po prostu, że zapisy poetyckie o adresie egzystencjalnym i całkowicie zarazem osobistej genezie powinny być traktowane jak legat spisany w zamkniętej kopercie. Nie otwiera się jej przedwcześnie, nie zagląda się testatorowi w jego intencję, nie dyskutuje się z nim. Co najwyżej, w nawiązaniu do Cyganów Sterna, przepisuję na tej zaklejonej kopercie Wielki Wóz Marii Pawlikowskiej963. Dla każdego miejsce w tym wędrownym taborze:

 
Wędrujemy cygańskim obozem,
nocujemy w gwiaździstej grozie,
dzisiaj pod Wielkim Wozem,
jutro na Wielkim Wozie…
 

VII

Przypadek, którego nie ośmielę się nazwać wyłącznie kalendarzowym, sprawił, że przedmowę niniejszą kończyłem nocą z 18 na 19 października 1968 r. Od paru miesięcy wiadomo było, że Anatol Stern nieodwołalnie został wciągnięty na listę mających rychło odejść. Przyspieszałem robotę owej nocy w nadziei, że pisanie moje dotrze jeszcze do rąk i oczu dobrego i rozumnego przyjaciela. Rychły telefon z Warszawy oznajmił, że już nie dotrze. W parę dni później, pod ulewnym deszczem jesiennym, staliśmy u mogiły Anatola na cmentarzu Powązkowskim.

Ta niezwyczajna sytuacja usprawiedliwia zarówno uczynione przed chwilą wyznanie, jak też to, że poniekąd naruszając prawa poetyki przedmów – dopisuję jeszcze parę ustępów. W tym, co zostało napisane przed świtem 19 października, nie zmieniając niczego.

Dopisuję w celu następującym: poezja Anatola Sterna, najpiękniejsze i najbardziej przejmujące w niej teksty z ostatnich lat, dotknięta była przeczuciem nadchodzącej śmierci. Tylko jedna śmierć jest prawdziwa: nasza własna. Wszelkie inne są tylko wydarzeniem zewnętrznym. Thanatos964 jawnie w tę poezję wstąpił. Tego właśnie nie można było napisać przed świtem ostatniego dnia poety: 19 X 1968. Ale dzisiaj do końca trzeba powiedzieć o tym wstąpieniu Thanatos, nie osłaniając się cytatem z Pawlikowskiej, nie eufemizując tej części komunikatu egzystencjalnego. Nawiązując do już użytej metafory rejentalno-notarialnej: otwórzmy zaklejoną kopertę. Testator i tak się nie dowie, jak bardzo jej zawartość była widoczna, jak fosforycznie przeświecała obecnością, wstąpieniem i świadomością końca.

Dowody? Zbędne są interpretacyjne zakręty zdania, w jakich wspomniany komunikat wychodzi poza granice poetyckiej umowy z czytelnikiem, a staje się ledwo maskowanym wyznaniem o sobie samym. Także podówczas, kiedy to wyznanie mówi o złudzeniu, że może jeszcze nie, że może jeszcze później, że może nie koniec drogi:

 
ale jeszcze się tu trochę powłóczę
jeszcze tu trochę posterczę
podobno przed śmiercią poeci
piszą najlepsze swe wiersze
a te moje? obleci
ale to jeszcze nie to,
to jeszcze nie te moje pierwsze
a ponoć jestem także poetą
jeśli wierzyć encyklopediom
i gazetom
 
 
no to chyba jeszcze ta chwila nie przyszła
jeszcze czarnych ślepych koników
nikt nie zaprzęga do dyszla
możecie nie odtykać swych rynien
poleżę sobie jeszcze w cieniu kloników
zanim westchnę ostatnim swym rymem
 
(Dwugłos)

Klony, wiązy, drzewa, stary winograd, słowem – świat, który pozostaje po naszym odejściu, budziły jeszcze jedną nadzieję: przetrwania jako poety. Jestem pewien, że wobec Anatola Sterna ta jego osobista nadzieja przedśmiertna nie okaże się złudzeniem. Powalony wichurą nocną wiąz stawał się w imię tej nadziei koniem Apollina965, koniem, którego na oklep dosiadła niebaczna i niewidząca jego śmierci dzieciarnia:

 
Wiąz z głuchym krzykiem padł tej nocy…
Bezwładny drga. jak koń, co zdycha.
Znikąd nie czeka już pomocy —
i cicho drży, listowiem wzdycha.
I tylko konar oszalały
szamoce się i daje znaki,
że… Nie. To gałąź osiodłały
pędzące na niej w świat dzieciaki.
 
 
Gdy dnia pewnego, nocy pewnej
mój świat bezładnie się zakręci —
ktoś może na mym wierszu śpiewnym
pogalopuje bez pamięci.
I będzie pędził w świat, zuchwały,
i słowem mym zaklinał, krzyczał…
 
(Wiar)

Hermes966, przewodnik dusz, odprowadził Eurydykę967 do łodzi Charona968. Jakiej pomocy od zwykłych śmiertelników może żądać i oczekiwać Eurydyka? By za nią poszli. By poszli za nią bez gwarancji, że spełnione wobec nich zostanie to prawo szczęśliwego wyjątku, którym bogowie usiłowali daremnie obdarzyć Orfeusza969.

 
„Co chce powiedzieć swym bełkotem?”
To o świecie.
Zasłuchana z twarzą oblaną potem.
Spazmatyczny błękit oczu.
Popękany karmin warg.
I nagle —
nagle krzyk Eurydyki z piwnicy.
To nie wołanie o pomoc.
Przypomnienie.
Głos żebyś spoczął.
Niczyj.
Ściągamy pospiesznie skórę z twarzy,
aby powędrować w inny wymiar:
koczo-
wnicy.
 
(Płacz Eurydyki)

Owa Eurydyka, skórę zdzierająca z ludzkiej twarzy, bo nie jest ona potrzebna tym, dla których nie ma powrotu z Hadesu970; ów wiąz nocą padający z głuchym krzykiem; owe ślepe, czarne koniki, oczekujące kolejnego zaprzęgu – były wciąż przy mnie obecne w deszczowy pogrzeb Anatola Sterna. Chociaż był to pogrzeb zwykły i świecki, niczego z patosu i niczego z mitu nie można było dostrzec w gromadzie spiesznie rozchodzących się osób.

Poeta z cienia wydobyty

Z prawdziwym zainteresowaniem, więcej – z radością czytałem artykuł Andrzeja Gassa Cień poety („Kultura” 1972, nr 2). Znalazł się wreszcie dobrze zorientowany badacz, który ma szansę przywrócić Albinowi Dziekońskiemu971 miejsce temu poecie należne na mapie poezji polskiej XX wieku.

A ponieważ w toku artykułu dwukrotnie padło moje nazwisko, jeszcze parę informacji chciałbym dorzucić do tych, które podał A. Gass. Być może, że są to informacje zbyt drobiazgowe (lub autorowi artykułu znane), ale skoro cień zamierzamy przemienić w postać, każdy ku temu zmierzający gest jest wskazany. Nie sądzę, zapowiadam od razu, ażeby „odkrycie” Albina Dziekońskiego mogło nabrać tej rangi, co wydobycie z niepamięci Cypriana Norwida972 lub Wacława Rolicza-Liedera973. Dziekoński to ptak niższego i nierównego lotu, ale był to na pewno poeta autentyczny, nie grafoman-ziemianin zaszyty w poleskiej głuszy.

Skąd wzięło się moje zainteresowanie Dziekońskim? Z rozmów i pochwał tego poety podawanych przez prof. J. Krzyżanowskiego974. Znakomitemu badaczowi literatury ojczystej i folkloru przypada zatem pierwsza zasługa. Przed laty piętnastu, kompletując materiały do Rzeczy wyobraźni, nabyłem w krakowskich antykwariatach pewne tomiki Dziekońskiego, wśród których głównie uwagę zwracał zbiór Zielone Mogilowce. Dziekoński, czytany na tle wielkiej przemiany literatury polskiej około roku 1956, Dziekoński i jego dziwaczna poetyka mieścił się niewątpliwie w tym samym drzewie genealogicznym, co poezja Mirona Białoszewskiego975.

W dalszej kolei rzeczy otrzymałem do recenzji wewnętrznej maszynopis opracowanej przez Ryszarda Matuszewskiego976 i Seweryna Pollaka977 antologii Poezji polskiej 1914–1939 (Warszawa 1962). W pierwszej wersji owej świetnej i już dzisiaj rarytnej antologii Dziekoński jeszcze nie figurował. Zwróciłem na to uwagę (jakim rzeczownikiem określać kogoś, kto układa antologię? – antologista, antologiczność, to dobre, ale w języku Białoszewskiego) – więc uwagę zwróciłem i pięć utworów Dziekońskiego znalazło miejsce w opublikowanym przez Matuszewskiego i Pollaka zbiorze. Niechaj nam to będzie policzone pomiędzy pomniejsze zasługi.

Zamierzałem ułożyć wybór poezji Dziekońskiego i odrębnie takowy opublikować. Niestety, zamiar utonął w nawale innych prac. Udało się jednak dotrzeć do najbliższej rodziny poety, i oto leżą przede mną dwa listy. Ponieważ są to listy sprzed dziesięciu lat, nie wiadomo, czy dzisiaj można jeszcze dotrzeć do ich nadawców. Do mojej rozmowy z inż. Jerzym Bertholdim niestety nigdy nie doszło.

Jak zaś ważnym może się okazać każdy szczegół, na dwa spośród nich zwracam uwagę. A. Gass podaje w mylnym brzmieniu nazwę wsi rodzinnej Dziekońskiego jako Piotrkowice, gdy tymczasem są to Piotrowicze. Wśród przodków poety pojawia się nazwisko Orzeszko. Nazwisko niefortunnego męża przyszłej powieściopisarki, z domu Elizy Pawłowskiej. Pojawia się w jej oraz Romualda Traugutta978 stronach ojczystych. Czyżby więc jakaś koligacja979? Jak zaś jeszcze u początku naszego stulecia wyglądały owe strony ojczyste, temu zalecam lekturę książki osadzonej na dalekim okraju polskości – Szczenięce lata Melchiora Wańkowicza980.

1972

I

Poznań, dnia 22 marca 1963.

Wielce Szanowny Panie Profesorze,

Jestem serdecznie wdzięczna Panu Profesorowi za list z dn. 8 III br., który mi sprawił prawdziwą radość. Mąż mój był zupełnie pozbawiony próżności, nie szukał nigdy sławy i rozgłosu, niemniej czuł, że jego wiersze nie są zupełnie pozbawione wartości i że tkwi w nich ziarnko poezji. Muszę przyznać, że uważam niektóre za bardzo dziwaczne, czasem wręcz niezrozumiałe, inne znowu za bardzo bliskie tematycznie i uczuciowo. W moim posiadaniu znajdują się następujące zbiorki: Bajki, I wyd. 1920; Bajki, satyry, liryka, wyd. „Lux” Wilno 1926; Eklogi 1931; Motywy z miasta 1931; Dwa głosy 1933; Dramat Lucyfera, Warszawa Hoesick 1934; Zielone Mogilowce, Warszawa Hoesick 1939.

Prócz tego wydane były następujące zbiory: Elegie w 1929; Na Zachód 1932; Rzeczy podejrzane.

Byłabym bardzo wdzięczna za wiadomość, na jakie tomiki natrafił Pan Profesor, jak również za przysłanie mi książki Pana Profesora Rzecz wyobraźni.

Ponieważ Pan Profesor interesuje się również biografią mego Męża, chcę tu podać krótkie streszczenie: Albin Michał Dziekoński urodził się dwudziestego ósmego kwietnia 1892 r. w majątku Piotrowicze pow. kobryńskiego. Miał jednego brata przyrodniego ze strony ojca – Albina, oraz dwóch ze strony matki – Jadwigi z Orzeszków I-voto Bertholdi. Poza tym jednego brata rodzonego i dwie siostry. Dzieciństwo spędził na wsi. Szkołę średnią przechodził w Warszawie, a potem w Rydze, gdzie też zdał maturę. Skierowany przez rodzinę na rolnictwo do Belgii, był tam tylko rok. Klimat tak dalece mu nie służył, że przeniósł się do Lozanny na romanistykę. Pierwsza wojna światowa przerwała studia, których niestety nigdy nie dokończył. Wojnę przebył w Rosji, zmobilizowany jako urzędnik wojskowy.

Pobraliśmy się w kwietniu 1917 w Orle. W maju 1918 r. wróciliśmy do Warszawy, a w 1920 r. osiedliśmy na wsi w Mogilowcach (stąd nazwa jednego zbiorku Zielone Mogilowce) pow. wołkowyskiego, woj. białostockiego. Był to kąt deskami zabity od świata, bez szosy, 50 kil. od kolei. Mąż mój interesował się naprawdę tylko poezją, muzyką i filozofią. […]

Zofia Dziekońska
Poznań, Grunwaldzka 101

II

Inż. Jerzy Bertholdi, Warszawa,

25 III 1963 r. Elektoralna 64/6 m. 37

Szanowny Panie Profesorze

Dzisiaj otrzymałem list Bratowej mojej, pani Zofii Albinowej Dziekońskiej, datowany 24 III 1963 r. wraz z odpisem listu Pana Profesora z dnia 8 III rb. i natychmiast piszę do Niego.

Śp. Albin Dziekoński był mi nie tylko najmilszym bratem (przyrodnim), ale najbliższym i najukochańszym przyjacielem. W domu Jego ojca, a mego ojczyma, też Albina Dziekońskiego, i naszej Matki, Sp. Jadwigi z Orzeszków I-voto Bertholdi, II-voto Dziekońskiej, razem wychowaliśmy się – w Piotrowiczach pow. kobryńskiego. Spośród sześciorga dzieci Matki mojej: 2-ch Bertholdich, 4-ga Dziekońskich, byliśmy sobie z Albinem najbliżsi – upodobaniami i usposobieniem.

Gdyby jeszcze inne szczegóły Sz. Pana Profesora interesowały, to chętnie i ze szczerą radością gotów jestem spotkać się z Nim w Warszawie, aby podać moje o Albinie wiadomości. Proszę więc, jeżeli moja propozycja Sz. Panu Profesorowi odpowiada, 0wyznaczenie daty i godziny spotkania, o ile możności w godzinach 11–14, ew. w Pałacu Staszica lub w innym miejscu, lub wreszcie u mnie, gdyby to bardziej Mu odpowiadało. Tej ostatniej propozycji nie postawiłem na pierwszym miejscu dlatego, że mieszkam w wielkiej ciasnocie, w pokoiku o 11 m2 powierzchni. Gdyby ten metraż Sz. Pana Profesora nie przerażał, to naturalnie bardzo rad będę widzieć Go u siebie, ale i w tym wypadku najuprzejmiej proszę o wyznaczenie daty i godziny, abym był w domu. Poza godzinami 14–16, w których wychodzę na obiad, każda godzina będzie mi odpowiadała.

Podam teraz tę parę tomików, które udało mi się znaleźć u krewnych i znajomych: Albin Dziekoński – 1. Zielone Mogilowce nakładem Księgarni Ferd. Hoesicka, Warszawa 1939; 2. Bajki, satyry i liryka, Polska Drukarnia Nakładowa „Lux” w Wilnie, data wydania nie podana, prawdopodobnie w latach 1925–1930; 3. Eklogi, Warszawa 1931; 4. Dwa głosy, Warszawa 1933.

Jestem bardzo ciekawy, jakie tomiki posiada Sz. Pan Profesor i czy pokrywają się one z moimi?

Oczekując łaskawej odpowiedzi, przesyłam wyrazy prawdziwego szacunku i poważania.

J. Bertholdi

III

„Poeta z cienia wydobyty”

W związku z artykułami: Andrzeja Gassa Cień poety („Kultura” 2/72) i prof. Kazimierza Wyki Poeta z cienia wydobyty („Kultura” 5/72), jako cioteczna siostra Albina Dziekońskiego chcę zabrać głos w jego sprawie, mając nadzieję, że wyjaśnię przynajmniej cośkolwiek z wiedzy o nim [… ].

Matka Albina, Orzeszkówna z domu, była daleką krewną Elizy Orzeszkowej, była ona osobą rozumną, wykształconą. Wyszła za mąż za Bertholdiego, szlachcica pochodzenia włoskiego. [… ] Bertholdi był człowiekiem rzutkim: nie powiodło mu się jednak w interesach; wskutek tego odebrał sobie życie.

Młoda wdowa wyszła powtórnie za mąż za Albina Dziekońskiego, wdowca, o kilkanaście lat od niej starszego, człowieka wykształconego i poważnego; był on marszałkiem szlachty powiatu kobryńskiego. Miała z nim czworo dzieci, z których najstarszy był Albin.

Dalecy krewni jego ojca, Stefania i Kazimierz Dziekońscy, zbliżyli się około roku 1910 z jego rodziną, wzajemnie się odwiedzając. Właścicielom Mogilowic, którzy byli bezdzietni, podobał się zdolny, rokujący nadzieje młodzieniec i usynowili go. Żona Albina, Zofia, była córką adwokata wileńskiego, Maksymiliana Malińskiego. Stefania Dziekońska, która bardzo sobie zawarcia tego związku życzyła, w następstwie okazała się trudna w stosunku do Albina (choć go kochała) i dokuczliwa dla Zofii. Była osobą serdeczną, ale arbitralną i gwałtowną. Wywiązały się intrygi, dla których było pożywką, że Zofia – osoba z charakterem, inteligentna i przystojna – była słabowita […].

W tym zamęcie Albin Dziekoński, z dala od ludzi i ruchu umysłowego, czuł się rzeczywiście nieszczęśliwy. Miał naturę pozornie łatwą, umiejącą się przystosować do wszystkich i wszystkiego. W gruncie rzeczy, wrażliwy nad miarę, cierpiał w stosunkach z ludźmi, nie mogąc się pogodzić z ich przeciętnymi sądami. Był cięty i potrafił dosadnie wypowiadać swoje poglądy.

Pociągała go i interesowała specjalnie kultura francuska. Czytał i podziwiał wiersze Pawła Verlaine981, Artura Rimbaud982 i Pawła Valery. Czytał Marcelego Prousta, interesował się Janem Giraudoux983 i Janem Cocteau984. Studiował dzieła Bergsona985 i dzieła Niemców: Kanta986, Schopenhauera987 i wcześniejszego Nietzschego988. Interesował go Goethe989 i pociągały liryki Heinego990. Starannie przejrzał Kapitał Karola Marksa991. Poznał dzieła Cervantesa992, Dantego993, Swifta994, Tołstoja995, Maeterlincka996 i wiele innych […]

Z innych dziedzin: interesował się malarstwem i rzeźbą. Będąc w Hiszpanii, poznał bliżej malarstwo Goyi997. Z muzyków interesowała go indywidualność Klaudiusza Debussy. […]

Bolał nad tym, że nie bierze udziału w polskim życiu literackim. Nawiązany kontakt z prof. Korbutem998 urwał się po samobójstwie syna profesora. Miłość własna i przesadna drażliwość nie dały Albinowi Dziekońskiemu robić starań o zbliżenie z literatami. Z tego powodu nie chciał sam wydawać swoich wierszy. Zachwycał się wierszami Leopolda Staffa999, a przede wszystkim Juliana Tuwima1000, z którym pragnął zawrzeć znajomość. Rozkoszował się Słówkami Boya1001.

W 1939 r., przed drugą wojną światową, Albin Dziekoński był już chory na cukrzycę, co ujemnie wpływało na jego usposobienie i samopoczucie. Twórczość jego rozwijała się jednak coraz bardziej i żałować należy, że nie dane mu było napisać wiele jeszcze rzeczy wartościowych i wypowiedzieć się całkowicie.

Maria Trębicka
Warszawa

Płonące groby

Noc z czwartego na piąty września 1939, z poniedziałku na wtorek, była pierwszą nocą wrześniowej wędrówki. Taką pierwszą noc zapamiętuje się najmocniej. W położonym na północ od Ojcowa miasteczku Skała mieliśmy się zatrzymać na nocleg w obejściu mieszczańskim, w którym wieś całkowicie była zmieszana z pozornym miasteczkiem. Stodoła, szopy, graty gospodarskie, mleko prosto od krowy. Około północy wybuchnęła panika, przeciągała artyleria, na spokojnym dotąd i spoczywającym pod późnym księżycem horyzoncie wybuchnęły pożary i znów w drogę, wzdłuż kolumn artyleryjskich, cofających się jeszcze w pełnym porządku. Znów w drogę, na Miechów, na kościuszkowskie Racławice. Niedzielnego wieczoru zapewniał u wspólnych znajomych pewien śląski starosta, że tam, na północ od Krakowa, którego szkoda niszczyć, ustabilizuje się front. Noc była pełna bezładnego przerażenia, wystarczy, że tyle o niej przypomnę.

Dużą część nocy z czwartego na piąty, w dwadzieścia lat później, spędziłem przy sprawie, która związek mając bezpośredni, choć daleki, z tamtymi nocami września, wyjątkowo dobitnie kazała się zadumać nad dziwnością przeżyć, które czysty przypadek kalendarza układa dla ludzi mojego pokolenia. Kiedy ze wspomnieniem zderza się podobny fakt, iskra szczególnego zdziwienia obydwoje oświetla, i to wspomnienie, i ów fakt.

Leży przede mną, dokładnie czwartego września przyniesiony przez pocztę, arkusz poetycki. Na okładce tytuł niemiecki, podtytuł Leuchtende Graber1002. Zum 1. September 1959. Płonące groby! Oraz drzeworyt cięty w dużą jednolitą płaszczyznę czerni, na której nagi kształt męski skąpo scharakteryzowany został draśnięciami rylca, kształt w ruchu żałobnym, przypominającym płaczka nagrobnego czy oranta1003.

Ten arkusz poetycki na dwudziestolecie września 1939 przełożył i opracował zachodnioniemiecki tłumacz i miłośnik naszej poezji Karl Dedecius1004, jako zeszyt dodatkowy do publikowanych przez siebie od kilku lat „Mickiewicz-Blatter” wydał podobny i niestrudzony miłośnik naszej literatury dr Hermann Buddensieg. Nakład arkusza omawianego wynosi 250 egzemplarzy, stanie się na pewno w rychłym czasie tytułem przynależnym do najrzadszych i poszukiwanych.

Powiedzmy prosto: trudno się oprzeć prawdziwemu wzruszeniu, czytając tę niewielką, lecz z pełną znajomością rzeczy wykonaną antologię. Czytając ją właśnie w dwadzieścia lat po wrześniu, kiedy gorycz, doświadczenie i tragedia tamtego czasu idą w łatwe zapomnienie, zarówno u winnych, czemu się nie dziwić, jak u ofiar, co budzi protest i niepokój. Głos przeciwnej temu pamięci otrzymując właśnie w języku niemieckim, przysłany z Heidelbergu.

Leuchtende Graber składają się wyłącznie z utworów poetów polskich, którzy stracili życie w ciągu drugiej wojny światowej. Józef Czechowicz1005 (dwa utwory), Władysław Sebyła1006, Mieczysław Braun1007, Stefan Napierski1008, Tadeusz Hollender1009, Krzysztof Baczyński1010 (trzy utwory), Jerzy K. Weintraub1011, Tadeusz Gajcy1012 (dwa utwory). Już sam ten układ nazwisk, któremu nic zarzucić nie można, świadczy o pełnej kompetencji i doskonałym rozeznaniu Hansa Dedeciusa w sprawach współczesnej poezji polskiej. Także krótkie dane biograficzne dołączone do nazwisk wprowadzonych autorów (grubsza pomyłka: nazwisko Napierskiego było Eiger, nie Eigner; niedopatrzenie: Baczyński poległ 4 sierpnia 1944) świadczą o jego dobrej orientacji.

Trzeba bowiem pamiętać, że w roku bieżącym Hans Dedecius wydał już nader starannie opracowaną i przełożoną, w składzie przeszło trzydziestu poetów polskich, tak krajowych, jak emigracyjnych, od Białoszewskiego1013 i Harasymowicza1014 po Wierzyńskiego1015 i Tuwima1016, antologię noszącą tytuł Lektion der Stille (Carl Hanser, München, s. 83). Wszyscy piszący o niej w Polsce, wśród nich Julian Przyboś, byli o tej antologii jak najlepszego mniemania. Płonące groby to zatem nowy załącznik do działalności przekładowej Dedeciusa, załącznik, któremu prócz ludzkiego wzruszenia i wdzięczności należy się możliwie sumienna ocena.

Zestawienie wersji niemieckich z polskim oryginałem dowodzi, że tłumacz zna język polski w sposób nienaganny. Z sytuacji językowo nawet po polsku niełatwych Dedecius umie wybrnąć w szczęśliwy sposób. Baczyński: „Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg, przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg” – „Sie zogen dich im Dunkel grob mit Angst, die alle assen, und du gingst blind die schamhafteste aller Menschenstrassen” (Elegia o chłopcu polskim).

Tylko w jednym wypadku tłumacz nie podołał słownikowo, ale w wypadku, przyznać trzeba, niełatwym. Czechowicz powiada w Modlitwie żałobnej: „będzie się toczył wielki grom z niebiańskich lewad”, co zostało oddane dosłownie: „aus himmlischen levaden wird ein grober donner roll'n”. O ile się orientuję, słowa lewada nie ma w języku niemieckim, i tłumacz po prostu nie zrozumiał tego wyrazu, nobilitowanego w poezji polskiej głównie dzięki Słowackiemu, a także pisarzom pochodzącym z ziem ukraińskich (np. Iwaszkiewicz1017 zna lewadę). Należało zamienić lewada na łąka, polana (jakkolwiek nie są to terminy jednoznaczne).

Jeszcze z pretensji dwie wypada wskazać. Nie mogę się pogodzić z przekładem Piątej pory roku Hollendra (zresztą wiersz sentymentalny i słaby, niegodzien miejsca w antologii) z zagubieniem postulowanego przez autora powiązania rymowego: Wiosną, latem, jesienią, w zimie – wszystko to u Hollendra rymuje się z odpowiednim wersetem, np. „W zimie – lękam się śmierci w śnieżnej zadymie” – „Im Winter – fürchte ich den Tod in weissen Schneegestöbern”. Wreszcie, pod Czechowiczem Ballada z tamtej strony, zapewne ze względu na jej zakończenie („ze skrzynki zamkniętej jak boleść z umarłych rąk czechowicza”), położono datę 1939. Jeśli miałaby ona oznaczać czas powstania utworu, wymowne zakończenie wraz z datą śmierci poety wprowadziły w błąd tłumacza. Zbiór Ballada z tamtej strony, któremu ów znakomity liryk dał tytuł, pochodzi z roku 1932.

Tyle drobnych pretensji – zresztą wszystko w omawianym arkuszu poetyckim odznacza się sumiennością, odpowiedzialnością i dobrym smakiem, zarówno w doborze utworów, jak wartości przekładu. Szczególnie przy Baczyńskim i Gajcym1018 utrafił Dedecius w tytuły prawdziwie reprezentatywne tak co do ich jakości poetyckiej, jak postawy moralnej oraz ideowej. Jako tłumacz Dedecius zdaje się najlepiej czuć w tekstach o wybitnie widocznej rytmizacji, zarówno podówczas, kiedy tę rytmizację nadała przyjęta przez autora strofa (np. Baczyńskiego Poległym, Elegia o polskim chłopcu, Gajcego Oczyszczenie), jak też w przypadku rytmu bardziej luźnego i swobodnego. Świadectwem niechaj będzie zakończenie Modlitwy żałobnej Czechowicza:

 
lass uns noch deine lichtmusik
den ton im wassermund
wenn reim uns nahrt und rhytmus wiegt
vergessen wir den grund
den ich so selten rufe herr du schmerzensreicher
versteckt im firmament der wipfel
behüte uns
bevor die letzte nacht kommt
vorm leeren leben ohne musik und ohne lied
 

Dorzucić może warto, o tym się bowiem na ogół nie pamięta, że ten jeden z najwymowniejszych w określeniu pesymizmu i postawy moralnej Czechowicza utworów został napisany na śmierć Karola Szymanowskiego1019, stąd jest on tak dalece osnuty na motywacji muzycznej, a z kolei dopiero przybrał kształt wiersza całkiem samodzielnego. Bez żadnych zmian w tekście, po prostu przez oderwanie od towarzyszącej jego powstaniu okoliczności, podobnie jak w tym oderwaniu czytać zawsze się daje Bema pamięci żałosny-rapsod.

W postaci dedykacji-epitafium otwiera Płonące groby piękna strofa metryczna pióra Hermanna Buddensiega1020, równie świetnego tłumacza, co interesującego poety niemieckiego. Pragnę ją zacytować w zakończeniu niniejszej notatki, w tak wzruszający sposób mówi ta strofa o intencjach tłumacza oraz wydawcy, tych intencjach, które znad Renu i Neckaru usłyszane w mowie niemieckiej, tak samo brzmią po polsku nad Wisłą i Bzurą, rzekami września 1939:

 
Aus der verfinsterten Welt riss
jahlings euch in die Sargnacht
     Rauchender Gräber hinab Krieg,
          Verfemung und Mord
Ueber dem purpurnen Tod, der um
     die Gebeine noch geistert,
Schwebt euer fragender Ruf
     unvergänglich als Lied
Dass aller Schwere entrückt, die
     Graber zu leuchten beginnen —
Unsern Gewissen ein Licht in den
     Nächten der Welt.
 

Jako gest wdzięczności i porozumienia warto by tę strofę przyswoić polskiemu językowi. Żałuję w tym miejscu, że nie jestem tłumaczem.

962.France, Anatole (1844–1924) – francuski prozaik, laureat Nagrody Nobla (1921). [przypis edytorski]
963.Pawlikowska-Jasnorzewska Maria (1891–1945) – poetka, dramatopisarka, obracająca się w kręgu Skamandra, pochodząca z rodziny Kossaków. [przypis edytorski]
964.Thanatos (mit. gr.) – bóg śmierci. [przypis edytorski]
965.Apollo (mit. gr.) – bóg słońca, opiekun sztuki, przewodnik dziewięciu muz. [przypis edytorski]
966.Hermes (mit. gr.) – bóg kupców, podróżnych, złodziei i wynalazców, posłaniec bogów. [przypis edytorski]
967.Eurydyka (mit. gr.) – ukochana żona Orfeusza, wielkiego poety i śpiewaka, który po śmierci żony poszedł po nią do krainy umarłych. [przypis edytorski]
968.Charon (mit. gr.) – przewoźnik, przeprawiający dusze zmarłych przez podziemną rzekę do krainy umarłych. [przypis edytorski]
969.Orfeusz – w mitologii greckiej muzyk, który zszedł do świata podziemnego prosić Hadesa (w mit. rzym. noszącego imię Plutona) o przywrócenie żonie życia. [przypis edytorski]
970.Hades (mit. gr.) – podziemna kraina umarłych. [przypis edytorski]
971.Dziekoński, Albin (1892–1940?) – poeta, autor m. in. poematu Dramat Lucyfera. [przypis edytorski]
972.Norwid, Cyprian Kamil (1821–1883) – poeta, dramatopisarz, prozaik, tworzył także grafiki i obrazy. Twórczość Norwida, początkowo niedoceniana, na nowo została odkryta przez Miriama Przesmyckiego i udostępniana drukiem od roku 1901. Uznawany za jednego z czterech największych twórców doby romantyzmu. Dzieła: cykl liryków Vade-mecum, Promethidion. Rzecz w dwóch dialogach z epilogiem, Ad leones!, Pierścień Wielkiej Damy, czyli Ex-machina Durejko. [przypis edytorski]
973.Rolicz-Lieder, Wacław (1866–1912) – poeta, uważany za prekursora Młodej Polski. [przypis edytorski]
974.Krzyżanowski, Julian (1892–1976) – historyk literatury, badacz literatury ludowej, folklorysta. [przypis edytorski]
975.Białoszewski, Miron (1922–1983) – poeta, prozaik, zajmował się także teatrem. Jako poeta skupiał się na przedstawianiu codzienności, posługując się skondensowaną i przesadną formą języka potocznego. Jego najważniejszym dziełem prozatorskim jest antyheroiczny Pamiętnik z powstania warszawskiego. [przypis edytorski]
976.Matuszewski, Ryszard (1914–2010) – krytyk literacki, tłumacz. [przypis edytorski]
977.Pollak, Seweryn (1907–1987) – poeta, eseista i tłumacz poezji rosyjskiej, walczył w powstaniu warszawskim. [przypis edytorski]
978.Traugutt, Romuald (1826–1864) – polski generał, dyktator powstania styczniowego, stracony przez powiedzenie na Cytadeli Warszawskiej. [przypis edytorski]
979.koligacja – pokrewieństwo bądź powinowactwo. [przypis edytorski]
980.Wańkowicz, Melchior (1892–1974) – pisarz, dziennikarz i reportażysta, przed II wojną światową inicjator stworzenia wydawnictwa „Rój”, autor m. in. bitwy o Monte Cassino. [przypis edytorski]
981.Verlaine, Paul (1844–1896) – francuski poeta; typ poety-włóczęgi, alkoholika; jego liryki miały charakter ulotny i melancholijny, wykorzystywały muzyczność, synestezję. [przypis edytorski]
982.Rimbaud, (Jean) Arthur (1854–1891) – francuski poeta, zaliczany do tzw. poetów wyklętych, wybitny przedstawiciel symbolizmu; w ostatnim okresie życia zamiast poezją zajmował się handlem bronią w Afryce [przypis edytorski]
983.Giraudoux, Jean (1882–1944) – fr. pisarz, dramaturg. [przypis edytorski]
984.Cocteau, Jean (1889–1963) – francuski poeta, dramaturg, scenarzysta i reżyser, a także malarz i menedżer bokserski. [przypis edytorski]
985.Bergson, Henri (1859–1941) – francuski filozof, przedstawiciel irracjonalizmu i intuicjonizmu, twórca koncepcji élan vital, czyli pędu życiowego; za punkt wyjścia swej doktryny przyjął krytykę poznania intelektualnego na rzecz intuicji. [przypis edytorski]
986.Kant, Immanuel (1724–1804) – niemiecki filozof, profesor logiki i metafizyki na Uniwersytecie Królewieckim. Twórca filozofii krytycznej, która miała na celu wszechstronne rozważenie z perspektywy rozumu władzy poznania, w tym sfer takich jak religia, prawo i polityka, wcześniej nie poddawanych podobnej refleksji, oraz sam rozum. Kant zniósł rozziew między racjonalizmem i empiryzmem: wg niego do pełnego poznania potrzebny jest zarówno rozum, jak i doświadczenie, a jedno bez drugiego jest niemożliwe. [przypis edytorski]
987.Schopenhauer, Artur (1788–1860) – filozof niem., reprezentant pesymizmu, swoje poglądy na ten temat wyłożył w rozprawie Świat jako wola i wyobrażenie (1819), wychodząc od krytyki filozofii Kanta. Zgadzał się z tym, że świat zewnętrzny jest zasadniczo niepoznawalny, że człowiek może poznać jedynie postrzegane przez siebie fenomeny (zjawiska), które jednak (inaczej niż u Kanta) nie są obiektywne, lecz zależne od podmiotu poznającego. Odrzucał opierający się na imperatywie kategorycznym system etyczny Kanta. Uważał, że wszelkim działaniem we wszechświecie kieruje bezrozumna wola, zawsze rodząca się w cierpieniu, przed którym próbuje uciec. Jednakże bezmyślne wypełnianie nakazów irracjonalnej woli i popędów obraca się przeciwko człowiekowi, który staje się ofiarą coraz większego cierpienia. Jedynym sposobem na przekroczenie tego kręgu jest zaprzeczenie swojej woli poprzez samobójstwo albo wzniesienie się ponad swoją własną jednostkową wolę dzięki kontemplacji sztuki lub współczuciu. Schopenhauerowska koncepcja fenomenu (tj. ustrukturowanej formy poznania „udostępnianej” nam przez umysł po przefiltrowaniu doznań zmysłowych, do których właściwie nie mamy dostępu bezpośredniego) stała się podstawą nurtu fenomenologii w filoz. europejskiej. Do znanych dzieł Schopenhauera należą również m.in. O wolności ludzkiej woli czy Erystyka czyli Sztuka prowadzenia sporów. [przypis edytorski]
988.Nietzsche, Friedrich Wilhelm (1844–1900) – niemiecki filozof, filolog klasyczny, pisarz. Krytykował chrześcijaństwo oraz kulturę zachodnią. Głównym hasłami wywoławczymi poglądów Nietzschego są: apollińskość i dionizyjskość, teoria wiecznego powrotu, ideał nadczłowieka, nihilizm i śmierć Boga, dwa typy moralności – panów i niewolników. Wywarł ogromny wpływ na kulturę i filozofię XX–wieczną. Główne dzieła: Narodziny tragedii, czyli Hellenizm i pesymizm (1872), Ludzkie, arcyludzkie (1878), Tako rzecze Zaratustra (1883–85). [przypis edytorski]
989.Goethe von, Johann Wolfgang (1749–1832) – niemiecki poeta okresu „burzy i naporu”, przedstawiciel klasycyzmu weimarskiego, twórca nowego typu romantycznego bohatera. Dzieła: Cierpienia młodego Wertera (1774), Król olch (1782), Herman i Dorota (1798), Faust (cz. I 1808, cz. II 1831), Powinowactwo z wyboru (1809). [przypis edytorski]
990.Heine, Heinrich (1797–1856) – poeta niemieckiego romantyzmu, znakomity liryk żydowskiego pochodzenia. [przypis edytorski]
991.Marks, Karol (1818–1883) – niemiecki filozof i ekonomista, działacz rewolucyjny. Współzałożyciel Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników (tzw. Pierwszej Międzynarodówki), koordynującej działania organizacji robotniczych w różnych krajach. Razem z Fryderykiem Engelsem opracował teorię materializmu dialektycznego a. historycznego, który zakładał, że cała realna rzeczywistość jest materialna, a rozwój dziejów wynika ze ścierania się interesów klasy posiadającej i klasy pracującej, tzw. walki klas o środki produkcji (surowce, urządzenia, pomieszczenia, ludzka praca). Według określeń Marksa sztuka, nauka, kultura i religia to nadbudowa, której kształt jest uwarunkowany przez środki produkcji, czyli bazę. [przypis edytorski]
992.Cervantes, Miguel de (1547–1616) – hiszpański pisarz renesansowy, autor Don Kichota. [przypis edytorski]
993.Dante Alighieri (1265–1321) – poeta, filozof i polityk włoski, autor poematu Boska Komedia, napisanego po włosku, w dialekcie toskańskim, uważanego za szczytowe osiągnięcie literatury średniowiecznej; skazany na banicję z powodu uwikłania w walki polityczne we Florencji, w której stronnictwo gwelfów (zwolenników władzy papieskiej bądź współpracy z Państwem Kościelnym) podzieliło się na czarnych, radykalnie antycesarskich i białych gwelfów, do których zaliczał się Dante; zmarł w Rawennie. [przypis edytorski]
994.Swift, Jonathan (1667–1745) – irlandzki pisarz, duchowny anglikański; wybitny przedstawiciel i autor jednej z najbardziej znanych książek oświecenia, Podróży Guliwera, fantastyczno-przygodowej powieści i satyry na społeczeństwo angielskie. [przypis edytorski]
995.Tołstoj, Lew (1828–1910) – prozaik i dramaturg ros., a także myśliciel, krytyk literacki i publicysta; przedstawiciel realizmu, łączył wnikliwą obserwację z własnymi poglądami na rzeczywistość; najważniejsze dzieła: Wojna i pokój, Anna Karenina, Sonata Kreutzerowska, Żywy trup. [przypis edytorski
996.Maeterlinck, Maurice (1862–1949) – belgijski pisarz piszący po francusku, czołowy przedstawiciel symbolizmu w sztuce, twórca dramatu symbolicznego, laureat literackiej Nagrody Nobla z 1911. Dzieła: Księżniczka Malena, Ślepcy, Peleas i Melisanda. [przypis edytorski]
997.Goya – właśc. Francisco José Goya y Lucientes (1746–1828), malarz nadworny królów Hiszpanii: Karola III Burbona, Karola IV Burbona i Ferdynanda VII Burbona; nasycał styl klasycyzmu barokową ekspresją, autor cyklu grafik Okropności wojny. [przypis edytorski]
998.Korbut, Gabriel (1862–1936) – pedagog, autor Literatury polskiej, przewodnika bibliograficznego zbierającego informacje o tekstach opublikowanych w języku polskim. [przypis edytorski]
999.Staff, Leopold (1878–1957) – poeta, eseista, tłumacz. Uznawany za przedstawiciela współczesnego klasycyzmu, łączony z parnasizmem i franciszkanizmem. Należał do trzech epok literackich, w refleksyjno-filozoficznej poezji łączył spontaniczną afirmację życia z postawą sceptyka-humanisty, nobilitował codzienność; tomiki poetyckie: Sny o potędze, Uśmiechy godzin, Martwa pogoda, Wiklina, symbolistyczne dramaty, przekłady. [przypis edytorski]
1000.Tuwim, Julian (1894–1953) – polski poeta, pisarz, satyryk, tłumacz poezji ros., fr. i niem. W dwudziestoleciu międzywojennym był jedną z najpopularniejszych postaci świata literackiego; współzałożyciel kabaretu Pikador i grupy poetyckiej Skamander, blisko związany z „Wiadomościami Literackimi”. W latach 1939–1946 na emigracji, m. in. w Rio de Janeiro. [przypis edytorski]
1001.Boy – pseudonim literacki Tadeusza Żeleńskiego (1874–1941) pisarza, autora wierszy satyrycznych (m.in. dla kabaretu „Zielony Balonik”), krytyka literackiego i teatralnego, działacza społecznego (współpracował z Ireną Krzywicką); zasłużonego tłumacza literatury francuskiej. [przypis edytorski]
1002.Leuchtende Graber (niem.) – płonące groby. [przypis edytorski]
1003.orant – przedstawienie modlącej się postaci, zazwyczaj stojącej. [przypis edytorski]
1004.Dedecius, Karl (1921–2016) – tłumacz literatury polskiej i rosyjskiej na język niemiecki, urodzony w niemieckiej rodzinie w Łodzi. [przypis edytorski]
1005.Czechowicz, Józef (1903–1939) – poeta, przedstawiciel tzw. II awangardy, reprezentant katastrofizmu, redaktor pisma literackiego „Reflektor” oraz pism dla dzieci „Płomyk” i „Płomyczek”. [przypis edytorski]
1006.Sebyła, Władysław (1902–1940) – poeta, oficer piechoty zamordowany w Katyniu. [przypis edytorski]
1007.Braun, Mieczysław (1902–1942) – poeta pochodzenia żydowskiego, adwokat. [przypis edytorski]
1008.Napierski, Stefan – właśc. Stefan Marek Eiger (1899–1940), poeta, eseista i tłumacz pochodzenia żydowskiego, wydawca czasopisma „Ateneum”. [przypis edytorski]
1009.Hollender, Tadeusz – (1910–1943) poeta, tłumacz i satyryk. Redaktor pisma „Sygnały”, przed wojną współpracownik satyrycznych „Szpilek” i autor reportaży z podróży. [przypis edytorski]
1010.Baczyński, Krzysztof Kamil (1921–1944) – jeden z czołowych poetów tworzących w czasie II wojny światowej, zginął walcząc w Powstaniu Warszawskim. [przypis edytorski]
1011.Weintraub-Krzyżanowski, Jerzy Kamil (1916–1943) – poeta, tłumacz, przyjaciel Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. [przypis edytorski]
1012.Gajcy, Tadeusz (1922–1944) – poeta, wymieniany obok Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jako ważna postać pokolenia Kolumbów, żołnierz Armii Krajowej. [przypis edytorski]
1013.Białoszewski, Miron (1922–1983) – poeta, prozaik, zajmował się także teatrem. Jako poeta skupiał się na przedstawianiu codzienności, posługując się skondensowaną i przesadną formą języka potocznego. Jego najważniejszym dziełem prozatorskim jest antyheroiczny Pamiętnik z powstania warszawskiego. [przypis edytorski]
1014.Harasymowicz, Jerzy (1933–1999) – poeta, związany z Bieszczadami, odwołujący się do kultury łemkowskiej. [przypis edytorski]
1015.Wierzyński, Kazimierz (1894–1969) – poeta, współzałożyciel grupy poetyckiej Skamander, od 1939 na emigracji. [przypis edytorski]
1016.Tuwim, Julian (1894–1953) – polski poeta, pisarz, satyryk, tłumacz poezji ros., fr. i niem. W dwudziestoleciu międzywojennym był jedną z najpopularniejszych postaci świata literackiego; współzałożyciel kabaretu Pikador i grupy poetyckiej Skamander, blisko związany z „Wiadomościami Literackimi”. W latach 1939–1946 na emigracji, m. in. w Rio de Janeiro. [przypis edytorski]
1017.Iwaszkiewicz, Jarosław (1894–1980) – poeta, prozaik, dramaturg, eseista, współautor libretta do opery Karola Szymanowskiego Król Roger; przed wojną jeden z założycieli grupy poetyckiej Skamander, po wojnie wieloletni prezes Związku Literatów Polskich. [przypis edytorski]
1018.Gajcy, Tadeusz (1922–1944) – poeta, wymieniany obok Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jako ważna postać pokolenia Kolumbów, żołnierz Armii Krajowej. [przypis edytorski]
1019.Szymanowski, Karol (1882–1937) – kompozytor i pianista, autor m. in. muzyki do baletu Harnasie. [przypis edytorski]
1020.Buddensieg, Hermann (1893–1976) – pisarz i tłumacz niemiecki. [przypis edytorski]
Yaş sınırı:
0+
Litres'teki yayın tarihi:
01 temmuz 2020
Hacim:
840 s. 1 illüstrasyon
Telif hakkı:
Public Domain
İndirme biçimi:
Metin
Ortalama puan 0, 0 oylamaya göre
Metin
Ortalama puan 0, 0 oylamaya göre