Kitabı oku: «Mizantrop», sayfa 4
SCENA DRUGA
ORONT, ALCEST, FILINT
ORONT
do Alcesta
Właśnie mi mówiono,
Że piękne panie wyszły za jakimś sprawunkiem;
Lecz zastawszy tu pana szczęśliwym trafunkiem,
Wstąpiłem, by wynurzyć mu z serca całego
Mój niezmierny szacunek, jaki mam dla niego.
Już od dawna me serce dziwną chęcią płonie,
Abym w przyjaciół twoich mógł znaleźć się gronie;
Związek dwu ludzi wyższych, to rozkosz prawdziwa:
Niechaj więc nas braterstwa połączą ogniwa.
Przyjaciel tak oddany i nie bez znaczenia,
Nie sądzę, by był rzeczą godną pogardzenia35.
Podczas tej przemowy Alcest pogrążony jest w zamyśleniu, nie uważając, że słowa te odnoszą się do niego, i budzi się dopiero na to zdanie Oronta:
Do pana miałem zaszczyt skierować te słowa.
ALCEST
Do mnie?
ORONT
Tak jest, do pana. Może ich osnowa
Nie dość grzeczną się zdała?
ALCEST
Bynajmniej; zdziwienie
Budzą tylko, spadając tak niezasłużenie.
ORONT
Nie powinny cię dziwić mojej czci wyrazy,
Wszakże jesteś jej godzien i po tysiąc razy.
ALCEST
Panie…
ORONT
Na podobnego wszak tobie człowieka
Ojczyzna, państwo całe, już od dawna czeka.
ALCEST
Panie…
ORONT
ALCEST
Panie…
ORONT
Że mówię szczerze, samo niebo świadkiem!
By więc te słowa uczuć stały się zadatkiem,
Pozwól, bym cię serdecznym otoczył ramieniem
I przyjaciela twego nazwał się imieniem.
Masz moją rękę, weź ją. Przyrzekasz mi zatem
Swą przyjaźń?
ALCEST
Panie…
ORONT
Jak to! nie chcesz mi być bratem?
ALCEST
Panie, słowa twe dla mnie zaszczytem prawdziwym,
Lecz przyjaźń jest uczuciem nad wyraz wstydliwym,
I znieważa tę serca mieszkankę dostojną,
Kto skarby jej rozrzuca dłonią nazbyt hojną.
Poznania wzajemnego związek ten wymaga,
Ostrożność mu przyświecać winna i rozwaga,
By kiedyś obu stronom, gdy źle się dobiorą,
Nie zaciężyły więzy, przyjęte zbyt skoro37.
ORONT
Twa roztropność powagi tak pełna, prawdziwie,
Zwiększa jeszcze szacunek, jaki dla cię żywię.
Nim więc czas wzmocnić zdoła ten związek tak luby,
Ja w oddaniu się tobie chcę szukać mej chluby.
Gdybyś na dworze żądał poparcia swej sprawy,
Wiadomo, że król na mnie dosyć jest łaskawy38,
Ceni wielce me zdanie i w każdej potrzebie
Najmiłościwiej wzywać raczy mnie do siebie.
Słowem, chcę twoim sługą być na każdy sposób;
Że zaś stawiam cię w rzędzie najświatlejszych osób,
Pragnę dla nawiązania naszych dusz wymiany
Odczytać ci sonecik przed chwilą spisany39.
Czy wart druku, usłyszeć chciałbym twoje zdanie40.
ALCEST
Niech to raczej kto inny osądzi, mój panie;
Jam do tego niezdatny.
ORONT
Czemu?
ALCEST
Mam tę wadę,
Iż zbyt wielką otwartość w moje sądy kładę.
ORONT
Ależ ja pragnę tego! miałbym żal najszczerszy,
Gdybyś przez czczą uprzejmość, słuchając mych wierszy,
Ukrywał się z swym zdaniem lub chwalił wykrętnie41.
ALCEST
ORONT
Sonet. Tytuł Nadzieja… (Dama sercu miła,
Która słodką nadzieją duszę mą pieściła…)
Nadzieja… żadnych wierszy grzmiących, hałaśliwych
Nie spodziewaj się: raczej strof czułych i tkliwych.
Podczas każdej przerwy spogląda na Alcesta
ALCEST
Zobaczymy.
ORONT
Nadzieja… Nie wiem, czy styl cały
Nie wyda się smakowi twemu nadto śmiały;
Czy się wyrazów dobór nie spotka z przyganą43…
ALCEST
Zaraz się przekonamy.
ORONT
Właśnie wczoraj rano,
W niespełna kwadrans, przyznać się otwarcie wolę…
ALCEST
ORONT
czyta
Choć nadzieja jest naszą pociechą,
Od rozpaczy jedynym puklerzem,
Czemuż, gdy ją za bóstwo obierzem,
Westchnień naszych rozlega się echo?
FILINT
Ten mały ustęp już mnie przejmuje zachwytem.
ALCEST
cicho do Filinta
Ty masz czoło to mówić, nie krztusząc się przy tem!
ORONT
Jesteś, piękna Filis, zbyt łaskawą,
Gdy tym skarbem szafujesz tak hojnie,
Lecz czyż można zasypiać spokojnie,
Do nadziei tylko mając prawo!
FILINT
Cóż to za wyrażenia rzadkie, niepowszednie!
ALCEST
cicho do Filinta
Ty śmiesz, pochlebco nędzny, wychwalać te brednie!
ORONT
Jeśli moim ognistym zapałom
Każesz czekać na się wieczność całą,
Wkrótce grób mój łzy twoje obleją;
Bo nie rozpacz zabija jedynie,
Lecz, o Filis, z żałości też ginie,
Kto zbyt długo musi żyć nadzieją45.
FILINT
Jakiż słów spadek! pieszczę się każdym wyrazem!
ALCEST
na stronie
FILINT
Wyznam, że wierszy równie wdzięcznych nie słyszałem.
ALCEST
na stronie
Tam do licha!
ORONT
do Filinta
Pochlebstwo, chociażby najsłodsze…
FILINT
Nie, wcale nie pochlebiam.
ALCEST
na stronie
A cóż robisz, łotrze?
ORONT
do Alcesta
Lecz ty, Alceście, pomnisz wszak naszej umowy;
Niech więc twój sąd usłyszę, choćby i surowy.
ALCEST
Łaskawy panie, sprawa to wielce drażliwa,
Bo na tym punkcie każdy bardzo czułym bywa.
Swojego czasu dałem szczerości dowody
Pewnemu panu, który mi czytał swe płody,
Mówiąc, że źle jest, gdy kto folguje zbyt prędko,
Kiedy go pióro świerzbi rymowania chętką;
Że należy hamować przedwczesne zapały
I natchnień swych ludzkości nie objawiać całej;
Że kto w tym względzie grzeszy zbyt wielkim pośpiechem,
Może się łatwo spotkać z litości uśmiechem.
ORONT
Czy ma zamiar przekonać mnie twoja przemowa,
Żem nie powinien…
ALCEST
O tym nie mówię ni słowa47.
Rzekłem mu, że niezdarne kto wierszydła płodzi,
Drugich zanudza, a swej dobrej sławie szkodzi;
Bo choćby miał sto innych największych przymiotów,
Każdy go za to jedno znienawidzić gotów.
ORONT
Czy do mego sonetu mam odnieść to zdanie?
ALCEST
Tego nie mówię. By mu obrzydzić pisanie,
Starałem mu się dowieść w niejednym przykładzie,
Ilu ludziom ten nałóg stanął już na zdradzie.
ORONT
Czyż ja piszę niezdarnie? czy w mym wierszu całym…
ALCEST
Tego wcale nie mówię. Dalej go spytałem:
Jakież do rymowania kusi ciebie licho
Lub przynajmniej dlaczego nie siedzisz z tym cicho?
Jeśli można wybaczyć nędzną książkę czyją,
To chyba tym biedakom, którzy z tego żyją!
Wierz mi, umiej się oprzeć tym zachciankom sławy;
Ukryj przed okiem ludzi te zdrożne zabawy:
Niechaj ci raczej będzie do czynów podnietą
Zostać dzielnym człowiekiem niż lichym poetą.
Oto, co próbowałem dowieść tej osobie.
ORONT
Myśl twą umiem dość jasno wytłumaczyć sobie;
Ale chciej mi powiedzieć, co w moim utworze…
ALCEST
Rzuć go na ustęp i to w jak najkrótszej porze.
Złe dla swojej poezji obrałeś przykłady,
Nieszczerość, brak prostoty, oto twoje wady48.
Co znaczy: «Od rozpaczy jedynym puklerzem?»
Albo to: «Westchnień naszych rozlega się echo?»
«Czyliż można zasypiać spokojnie,
Do nadziei tylko mając prawo?»
Lub: «o Filis, z żałości też ginie,
Kto zbyt długo musi żyć nadzieją?»
Ten styl tak wymuszony a pusty zarazem
Mija się i z poezji, i z prawdy wyrazem;
To tylko słów igraszki, nieszczere a ckliwe.
Nie tym językiem mówi uczucie prawdziwe!
Mierzi mnie gust dzisiejszy i nasi ojcowie,
Choć prości, więcej smaku mieli w swojej mowie.
Niejedno, co dziś z takim chwalicie zapałem,
Niewarte starej piosnki, którą gdzieś słyszałem49.
Styl nieco staroświecki i rym nieuczony,
A jednak ja to wolę niż owe androny,
Których słodkie mizdrzenie o mdłości przyprawia,
Gdy tutaj do mnie czucie najszczersze przemawia.
Oto, co może mówić kochające serce.
Do Filinta, który się śmieje
Och, śmiejcie się do syta, panowie szyderce,
A ja cenię to wyżej niż te sztuczne kwiatki,
Te fałszywe brylanty waszej muzy gładkiej.
ORONT
Ja zaś twierdzę, że sonet mój jest doskonały.
ALCEST
Aby tak o nim mniemać, masz powód niemały:
Lecz, że ja mam znów inny, więc pozwól mi, panie,
By każdy z nas zachował o tym własne zdanie.
ORONT
Wystarcza mi, co o nim sądzą inni ludzie.
ALCEST
Widocznie są ode mnie bieglejsi w obłudzie.
ORONT
Sam jeden mniemasz rozum posiadać w udziale?
ALCEST
Dla ciebie mam go mało, bo ciebie nie chwalę.
ORONT
Obejdę się, mospanie, bez twojej pochwały.
ALCEST
Musisz się bez niej obejść, oto szkopuł cały.
ORONT
Zamiast w surowych sądach szukać łatwej chluby,
Sam wierszyk w tym rodzaju napisz więc dla próby.
ALCEST
Mógłbym, na me nieszczęście, sklecić równie lichy,
Alebym go nie czynił przedmiotem mej pychy.
ORONT
Skądże przychodzisz tutaj przemawiać tak dumnie?
ALCEST
Gdzie indziej możesz szukać kadzideł, nie u mnie.
ORONT
Ejże, mój młody panie, wysoko pan mierzy.
ALCEST
Mierzę, mój duży panie, tak jak się należy.
FILINT
stając między nimi
Dajcie pokój, panowie! dosyć tego, hola!
ORONT
Uniosłem się, wyznaję. Ustępuję pola.
Mam zaszczyt go pożegnać pokornym ukłonem.
ALCEST
SCENA TRZECIA
FILINT, ALCEST
FILINT
Masz teraz! za twą zbytnią w otwartość zabawę
Ściągnąłeś sobie na kark niemiłą przeprawę;
A z pewnością nasz Oront za słówko pochwały51…
ALCEST
Proszę cię, przestań.
FILINT
Ależ…
ALCEST
Obrzydł mi świat cały.
FILINT
Zbytnio bierzesz…
ALCEST
Daj pokój.
FILINT
Jeżeli…
ALCEST
Ni słowa.
FILINT
Słuchaj…
ALCEST
Nie słucham.
FILINT
Ależ…
ALCEST
Jeszcze?
FILINT
Twoja mowa…
ALCEST
Do licha! tego nadto. Proszę, zostawże mnie.
FILINT
AKT II
SCENA PIERWSZA
ALCEST, CELIMENA
ALCEST
Chcesz więc pani, bym swoją myśl wyraził szczerze?
Oto na twe postępki gniew mnie nieraz bierze
I tak wielka napełnia gorycz moją duszę,
Że wnet chyba sam więzy te nieszczęsne skruszę.
Tak jest; łudziłbym panią, gdybym rzekł inaczej;
Wcześniej czy później nasze zerwanie się znaczy
I chociażbym się silił trwać w służbie powolnej,
Dłużej znosić, co znoszę, nie jestem już zdolny54.
CELIMENA
ALCEST
Ja się nie sprzeczam; jednak mniemać się ośmielę,
Że z łask twoich korzysta natrętów zbyt wiele;
Że cię tłum zalotników oblega zbyt rojnie
I że trudno mi na to patrzeć jest spokojnie.
CELIMENA
ALCEST
O nie, pani, nie kije by się tutaj zdały,
Lecz dusza mniej wrażliwa na męskie zapały.
Wiem, że nie w twojej mocy ukryć swe powaby,
Lecz twa zalotność opór ujawnia zbyt słaby;
Słodycz, z jaką przyjmujesz każdy hołd w ofierze,
Ich niewczesną gorliwość podsyca w tej mierze;
Pozór nadziei, jaki twe serce rozdaje,
Przykuwa do twych progów tę natrętną zgraję,
I gdyby twa uprzejmość była mniej łaskawa,
Lada kto do twych uczuć nie rościłby prawa.
Lecz powiedz mi przynajmniej, przez jakie sposoby
Klitander zdołał ująć cię dla swej osoby?
Przez jakie rzadkie cnoty i przymioty szczytne
Umiał zyskać u pani względy tak wybitne?
Czy ten na małym palcu paznokietek gładki,
Stał się może przyczyną tej sympatii rzadkiej?
Lub może cię uwiodły, jak inne kobiety,
Jego białej peruczki niezwykłe zalety?
Czy połysk jego wstążek lub haftów misterność
Zdołały mu pozyskać uczuć twoich wierność?
Czy może przez swych pludrów krój modnie szeroki
Umiał rzucić na ciebie tak silne uroki?
Lub jego słodki głosik i uśmiech pieściwy
W twym sercu obudziły ów płomień tak żywy58?
CELIMENA
Jak niesłusznie, Alceście, zazdrość cię uwodzi!
Czyż nie wiesz, o Klitandra dlaczego mi chodzi?
I że w procesie moim on poprzysiągł prawie
Wszystkich swoich przyjaciół poruszyć w mej sprawie59?
ALCEST
Niech więc raczej przepadnie twoja sprawa cała,
Niż żebyś miłość moją tak znieważać miała!
CELIMENA
Lecz, doprawdy, świat cały zazdrość twoją rani!
ALCEST
Bo też świat cały znajdzie łaskę w oczach pani.
CELIMENA
Ależ to właśnie gniewy twe rozproszyć winno,
Że równo mą życzliwość obdzielam niewinną;
I większe do wyrzutów miałbyś wówczas prawo,
Gdybym jednemu była wyłącznie łaskawą60.
ALCEST
CELIMENA
Świadomość, że w mym sercu miejsce masz jedyne.
ALCEST
Aby dać temu wiarę, jakąż mam przyczynę?
CELIMENA
Skoro z własnych ust moich słyszysz to wyznanie,
Mniemam, że to powinno wystarczyć, mój panie.
ALCEST
CELIMENA
ALCEST
Ha, trzebaż, abym kochał ciebie!
Och, gdybym mógł się wyrwać z tej niewoli podłej,
Jakże dziękczynne niebu zasyłałbym modły!
Tak, wcale ci nie taję, że czynię, co mogę,
By zagasić w mym sercu tę straszną pożogę;
Lecz na próżno sam sobie zadaję katusze,
Widać za moje grzechy tak kochać cię muszę65.
CELIMENA
ALCEST
Tak jest; i nie dorówna jej na świecie żadna.
Jej płomień niepojęty jest wprost w swojej sile
I z pewnością nikt kochać nie potrafił tyle.
CELIMENA
W istocie; i metoda jest zupełnie nowa,
Gdyż po to kochasz, aby mówić przykre słowa;
W łajaniu się objawia ten płomień tak żywy
I nikt nie znał miłości podobnie gderliwej.
ALCEST
W twojej jest mocy zmienić te przykre pozory;
Błagam panią, zakończmy wszystkie nasze spory,
Rozmówmy się otwarcie, dłużej niech nie znoszę…
SCENA DRUGA67
CELIMENA, ALCEST, SŁUŻĄCY
CELIMENA
Cóż znowu?
SŁUŻĄCY
Akast przybył i…
CELIMENA
Powiedz, że proszę.
SCENA TRZECIA
CELIMENA, ALCEST
ALCEST
Więc nie można spokojnie pomówić ni słowa?
Zawsze przyjmować gości pani jest gotowa?
Nigdyż się nie zdobędziesz, by raz jeden komu
Kazać wreszcie oznajmić, że cię nie ma w domu68?
CELIMENA
By został moim wrogiem, życzysz sobie zatem?
ALCEST
Oględnie się obchodzi pani z całym światem!
CELIMENA
Ten człowiek byłby zdolny szkodzić z całej siły,
Gdyby mniemał, iż komuś może być niemiły.
ALCEST
Po cóż dbać o to, po cóż ta ciągła usilność…
CELIMENA
Mój Boże, takich ludzi potrzebna przychylność;
Wszakże oni najwięcej znaczą dziś na dworze,
Każdy gada, rozprawia najgłośniej, jak może,
Wszędzie się wciska, miesza do każdej rozmowy,
Pomóc nie zdoła, szkodzić zawsze jest gotowy!
Toteż każdy, bez względu na to, ile znaczy,
Powinien dbać o przyjaźń tych wielkich krzykaczy69.
ALCEST
Słowem, jakkolwiek by się kiedy sprawy miały,
Zawsze znajdziesz w nich powód, by znosić świat cały,
I twój umysł w subtelnych wymówkach wieczyście…
SCENA CZWARTA
ALCEST, CELIMENA, SŁUŻĄCY
SŁUŻĄCY
Jeszcze i pan Klitander przybył.
ALCEST
Oczywiście!
CELIMENA
Gdzie pędzisz?
ALCEST
Idę sobie.
CELIMENA
ALCEST
Dlaczego?
CELIMENA
Zostań.
ALCEST
Nie mogę.
CELIMENA
Ja chcę.
ALCEST
Nie uczynię tego.
Tych ckliwych rozmów kazać mi słuchać daremnie,
To doprawdy wymagać zbyt wiele ode mnie.
CELIMENA
Kiedy ja chcę, ja każę.
ALCEST
To nad siły moje.
CELIMENA
SCENA PIĄTA
ELIANTA, FILINT, AKAST, KLITANDER, ALCEST, CELIMENA, SŁUŻACY
ELIANTA
Oto ci dwaj panowie ze mną tu przybyli.
Czy mówiono ci o tym?
CELIMENA
dając znak służącemu, aby podał krzesła
Wielce mi są mili.
(Służący podaje krzesła i wychodzi)
Do Alcesta
Co? I pan jeszcze tutaj?
ALCEST
CELIMENA
Cicho z tym teraz.
ALCEST
Niech się pani wytłumaczy.
CELIMENA
Czy pan oszalał?
ALCEST
Niechaj wybrać pani raczy.
CELIMENA
Ech!
ALCEST
Dziś się rzecz rozstrzygnie.
CELIMENA
To chyba są żarty!
ALCEST
KLITANDER
CELIMENA
W istocie dobry Kleont, kędy się pojawi,
Wszędzie swoją postacią ludzkie oczy bawi
I gdy kto przez czas jakiś nie widział go z bliska,
Nie może się napatrzeć tego dziwowiska.
AKAST
Na honor! gdy o dziwne figury wam chodzi,
I mnie dziś spotkał pewien niezwykły dobrodziej:
Damon wymowny, co mnie – czyli dacie wiarę! —
Przy lektyce na słońcu trzymał godzin parę.
CELIMENA
Tak, ten człowiek szczególną zaletę posiada,
Aby nic nie powiedzieć, choć bez przerwy gada;
Płynna jego wymowa dziwną sztuką mieści
Pusty dźwięk bez znaczenia, a słowa bez treści.
ELIANTA
do Filinta
KLITANDER
A Tymantem czy także pani się zachwyca?
CELIMENA
Ten człowiek to chodząca jedna tajemnica:
Idzie z błędnym spojrzeniem, nie widząc cię prawie,
Choć nic nie robi, zawsze śpieszy w ważnej sprawie;
Z twarzą zagadek pełną kręci się wśród ludzi,
Póty się droży, wzdraga, aż na śmierć zanudzi;
Masz z kim mówić? on właśnie za połę cię trzyma,
Aby ci zwierzyć sekret, na którym nic nie ma;
Wielką sprawę uczyni wraz z drobnostki małej,
I coś komuś do ucha szepce przez dzień cały77.
AKAST
A Gerald, proszę pani?
CELIMENA
Straszliwa osoba!
Wszak jego wielkopaństwo to istna choroba:
Wciąż wymienia stosunki swoje niebosiężne,
Zawsze mu w ustach tylko książęta i księżne;
Jego rozmowa, jeśli ma być w dobrym tonie,
Muszą być jej przedmiotem psy albo też konie;
Że słowo pan istnieje, nie chcąc wiedzieć wcale,
Najwyższych po imieniu tyka poufale.
KLITANDER
Z Belizą ponoć łączy go stosunek tkliwy.
CELIMENA
Też obraz duchowego ubóstwa prawdziwy!
Gdy u mnie bawi, mękę przechodzę niemałą,
Szukając, czym wypełnić tę wizytę całą;
Lecz cokolwiek wydobyć pragnę z tego zera,
Rozmowa raz po razu na ustach zamiera.
Na próżno chcąc jej umysł zbudzić ociężały,
Przywołujesz na pomoc wszystkie komunały,
Próżno człowiek kolejno tematy potrąca,
I słoty, i pogody, zimna i gorąca;
A mają te wizyty jeszcze przymiot drugi,
To jest, że trwają zwykle czas piekielnie długi;
Możesz pytać godziny, ziewać raz za razem,
Tak siedzi, jakby była nieżywym obrazem78.
AKAST
Co sądzisz o Adraście?
CELIMENA
Pyszałek nadęty!
Swoją własną osobą przesadnie zajęty!
Zawsze mniema, iż nie dość cenią go na dworze,
Na brak sprawiedliwości narzeka, gdzie może;
Próżno mu sypią pensje, urzędy, nagrody:
On wszędzie niewdzięczności odnajdzie dowody.
KLITANDER
A o młodym Kleonie, co w swym domu umie
Zebrać kwiat towarzystwa, cóż pani rozumie?
CELIMENA
Że swojego kucharza przymiotami stoi
I jego głowie wszystko zawdzięcza, nie swojej.
ELIANTA
Wykwintnym stołem umiał w istocie się wsławić.
CELIMENA
Cóż, kiedy gospodarza trudniej bywa strawić!
Jego własna osoba to najgorsze danie
I psuje to, czym obiad zdobył mu uznanie.
FILINT
Damisa, jego wuja, bardzo cenią wszędzie;
A pani?
CELIMENA
FILINT
O wielu rzeczach miewa sąd bystry i śmiały.
CELIMENA
Tak; lecz wydaje mi się nadto przemądrzały.
Nazbyt jest wymuszony; czuć, że w każdej chwili
Bez przerwy jego głowa na dowcip się sili.
Odkąd własne wszechznawstwo wbił sobie do głowy,
Niczemu nie przepuści sąd jego surowy!
W wyszukiwaniu błędów widzi sztukę całą,
Mniema, iżby swą godność poniżył pochwałą;
Że do tytułu mędrca zrzędność daje prawa,
A głupców tylko rzeczą podziw lub zabawa;
I gdy dla dzieł współczesnych swą pogardę głosi,
Sądzi, iż tym nad innych chlubnie się wynosi.
Próżno by ktoś próbował zająć go rozmową;
Nazbyt poziomym wyda mu się każde słowo!
I siedząc nieruchomo pośród innych gości,
Raczy słuchać ich gawęd z uśmieszkiem litości.
AKAST
Ależ to jego obraz! poznałbym go w tłumie!
KLITANDER
do Celimeny
ALCEST
Wybornie, przyjaciele! dalej, tylko śmiało!
Uważajcie, by wszystkim równo się dostało:
Jednak niechaj z nich który za chwilę tu stanie,
Już widzę, jak śpieszycie na jego spotkanie,
Jak mu ściskacie dłonie i w czułym zaklęciu
Przyrzekacie swą przyjaźń w każdym przedsięwzięciu81.
KLITANDER
Za cóż nas tak niewinnie twój zły humor gani?
Gdy już chcesz tak koniecznie, zwróć się z nim do pani.
ALCEST
Właśnie do was, u licha! Wasze to pochwały
Dobywają z jej duszy zjadliwości całej;
Jej żyłka satyryczna spotyka co chwilę
Podnietę w słowach pochlebstw, co głaszczą tak mile;
I szyderstwo straciłoby dla niej powaby,
Gdyby u ludzi poklask znalazło zbyt słaby.
Pochlebstwo ponad wszystko ścigać trzeba wszędy,
Bo z niego swój początek mają ludzkie błędy.
FILINT
Lecz skądże tak troskliwą otaczasz dziś strażą
Tych, których wady ciebie nie mniej od nas rażą?
CELIMENA
Czyż zdarzyło się komu rozmawiać z tym panem,
By nie walczył ze sądem powszechnie uznanym
I nie roztaczał wokół, trzeba czy nie trzeba,
Daru sprzeczności, jaki zesłany mu z nieba?
Ku poglądom drugiego nigdy się nie skłania,
Z góry już zawsze będzie przeciwnego zdania
I uważałby pewnie za niegodne siebie
Iść za sądem bliźniego w jakiej bądź potrzebie.
Chęć sprzeczności jest taką u niego chorobą,
Że nieraz staje w szranki choćby sam ze sobą
I własne swe mniemania zwalczać jest gotowy,
Gdy je cudzymi słyszy wyrażone słowy82.
ALCEST
Śmieszki z panią trzymają: cóż jest zatem prostsze,
Jak przeciw mnie skierować twej satyry ostrze!
FILINT
Ależ przyznaj, że twego umysłu krój dziwny
Wszystkiemu, co ktoś powie, z góry jest przeciwny
I drażnią go wyraźnie, bez żadnej odmiany,
Zarówno hymny pochwał, jak słowa nagany.
ALCEST
Bo też ludzie nie myślą nigdy, jak należy83,
I niezmiennie do gniewu dają powód świeży;
Bo wszędzie wokół widzim, w jakimkolwiek względzie,
Lub chwalcę bez sumienia, lub też płoche sędzie.
CELIMENA
Lecz…
ALCEST
Choć do ciebie zamknąć miałbym sobie drogę,
Takich rozrywek dzielić nie chcę i nie mogę;
I źle czyni pochlebstwo, hodując w twej duszy
Wady, z którymi dowcip twój tak kopie kruszy.
KLITANDER
Może to winą uczuć, jakie żywię dla niej,
Lecz przyznam, że wad dotąd nie spostrzegłem w pani.
AKAST
ALCEST
Ja zaś widzę je dobrze i z tym się nie taję,
Lecz jawnie głoszę, co mi zdrożnym się wydaje.
Prawdziwa miłość w sądzie nie jest tak powolna,
Im żywsza, tym mniej bywa do pobłażań zdolna;
Co do mnie, drzwi bym zamknął lichym chwalcom takim,
Którzy na wszystko patrzą z zachwytem jednakim,
I rychło by mi ckliwa ich przyjaźń obrzydła,
Co dla wszystkich wybryków równe ma kadzidła.
CELIMENA
Gdyby wszyscy kochali, jak pan tego życzy,
Trzeba by wszelkiej w życiu wyrzec się słodyczy,
Gdy w tym najszczersza miłość ma szukać swej chluby,
By wciąż łajać i karcić przedmiot sercu luby.
ELIANTA
Nie; zakochani inną rządzą się zasadą:
Zazwyczaj całą dumę w swym wyborze kładą;
Na przedmiocie swych uczuć nie szukają cienia,
Wszystko im się wydaje godnym uwielbienia.
Błędy nawet w ich oczach stają się cnotami,
Pochlebne nazwy dla nich wyszukują sami.
Zbyt blada – od jaśminu bardziej jest przeźroczą;
Czarna jak czarownica – brunetką uroczą;
U chudej zręczną kibić podnoszą ich gusty,
Majestatyczność ruchów wielbią zaś u tłustej;
Kobieta zaniedbana, bez wdzięku w ubiorze,
Nazwę «niewymuszonej» wszak otrzymać może;
Olbrzymka – to bogini istna, pełna czarów,
Karlica – to skrócenie wszystkich nieba darów,
Pyszna – królewskiej iście jest korony godną,
Złośliwa jest rozumną, głupia znów łagodną;
Zbyt wygadanej nigdy konceptu nie zbywa,
Ta, co trzech słów nie skleci – gołąbka wstydliwa.
Tak kochanek, co szczerą miłość ma w swym łonie,
Uwielbia nawet błędy tej, dla której płonie85.
ALCEST
Ja zaś twierdzę…
CELIMENA
Zakończmy tę sprzeczkę daremną
I raczej po ogrodzie przejdźcie się wraz ze mną.
Co? panowie odchodzą?
KLITANDER i AKAST
Ach, nie, proszę pani.
ALCEST
Och, wszak ich towarzystwo zbyt miłym jest dla niej!
Zostańcie, póki chcecie, ale ostrzec muszę,
Że ja się z tego domu przed wami nie ruszę86.
AKAST
Póki nas pani cierpieć jest łaskawą tyle,
Z rozkoszą jej poświęcę wszystkie moje chwile.
KLITANDER
Bylebym dziś na moment zdążył być u dworu,
Gotów tu jestem siedzieć choćby do wieczoru.
CELIMENA
do Alcesta
Pan chyba żarty stroi.
ALCEST
Nie żartuję wcale;
Niech wiem, czy jam tu lepszy, czy moi rywale.